Kazanie na niedzielę: Jezus też ma Żonę

(fot. MAMJODH / flickr.com / CC)

Trzeba powiedzieć, że w tych zarzutach kryje się coś pozytywnego. Mianowicie, pragnienie wiarygodnych świadków, którzy żyją tym, co głoszą. Ludzie nie chcą słuchać teoretyków, którzy prawią, jak powinno się żyć, a sami chodzą swoimi drogami.

Tylko że Jezus jest takim wiarygodnym świadkiem. Może przemawiać nie tylko na podstawie swej boskiej wiedzy i autorytetu, ale także w oparciu o swoje życiowe doświadczenie.

Jezus nie ożenił się, chociaż z pewnością byłby wspaniałym mężem i ojcem, ponieważ był i jest poślubiony. Komu? Kościołowi. Św. Jan w księdze Apokalipsy nazywa Kościół "oblubienicą zdobną w klejnoty dla swego męża" (Ap 21, 2). W Ewangelii św. Jana, Jan Chrzciciel nazywa Chrystusa oblubieńcem Oblubienicy. Św. Paweł także porównuje relację małżonków do miłości Chrystusa - Męża do Kościoła. Mam wrażenie, że jeszcze nie w pełni odkryliśmy w Kościele znaczenie tego porównania. Już w Starym Testamencie Bóg przedstawia swoją więź z Izraelem odwołując się do relacji małżeńskiej. Pamiętajmy, że Kościół w Nowym Testamencie jest rodzaju żeńskiego (Ecclesia), co kompletnie umyka w języku polskim. Nie mówiąc już o tym, że w świadomości wielu wierzących Kościół schodzi do rzędu instytucji z grupą starszych panów w purpurze na czele.

Zobaczmy więc, jakim Mężem dla swojej Oblubienicy jest Chrystus. Przede wszystkim, chciał być blisko niej tak, jak to tylko możliwe - stał się człowiekiem. Był po prostu obecny. Potem przez całe swoje życie powoli oddawał swój czas, uwagę i energię tym, którzy wokół niego się gromadzili. Dawał to, co miał i kim był: słowo, mądrość, życzliwość, uzdrowienie, naganę, kiedy trzeba było. Wytrzymywał cierpliwie fochy i słabości swoich uczniów. Wychowywał ich jak mądry rodzic: tłumaczył, wyjaśniał, godził pokłóconych nieraz apostołów. W końcu oddał swoje życie na krzyżu, aby Oblubienica miała życie. Uczynił to wszystko nie dla siebie, żeby Mu było przyjemnie. Myślał ciągle o dobru swojej Żony, bo ją szczerze kocha.

Ale to jeszcze nie wszystko. Chrystus niedobrze znosi fizyczną rozłąkę ze swoją Ukochaną. Dlatego do dzisiaj trwa w życiodajnej więzi ze swoją Żoną, która, co ciekawe, jest zarazem święta i grzeszna, piękna i pełna zmarszczek. Każdy chrzest jest znakiem zakochania się Chrystusa w człowieku, upewnieniem nas, że nie jesteśmy sami. Jest to Mąż wierny swojej obietnicy, bo nadal karmi, umacnia, dodaje otuchy w swoim Słowie. Słucha i pociesza. Nadal jednoczy się ze swoją Oblubienicą cieleśnie i duchowo, dając Jej swoje Ciało i Krew, aby Jego Żona mogła żyć, rozwijać się, kochać. Nie myśli nigdy o wzięciu rozwodu ze swoją Oblubienicą, nawet jeśli Ona często odwraca się od Niego, zapomina o Nim, nie chce przyjąć Jego darów. Ciągle też przebacza Jej w sakramencie pojednania, jeśli Ona się Go wyprze lub zdradzi. Nadal towarzyszy Jej w dobrej i złej doli, w chorobie i cierpieniu, szczególnie w sakramencie namaszczenia chorych.

Nie można więc powiedzieć, że Jezus nie wie, na czym polega istota małżeństwa. Bo właśnie małżeństwo sakramentalne jest obrazem miłości Jezusa - Małżonka do Jego Żony - Kościoła. Dlatego jest nierozerwalne, bo przymierze Chrystusa z Kościołem jest wieczne. Jezus nie kocha na próbę, dopóty, dopóki Jego oczekiwania są spełnione. Stąd małżeństwo Adama i Ewy - dwa ciała, które stają się jednym ciałem, to zapowiedź związku Chrystusa z Kościołem, a więc z każdym z nas. W niebie "żenić się nie będą, ani za mąż wychodzić", bo będzie tylko jeden Mąż i jedna Żona. Chrystus i Kościół. Wszyscy będziemy uczestniczyć w uczcie weselnej, w godach Baranka.

W Polsce rocznie około 1/3 małżeństw się rozpada. Wprawdzie młodzi ludzie pragną trwałości, ale mają za mało dobrych przykładów. Nie wiedzą, po co w sumie potrzebny im ten sakrament małżeństwa. Szybko się zniechęcają, kiedy przychodzą rozczarowania, kiedy okazuje się, że współmałżonek nie jest jednak księciem lub królewną z bajki. Nie rozumieją, że to normalna kolej rzeczy. I łudzą się, że gdzieś istnieje doskonalsza kobieta lub mężczyzna, tylko jeszcze jej/go nie znaleźli. No i traktują małżonka tak jak faryzeusze w dzisiejszej Ewangelii: napisać list rozwodowy i odprawić

Chrystus - Oblubieniec Kościoła mówi, że małżeństwo kobiety i mężczyzny nie jest żadnym kontraktem, ani kulturową czy prawną instytucją, którą możemy sobie dowolnie zmieniać czy rozwiązywać. To jest odbicie rzeczywistości, której jeszcze nie widzimy w pełni. Sakrament małżeństwa, ale także kapłaństwa, jest po to, byśmy mieli siłę i odwagę do uczenia się wierności i miłości przez całe życie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kazanie na niedzielę: Jezus też ma Żonę
Komentarze (21)
O
oblubieniec
8 października 2012, 09:11
Większości Izraelitów Jezus nie przekonał, bo nie pasował do ich wyobrażeń i oczekiwań. To, że Pismo św. mówi o Kościele jako o żonie, małżonce, czy oblubienicy - to wszystko są synonimy, ale ludzie tego nie przyjmują, to nic nie zmienia. To problem ludzi a nie Boga.
MF
Miriam F
8 października 2012, 08:24
Przyrównanie Kościoła do żony jest dla mnie nieprzekonywujące. Relacja miłości w małżeństwie między dwoma osobami, mężem i żoną ma różne wymiary: uczuciowy, prokreacyjny ( aby mieć dzieci), seksualny itd. i trudno ją przyrównać do relacji małżeńskiej Boga z Ludem Bożym- a więc z wielością ludzi. Mnie bardzo przekonuje porównanie Kościoła do Oblubienicy. Przychodzi mi też na myśl Trójca Św., gdzie Bóg Ojciec, Syn i Duch św. tworzą jedno i żadne nie może istnieć bez siebie. Płodność również ma miejsce w aspekcie dawania życia, nowego życia w Duchu, rodzenia na nowo, do miłości. Tak też Jezus wypełnił swoją misję do końca, nie pomijając żadnego aspektu, tylko wypełnił.
N
narzeczony
8 października 2012, 07:59
No, no ciekawe podejście. Nie dziwię się, że niektórzy tutaj się oburzają.
T
teresa
7 października 2012, 19:20
Wpatruję się w to Oblicze i ono wciąż się zmienia,dostrzegam w Nim różne twarze.Nic nie jest ważne,woda do pasa sięga.
Dariusz Piórkowski SJ
7 października 2012, 17:45
Przyrównanie Kościoła do żony jest dla mnie nieprzekonywujące. Relacja miłości w małżeństwie między dwoma osobami, mężem i żoną ma różne wymiary: uczuciowy, prokreacyjny ( aby mieć dzieci), seksualny itd. i trudno ją przyrównać do relacji małżeńskiej Boga z Ludem Bożym- a więc z wielością ludzi. Wiem, że jeżeli się chce to różnymi sztuczkami słownymi da się tę mataforę uzasadnić, ale jest ona dla mnie zbyt odległą od realiów i ja osobiście odebrałem ją jako sztuczną i nic nowego nie dającą poza pewnym zażenowaniem. Nie znaczy to jednak, że to co ksiądz napisał nie jest bardzo pożyteczne. Sadząc po licznych wpisach, rozważania księdza dały dobro w przypadku wielu osób. Także cieszę się wysoką oceną tego artykułu. To zależy jak spojrzy się na cel małżeństwa. W księdze Rodzaju, w czytaniu, które dzisiaj było czytane, małżeństwo nie jest środkiem do celu, to znaczy, do rodzenia dzieci. Tam jest mową o tym, że mają stac się komunią, jednym ciałem, dosłownie jednym człowiekiem. To nie są sztuczki słowne, tylko całe Pismo św. porównuje Boga do męża a ludzkość i Kościół do żony. Proszę poczytać proroków. To porównanie Jezusa Męża do Kościoła - Jego Żony jest trudno zrozumieć, bo w naszych czasach wszystko sprowadza sie do seksu. A seks ma być ukoronowaniem i umocnieniem więzi. Jezus w swoim życiu przejawiał te cechy, które konieczne są także w każdym małżeństwie, jeśli ma ono przetrwać.
MR
Maciej Roszkowski
7 października 2012, 16:10
 "Jakim prawem Jezus (a razem z Nim Kościół) wypowiada się na temat małżeństwa, poucza ludzi o wierności, nie zezwala na rozwody, skoro sam nie miał żony i dzieci." Syn wie na temat naszego życia nie mniej niż Ojciec. Nie trzeba żyć w małżeńskim stanie, aby o nim wiedzieć dostatecznie wiele. Wie to chyba każdy doświadczony spowiednik, a co dopiero Chrystus. 
T
tak
7 października 2012, 15:47
Przyrównanie Kościoła do żony jest dla mnie nieprzekonywujące. Relacja miłości w małżeństwie między dwoma osobami, mężem i żoną ma różne wymiary: uczuciowy, prokreacyjny ( aby mieć dzieci), seksualny itd. i trudno ją przyrównać do relacji małżeńskiej Boga z Ludem Bożym- a więc z wielością ludzi. Wiem, że jeżeli się chce to różnymi sztuczkami słownymi da się tę mataforę  uzasadnić, ale  jest ona dla mnie zbyt odległą od realiów i ja osobiście odebrałem ją jako sztuczną i nic nowego nie dającą poza pewnym zażenowaniem. Nie znaczy to jednak, że to co ksiądz napisał nie jest bardzo pożyteczne. Sadząc po licznych wpisach, rozważania księdza dały dobro w przypadku wielu osób. Także  cieszę się wysoką oceną tego artykułu.
N
nikifor
7 października 2012, 14:11
kościół oblubienica tak, lecz kościół żona zupełnie nie pasuje, Dlaczego zupełnie nie pasuje? Manicheizm jakiś czy co? Małżeństwo jest be? 
lucy
7 października 2012, 14:03
Tak mi się wydaje,- czasami chyba zapominamy, że Jezus nie tylko był człowiekiem ale i Bogiem, dlatego dziwi nas, że mógł poślubić Kościół czyli praktycznie nas wszystkich. Małżeństwo kojarzy się raczej z oddaniem siebie tylko jednemu człowiekowi a tu proszę małżeństwo z całym Kościołem. Tak czy inaczej, Chrystus uczy że warto wytrwać nawet gdy czasami wszystko wydaje się bez sensu i jest trudno, nie można znaleźć choć nici porozumienia, przychodzi jedno wielkie rozczarowanie, dochodzą wzajemne zranienia, wszystko się wali i wydaje się, że najlepszym wyjściem jest rozstanie. Dzięki Bogu, jutro 8 października obchodzimy z mężem 24 rocznicę ślubu. Bywało różnie, jednak teraz wiem, że z Bożą pomocą można pokonać wszystkie trudności
NW
nowe wymysły ?
7 października 2012, 13:53
kościół oblubienica tak, lecz kościół żona zupełnie nie pasuje,
K
kate
7 października 2012, 12:41
Ks. Dariuszu, obawiam się, że po doświadczeniach obu totalitaryzmów, które ten obraz relacji między Kościołem a Chrystusem zawłaszczyły i sprofanowały  (zarówno Hitler, jak i Stalin, a w Polsce Bolesław Bierut kreowali się na takich przywódców bezżennych, całkowicie oddanych krajowi i idei, co było oczywistą grą i fałszem), używanie go w kontekście pojawiających się spekulacji odnośnie odczytania fragmentu tekstu z IV wieku oraz współczesnych problemów z trwalością małżeństw jest nietrafione i może rodzić duże opory, że Kościół ponownie chce walczyć o "rząd dusz". Dla mnie lepiej przemawia wytłumaczenie, że Chrustus ani głowy, ani czasu na to nie miał, żeby sobie szukać żony, a znając kontekst społeczny ówczesnego świata byłby już w tym czasie z kimś zaręczony, a skoro się o tym nawet nie wzmiankuje, to widać, o tym nie myślał. Teologia figur stylistycznych i symboli jest wspaniała, ale co do realności współczesnego świata mało przydatna. Kazanie cudowne, tylko co z tego...
MF
Miriam F
7 października 2012, 11:32
Piękny komentarz ks. Piórkowskiego Jezus nie był bezżenny dlatego, że małżeństwo jest złe czy gorsze niż bezżeństwo, a taki pogląd panował długo nawet w Kościele. Był bezżenny z powodu swojej misji, która przekraczała samo małżeństwo. To jest znamienna różnica.  Aż mi się zapragnęło, usłyszeć to dziś na Homilii, zamiast listu;)
Dariusz Piórkowski SJ
7 października 2012, 11:22
Do Stana, mnie się wydaje, że sekciarskie zapędy z przypisywaniem Jezusowi żony to tylko próba uczynienia z niego zwykłego człowieka. Z drugiej strony, cóż złego byłoby w tym, gdyby Jezus był żonaty? Czy nim nie był, bo małżeństwo jest złe, bycie mężem i żoną jest złe? Mam wrażenie, że często właśnie to przeświadczenie budzi taki opór wśród wierzących.Były też sekty, które twierdziły, że małżeństwo jest złe i grzeszne, nieczyste, bo wiąże się z grzeszną seksualnością, jak np. katarzy czy bogomilcy. Z pewnością ta nieufność czy manichejskie podejście do małżeństwa to nie był powód Chrystusowego bezżeństwa, skoro cała Biblia tak popiera i chwali małżeństwo. Jezus nie był bezżenny dlatego, że małżeństwo jest złe czy gorsze niż bezżeństwo, a taki pogląd panował długo nawet w Kościele. Był bezżenny z powodu swojej misji, która przekraczała samo małżeństwo. To jest znamienna różnica. Do dzisiaj, kiedy wspominamy niektóre święte kobiety jak św. Jadwiga Śląska, św. Brygida, św. Rita z Cascii, to mówi się o nich we wspomnieniach, że były zakonnicami. Ale juz nie żonami i matkami, chociaż nimi były, jakby ta pierwsza część życia była tylko takim epizodem, lub "wstępem" do tego, co wznioślejsze czy bardziej boskie, czyli życie zakonne. Cóż, taki był ideał doskonałości. Dzisiaj ju inaczej myślimy o małżeństwie, przynajmniej w tekstach soborowych, a w praktyce różnie to bywa.
S
Stan
7 października 2012, 11:04
Do ojca D.Piorkowskiego SJ.Drogi ojcze,moze zbyt ostro Ciebie potraktowalem,za co przepraszam,ale mowienie wprost o Zonie P.Jezusa w tym czasie,kiedy w srodkach przekazu rozpowszechniane sa sekciarskie sprzed wiekow,   slowa o zonie Pana Jezusa,bez Twego odniesienia sie,chociaz w ostatnim zdaniu,nie jest pewnym brakiem?
Dariusz Piórkowski SJ
7 października 2012, 10:09
Do Stana, pierwszy raz w życiu słyszę, że słowo "żona" jest prostackie. Jezus używał języka codziennego w swoich przypowieściach. Czy dzisiaj i w czasach Jezusa ktoś zwracał się do żony lub męża, oblubienico? To drugie to bardziej wzniosłe, literackie słowo, ale oba oznaczają to samo. Wyrażają relację miłości małżeńskiej, czy się nam to podoba, czy nie. Pieśń nad Pieśniami dobrze znam, dlatego, pod jej wpływem, takie kazanie.
S
Stan
7 października 2012, 10:03
Drogi ojcze,bardzo twarda i nie spotykana w jezyku polskim w stosunku do Pana Jezusa,jest Twoja mowa.Czy ojciec nie wie,ze jezyk polski ma wiele mozliwosci na wyrazanie mysli w sposob delikatny nie uwlaczajacy zadnej osobie,szczegolnie Panu Bogu,mowiac do Niego wprost pojeciami powszechnie uzywanymi miedzy ludzmi.Mowienie o Zonie Pana Jezusa w kontekscie niedawnych rewelacji  o zonie P.Jezusa na podstawie jakichs wykopalisk,jest zgrzytem w ojca slowach.Dlatego ku poskromieniu,ze tak powiem prostackiego jezyka,polecam lekture Piesni Na Piesniami
AC
Anna Cepeniuk
7 października 2012, 09:46
Piękne spojrzenie i wyjaśnienie.......... Dziekuję za nie. Błogosławionej niedzieli wszystkim życzę
PT
przecież to
7 października 2012, 07:10
stare jak Biblia: Lud Boży jest oblubienicą Pana.
S
Singielka
6 października 2012, 22:00
Ciekawe rozważanie.
S
szukający
6 października 2012, 21:34
Chyba jeszcze nikt tak nie spojrzał na Jezusa w Kościele polskim. A ja myślałem, że tu będzie o tym nowym odkryciu, o którym było głośno. I się zdziwiłem.
lucy
6 października 2012, 19:09
No tak, Chrystus jest wspaniałym, mądrym, wiernym, kochającym mężem. Jego Oblubienica nie zawsze potrafi być taka. Jednak mimo to jest z Nią przez cały czas. Tylko patrzeć, uczyć się i brać z Niego przykład.