Nie wystarczy, że będziesz dobry - Łk 10, 38-42

(fot. RJ / flickr.com / CC BY)
Mieczysław Łusiak SJ

Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.

Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: "Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła". A Pan jej odpowiedział: "Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona".

DEON.PL POLECA

Komentarz do Ewangelii

Można służyć i pomagać ludziom z wielu różnych motywów. Nie każda służba i nie każde pomaganie ludziom jest miłością. Może tak właśnie było z Martą? Może jej służba nie wynikała z miłości, tylko z nadmiernej troski i niepokoju: "Jak mnie ocenią? Czy zrobię dobre wrażenie?"

Ową "najlepszą cząstką", którą obrała Maria zapewne wcale nie było przysłuchiwanie się Jezusowi, ale miłość do Niego. Słuchanie Boga nie jest bowiem czymś lepszym od służenia Mu. To są rzeczy tak samo istotne - o ile wypływają z miłości lub do niej prowadzą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie wystarczy, że będziesz dobry - Łk 10, 38-42
Komentarze (31)
M
Marcudi
31 lipca 2014, 01:04
I tu mamy właśnie kwintesencję katolicyzmu - spór o pierdolety. Starożytne teksty, spisane na podstawie przekazów ustnych ewangelii - opowieści o Jezusie, które początkowo istnialy tylko w formie ustnej. Później spisane, najprawdopodobniej w oryginale po grecku (choć są też opinie naukowców, biblistów, że oryginaly były po aramejsku). Wielokrotnie ręcznie kopiowane, z błędami, lub intencjonalnie wprowadzanymi przez kopistów zmianami, dopiskami i przeinaczeniami. Tłumaczone na inne języki w tym na łacinę i na języki nowożytne, co dalej wypaczyło sens wielu sformułowań. I dziś 2000 lat później spieramy się o to czy jakaś Maria lub Marta wybrała dobrą czy lepszą cząstkę czegos tam... Ludzie, nie macie poważniejszych problemów. Snujecie domysły na temat rzeczy albo banalnych, albo zgoł - nierozstrzygalnych - czyja miłość i w jaki sposób wyrażana była lepsza/ gorsza, bardziej właściwa itd. Dyskusje wyjałowione z sensu i znacznenia dla praktyki postępowania.
M
magdalena
1 sierpnia 2014, 13:15
a to co ???????? ~Rigel ~Marcudi 08:50:58 | 2014-07-25 To znowu ja-Rigel . pewnie mnie poznajecie bo posrywam w nocnych godzinach. A tłumaczę się później. Dzisiaj w nocy nachlałem się znowu denaturatu. Piłem swoją spermę a nawet chwyciłem się własnego gówna, które wysrałem pod stołem. Wiem, że jestem pokrzywionym ..... i morde mam obrzydliwą. Nie wiem co mam robić pomóżcie staremu pedałowi. a pudziesz ty....
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
31 lipca 2014, 01:01
Na to zdarzenie trzeba spojrzeć w świetle ówczesnej obyczajowości. W tamtych czasach kobiety nie miały prawie żadnych praw, ich życie było prawie całkowicie uzależnione od opieki mężczyzn: męża, brata lub syna. Nie mogły dziedziczyć ziemi ani majątku. W pomieszczeniach zamkniętych nie wolno im było przebywać w zgromadzeniu mężczyzn, zasiadać z nimi przy stole i zabierać głosu w ich rozmowach. Jezus pochwalił odwagę Marii, która słysząc o Jego niezwykłości, wbrew przyjętym zwyczajom, usiadła u Jego nóg i przysłuchiwała się nauce dawanej najbliższym uczniom. Reakcja Jezusa pokazuje, że traktował On kobiety po nowemu, a przynajmniej dał im bezpośredni dostęp do Jego nauk. Jego Słowo winno było być w tym momencie wyniesione ponad obowiązek gościnności. I Maria oceniła sytuację trafniej niż Marta. Maria i Marta były na utrzymaniu brata Łazarza. Po jego śmierci zostały one bez środków do życia. Był to jeden z powodów, dla którego Jezus wskrzesił Łazarza. Ta sama Maria namaściła Pana Jezusa drogim olejkiem nardowym podczas przyjęcia w domu Szymona Trędowatego, krótko przed męką. Nie żałowała tego drogiego olejku, chociaż znowu zostały z Martą pozbawione opieki Łazarza, bo arcykapłani, chcąc pozbyć się wskrzeszonego człowieka, wydali na niego prewencyjny wyrok śmierci i został zabity.
A
anonim
31 lipca 2014, 02:53
Jezus pochwalił odwagę Marii [...] --- Nieprawda! Nic takiego nie zrobił. Uprawiasz mniemanologię. Przypisujesz Jezusowi pasujące Ci treści których nie wyrażał. Jego Słowo winno było być w tym momencie wyniesione ponad obowiązek gościnności. I Maria oceniła sytuację trafniej niż Marta. --- Kolejna mniemanologia przypisująca Jezusowi pasujące komuś treści których w żaden sposób nie wyrażał. Maria i Marta były na utrzymaniu brata Łazarza. Po jego śmierci zostały one bez środków do życia. Był to jeden z powodów, dla którego Jezus wskrzesił Łazarza. --- A to jak żeś wymyśliła? Może Jezus zwierzał Ci się dlaczego wskrzesił Łazarza? Nie żałowała tego drogiego olejku, chociaż znowu zostały z Martą pozbawione opieki Łazarza, bo arcykapłani, chcąc pozbyć się wskrzeszonego człowieka, wydali na niego prewencyjny wyrok śmierci i został zabity. --- A te rewelacje też masz z jakichś osobistych objawień?
M
Magdalena
30 lipca 2014, 23:04
…Gdyby Marta kierowała się miłością … byłaby zaszczycona, że może gościć Jezusa w swoim domu, … przygotowałaby się do tej wizyty zawczasu, … nie narzekałaby na Martę, bo sama chciałaby mieć większe zasługi wobec Jezusa, …starałaby poświęcić całą uwagę swojemu Gościowi… a wtedy stałoby się to, o czym mówił Jezus – nie zostałaby pozbawiona radości ze spotkania z Bogiem.
A
anonim
31 lipca 2014, 02:43
A niby w którym miejscu Jezus mówił iż "nie zostałaby pozbawiona radości ze spotkania z Bogiem."?!? Przypisując Jezusowi słowa których nie wypowiedział i treści których nie wyrażał, wypisujesz wyssaną z palca mniemanologię. Tekst w żaden sposób nie upoważnia do tego typu osądów.
M
Magdalena
31 lipca 2014, 15:52
…Jezus powiedział „…Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona".  Oczywiście interpretacja słowa „cząstka” należy do każdego z nas…, ale zgodzisz się, ze stwierdzeniem, że wg Jezusa, cząstka obrana przez Martę nie była najlepsza, ponieważ została jej pozbawiona.
A
anonim
31 lipca 2014, 16:52
…Jezus powiedział „…Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona". --- Nieprawda! Jezus tak nie powiedział! To tylko tłumacz Tysiąclatki (i paru innych z kilkudziesięciu przekładów) przekłamując oddał sens tego co powiedział Jezus. @Magdaleno, wypowiadając się na forum wypadałoby zapoznać się z tym co już zostało wcześniej powiedziane aby nie młócić w kółko tego samego. I skoro wcześniej było w sumie(!) zaledwie 18 wpisów to przecież nie jest to wielki kłopot. A już przedwczoraj (20:25:28 | 2014-07-29) przekazywałem informację że w greckim oryginale nie padają słowa oznaczające ani najlepsza ani cząstka! Pada określenie ἀγαθὴν μερίδα / agathen merida, w którym agathen oznacza coś dobrego - nie coś lepszego, czy najlepszego ale właśnie dobrego, a merida oznacza jakąś część całości, jakiś udział/udziały w czymś. A więc agathen merida to jakaś dobra część, jakiś dobry udział/dział w czymś. Zobacz jak to oddają różne przekłady: Biblia Brzeska: Marja dobrąć cząstkę obrała, która od niej odjęta nie będzie Biblia Gdańska (1881): Lecz Maryja dobrą cząstkę obrała, która od niej odjęta nie będzie. xE.Dąbrowski (1959): Maria bowiem tę dobrą cząstkę obrała, która jej nie będzie odjęta. Przekład Ekumeniczny: Maria wybrała dobrą cząstkę, która nie zostanie jej odebrana Przekład KUL: Maria bowiem wybrała dobrą cząstkę, która nie będzie jej odebrana Popowski-Wojciechowski: Mariam bowiem dobry udział wybrała sobie, który nie zostanie odebrany jej Popowski: Maria wybrała dobrą cząstkę i nie zostanie jej ona zabrana cdn
A
anonim
31 lipca 2014, 17:01
cd Oczywiście interpretacja słowa „cząstka” należy do każdego z nas…, --- Nieprawda! Oczywistym to jest, że interpretacja słowa "cząstka" nie należy do każdego z nas! Kilkadziesiąt tysięcy różnych odłamów protestantyzmu to właśnie skutek poglądu, że każdy sobie interpretuje jak mu się zachce. W dodatku, problem w tym, że samo to słowo jest już interpretacją. Bo Jezus nie mówił o żadnych cząstkach. ale zgodzisz się, ze stwierdzeniem, że wg Jezusa, cząstka obrana przez Martę nie była najlepsza, ponieważ została jej pozbawiona. --- Absolutnie nie! Dlaczego miałbym zgadzać się z wkładaniem w usta Jezusa stwierdzeń których nie wyrażał? Jezus ani nie mówił, że Maria dokonała lepszego wyboru, ani nie mówił że Marta zostanie czegoś pozbawiona. Jezus w żaden sposób nie deprecjonował wyboru Marty, a jedynie dowartościowywał w oczach Marty wybór Marii! Marta była niezadowolona z tego, że sama musi tyrać bo Maria się obija, i zamiast pomóc w usługiwaniu siedzi sobie i słucha. Przyszła więc do Jezusa naskarżyć na Marię, prosząc aby Jezus zganił ją. A Jezus nie zganił ani jednej ani drugiej. Natomiast zwrócił Marcie uwagę na to, że choć ona stara się o tak wiele, a Maria tylko słucha, to Maria również wybrała dobrą cząstkę i nie zostanie jej pozbawiona.
M
Magdalena
1 sierpnia 2014, 09:48
Jeśli chcesz iść za Jezusem, musisz przyjąć słowa Jezusa bez usprawiedliwiania i uzasadniania, bo to są słowa Boga, a człowiek wiary nie poddaje ich w wątpliwość.
A
anonim
1 sierpnia 2014, 16:25
Po raz kolejny pleciesz coś bez sensu. A może byś tak napisała coś na temat i do rzeczy?
M
Magdalena
1 sierpnia 2014, 19:10
Bezsensem jest to, co Ty robisz, odwracasz Słowo Boże.
A
anonim
1 sierpnia 2014, 20:25
A może tak zamiast rzucać oskarżenia bez pokrycia napisałabyś coś na temat i do rzeczy? Np. KONKRETNIE które słowo Boże odwracam? I w jaki sposób? Odwracam bo podałem co naprawdę mówi oryginał słowa Bożego oraz jak brzmią inne przekłady i pokazałem w ten sposób, że przekład Tysiąclatki jest w tym miejscu sknocony (jak i w wielu innych miejscach)? Sądzę że zarzucasz mi gołosłownie odwracanie słowa Bożego ponieważ nie masz żadnych argumentów merytorycznych, a nie jesteś w stanie przyznać się do błędu.
M
Magdalena
1 sierpnia 2014, 21:25
Słowo Boże to nie jest Twoje słowo, ani Twoje tłumaczenie, ani Twoje rozumowanie...
A
anonim
2 sierpnia 2014, 07:27
Wobec Twoich zarzutów poprosiłem abyś podała KONKRETNIE które słowo Boże odwracam i w jaki sposób. Ale oczywiście nie odpowiedziałaś, bo wobec fałszywości swoich zarzutów nie mogłaś tego zrobić. Ale znowuż, zamiast napisałać coś na temat i do rzeczy, rzucasz oskarżenia bez pokrycia. Wcale nie twierdziłem, że słowo Boże to jest moje słowo. Podałem jedynie ORYGINAŁ słowa Bożego. Nie twierdziłem również, że moje tłumaczenie to jest słowo Boże. Podałem natomiast jak brzmi słowo Boże w przekładach różnych wydań. Nie masz żadnych argumentów merytorycznych, a nie jesteś w stanie przyznać się do błędu, więc jedynie rzucasz fałszywe oskarżenia. Jeśli kolejnym razem zrobisz to samo to nawet nie będę Ci odpowiadał.
M
Magdalena
2 sierpnia 2014, 14:08
…to Ty masz przyjąć Słowo Boże za Prawdę, a nie Pan Bóg ma przyjąć Twoje rozumowanie za słuszne.
A
anonim
2 sierpnia 2014, 17:41
Jak najbardziej przyjmuję słowo Boże za prawdę. I nigdzie i w żaden sposób nie kwestionowałem prawdziwości słowa Bożego. Więc już po raz kolejny, zamiast pisać konkretnie i na temat posuwasz się do rzucania fałszywych oskarżeń. Zakwestionowałem jedynie Twoje pokraczno-opaczne rozumienie słowa Bożego - i podałem na to dowody w postaci cytatu z greckiego oryginału słowa Bożego oraz kilka (z kilkudziesięciu) przykładowych przekładów pokazujących fałszywość Twoich wyobrażeń. To ewidentnie Ty nie chcesz uznać słowa Bożego za prawdę i podmieniasz je na swoje opaczne interpretacje. Więcej nie będę Ci odpowiadał.
M
Magdalena
3 sierpnia 2014, 00:09
…właśnie, napracowałeś się i zmęczyłeś…jak Marta,…gdybyś oparł się na Jezusie nigdy byś się nie zmęczył, ani nie zniechęcił…jak Maria.
M
Maria
29 lipca 2014, 12:53
Dziś myślałam - nie zapoznawszy się jeszcze z dzisiejszym czytaniem - kiedy to bawimy się w miłość, kiedy nią żyjemy. Gdy w człowieku powstanie gotowość, by być jednym z tym kogo się kocha...być jedno z Jezusem, to to również przyjąć Jego ból, cierpienie, zło, które Go spotkało. Doprawdy kogo na to stać? Marię, która przyszła Go przed Jego śmiercią opłakać, pożegnać?..Prawdopodobnie tak. Wtedy można mówić o życiu miłością.Gotowanie, sprzatanie, prezenciki, bujanie się w sprawianiu zadowolenia, to taka bardziej zabawa w miłość. Nie powiem, że się tak nie zabawiam. Bardzo, bardzo.
A
anonim
29 lipca 2014, 15:53
Gdy w człowieku powstanie gotowość, by być jednym z tym kogo się kocha...być jedno z Jezusem, to to również przyjąć Jego ból, cierpienie, zło, które Go spotkało. [...] Wtedy można mówić o życiu miłością.Gotowanie, sprzatanie, prezenciki, bujanie się w sprawianiu zadowolenia, to taka bardziej zabawa w miłość. --- Zdecydowanie nie zgadzam się z takim stawianiem sprawy. Miłość nie polega na egzaltowaniu się pompatycznymi określeniami i pogardliwym stosunku do choćby gotowania czy sprzątania. Miarą i weryfikatorem autentyczności miłości jest wręcz właśnie ta szara codzienność, ta zdolność do ciągle niedocenianego i na ogół niezauważanego gotowania i sprzątania. Oddać życie w porywie heroizmu jest wbrew pozorom dość łatwo, znacznie trudniej jest uddawać życie powoli umierając na co dzień.
J
jewka
29 lipca 2014, 16:21
drogi anonimie - dlaczego Twoje komentarze jakoś nieodmiennie nasuwają mi przypuszczenie, że jesteś mężczyzną i na dodatek BARDZO przywiązanym do tej "właściwej" tzw. tradycyjnej interpretacji tego fragmentu Słowa Bożego, kiedy to starannie POMIJAŁO się wątek tego, że Pan Jezus określił jednak wybór Marii jako lepszy - to tak "cnotliwie" i wygodnie mieć w domu taką skrzętną, choćby nawet poirytowaną, Martę ....
A
anonim
29 lipca 2014, 20:25
Zamiast podkładać własne ideologię warto spróbować wniknąć w sens tego fragmentu. A w tym celu należałoby zobaczyć jak to jest oddawane w innych przekładach, a przede wszystkim zajrzeć do oryginału. W oryginale pada określenie ἀγαθὴν μερίδα / agathen merida, w którym agathen oznacza coś dobrego - nie coś lepszego, czy najlepszego ale właśnie dobrego, a merida oznacza jakąś część całości, jakiś udział/udziały w czymś. A więc agathen merida to jakaś dobra część, jakiś dobry udział/dział w czymś. I zgodnie z tym, choć są bardzo różne przekłady tego fragmentu, bo jednak zdecydowana większość z nich - praktycznie wszystkie protestanckie i zdecydowana większość katolickich - mówi iż Maria wybrała dobrą cząstkę, dobrą część, dobry udział. Jedynie zdecydowana mniejszość przekładów mówi iż wybrała lepszą cząstkę, czy najlepszą cząstkę. O lepszej cząstce mówi właściwie tylko archaiczny J.Wujek oraz niektóre katolickie np. Tysiąclatka. cdn
A
anonim
30 lipca 2014, 09:09
cd Powtarzam więc: twierdzenie że Jezus określił wybór Marii jako lepszy nie ma jakiegokolwiek uzasadnienia w wypowiedzi Jezusa, gdyż Jezus w żaden sposób nie deprecjonował wyboru Marty, a jedynie dowartościowywał w oczach Marty wybór Marii. Marta była niezadowolona z tego, że sama musi tyrać bo Maria się obija, i zamiast pomóc w usługiwaniu siedzi sobie i słucha. Przyszła więc do Jezusa naskarżyć na Marię, prosząc aby Jezus zganił ją. A co zrobił Jezus? Nie zganił jej! Nie zganił ani jednej ani drugiej. Natomiast zwrócił Marcie uwagę na to, że choć ona stara się o tak wiele, a Maria tylko słucha, to ona również wybrała dobrą cząstkę. cdn
M
Magdalena
30 lipca 2014, 11:23
Choćbyś nie wiem jak bardzo się starał, to nie zmienisz faktu, że dla Boga miłość ma wartość najwyższą…
A
anonim
30 lipca 2014, 11:42
A niby w którym miejscu coś takiego usiłowałem? A może napisałabyć coś do rzeczy, na temat, a nie bez związku i sensu?
A
anonim
30 lipca 2014, 12:33
Nie znam żadnej wg Ciebie "właściwej" tzw. tradycyjnej interpretacji tego fragmentu i pierwsze słyszę aby polegała ona na starannym pomijaniu jakiegoś wątku słowa Bożego. Wygląda jednak na to, że przekład Tysiąclatki uznajesz za jedyny możliwy i jedyny słuszny, gdy tymczasem ani oryginał ani inne przekłady nie potwierdzają tego. Stwierdzasz, że wygodnie jest mieć w domu taką skrzętną Martę. Nie bierzesz jednak pod uwagę tego, że to nie Maria miała w domu skrzętną Martę, lecz Marta miała w domu nie-skrzętną Marię. W dodatku, to co Ty nazywasz skrzętnością było zwyczajnym obowiązkiem wynikającym ze wschodniej gościnności. Słowo Boże mówi wyraźnie (Łk 10,38): "[...] Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu." - a więc to był dom Marty a nie Marii. A skoro Marta przyjęła Jezusa do swego domu to robiła to co było jej zwyczajnym obowiązkiem gdy zgodnie ze wschodnią gościnnością zajęła się goszczeniem swego gościa. Wg Ciebie, skoro lepszą/najlepszą cząstką było słuchanie, to pani domu powinna olać obsługę swojego gościa i tylko siedzieć i słuchać? Nie wiem dlaczego moje komentarze nasuwają Ci nieodmiennie jakiekolwiek przypuszczenia. Ale to ciekawe, bo Twoje komentarze również nasuwają mi nieodmiennie różne przypuszczenia. To co piszesz nasuwa mi przypuszczenie, że jesteś tak bardzo "wyzwoloną" kobietą, że skrzętność Marty jest dla Ciebie czymś uwłaczającym godności.
A
anonim
29 lipca 2014, 11:41
Maria tak samo jak i Marta, wybrała tylko cząstkę. I nie widać jakiejkolwiek podstawy do zarzucania Marcie czy Marii, że to co robiły nie robiły z miłości lecz z jakiejś interesowności. Na zasadzie takich tendencyjnych mniemanologii jak te zaprezentowne przez autora, to można zdyskredytować każdego nie pasującego do swojej koncepcji i gloryfikować każdego pasującego. Równie dobrze możnaby snuć takie rozważania: można mieć różną motywację do służenia ludziom i publikowania komentarzy do czytań, jednak nie każda służba i nie każde pomaganie ludziom jest miłością. Może tak właśnie jest z autorem tych komentarzy? Może jego służba nie wynika z miłości, tylko z nadmiernej troski i niepokoju: "Jak mnie ocenią? Czy zrobię dobre wrażenie?" Może stąd właśnie biorą się te "oryginalne" komentarze prezentowane przez autora?
A
Ada
29 lipca 2014, 11:53
Proszę zauważyć, ze to sam Jezus ocenił Marię, ze wybrała tę właściwą drogę, bo przecież tylko On wiedział co czuła Marta.
A
anonim
29 lipca 2014, 12:30
Stwierdzenie, iż Jezus ocenił Marię, że wybrała tę właściwą drogę, oznacza że Marta oceniona została jako ta która wybrała tę niewłaściwą drogę. A nie ma to jakiejkolwiek podstawy w wypowiedzi Jezusa. Jezus w żaden sposób nie deprecjonował wyboru Marty, a jedynie dowartościowywał w oczach Marty wybór Marii. I Marta i Maria wybrały sobie zaledwie po cząstce z całości. Marta była niezadowolona z tego że sama musi tyrać bo Maria się obija, i zamiast pomóc w usługiwaniu siedzi sobie i słucha. Przyszła więc do Jezusa "naskarżyć" na Marię, prosząc aby Jezus "pogonił" ją do roboty. A co zrobił Jezus? Nie zganił ani Marii ani Marty! Zwrócił jedynie uwagę na to, że Maria wybrała zaledwie cząstkę ale że jest to ta lepsza cząstka.
A
Ala
29 lipca 2014, 09:17
Zawsze, gdy czytam ten fragment Ewangelii mam przed oczyma całe to szaleństwo związane z przygotowaniami do Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Zamiast przeżyć święta duchowo, uzgadniamy się zbyt gorliwie za tym, co nie jest tak naprawdę istotne.
A
Ala
29 lipca 2014, 09:20
Oczywiście uganiamy się, a nie uzgadniamy.