Po co jest wierność? - Mk 10, 1-12

(fot. Kevin N. Murphy / Foter.com / CC BY-NC)
Mieczysław Łusiak SJ

Jezus przeszedł w granice Judei i Zajordania. Tłumy znowu ściągały do Niego i znowu je nauczał, jak miał zwyczaj. Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: "Co wam nakazał Mojżesz?" Oni rzekli: "Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić".

Wówczas Jezus rzekł do nich: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela".

W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: "Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo".

Komentarz do Ewangelii:

DEON.PL POLECA

Często mówi się, że wierność jest wyrazem miłości. I na pewno tak jest, ale jednocześnie wierność jest drogą do miłości. Nie da się osiągnąć miłości bez wierności. Gdzie nie ma wierności, tam miłość nie rozwija się. Dlatego może nie powinniśmy mówić, że wierność jest wyrazem miłości, a raczej że wierność zapowiada prawdziwą miłość?

Wierność bywa trudna, ale musi tak być, bo rozwój (także rozwój miłości) dokonuje się zawsze w atmosferze trudu. Chwile łatwe i przyjemne są nam dane dla nabierania sił, nie dla wzrostu. Wzrost dokonuje się, gdy jest trudno. Wierność jest potrzebna, byśmy nie uciekli w obliczu trudu i przez to nie stracili okazji do wzrostu. Bez wierności człowiek pozostanie więc duchowym karłem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po co jest wierność? - Mk 10, 1-12
Komentarze (23)
AW
a więc to dotyczy:
24 maja 2013, 16:48
Katolicy odczytują: - kobietę z którą uprawiałeś nierząd (nie była żona w oczach Boga), choć przez innych ludzi była nazywana żoną możesz oddalić ... Wypisz wymaluj chodzi o związki cywilne! (nazywane kłamliwie i zwodniczo - niesakramentalne)
24 maja 2013, 14:27
Chodzi o to, by dziś żyć z Jezusem, a w sytuacji beznadziejnej, która spotka człowieka to wówczas właśnie będzie łatwiej, ale trzeba żyć z Nim już teraz, bo gdy przyjdzie próba jest szansa na zwycięstwo, a nie na rozpacz i poczucie braku sensu. Jeżeli ktoś dziś żyje z Jezusem, traktując to, jako swoistą polisę ubezpieczeniową od skutków prób, to się bardzo srogo zawiedzie. Wiedzieć kim jest Jezus - to zakładam, że wiem i wierzę, więc to oczywiste było. Miedzy wiedzieć, wierzyć i bezgranicznie zaufać są ogromne różnice. Są sytuacje beznadziejne, niemożliwe i kryzysowe. Były, są i będą. Otóż nie, jedynie człowiek za podszeptem szatana zaczyna wierzyć, że dana sytuacja jest beznadziejna lub niemożliwa. Zycie w kryzysie jest normalnym stanem życia człowieka dążącego do świętości. Może jeszcze nie doświadczyłeś, to poczekaj, aż doświadczysz. Otóż doświadczenie sytuacji ocenianych po ludzku, jako beznadziejne, daje mi prawo twierdzić, że żadnej sytuacji w życiu nie można uznać za beznadziejną.
24 maja 2013, 14:05
@pajar Odchodzę od komputera, ale uwaga na koniec: Większość komplikacji powstaje dlatego, że sakrament małżeństwa jest udzielany  sobie nawzajem przez małżonków, Kościół tylko potwierdza (i rejestruje) ten fakt. Jak sobie nie udzielą sakramentu,  nie wypełnią wszystkie warunków - a przecież ich myśli sa przed nami ukryte - to zaczyna się zamieszanie z paierami i sądami biskupimi.
24 maja 2013, 14:00
@pajar Pierwszy związek nie był zawarty w Kościel katolickim a jedynie był świadomym i dowbrowolnym związaniem się na całe zycie (małżęńtwo cywilne w Polsce takim z zasady nie jest, bo zakłada możliwośc rozwodu). Pierwsze świadome, dobrowolne i na całe zycie małżeństwo zaistniało, jeśłi obie storny zgodnie ślubowały! Podczas badania kandydatów sprawdza się czy komus nie przysięgli juz wyłaczności na cale zycie, jeśli sklamią a nikt po zapowiedziach nie doniesie Kościołowi... ceremonia się obędzie ale sakrament nie zaistnieje. Drugiego nie ma a jedna z tych osób jest oszukana i ma morlane prawo poprosić o stwierdzenie faktu , że sakrament nie zaistanial. Gdyby np. w międzyczasie zmarła osoba której za pierwszym razem wiarołomce przysiegał, to sprawa jest do załatwienia poprzez spowiedź i zgodną deklaracje małżonków bez formy kananicznej. Ach, dlaczego róznie jest to odczytywane, przez oba Kościoły katolicki i prawosławny. Cóż zapewne z powodu ludzkiej słabości. Ale tu bym wolał kogoś prawosławnego poprosić o wyjaśnienie...
P
pajar
24 maja 2013, 13:49
Prawo Kanoniczne powsatło trochę później niż ewangelia ale skoro trzymamy sie Prawa Kanonicznego: Jakże więc  mogła zawrzeć "nowy zwiazek " osoba która już raz ślubowała. Przecież taki fakt jest odnotowany w księgach parafialnych. A jeżeli nie było sakramentalnego  małżeństwa "pierwszego" (tego które nie było odnoptowane w księgach) lecz tylko wspólne życie dwojga osób to rozumiem, że  dopiero to "drugie małżestwo" - odnotowane  było sakramentem w oczach Boga.  I co w przypadku zdrady dopiero po tym "drugim -" kanonicznym" małżeństwie. I dlaczego taka jest rozbieżność w odczytywaniu tego samego tekstu przez katolików i prawosławnych. 
1
1234
24 maja 2013, 13:42
Po to jest wierność by dzieci miały rodziców, bez tego nakazu śmiem twierdzić rozpadłao by sie 95 % małżeństw
24 maja 2013, 13:37
@pijar Czysto praktycznie: Prawo kanoniczne nie przewiduje zdrady powstałej po zawarciu sakramentu małżeństwa jako powodu stwierdzenia jego niezaistnienia. Natomiast jeśli jedna z osób zawierających związek małżeński wcześniej ślubowała , ważnie i świadomie, dozgonny związek innej osobie - to mimo odbycia ceremonii w kosciele nie zaistniał nowy związek i można potwierdzić ten fakt (możłiwośc zawarcia innego związku). Mimo, że wszyscy widzieli ten ślub i gratulowlai małżeństwa to małżeństwa nie byo a był nierząd.  (Ze strony jednego z małżonków świadomy, ze strony drugiego zapewne nieświadomy - czyli raczej wykorzytanie przez pierwszego).
P
pajar
24 maja 2013, 13:29
Co znaczy "Katolicy odczytują". Którzy? Czy jest to sprecyzowane w Prawie Kanonicznym lub jakimś dokumencie kościelnym wyższej rangi? Katolików jest sporo i podejrzewam że nie wszyscy odczytuja tak samo.  Co na to sądy biskupie?
24 maja 2013, 13:21
@pajar Katolicy odczytują: - kobietę z którą uprawiałeś nierząd (nie była żona w oczach Boga), choć przez innych  ludzi była nazywana żoną możesz oddalić Prawoslawni odczytują (w razie czego poprosze o doprecyzowanie): - W przypadku zdrady małżeńskiej, zdradzony może wejść w następny ważny kanonicznie związek małżeński. Zdradzający NIE może. Dopuszczają trzykrotne małżeństwo.
P
pajar
24 maja 2013, 13:14
A czego dotyczą słowa PAna JEzusa: z Mateusza 19,9 : A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo." Czy to jest wyjątek dla oddalenia żóny i tworzenia nowego związku?
24 maja 2013, 13:07
Są sytuacje beznadziejne, niemożliwe i kryzysowe. Były, są i będą. Może jeszcze nie doświadczyłeś, to poczekaj, aż doświadczysz. Ale w tym nie chodzi o to, aby zaprzeczać, że ich nie ma. Nie zrozumiałeś. Chodzi o to, by dziś żyć z Jezusem, a w sytuacji beznadziejnej, która spotka człowieka to wówczas właśnie będzie łatwiej, ale trzeba żyć z Nim już teraz, bo gdy przyjdzie próba jest szansa na zwycięstwo, a nie na rozpacz i poczucie braku sensu. Wiedzieć kim jest Jezus - to zakładam, że wiem i wierzę, więc to oczywiste było. @odpowiedż dla TomaszaL Są sytuacje beznadziejne, niemożliwe Nie ma takich sytuacji w sferze duchowej. To tylko zły podpowiada człowiekowi, że są takie sytuacje, by człowiek zaprzeczył swoim wyborem Bożej miłości i miłosierdziu. Sytuacje kryzysowe to normalny stan cżlowieka po grzechu pierworodnym. Sam piszesz trzeba żyć z Nim juz teraz i (...) jest szansa na Zwycięstwo... tyle, że wybierasz wiernośc nie temu co sakramentalne a temu co wybrałeś, więc szansę na zwycięstwo ograniczasz...
OD
odpowiedź dla TomaszaL
24 maja 2013, 12:55
Pytanie, co odpowie ksiądz Łusiak - retoryczne było! Nie bierz wszystkiego dosłownie.
OD
odpowiedź dla TomaszaL
24 maja 2013, 12:53
Są sytuacje beznadziejne, niemożliwe i kryzysowe. Były, są i będą. Może jeszcze nie doświadczyłeś, to poczekaj, aż doświadczysz. Ale w tym nie chodzi o to, aby zaprzeczać, że ich nie ma. Nie zrozumiałeś. Chodzi o to, by dziś żyć z Jezusem, a w sytuacji beznadziejnej, która spotka człowieka to wówczas właśnie będzie łatwiej, ale trzeba żyć z Nim już teraz, bo gdy przyjdzie próba jest szansa na zwycięstwo, a nie na rozpacz i poczucie braku sensu. Wiedzieć kim jest Jezus - to zakładam, że wiem i wierzę, więc to oczywiste było.
24 maja 2013, 11:28
Tylko Jezus może pomóc, nawet w wierności i wytrwaniu w niej tym bardziej w sytuacjach kryzysowych, beznadziejnych, niemożliwych. Dla katolika nie ma sytuacji beznadziejnych czy niemożliwych. Ale warunek - trzeba wiedzieć kim jest Jezus. Trzeba uwierzyć i bezwzględnie zaufać. Sama wiedza nie wystarczy. Tomasz - a co zaleci ksiądz Łusiak na spowiedzi porzuconemu? (na spowiedzi) Nie wiem i nie intersuje mnie to. A co zaleci ksiądz Łusiak porzuconemu w drugim związku cywilnym? (nie na spowiedzi) - no właśnie - już nie na spowiedzi... Spowiedź już ich nie dotyczy i to jest ich tragedia! Dlaczego nie dotyczy? Nie rozumiem uporczywego wykluczania kogoś z Sakramentu danego wszystkim: Chrystus ustanowił sakrament pokuty dla wszystkich grzeszników w Kościele, a przede wszystkim dla tych, którzy po chrzcie popełnili grzech ciężki i w ten sposób utracili łaskę chrztu oraz zadali ranę komunii kościelnej. Sakrament pokuty daje im nową możliwość nawrócenia się i odzyskania łaski usprawiedliwienia. Ojcowie Kościoła przedstawiają ten sakrament jako "drugą deskę (ratunku) po rozbiciu, jakim jest utrata łaski[KKK 1446] Jak dla mnie mówienie o niemożności przystąpienia do Sakramnetu Pokuty to takie usprawiedliwianie siebie.
Maria
24 maja 2013, 11:19
Wierność żonie i wierność mężowi W trudnym świecie, gdzie liczy się ilość, Wierność żonie i przyjacielowi Możliwa, jeśli w duszy masz miłość ?... Współistnieje i trudem się staje, W dni zwyczajne, gdy życie nas rani, Współistnieje i dłonie podaje, Jak radośnie w sobie zakochani...
OJ
ONLY JEZUS
24 maja 2013, 09:59
Tylko Jezus może pomóc, nawet w wierności i wytrwaniu w niej tym bardziej w sytuacjach kryzysowych, beznadziejnych, niemożliwych. Ale warunek - trzeba wiedzieć kim jest Jezus. Tomasz - a co zaleci ksiądz Łusiak na spowiedzi porzuconemu? (na spowiedzi) A co zaleci ksiądz Łusiak porzuconemu w drugim związku cywilnym? (nie na spowiedzi) - no właśnie - już nie na spowiedzi... Spowiedź już ich nie dotyczy i to jest ich tragedia!
Janusz Brodowski
24 maja 2013, 09:13
Wierność bywa trudna ... ale warto być wiernym :)
M
Maria
24 maja 2013, 08:55
Ciężko wytrwać w wierności, gdy zostało się zdradzonym i porzuconym...człowiek potrzebuje bliskości
24 maja 2013, 08:48
"kto zostaje porzucony i wiąże się z inną osobą, to cudzołoży"??? Pytanie do spowiednika, kto bierze oddaloną żonę to cudzołoży i ten, kto oddala jest odpowiedzialny za cudzołóstwo żony.
P
pytanie
24 maja 2013, 08:30
Nie ma wierności bez miłości, nie ma miłości bez wierności. Oczywiście mówimy o miłości, jako cnocie, a nie jako przemijającej emocji. Wierność nie jest żadnym trudem, jeśli się kogoś kocha. Wierność jest wielkim trudem dla tego, kto kocha tylko samego siebie. I na koniec, nie można uciekać od jasnej i czytelnej prawdy ewangelicznej – kto opuszcza męża lub żonę i wiąże się z inna osobę cudzołoży. ... W tekście "Żeby się nie rozwiedli drugi raz" można wyczytać przekaz "kto zostaje porzucony i wiąże się z inną osobą, to cudzołoży"???
24 maja 2013, 08:19
Na marginesie - czytelne i jasne wyznanie wiary Polaków - wg badań sondażowych tylko 12% badanych uważa małżeństwo za nierozerwalne.
?
????
24 maja 2013, 08:12
I to mówi kapłan, który zachęca niewiernych do życia w niewierności???? Chyba  ze wiernym należy być aktualnemu (drugiemu, trzeciemu "małżonkowi"), a nie temu pierwszemu, sakramentalnemu??
24 maja 2013, 07:17
Nie ma wierności bez miłości, nie ma miłości bez wierności. Oczywiście mówimy o miłości, jako cnocie, a nie jako przemijającej emocji. Wierność nie jest żadnym trudem, jeśli się kogoś kocha.  Wierność jest wielkim trudem dla tego, kto kocha tylko samego siebie. I na koniec, nie można uciekać od jasnej i czytelnej prawdy ewangelicznej – kto opuszcza męża lub żonę i wiąże się z inna osobę cudzołoży.