To mi się nie mieści w głowie

(fot. PAP/Wojciech Pacewicz)

"Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją" (Łk 20, 38).

Saduceusze to grupa pobożnych Żydów z wyższych sfer, którzy uznawali tylko pięć pierwszych ksiąg Pisma św, czyli Torę. Nie wierzyli w nieśmiertelność duszy, (bo jeszcze nie było tam o tym nic wprost napisane) i, konsekwentnie, odrzucali zmartwychwstanie człowieka po śmierci.

DEON.PL POLECA

Zbliżają się więc do Jezusa z wymyśloną uprzednio opowieścią, bo idea zmartwychwstania po śmierci wydaje im się niedorzeczna. Koronny argument z grubsza jest taki: jeśli po śmierci ludzie zmartwychwstają, to w niebie musi panować istny chaos i zamieszanie. Bo jeśli jakaś kobieta miała na ziemi siedmiu mężów, to jak ona się tam odnajdzie? Przecież nie można być na wyłączność równocześnie dla kilku mężczyzn. W sumie ten tok rozumowania wydaje się dość sensowny. Jednak przy wnikliwszej refleksji przypomina myślenie małego dziecka.

Na czym w gruncie rzeczy polega tutaj problem? A dotyczy on nie tylko saduceuszów. Wbrew pozorom małżeństwo w całej tej myślowej pułapce pozostaje tylko tłem. Ważne jest co innego.

Po prostu, jako ludzie często nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie czegoś, co wykracza poza nasz mały świat, nie potrafimy wyjść poza ramy zdobytego doświadczenia, jakby ono było już miarą wszystkiego. Nie chcem uznać, że nasze zmysły i ludzki rozum nie jest alfą i omegą. Więc nierzadko projektujemy to, co znane i przewidywalne na życie wieczne. Jest to całkowicie zrozumiałe w przypadku dzieci, które wyobrażają sobie, że w niebie będzie także ich piesek, kotek i lalka. To jest częścią ich świata. Ale z dzieciństwa się wyrasta. Przynajmniej powinno się wyrosnąć. Także w kwestiach wiary.

Ba, co tutaj mówić o tak wzniosłych sprawach jak życie wieczne, skoro dokładnie te same mechanizmy stosujemy w naszych codziennych relacjach z ludźmi, których widzimy, słyszymy i dotykamy. Jakże często nie potrafimy wczuć się w sposób myślenia rozmówcy, w jego sytuację, bo na wszystko patrzymy przez swój punkt widzenia. Nazywa się to egocentryzmem - skupieniem na sobie. Trudno jest nam przyjąć czyjąś odmienną opinię lub światopogląd, bo nie zgadza się z naszym, bo jest inny, bo czujemy się zagrożeni itd. Mamy swoje obsesje, punkty oparcia, bez których nie wyobrażamy sobie życia i podnosimy je nieraz do rangi absolutu. Odrzucamy coś tylko dlatego, że nie mieści się w naszej głowie. A cóż tu dopiero rozprawiać o tym, co jest po śmierci, do czego nie mamy bezpośredniego dostępu.

W sumie Jezus niewiele nam powiedział w Ewangelii o tym, jak to będzie u Jego Ojca. Nie odsłania szczegółów, bo pewnie i tak byśmy nie zrozumieli, przesiewając wszystko przez sito obecnych doświadczeń. Aby w pełni otworzyć się na rzeczywistość życia wiecznego, musi w nas nastąpić przemiana - przejście przez śmierć, najpierw za tego życia, a następnie ostateczna. Nie jesteśmy w stanie pojąć życia po śmierci, przykrawając je do naszych obecnych kategorii i schematów, które niewątpliwie często są słuszne (małżeństwo jest ważne na ziemi, ale w niebie sakramentów już nie będzie). Jezus zapewnia nas tylko o tym, że po śmierci będzie to życie z Bogiem. A o resztę nie musimy się kłopotać i trawić czas na dociekanie, jak to będzie wszystko wyglądać. Bo się naharujemy jak Syzyf i marny z tego zysk.

Jesteśmy jednak ciekawi nieba. I możemy się pytać: Jaki jest związek między tym życiem a zmartwychwstaniem? Co z ciągłością naszych międzyludzkich relacji? Co z tymi, którzy na ziemi związani zostali przez więź małżeńską, skoro w niebie żenić się nie będą i za mąż wychodzić? Czy w niebie małżonkowie będą wobec siebie obojętni? Czy te relacje się zakończą? Czy już nie będą ważne? Czy seksu nie będzie? Czy będziemy zainteresowani tylko Bogiem samym, a inni ludzie, nawet najbliżsi, staną się dla nas drugorzędni (skoro rodzina i małżeństwo to instytucje właściwe życiu na ziemi)?

Odpowiedź Jezusa jest następująca: Małżeństwo i rodzina są instytucjami tymczasowymi, ziemskimi. Natomiast życie wieczne będzie inaczej zorganizowane. Ludzie zmartwychwstali będą równi aniołom i dzieciom Bożym. Koniec kropka. Aniołowie nie mają płci, ani ciał. Nie współżyją ze sobą tak jak mąż i żona. Nie są ograniczeni przestrzenią i czasem. A zmartwychwstali ludzie będą duchem i ciałem zarazem. Aniołowie inaczej komunikują się ze sobą, w sposób dla nas niewyobrażalny. Jest to komunikacja zapośredniczona wizją Boga, wszak oni nieustannie "wpatrują się w oblicze Ojca". Więc tutaj raczej nie chodzi o to, że więzi małżeńskie, czy w ogóle ludzkie, znikną, ale będą się wyrażały zupełnie inaczej.

I jeszcze jeden błąd saduceuszów, i często nasz, który demaskuje Jezus Kiedy myślimy o życiu wiecznym, to niemalże automatycznie kierujemy uwagę ku zmarłym. Jezus koryguje to myślenie: "Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją". Chodzi o żywych nadal po śmierci, ale też o żyjących jeszcze na ziemi. Życie wieczne i zmartwychwstanie zaczyna się już dzisiaj i tutaj. To chyba jest jeszcze trudniejsze do przyjęcia niż życie wieczne po śmierci.

Tęgie głowy twierdzą, że jeśli Bóg istnieje, to mieszka w odległym niebieskim pałacu i głowy sobie człekiem nie zaprząta.

Ale Pismo św. mówi co innego. Najpierw, że Bóg w Chrystusie rozbił namiot w ludzkim świecie. Następnie, że wcale go nie zwinął i ciągle tu przebywa. W sercach i domach, w pracy i szkole, w rozrywce i cierpieniu. Gdybym zuchwale orzekł, że spotkanie Go na tej ziemi jest zawsze bułką z masłem, to chyba bym przesadził. Trochę trzeba się jednak potrudzić.

Dariusz Piórkowski SJ, "O duchowości z krwi i kości. Rozważania nie tylko na adwent". Komentarze do czytań adwentowych i świątecznych dzień po dniu >> chcę przeczytać tę książkę

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

To mi się nie mieści w głowie
Komentarze (48)
A
affe
12 listopada 2013, 13:25
Ela i anna i effa cieszcie się - o. Piórkowski jest na deonie nietykalny bo to w dużej mierze jego dzieło ten "fajny" otwarty na postmodernizm i poprawnośc i liberalizm jezuicki deon. Żadna "seksafera" go nieruszy. A kasa leci za teksty i książki. Pozstałych tez chyba to cieszy, no może z kilkoma wyjątkami
E
ela
12 listopada 2013, 10:27
Ks. Piórkowski nadal podtrzymuje "dyskusję" bo reklamuje za darmo swoja książkę. A nie dostał czasem już zakazu za popieranie na deonie seksualizacji dzieci przez o. Jacka Prusaka? ... Nie mart się Anno, śpij spokojnie, jutro dostanie:)
AC
Anna Cepeniuk
12 listopada 2013, 10:17
Świetny tekst i bardzo potrzebny dla mnie samej.... Razjaśnł mi moje przezywanie śmierci mojej Mamy i tego wszystkiego co ją poprzedziło.... Myślę, że to "zaskoczenie" nasze po odejściu z tego świata będzie jeszcze większe.... gdy "zobczymy" w niebie tych..... których się tam nie spodziewamy.... ktorych wcześniej sami skazaliśmy na potępienie.....choćby w bardzo subtelny sposób, o którym pisze o. Żmudziński w "Przypowieści o wkurzonym katoliku"...
12 listopada 2013, 09:40
@XYZ - nie ma przypadków. @DPMS - słusznie prawisz. Potęga człowieka, wszystko albo juz wie, albo za chwile sie dowie. Wszystko albo już rozumie, albo za chwile zrozumie. Umysł to jest to. Znaczy wierzysz w ludzki umysł. No chyba, ze jestes w stanie udowodnić, iż człowiek myśli. Oczywiscie chodzi o dowód naukowy, na pozimie procesów fizycznych i chemicznych zachodzących w mózgu.
~~
12 listopada 2013, 08:56
Ks. Piórkowski nadal podtrzymuje "dyskusję" bo reklamuje za darmo swoja książkę. A nie dostał czasem już zakazu za popieranie na deonie seksualizacji dzieci przez o. Jacka Prusaka?
X
XYZ
12 listopada 2013, 07:05
DPMS: "Celowość, intencjonalność – to cecha, która ludzie mogą nadawać swojemu życiu, świadomie, ale nie wynika ona z żadnego „uporządkowania wszechświata”." To bzdura. Owa celowość i intencjonalność jest tylko pozorna. Nasze decyzje, także to co ja tu napisałem jest wyłącznie dziełem przypadku, wynikiem reakcji na bodżce. To, że część przypadkowych reakcji się powtarza może sprawiać owo wrażenie celowości i można wierzyć, że tak jest. Ale jest to wyłącznie wiara. Taka samo jak wiara w Boga/bogów. Sama wiara religijna bądź jej brak to też wynik mechanicznego przypadku.
N
n.
12 listopada 2013, 05:04
"Sugerujesz, że bez religii nie wiedziałbym że nie wolno ludzi mordować, okradać, gwałcić? Trzeba być chyba chorym psychicznie, albo totalnie niedouczonym, żeby tak twierdzić." ~DPMS Nie pojąłeś. Zwracam ci twoją uwagę na wkład kultury chrześcijańskiej, a nie jakiejkolwiek religii. Gdyby nie chrześcijaństwo nie byłbyś dzisiaj tym, kim jesteś. Trzeba być totalnie niedouczonym, albo zamroczonym, aby tego nie zauważać.. 
B
borat
12 listopada 2013, 02:35
DPMS jestes wspanialy/a
D
DPMS
12 listopada 2013, 01:41
Do „tak” Tyle, że wasze głębokie przeświadczenie – nic nie znaczy wobec nauki i kompletnie niczego nie dowodzi. Nauka może wyjaśnić dlaczego wierzycie w boga i jak się ewolucyjnie ta wiara rozwijała i różnicowała. Wy natomiast na podstawie swojej wiary nie możecie wyjaśnić kompletnie niczego w świecie rzeczywistym jak i w odniesieniu do rzekomego świata metafizycznego. Ujmę to tak – nauka (teorie naukowe)dają możliwość przewidywania porządku (prognozowania) określonych zjawisk w rzeczywistości. Nauka sprawdza się w praktyce jest przez nią weryfikowana. Na podstawie waszej wiary nie można przewidywać kompletnie niczego. Nikt z was religijnych nie jest w stanie powiedzieć niczego nt. woli waszego rzekomego boga np. co do rzekomego zbawienia rzekomej duszy tego czy innego człowieka. Wierzycie w wolę bożą, dysponujcie wiedzą religijną na podstawie, której kompletnie nie jesteście jednak w stanie przewidzieć czegokolwiek. Wasza religijna wiedza jest totalnie nierozróżnialna od ignorancji bo nie ma jakiegokolwiek sposobu żeby zweryfikować to w co wierzycie. W związku z tym ktokolwiek może uwierzyć w cokolwiek, na podstawie swoich subiektywnych odczuć i twierdzić z takim samym zapałem jak Wy, że to prawda. Wg waszych standardów uznawania czegoś za prawdę tak samo prawdziwy jest Jezus Chrystus jako bóg, ufoludki, istnienie smoków i krasnali.
D
DPMS
12 listopada 2013, 01:41
do "tak" Jak zwykle piszesz tak, że nie wiem o co Ci chodzi? Nauka wyjaśnia w jaki sposób ludzie myślą, czują, przy udziale jakich czynników powstają w ludzkich mózgach określone uczucia, emocje. Nie jest to wiedza kompletna, ale nauka nie jest zamkniętym zbiorem wiedzy. To z czym masz problem? Ja jestem przekonany o tym, że Ty i Tobie podobni religijni ludzie wierzycie w boga i jesteście głęboko przekonani o prawdziwości tej wiary i o realności tych odczuć. Tego nie kwestionuję – żebyśmy się zrozumieli. Napisałeś: „…istnieją rzeczy bo je czujemy…”. Zastanów się co piszesz? Istnieją Twoje odczucia, myśli, emocje nt. boga – tak nikt tego nie zaprzecza. Ale odróżnij to od kwestii istnienia boga per se! To że Twój mózg generuje myśli i odczucia boga – nie dowodzi jego istnienia! Na tej samej zasadzie ktoś innym może twierdzić, że istnieją smoki, gnomy, elfy, krasnoludki bo ktoś odczuwa ich obecność, wierzy w nie.
D
DPMS
12 listopada 2013, 01:10
Do "Rafał Borowski" Zaprosić Jezusa? Ależ proszę bardzo. Jestem otwarty na wszelkie doznania, także te "duchowe" czy "metafizyzne". Może nie będę zapraszał do serca - bo to tylko pompa do przetaczania krwi, ale do umysłu - jeżeli już. Niestety jakoś tak się składa, że ja nie dostrzegam, ani nie odczuwam Waszego boga wszędzie tam gdzie Wy go widzicie. To co widzę i czuję ma dla mnie naturalne przyczyny. Ale doradź, jak się powinno "otwierać" na boga. Otwierać - co? Wyraź to. Nazwij to konkretnie.
D
DPMS
12 listopada 2013, 01:01
Do „Rafał Borowski” Żeby nie być gołosłownym: Wypowiedzi 50 wybitnych naukowców sceptycznych w kwestii istnienia boga/bogów: [url]http://www.youtube.com/watch?v=s47ArcQL-XQ[/url] Wypowiedzi kolejnych 50 wybitnych naukowców sceptycznych w kwestii istnienia boga/bogów: [url]http://www.youtube.com/watch?v=6Gt4WSK_NlQ[/url] Wypowiedzi kolejnych 50 wybitnych naukowców sceptycznych w kwestii istnienia boga/bogów: [url]http://www.youtube.com/watch?v=HHv__O8wvZI[/url] Rozumiem, że wszyscy oni (a wielu z nich to nobliści) to są właśnie ignoranci o których wspomniałeś? Dziś w światowej nauce dyskutuje się i próbuje modelować powstanie wszechświata z niczego – oto debata w której udział wzięli światowej klasy fizycy teoretyczni: [url]http://www.youtube.com/watch?v=1OLz6uUuMp8[/url] Wykład (jeden z wielu) fizyka teoretycznego i Lawrence’a Krauss’a nt. powstania wszechświata bez udziału sił metafizycznych: [url]http://www.youtube.com/watch?v=64wQ85Zw1Ts[/url] [url]http://www.youtube.com/watch?v=LQL2qiPsHSQ[/url] Tak się akurat składa, że współczesna nauka kompletnie nie potrzebuje koncepcji boga do wyjaśniania czegokolwiek co dotyczy wszechświata i życia w nim. I trzebaby kompletnym ignorantem - tak jak Ty - żeby tego nie dostrzegać.
D
DPMS
12 listopada 2013, 00:59
Do „Rafał Borowski” Możesz sobie wierzyć w Jezusa, ale nie ośmieszaj się pisząc: „..tylko ignorant naukowy przy obecnym poziomie rozwoju nauki, może jeszcze uznawać, że cud stworzenia, jaki możemy obserwować codziennie oraz poprzez badania naukowe, jest dziełem przypadku….” Stosując Twój tok rozumowania ignorantami jest zdecydowana większość naukowców z zakresu nauk przyrodniczych: fizyków teoretycznych, kosmologów, biologów, bo większość odrzuca koncepcję boga/bogów jako stworzycieli wszechświata i życia we wszechświecie. Istnieje odwrotnie proporcjonalna zależność między poziomem wykształcenia a wiarą w boga – im wyższe wykształcenie w zakresie nauk przyrodniczych tym mniejszy odsetek wierzących w boga osobowego i życie wieczne: http://pl.wikipedia.org/wiki/Bezwyznaniowo%C5%9B%C4%87_w_USA Badania właściwości, struktury wszechświata poznawanie praw rządzących przyrodą prowadzą do dokładnie odwrotnych wniosków niż Ty sugerujesz: im szersza nasza wiedza z zakresu nauk przyrodniczych tym mniej prawdopodobne wydaje się, że wszechświat został stworzony przez jakąś inteligentną osobę, istotę. Im bardziej poznajemy wszechświat, tym bardziej wydaje się jego istnienie bezcelowe -= w wymiarze absolutnym – uniwersalnym. Celowość, intencjonalność – to cecha, która ludzie mogą nadawać swojemu życiu, świadomie, ale nie wynika ona z żadnego „uporządkowania wszechświata”.
D
DPMS
11 listopada 2013, 23:53
Do AGNES Teoria Darwina została podważona? To wymień mi te autorytety naukowe? Wymień te uczelnie, te wydziały biologii na których nie naucza się już derwinowskiej teorii ewolucji, tylko czegoś innego - czego? Wymień te publikacje naukowe, w których obalono teorię Darwina. Wymieniaj.
D
DPMS
11 listopada 2013, 23:49
Do "n" Jesteś nienormalna/nienormalny? Zadajesz mi pytanie: "...dlaczego nie wychodzisz na ulicę i nie gwałcisz pierwszej, co ci się spodoba dziewczyny (albo chłopczyka, jesli masz np. takie preferencje), nie okradasz spotkanej osoby, placisz uczciwie kasjerce w sklepie i zasypiasz z nadzieją na kolejny dzień, który cię zbliża do.. właśnie do czego??  -ODPOWIEDZ, bo to ciekawe..." Sugerujesz, że bez religii nie wiedziałbym że nie wolno ludzi mordować, okradać, gwałcić? Trzeba być chyba chorym psychicznie, albo totalnie niedouczonym, żeby tak twierdzić. Sens mojego zycia jest taki jaki mu nadam. To kwestia indywidualna. Jestem świadom, że umrę, ale da się żyć z tą perspektywą, o ile ma się co robić w życiu. Życie może być ciekawe. Np. uczenie się, może być ciekawe, przekazwanie innym efektów swojej pracy może być ciekawe, wchodzenie w relacje międzyludzkie może być ciekawe. To ma sens. Przynajmniej dla mnie.
K
konrad
11 listopada 2013, 14:33
marek może terapię zamówimy u o. Prusaka? Bo to jest najbardziej  groźne raczej dla dzieci - gotowa pedofilska seksualizacja a dla dorosłych ?
11 listopada 2013, 09:41
@DPMS - już Tobie kiedyś pisałem (jako Skalisty), że tylko ignorant naukowy przy obecnym poziomie rozwoju nauki, może jeszcze uznawać, że cud stworzenia, jaki możemy obserwować codziennie oraz poprzez badania naukowe, jest dziełem przypadku. Ci, którzy zaczynają dochodzić do właściwego wniosku, a nie chcą jeszcze wprost uznać, że to może być tylko dziełem Boga, przynajmniej twierdzą, że faktycznie samo z siebie to nie mogło powstać, to może... dotarło do nas z kosmosu... Tak, to ufoludkowie przynieśli życie na ziemię. Tylko... skąd w takim razie wzięli się ci ufoludkowie? Religię chrześciajańską wyróżnia spośród wszystkich innych coś, czego żadna z nich nie ma. Nie ma tego, żeby Bóg poświęcił Swojego Jedynego Syna, żeby umarł za nasze grzechy i zmartychwstał, pokonując śmierć. Fakt zmartwychwstania potwierdza mnóstwo świadków - tych z czasów początku naszej ery, ale też późniejszych, w tym obecnie żyjących, którzy przyjmując Chrystusa do swego serca, doświadczają niezaprzeczalnie, że Jezus żyje. Zaryzykuj - zaproś Jezusa do swojego serca, poproś, żeby dał Ci się odczuć. Wtedy nie będziesz miał wątpliwości w naszą wiarę. A przecież jeśli Boga nie ma, jak twierdzisz, to niczym nie ryzykujesz w sumie.
M
marek
11 listopada 2013, 08:10
Anno, konradzie, cogito, janie, daj sobie spokój z obłędem. To się leczy. Nie męcz ludzi swoimi obsesjami.
K
konrad
11 listopada 2013, 07:53
A mnie wystarczy żeby na deonie nie było jezuitów (bezkarnych) co popierają seksualizacje dzieci a może i pedofilię? Prowincjale ty milczysz?
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
11 listopada 2013, 01:00
@Agnes, jeszcze coś: [...] Natomiast jest prawdą, że nie ma naukowego wytłumaczenia powstania życia, nie wiadomo jak to się stało (to znaczy niewierzący nie wiedzą :). Ciekawą teorią jest abiogeneza, jednak od abiogenezy do powstania żywej struktury droga jeszcze daleka... ... @psp Szukaj dalej. Twój wybór (upór), gdzie szukasz. Mnie wystarczy Biblia i fakt, że chodził po Ziemi Jezus Chrystus. Nie jestem zainteresowana dalszą bezcelową dyskusją.
P
psp
10 listopada 2013, 23:51
@Agnes, jeszcze coś: JP2 wypowiadał się o ewolucji (pozytywnie) w latach dziewięćdziesiątych i nigdy tego nie odwołał. Ty mówisz, że ostatnie lata przyniosły wiele nowych odkryć i na dowód cytujesz Ernsta Borisa Chaina, który... zmarł w roku 1979. W dodatku nie zajmował się teorią ewolucji, a nagrodę Nobla uzyskał za prace nad penicyliną. Czasem warto zweryfikować swoje źródła. Natomiast jest prawdą, że nie ma naukowego wytłumaczenia powstania życia, nie wiadomo jak to się stało (to znaczy niewierzący nie wiedzą :). Ciekawą teorią jest abiogeneza, jednak od abiogenezy do powstania żywej struktury droga jeszcze daleka...
P
psp
10 listopada 2013, 23:33
@Agnes z Twoich komentarzy wynika, że nie rozumiesz o czym piszesz. Teoria ewolucji nie zajmuje się ani nie wyjaśnia powstania życia. Spróbuję wyjaśnić na przykładzie: równie dobrze można by powiedzieć, że nieprawdziwe jest prawo powszechnego ciążenia, bo nie wyjaśnia jak działa silnik spalinowy. Tylko że prawo powszechnego ciążenia nie zajmuje się działaniem silników spalinowych... Tak samo teoria ewolucji: nigdy nie zajmowała się zagadnieniem powstania pierwszej komórki.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
10 listopada 2013, 22:35
Jeszcze jeden cytat z http://www.wiara.us/Przyroda.html : Ernst Boris Chain biochemik:  nagroda Nobla w dziedzinie medycyny: “Laboratoryjna synteza nawet najprostszej komórki jest po prostu niemożliwa, a wyobrażenie człowieka, że może konkurować z Bogiem jest absurdalne.” “Prędzej uwierzyłbym w bajki niż w takie szalone spekulacje. Od lat mówię, że spekulacje na temat pochodzenia życia nie prowadzą do żadnego użytecznego celu, jako że nawet najprostszy żywy system jest o wiele bardziej złożony niż to, co można by zrozumieć na poziomie niezmiernie prymitywnej chemii, którą stosują naukowcy w swych próbach wytłumaczenia tego, co niewytłumaczalne i co miało się wydarzyć miliardy lat temu. Boga nie da się ominąć wymówką opartą na tak naiwnym myśleniu.”
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
10 listopada 2013, 22:26
=12pxNikt nie powołuje się na tzw. pierwotną teorię Darwina, to prawda, jednak teoria ewolucji nie jest już kwestionowana przez poważnych naukowców ani - uwaga, niespodzianka! - Kościół. Polecam lekturę encykliki Humani Generis Piusa XII oraz tego, co ewolucjoniźmie mówił JPII. W przystępny sposób jest to opisane w tym artykule: http://www.niedziela.pl/artykul/80621/nd/Ewolucja-czy-Bog ... Artykuł opisuje poglądy KK sprzed gwałtownego rozwoju nauk przyrodniczych ostatnich lat. Teoria Darwina została później zastąpiona „teorią” ewolucji chemicznej, która pod naporem współczesnych badań też jest skutecznie obalana. Cytuję za http://www.wiara.us/Przyroda.html : Od lat powszechnie promowana „teoria” ewolucji chemicznej, która zasadniczo wyrugowała Boga-Stwórcę z udziału w procesie stworzenia przyrody i świata, a w Jego miejsce postawiła „ślepy przypadek”, zdążyła również doskonale utrwalić się w świadomości przeciętnego człowieka. […] W świecie naukowym utarł się też domniemany pogląd, że ewolucja chemiczna jest udowodnioną prawdą. […] na przestrzeni ostatniego czasu, w okresie szybkiego postępu takich nauk jak: mikrobiologia, biologia molekularna, biochemia, genetyka oraz istotnego rozwoju w możliwościach mikroskopu elektronowego, wyłonił się przed nami dużo bardziej doskonały i złożony świat komórki – podstawowego zaczątku życia. […] obecnie istnieją już i wciąż szybko powiększają się długie listy ludzi reprezentujących nauki ścisłe, którzy nie zgadzają się z założeniami tej „teorii”. Listy te liczą wiele setek i sporo przewyższających 1,000.  nazwisk, rezydentów niejednej prestiżowej uczelni na świecie. Coraz częściej wpisują się na nie osoby reprezentujący dziedzinę: biofizyki, genetyki, biologii molekularnej, mikrobiologii, biochemii, astrofizyki i pokrewnych dziedzin z tytułami doktorów i profesorów nauk.
M
Maria
10 listopada 2013, 20:11
Dzięki, księże Dariuszu - wstawiłaby 6 gwiazdek gdyby to było możliwe Maria
P
psp
10 listopada 2013, 18:25
@Agnes I tu akurat miał rację. Teoria Darwina została podważona przez poważne autorytety naukowe i dziś nikt odpowiedzialny już się na nią nie powołuje. To już dziś ciemnota, zabobon i wstecznictwo. ... Nikt nie powołuje się na tzw. pierwotną teorię Darwina, to prawda, jednak teoria ewolucji nie jest już kwestionowana przez poważnych naukowców ani - uwaga, niespodzianka! - Kościół. Polecam lekturę encykliki Humani Generis Piusa XII oraz tego, co ewolucjoniźmie mówił JPII. W przystępny sposób jest to opisane w tym artykule: http://www.niedziela.pl/artykul/80621/nd/Ewolucja-czy-Bog
R
roma
10 listopada 2013, 17:59
O. Piórkowski pisze tylko to co nadaje się do reklamy swojej książki. Bo tak wogóle wiadomo jakie ma we wszystkim zdanie. Czytaliśmy jego artykuły i komentarze na deonie. Ostatnio dał próbkę swoich przekonań popierając o. Prusaka w jego konsultacjach seksmaszyny dla dzieci w CNK (komentarz na deonie). Rządzi deon to nie ma wstydu za grosz i po takim czymś dalej siebie reklamuje
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
10 listopada 2013, 17:03
Do "AGNES" Kompletnie nic praktycznego nie dała natomiast ta lub inna religia. Jedynie ciemnotę, zabobony i wstecznictwo umysłowe - dość przypomieć z jaką zaciętością KK od lat walczył z odkryciami naukowymi (np. teoria Darwina) ... I tu akurat miał rację. Teoria Darwina została podważona przez poważne autorytety naukowe i dziś nikt odpowiedzialny już się na nią nie powołuje. To już dziś ciemnota, zabobon i wstecznictwo.
T
tak
10 listopada 2013, 16:42
Drogi DPMS, wielcy ludzie nauki nigdy nie  rozmawiali w sposób prześmiewczy i arogancki z tymi, którzy mniej od nich wiedzieli. Takim zachowaniem sam siebie demaskujesz. Po drugie, nie odsyłaj mnie do biblikoteki tylko sam tam pójdź. To, że znasz takie pojęcia jak psychologia i neurobiologia wcale nie znaczy, że jestes w tych dziedzinach ekspertem. Wreszcie po trzecie, fakt, że można mierzyć ruch elektronówe w mózgu towarzyszący wymienionym wyżej uczuciom wcale nie oznacza , że poznaliśmy treść uczuć. Z faktu, że zbadamy co się dzieje w mózgu (elektrony) gdy myślimy wcale nie znaczy że wiemy CO mysli człowiek. Jest to marzenie wszystkich dyktatorów: poznać co ludzie myślą, treśc tych mysli. Do tej pory się nie udało. Czy się uda czy nie to kwestia wiary a nie nauki. Nie uda się , moim zdaniem, bo to jest inna rzeczywistość niż materialna czy energetyczna. Zadałem Ci te pytania i mogę zadać inne gdy zaczniesz się kulturalnie odnosić do interlokutorów, aby Ci udowodnić, że scjentyści myślący jak Ty nie uznają tego czego nie da się zmierzyć-ustalić istnienie poprzez pomiar. Tymczasem istnieją rzeczy bo je czujemy, ktróre się pomiarowi nie poddają. Skoro Ty ich nie odczuwasz nie masz prawa twierdzić, że ich nie ma. Nie masz też prawa zarzucać innym, że maja zwidy. Może Ty je masz. Życzę więcej szcunku dla ludzi. Ja go mam bo Mój "nieistniejacy" Bóg oczekuje ode mnie miłości bliźniego, nawet tego, który mnie prowokuje.
N
n.
10 listopada 2013, 16:28
~DPMS - twierdzisz, że: "kompletnie nic praktycznego nie dała  ta lub inna religia" W takim razie powiedz mi dlaczego nie wychodzisz na ulicę i nie gwałcisz pierwszej, co ci się spodoba dziewczyny (albo chłopczyka, jesli masz np. takie preferencje), nie okradasz spotkanej osoby, placisz uczciwie kasjerce w sklepie i zasypiasz z nadzieją na kolejny dzień, który cię zbliża do.. właśnie do czego??  -ODPOWIEDZ, bo to ciekawe.  GDyby Bóg człowiekowi nie objawił, że jest coś więcej po śmierci, to jaki sens miało by twoje zaistnienie? Człowieka różni od świata zwierzęcego, że zadaje takie pytania o sens i cel życia na ziemi. Zwierzęta nie mają świadomości tworzenia historii swojego życia, a ludzie ją mają. To, że zaczęłeś dyskutować tu z wierzącymi, to także świadczy, że nie jesteś bez pytań, że nie wystarczy ci ateistyczna wiedza, choćby najrozleglejsza o wszechświecie, w którym szukasz historii powstania świata - to po co ona, jeśli potem    niczego już nie ma? Przecież i tak kiedyś rozsypiesz się w pył i największe twoje osiągnięcia ciebie nie uszczęśliwią, gdyż do niczego ci nie będą potrzebne, jak już znajdziesz się w trumnie.
D
DPMS
10 listopada 2013, 16:08
"tak" Ty pewni jeszcze żyjesz w epoce umysłowej, w której sądzono, że miłość, empatia i ogólnie wszystkie inne uczucia powstają w "duszy"? :-) Co? To chyba był stan wiedzy ludzkiej z XIX wieku? Wiesz co "tak", mamy już XXI wiek i nauka już zbadała naturę ludzkich uczuć i dość solidnie ją opisała, choć oczywiście dalej zajmuje się jej badaniem. Moja rada: po niedzielnej mszy, pójdź dla odmiany do biblioteki akademickiej, wejdź do działo biologi, psychologia i popatrz co tam są za książki. Możesz się bardzo zdziwić :-)
D
DPMS
10 listopada 2013, 16:00
"tak" Coś Ci się pomieszało w głowie? Problemy z czytaniem ze zrozumieniem masz? A gdzie ja pisałem że nie istnieje miłość, empatia, zadowolenie? Na temat tych uczuć, tego czym są, jak powstają w mózgu,msz cał tomy opracowań naukowych z zakresu psychologii, psychlogii ewolucyjnej, neurobiologii. Po co Ci mam udowadnać coś co jest dośc dobrze opisane w nauce? Jesteś ciekawy? To sobie poczytaj w bibliotece.
D
DPMS
10 listopada 2013, 15:55
Do "AGNES" Nasz "król" jak to ujęłaś umożliwił Ci posługiwanie się komputerem, dał Ci możlwość korzystania z licznych jak sądzę urządzeń, technologii, które wymyśliła nauka wsparta racjonalnym umysłem. Kompletnie nic praktycznego nie dała natomiast ta lub inna religia. Jedynie ciemnotę, zabobony i wstecznictwo umysłowe - dość przypomieć z jaką zaciętością KK od lat walczył z odkryciami naukowymi (np. teoria Darwina) z jaką zaciętością KK walczył z medycyną: leki, szczpionki, transplantacje (już zapomnieliście religienci o tej chlubnej historii Waszego kościoła), a dziś in-vitro.
T
tak
10 listopada 2013, 15:53
DPMS, OK. Udowodnij istnienie miłości , zadowolenia, empatii itp. Co nie stnieją?
D
DPMS
10 listopada 2013, 15:48
Do "Witold" Wynika to z zamiłowania do obnażania głupoty, ignorancji i z chęci wyrugowania tego z przestrzeni publicznej.
D
DPMS
10 listopada 2013, 15:46
Do "Dariusz Piórkowski SJ" Jaki mam dwód? Nie ośmieszaj się. To Ty masz dostarczyć dowód, skoro twierdzisz, że istnieje jakiś bóg. Udowodnij to. Ciężar dowodu spoczywa na Tobie - twierdzącym, że istnieje coś metafizycznego. Z faktu, że jesteś w stanie pomyśleć coś na dowolny temat, np. że istnieje bóg, lub elf, lub ogr lub inna baśniowo-mitologiczna postać nie wynika, że to istnieje, bo Twój umysł jest zdolny wymyśleć i nazwać taką postać. Skąd wiesz, jakie masz dowody, ż istnieje Twój Jezus, a nie Allah, albo Mitra, albo Zeus, albo Dionizos, albo Wisznu, albo Ra? Itd. Udowodnij, że wszyscy inni bogowie w których ludzie wierzyli kiedyś lub obecni są tylko wymysłem ludzkim, a Twój Jezus jako jedyny nie został wymyślony przez ludzi tylko jest prawdziwy. No udowodnij! Bo ja mogę Ci udowodnić, posługując się wiedzą historyczną i z zakresu antropologii, jak ludzie przez całe tysiąlecia wymyślali sobie kolejnych bogów, całe ich panteony, bogów pojedyńczych, boga trójosobowego itd. Mogę Ci udowodnić jak religie powstałe później czerpały i zaporzyczały swoje wierzenia z religii wcześnieszych jak je modyfikowały i przekształcały, dostosowując do do swoich obyczajów i kultury. Mogę Ci udowodnić jak ewoluowała i zmieniała się religia chrześcijańska, dzieląc na tysiące sekt i kościołów, wskutek czynników czysto naturalnych - kulturowych. Jeżeli masz odrobinę elementarnej wiedzy, to dobrze wiesz, że nie można "udowodnić nieistnienia", dlatego to Ci którzy twierdzą, że istnieje jakieś nowe zjawisko, byt, proces - mają udowodnić jego istnienie. Udowodnienie oznacza zdolność do przedstawienia zbioru wyjaśnień - teorii - na podstawie, której można coś przewidzieć. Wyjaśnienia które do niczego nie prowadzą, nic nie przewidują, takie jak te w powyższym artykule, to po prostu bełkot.  Wypowiedziany ludzkim językiem, ale tylko bełkot.
D
DPMS
10 listopada 2013, 15:27
Do "dfg" Gratuluję logiki. Akurat współczesnych kieruków badań w fizyce i kosmologii jestem jak najbardziej świadom i wiem cego dotczą. Z faktu, iż nie można zrozumieć mechaniki kwantowej z zastosowaniem logiki klasycznej wynika co? Że Bóg istnieje? Bóg istnieje bo cząstka elementarna może, np. istnieć jednocześnie w dwóch miejsca na raz (co wynika z mechaniki kwantowej)? Nie ośmieszaj się kimkolwiek jesteś. Mechanika kwantowa w praktyce działa, nie można jej opisać i zrozumieć posługując się językiem mówionym, ale na podstawie jej opisów matematycznych można przewidywać zachowania się materii i konstruować urządzenia (cała współczasna elektronika), które działają. Nauka działa. Sprawdza się w praktyce. A jakie praktyczne zastosowanie ma religia? Co na jej podstawie można przewidzieć? Nic. Kompletnie nic. Co możecie religijne pseudo-mędrki na podstawie swej "wiedzy" powiedzieć o woli waszego rzekomego boga? Tylko tyle, że jej kompletnie nie znacie i niczego nie możecie przewidzieć. Mimo całej swojej rzekomej religijnej wiedzy.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
10 listopada 2013, 12:49
Tym jest dokładnie religia w samym sednie - słownym bełkotem, powtarzanym jako swoista mantra, przez ćwierćinteligentów dla ukojenia własnych leków natury egzystencjalnej. ... Może się to niektórym wydawać niepojęte, ale ci co znają Pisma nie mają lęków natury egzystencjalnej. Im wszystko układa się w logiczną całość. Wniosek (nie tylko z Pism), ale z logiki i wiary w potęgę pozytywnego myślenia jest taki: nie warto odrzucać wiary w życie po śmierci, bo to życie Cię rzeczywiście ominie. Pisma i logika w tym temacie szczegółowo wyłożone są przez Krzysztofa Osucha SJ. Polecam. [url]http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/pismo-swiete-rozwazania/art,1736,jezus-chrystus-zna-pismo-i-moc-boza.html[/url]
J
jorge
10 listopada 2013, 10:26
Acha, mozna zauważyć dopiero na końcu o co chodzi - o reklamę własnej książki - reklama chyba za darmo ale książka pewnie nie za darmo
J
jorge
10 listopada 2013, 10:24
Czytać jezuitę Piókowskiego jest bardzo szkodliwie ponieważ nie wiadomo kiedy pisze prawdę a kiedy fałszywie no bo skoro popiera seksmaszynę dla dzieci o.Prusaka (w komentarzu na deonie) to nie wiadomo co przemyca, jakie herezje niezgodne z KK, w tym artykule. Aż dziw że się ośmiela pouczać - skoro nie odcina się od seksualizacji dzieci o. Prusaka  a wręcz go popiera. Taka obłuda jednego i zgorszenie drugiego. Prowincjał udaje że nie ma sprawy - w odróżnieniu od np. Kard. Nycza w prawie profanacji krzyża i pokazu mody. 
K
kazik
10 listopada 2013, 03:17
religia - czyli ciemnota fruwa
W
Witold
9 listopada 2013, 23:34
Tym jest dokładnie religia w samym sednie - słownym bełkotem, powtarzanym jako swoista mantra, przez ćwierćinteligentów dla ukojenia własnych leków natury egzystencjalnej. ... W sumie to interesujące jest że w przypadku takich poglądów Pan/i czyta tekst o.Piórkowskiego nt nieba. Ciekaw jestem z czego to wynika?
E
emka
9 listopada 2013, 22:22
"...Jest to komunikacja zapośredniczona wizją Boga, wszak oni nieustannie "wpatrują się w oblicze Ojca". Więc tutaj raczej nie chodzi o to, że więzi małżeńskie, czy w ogóle ludzkie, znikną, ale będą się wyrażały zupełnie inaczej..." - to się nazywa po angielsku "spooky language". W religii charakterystyczne jest to, że kiedy zaczynamy wyjaśniać jej sens, w którymś momencie zawsze dochodzimy do tego samego - zaczynamy opisywać ją słowami, których znaczenie nie ma już żadnego semantycznego sensu. Wyjaśnianie religii staje się już tylko grą słów, swoistą żonglerką różnymi pojęciami, które zestawione razem - są po prostu pozbawione sensu. Jedyne co można wówczas zrobić to wyśmiać ten cały głupi religijny koncept, albo słuchać tego ze sztucznie poważnym wyrazem twarzy, udając, że "król nie jest nagii". Tym jest dokładnie religia w samym sednie - słownym bełkotem, powtarzanym jako swoista mantra, przez ćwierćinteligentów dla ukojenia własnych leków natury egzystencjalnej. ... Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Ciekawe, jak z tymi wojującymi ateistami będzie rozmawiał Jezus. Oni to się zdziwią.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
9 listopada 2013, 22:15
Tym jest dokładnie religia w samym sednie - słownym bełkotem, powtarzanym jako swoista mantra, przez ćwierćinteligentów dla ukojenia własnych leków natury egzystencjalnej. ... Mimo całej armii nadinteligentów, z cała ich wiedzą, każdy ćwierćinteligent dobrze pojmuje, że inteligencja i wiedza nie jest w stanie zaproponować im nic lepszego i bliższego. Wasz król ( intelekt, rozum, racjonalizm ) jest jeszcze bardziej nagi niż nasz. Bezsilność ubrana w pogardę.
D
dfg
9 listopada 2013, 21:59
No widzi Pan, Pan stara się wmówić wierzącym, że istnieje tylko to, co można zbadać i opisać pojęciowo. Ale skąd Pan to wie? Jaki ma dowód, że tak jest? Żaden. Też musi Pan wierzyć, że tak jest. Zwykle osoby twierdzące, że istnieje tylko to, co można zbadać i opisać, nie znają współczesnej fizyki, która nie jest w stanie ująć, ani tym bardziej zbadać (i jak można oczekiwać, ze względu na ograniczone możliwości poznania, nie będzie w stanie zbadać), całego szeregu obserwowanych zjawisk, od relacji między grawitacją w fizyce kwantowej z grawitacją w zweryfikowanym modelu ogólnej teorii względności, aż po istnienie i powstanie wszechświata. Ateizm to obecnie domena filozofów, medyków i humanistów. Ich ignorancja w dziedzinie badania rzeczywistości jest wystarczająca do tego, by mogli stawiać takie tezy, jak sz. pan dpms.
W
Wierzący
9 listopada 2013, 21:58
Kto doświadczy Boga jak ja nigdy nie powie że nie istnieje.....
Dariusz Piórkowski SJ
9 listopada 2013, 21:07
"...Jest to komunikacja zapośredniczona wizją Boga, wszak oni nieustannie "wpatrują się w oblicze Ojca". Więc tutaj raczej nie chodzi o to, że więzi małżeńskie, czy w ogóle ludzkie, znikną, ale będą się wyrażały zupełnie inaczej..." - to się nazywa po angielsku "spooky language". W religii charakterystyczne jest to, że kiedy zaczynamy wyjaśniać jej sens, w którymś momencie zawsze dochodzimy do tego samego - zaczynamy opisywać ją słowami, których znaczenie nie ma już żadnego semantycznego sensu. Wyjaśnianie religii staje się już tylko grą słów, swoistą żonglerką różnymi pojęciami, które zestawione razem - są po prostu pozbawione sensu. Jedyne co można wówczas zrobić to wyśmiać ten cały głupi religijny koncept, albo słuchać tego ze sztucznie poważnym wyrazem twarzy, udając, że "król nie jest nagii". Tym jest dokładnie religia w samym sednie - słownym bełkotem, powtarzanym jako swoista mantra, przez ćwierćinteligentów dla ukojenia własnych leków natury egzystencjalnej. ... No widzi Pan, Pan stara się wmówić wierzącym, że istnieje tylko to, co można zbadać i opisać pojęciowo. Ale skąd Pan to wie? Jaki ma dowód, że tak jest? Żaden. Też musi Pan wierzyć, że tak jest.  
D
DPMS
9 listopada 2013, 20:43
"...Jest to komunikacja zapośredniczona wizją Boga, wszak oni nieustannie "wpatrują się w oblicze Ojca". Więc tutaj raczej nie chodzi o to, że więzi małżeńskie, czy w ogóle ludzkie, znikną, ale będą się wyrażały zupełnie inaczej..." - to się nazywa po angielsku "spooky language". W religii charakterystyczne jest to, że kiedy zaczynamy wyjaśniać jej sens, w którymś momencie zawsze dochodzimy do tego samego - zaczynamy opisywać ją słowami, których znaczenie nie ma już żadnego semantycznego sensu. Wyjaśnianie religii staje się już tylko grą słów, swoistą żonglerką różnymi pojęciami, które zestawione razem - są po prostu pozbawione sensu. Jedyne co można wówczas zrobić to wyśmiać ten cały głupi religijny koncept, albo słuchać tego ze sztucznie poważnym wyrazem twarzy, udając, że "król nie jest nagii". Tym jest dokładnie religia w samym sednie - słownym bełkotem, powtarzanym jako swoista mantra, przez ćwierćinteligentów dla ukojenia własnych leków natury egzystencjalnej.