O paraliżującym lęku z Radomia

(fot. youtube.com)

Boisz się i jesteś pełen strachu? Chcesz z nim walczyć? Grzegorz Kramer SJ ma dla ciebie zaskakującą radę. Odważysz się?

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

O paraliżującym lęku z Radomia
Komentarze (13)
8 grudnia 2015, 18:00
Przypomniała mi się pewna historia z Radomiem w roli głównej:-) Mój znajomy jechał kiedyś pociągiem i do przedziału wsiadło dwóch chłopaków, okazało się że jechali na mecz. Wywiązała się rozmowa, o klubach, piłce itd. Ci dwaj byli nieźle obeznani w temacie. Wreszcie padło pytanie, którego najbardziej się obawiał: a ty skąd jesteś? Znajomy był z Radomia właśnie. Przez głowę przeleciało mu kilka myśli, odpowiedzieć tak, żeby nie zarobić w łepetynę, i co powiedzieć. Warszawa i okolice odpadały, bo ogólnie nie cieszyła się chyba sympatią (tak było kiedyś nie wiem jak jest teraz, średnio znam się na piłce), a więc kombinował tak, żeby się nie narazić, bo tamci nie zdradzili się skąd są i mógłby się nie wstrzelić. Powiedział, że z Rymanowa. Tamci odetchnęli z ulgą i powiedzieli: masz stary szczęście, dobrze nie jesteś z Radomia, Radom ma u nas przechlapane po ostatniej kolejce. Znajomy oblany zimnym potem wiedział, że Bóg nad nim czuwał:-):-)
8 grudnia 2015, 18:07
Czyli lepiej umierać ze strachu i kłamać, dobrze rozumiem?   A gdyby zachował spokój i powiedział prawdę, to napisałbyś Euzebiuszu, że Bóg nad nim nie czuwał?
8 grudnia 2015, 18:23
W środowisku kibiców istnieją sympatie i antypatie. Człowiek średnio oblatany w temacie nie brnie w rozmaite zależności i układy, i z troski o własne bezpieczeństwo rzuca luźno nie zobowiązującą nazwę miasta, takie rozwiązanie przychodzi samo nie wiadomo skąd. Zrobił to z troski o własne być może nie wykluczone że zycie i zdrowie. Siedząc w internecie jesteś póki co bezpieczna, zawsze możesz w razie czego edytować wpis, w przedziale sam na sam z dwoma zaangażowanymi kibicami róznie może być. Właśnie dzięki temu, że zachował spokój zdobył się na dobre rozwiązanie, taka myśl przyszła mu do głowy i z niej skorzystał. Gdyby go wyrzucili z pociągu za Radom, być może złamałby kręgosłup, obcięło by mu nogę i doznał wstrząsu mózgu uderzając o słup wysokiego napięcia. Byłby sparaliżowany i spędził resztę życia w łożku mając masę godzin na snucie rozważan o swoim życiu, ktore raptownie w jednej sekundzie doznało nieoczekiwanego zwrotu o 360stopni. Bo kto wie co spotkałoby go w Gdańsku gdzie jechał z wizytą, może byłoby jeszcze gorzej i zamiast jednej, ucięło by mu tam dwie nogi?
8 grudnia 2015, 18:33
Czy byłbyś na podstawie tej sytuacji gotowy wysunąć wniosek, że nawet kłamstwo Bóg człowiekowi dyktuje, gdy ten się boi?
8 grudnia 2015, 18:40
Akurat takie kłamstwo nie wyrządziło tu nikomu żadnej krzywdy, można powiedzieć że było to kłamstwo neutralne, taka odpowiedź pozwoliła mu uniknąć być może niepotrzebnego zatargu, sprzeczki zresztą jak się okazało panowie nie przepadali za Radomiem, więc trudno powiedzieć jaki byłby finał tej historii gdyby powiedział prawdę.
8 grudnia 2015, 18:45
Nie odpowiedziałeś jednak na pytanie. Jak zatem myślisz - czy to Bóg dyktuje człowiekowi takie rozwiązania czy rzekomy Szatan zwany ojcem kłamstwa?
8 grudnia 2015, 18:55
Odpowiedziałem na pytanie, ten rodzaj kłamstwa jeśli w ogóle można nazwać to kłamstwem nie wyrządził nikomu krzywdy, Bóg zapewne nie potraktował tego jako zaparcie się miejsca swojego urodzenia czyli Radomia ;) Czasem lepiej zejść komuś z drogi niż uparcie dowodzić dumnie swoich racji zwłaszzca w takiej sprawie. Natomiast niewątpliwie tym, którzy nastają na życie innych z racji  takiego nie innego miejsca zamieszkania czy pochodzenia rządzy pobicia, czy pozbawienia życia nie podsuwa Bóg.
8 grudnia 2015, 19:10
Poczekaj poczekaj - tu była projekcja wydarzeń. Twój znajomy założył, a więc z góry przesądził, że tamci będą chcieli go pobić jak wymieni "nie to" miasto. Zatem to znajomy nadał kibicom taką intencję, czyż nie? A że nadawał im taką intencję, to się denerwował, czego widoczną oznaką był pot, zgadza się?
8 grudnia 2015, 23:08
Pot pojawił się po pierwsze z powodu upału, bo to był lipiec a po drugie  kiedy okazało się, że ci dwaj kibice  nie pałają sympatią do Radomia z którego on pochodził, oblał się zimnym potem ze strachu na myśl co mogłoby się stać, gdyby przyznał się że z Radomia pochodzi. Pierwotnie strach zmobilizował go do szukania najlepszego rozwiązania, i  żeby z nimi nie zadzierać i pojawiła się myśl a może by tak podać jakieś całkiem neutralne miasto. Może ktoś inny postąpiłby całkiem inaczej, ich zachowanie sprowokowałoby go do wdania się w glębszą dyskusję, licytowania który klub lepszy i wywiazałaby się jakas grubsza afera. Tylko po co?
M
Milosc
8 grudnia 2015, 23:44
Co człowiek to historia, no nie? Najciekawsze jest to, że zawsze istnieje wiele możliwych scenariuszy zdarzeń i w danej sytuacji w zależności od własnej reakcji na coś/ na kogoś, tak potem manifestuje się nasze życie. Twój znajomy mógł równie dobrze powiedzieć, że jest z Nieba albo z Piekła rodem :) Jeśli nie byli to śmiertelnie i na zabój poważni kibice, to potraktowaliby pewnie jako żart, choć de facto w zależności od stanu znajomy powiedziałby prawdę he, he. :-)  Cieszę się w każdym razie, że ma się w porządku. Różne rzeczy wiele nas uczą o sobie, nieprawdaż?
9 grudnia 2015, 00:09
Człowiek uczy się całe życie.
M
Milosc
8 grudnia 2015, 17:31
Będę przyjaciółką. :)  Strach nie towarzyszy nam, gdy jesteśmy autentycznym SOBĄ a nie kimś udawanym na potrzeby zakładania maski i tworzenia wizerunku na zewnątrz, dla "świata".  Kiedy dając siebie zastanawiamy się czy ktoś nas oceni, jak nas oceni, a może pochwali, a może skrytykuje, to oddajemu mu swoją energię, oddajemy mu siebie samego zatracając swoją unikalność, tracąc swoją naturalność (wynik negatywny). Kiedy zaś skupiamy całą swoją uwagę na wsłuchanie się w drugiego człowieka czy (jak w nagraniu) na dotarcie do drugiego człowieka (zamiast na tym, co on o nas sobie pomyśli czy powie), to i do naszej energii dodajemy i do jego, bo to my mamy poczucie służy drugiemu, a drugi ma poczucie bycia wysłuchanym, zrozumianym czy należycie potraktowanym - a zatem tę energię mnożymy (wynik pozytywny). Miło prawda? :-) W nagraniu - fajnie wyszło z tą niedzielą - świetny przykład. Zawahał się Ksiądz przed oceną, prawda? Myśli: "nagrywam/pracuję w dzień święty, olaboga, co ludzie powiedzą", no i co - i tak bywa, w końcu czyni to Ksiądz z dobrą intencją dzielenia się i w służbie dla ludzi. Intencja jest najważniejsza, proszę o tym pamiętać, a strach zastąpić przygodą z autentycznym, naturalnym sobą. Jesteśmy unikalni, każdy jedyny w swoim rodzaju, nie ma drugiego takiego we wszechświecie. A maskom już podziękujemy, nie sprawdzają się. Pozdrawiam serdecznie. :-) 
A
agnieszka
8 grudnia 2015, 13:49
To ojciec nawet w Radomiu był? To prawie jak podróż świętego Franciszka Ksawerego do Japonii:) Pozdrawiam wszystkich radomian, byłych i obecnych :)