Kazanie na niedzielę: Jezus też ma Żonę
Trzeba powiedzieć, że w tych zarzutach kryje się coś pozytywnego. Mianowicie, pragnienie wiarygodnych świadków, którzy żyją tym, co głoszą. Ludzie nie chcą słuchać teoretyków, którzy prawią, jak powinno się żyć, a sami chodzą swoimi drogami.
Tylko że Jezus jest takim wiarygodnym świadkiem. Może przemawiać nie tylko na podstawie swej boskiej wiedzy i autorytetu, ale także w oparciu o swoje życiowe doświadczenie.
Jezus nie ożenił się, chociaż z pewnością byłby wspaniałym mężem i ojcem, ponieważ był i jest poślubiony. Komu? Kościołowi. Św. Jan w księdze Apokalipsy nazywa Kościół "oblubienicą zdobną w klejnoty dla swego męża" (Ap 21, 2). W Ewangelii św. Jana, Jan Chrzciciel nazywa Chrystusa oblubieńcem Oblubienicy. Św. Paweł także porównuje relację małżonków do miłości Chrystusa - Męża do Kościoła. Mam wrażenie, że jeszcze nie w pełni odkryliśmy w Kościele znaczenie tego porównania. Już w Starym Testamencie Bóg przedstawia swoją więź z Izraelem odwołując się do relacji małżeńskiej. Pamiętajmy, że Kościół w Nowym Testamencie jest rodzaju żeńskiego (Ecclesia), co kompletnie umyka w języku polskim. Nie mówiąc już o tym, że w świadomości wielu wierzących Kościół schodzi do rzędu instytucji z grupą starszych panów w purpurze na czele.
Zobaczmy więc, jakim Mężem dla swojej Oblubienicy jest Chrystus. Przede wszystkim, chciał być blisko niej tak, jak to tylko możliwe - stał się człowiekiem. Był po prostu obecny. Potem przez całe swoje życie powoli oddawał swój czas, uwagę i energię tym, którzy wokół niego się gromadzili. Dawał to, co miał i kim był: słowo, mądrość, życzliwość, uzdrowienie, naganę, kiedy trzeba było. Wytrzymywał cierpliwie fochy i słabości swoich uczniów. Wychowywał ich jak mądry rodzic: tłumaczył, wyjaśniał, godził pokłóconych nieraz apostołów. W końcu oddał swoje życie na krzyżu, aby Oblubienica miała życie. Uczynił to wszystko nie dla siebie, żeby Mu było przyjemnie. Myślał ciągle o dobru swojej Żony, bo ją szczerze kocha.
Ale to jeszcze nie wszystko. Chrystus niedobrze znosi fizyczną rozłąkę ze swoją Ukochaną. Dlatego do dzisiaj trwa w życiodajnej więzi ze swoją Żoną, która, co ciekawe, jest zarazem święta i grzeszna, piękna i pełna zmarszczek. Każdy chrzest jest znakiem zakochania się Chrystusa w człowieku, upewnieniem nas, że nie jesteśmy sami. Jest to Mąż wierny swojej obietnicy, bo nadal karmi, umacnia, dodaje otuchy w swoim Słowie. Słucha i pociesza. Nadal jednoczy się ze swoją Oblubienicą cieleśnie i duchowo, dając Jej swoje Ciało i Krew, aby Jego Żona mogła żyć, rozwijać się, kochać. Nie myśli nigdy o wzięciu rozwodu ze swoją Oblubienicą, nawet jeśli Ona często odwraca się od Niego, zapomina o Nim, nie chce przyjąć Jego darów. Ciągle też przebacza Jej w sakramencie pojednania, jeśli Ona się Go wyprze lub zdradzi. Nadal towarzyszy Jej w dobrej i złej doli, w chorobie i cierpieniu, szczególnie w sakramencie namaszczenia chorych.
Nie można więc powiedzieć, że Jezus nie wie, na czym polega istota małżeństwa. Bo właśnie małżeństwo sakramentalne jest obrazem miłości Jezusa - Małżonka do Jego Żony - Kościoła. Dlatego jest nierozerwalne, bo przymierze Chrystusa z Kościołem jest wieczne. Jezus nie kocha na próbę, dopóty, dopóki Jego oczekiwania są spełnione. Stąd małżeństwo Adama i Ewy - dwa ciała, które stają się jednym ciałem, to zapowiedź związku Chrystusa z Kościołem, a więc z każdym z nas. W niebie "żenić się nie będą, ani za mąż wychodzić", bo będzie tylko jeden Mąż i jedna Żona. Chrystus i Kościół. Wszyscy będziemy uczestniczyć w uczcie weselnej, w godach Baranka.
W Polsce rocznie około 1/3 małżeństw się rozpada. Wprawdzie młodzi ludzie pragną trwałości, ale mają za mało dobrych przykładów. Nie wiedzą, po co w sumie potrzebny im ten sakrament małżeństwa. Szybko się zniechęcają, kiedy przychodzą rozczarowania, kiedy okazuje się, że współmałżonek nie jest jednak księciem lub królewną z bajki. Nie rozumieją, że to normalna kolej rzeczy. I łudzą się, że gdzieś istnieje doskonalsza kobieta lub mężczyzna, tylko jeszcze jej/go nie znaleźli. No i traktują małżonka tak jak faryzeusze w dzisiejszej Ewangelii: napisać list rozwodowy i odprawić
Chrystus - Oblubieniec Kościoła mówi, że małżeństwo kobiety i mężczyzny nie jest żadnym kontraktem, ani kulturową czy prawną instytucją, którą możemy sobie dowolnie zmieniać czy rozwiązywać. To jest odbicie rzeczywistości, której jeszcze nie widzimy w pełni. Sakrament małżeństwa, ale także kapłaństwa, jest po to, byśmy mieli siłę i odwagę do uczenia się wierności i miłości przez całe życie.
Skomentuj artykuł