Zostawili sieci i poszli za Nim - Mk 1, 14-20

Duccio di Buoninsegna - Powołanie św. Piotra i św Andrzeja
Stanisław Biel SJ

 "Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi. I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. Idąc dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim".

Niedziela w Tygodniu modlitw o jedność chrześcijan przypomina obraz powołania uczniów. Schemat powołania jest bardzo prosty: Jezus powołuje, uczeń odpowiada. Jest to jakby wzorcowa scena. Co jednak w niej uderza?

Najpierw spojrzenie Jezusa, które jest wyborem, propozycją wspólnoty. W czasach Jezusa uczniowie sami szukali i wybierali mistrza, nauczyciela. Jezus czyni odwrotnie; On sam wybiera. Św. Paweł napisał o sobie, że został "zdobyty przez Chrystusa". Jezus wybrał dwunastu Apostołów, ale później nieustannie ich powoływał. Każdy codzienny kontakt z Nim był nowym spojrzeniem i nowym powołaniem.

Nie można żyć siłą "jednego powołania" całe życie. Jeżeliby dwoje młodych ludzi poznając siebie, wyznało miłość i później nigdy więcej o tym nie mówiło, to siła ich miłości wcześniej czy później wygaśnie, wyczerpie się. Człowiek potrzebuje ciągle na nowo w różny sposób wyrażać swoje uczucie. Podobnie jest w relacjach z Jezusem. Powinniśmy pielęgnować nieustanną świadomość, że On codziennie, dziś, jutro, pojutrze jest w naszym życiu, naszej codzienności, jest z nami, kocha nas i potrzebuje.

W scenie powołania uderza żądanie bezwarunkowego zawierzenia. Jezus mówi tylko: "Pójdź za Mną". Nie mówi, czego chce ani dokąd zaprowadzi uczniów. Idąc za Jezusem uczeń poznaje Go; nie poprzez dyskusje, ale przez intymną obecność. Poznaje Jego styl życia, Jego wybory, mentalność, kryteria, preferencje. Dzięki temu "uczy się Jezusa". Jest to proces całego życia. Nie ma ucznia, który byłby doskonały od razu. Uczniem, chrześcijaninem człowiek się staje.

My, dzisiejsi uczniowie, mamy dwa ważne narzędzia poznawania Jezusa. Pierwszym jest Pismo św. Gdy je czytamy, szczególnie Ewangelie albo listy św. Pawła, spotykamy Jezusa historycznego, poznajemy Go stopniowo. Drugim źródłem jest Eucharystia, Msza święta. Uczestnicząc w niej świadomie spotykamy się z żywą osobą Jezusa.

"Być z kimś" oznacza mieć dla niego czas, czuć jego bliskość, wyrażać swoją miłość, uczucie. Jeżeli kochamy (męża, żonę, dziecko, przyjaciela), to pragniemy być często w ich towarzystwie, nawet nic nie mówić, ale trwać w ich bliskości. Wiemy dobrze, że najwspanialsze prezenty nie zastąpią obecności. Warunkiem przyjaźni z Jezusem jest również przebywanie w Jego obecności, przy Nim, "u Jego boku", jak Maria z Betanii (por. Łk 10, 39). Bardzo ładnie mówił o tym papież Benedykt XVI: "Być u Jego boku i być posłańcem w drodze do ludzi - tego się nie da rozdzielić. Tylko ten, kto jest przy Nim, poznaje Go i może Go w sposób właściwy głosić. Ten, kto jest z Nim, nie zachowuje tego dla siebie, lecz musi przekazywać dalej to, co znalazł. […] Zechciejmy polubić bycie przy Panu. Wtedy możemy wszystko Jemu powiedzieć, z Nim omówić swoje pytania, swoje troski i swoje obawy. Możemy także wyrazić swoje nadzieje, swoją wdzięczność, rozczarowania, i prośby".

W powołaniu Jezusa uderza również wyrzeczenie uczniów. Pozostawiają swoje "sieci", czyli swój zawód, pracę, dom, więzi rodzinne i idą za Nauczycielem. Uczniowie zafascynowali się Jezusem, Jego osobą, Jego słowem. Jezus ich pociągnął do Siebie i za Sobą jak magnes. Podobnie jest między ludźmi. Jeżeli dwoje ludzi wzajemnie się nie zauroczy, nie zafascynuje, to będą żyć nie z sobą, ale obok siebie, jak wiele (niestety!) współczesnych małżeństw.

Jak odczytuję swoje powołanie? Czy wzrastam w nim? Czy Jezus mnie fascynuje i pociąga? W jaki sposób Go poznaję i pogłębiam moją więź z Nim?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zostawili sieci i poszli za Nim - Mk 1, 14-20
Komentarze (14)
ZJ
za Jezusem!
22 stycznia 2012, 19:28
"Jezus ich pociągnął do Siebie i za Sobą jak magnes. Podobnie jest między ludźmi. Jeżeli dwoje ludzi wzajemnie się nie zauroczy, nie zafascynuje, to będą żyć nie z sobą, ale obok siebie, jak wiele (niestety!) współczesnych małżeństw." Tak zafascynować może tylko Chrystus! Istotą małżeństwa jest fascynacja? Do kiedy? Każda fascynacja mija! To chyba normalne! Zauroczenie to tylko dodatek do dojrzałej miłości!!
M
MENDOZA2
22 stycznia 2012, 16:55
D...NIE SKOŃCZĘ...MOŻE SPRÓBUJ KOZETKI?
D
Debil
22 stycznia 2012, 16:24
Kochana Basiu. Nie zachowuj się jak gówniara, proszę.
D
Debil
22 stycznia 2012, 16:22
Do aa    Pyskówka. Taki/a mała trzylatka, która chciałaby coś powiedzieć tylko nie wie co. I jak nie wie to każdemu mówi jesteś głupi. Widać Matka Boska dobrze mówi zwracając się do ludzi Drogie Dzieci. Jednak coś w tym jest. Jak widać jak byś mógł to z bezsilności byś mnie opluł/a. Gówniarstwo w pełni, pewnie jakaś uczelnia albo wywiad, gdzie gówniarstwa jest pełno. Aha, za trzy (albo 26-ego, bo nigdy ich nie ma w dniu 25-ego bo są tłumaczone) dni można na medjugorie.org sprawdzić treść rzekomych objawień i poczytać stare rzekome objawienia. Ciekawe, nawet gdyby je ktoś pisał.
A
aa
22 stycznia 2012, 13:21
 Debil jesteś takim debilem, jak się przedstawiłeś.
B
Basia
22 stycznia 2012, 13:13
Tekst o powołaniu pokazuje, że każdy może być narzędziem nawet ktoś kto ma tak złe mniemanie o sobie samym i się sam nazywa Debilem. Być może trzeba się zastanowić w jakim punkcie swojego życia jesteś? Twoje komentarze zioną agresją jeśli masz z tym problem idź do spowiedzi albo na rozmowę w kompetentmym księdzem. 
TM
Twój młodszy brat Debil
22 stycznia 2012, 12:57
Z teologicznego punktu widzenia taki wymóg jest konieczny, tzn. mozliwość unicestwienia całego piekła przez pojedynczego wiernego jeśli jeszcze przed Paruzją Kościół ma być nieskalany, bez zmarszczki czy czegoś podobnego. Takiego Kościoła oczekuje Bóg Ojciec i taki Kościół ma mu Dać Syn i Duch. Więc jak se Maryśka zapomniałaś coś dyktowała św. Łukaszowi to se przypomnij, bo jak widać masz bardzo krtóką pamięć albo w Medjugorie piszesz Nową Ewangelię. Nie rób z nas wiecznych gówniarzy, tylko daj wskazówki do szybkiego wzrostu duchowego. W Medjugorie takie nie są o czym dobrze wiesz. Więc zamist gdybać co by to było jakby wszystkie dzieci były grzeczne może byś tak raczyła napisać co zrobić, żeby choć niektóre mogły pokazać innym dzieciom jak przestać być gówniarzami w sensie teologicznym. Jaki się twoje orędzia czyta to się ma wrażenie, że pisze jakaś 11-cio latka do trzylatków. I jak jest mądra - Kochane Dzieci. Jak ty duża jesteś Marysiu. Jak zejdziesz na ziemię to wszyscy podrośniemy, nie w tym rzecz, tylko traktuj ludzi trochę poważniej.
TM
Twój młodszy brat Debil
22 stycznia 2012, 12:35
Aha i jeszcze jedno. Każdy, kto będzie chciał będzie mógł być tak święty. Z tego też powodu nie za bardzo rozumiem dlaczego tam w Niebie się zwyczajnie op... e. Kompletnie nic nie robicie, od czasu do czasu kapnie na ziemię jakaś łaska i to wszystko. Nie rozumiem jak np. Chrystus może nie chcieć, żeby każdy wierny nie był tak święty, aby mógł unicestwić całe piekło. Tak samo jak Duch Święty. Więc zamiast opowiadać jakieś banialuki w Medjugorie o niskiej przydatności, to może wreszcie łaskawa królewna zrobiłaby coś konkretnego razem z dwunastoma matołkami. W końcu Apostołem się jest zawsze i zawsze będzie. Chyba, że takie coś ma Bóg w nosie, ale chyba tak nie jest.
TM
Twój młodszy brat Debil
22 stycznia 2012, 11:33
Korekta: ... ino, żeby było nie 100 a 200 punktów, czyli więcej niż Psalmów w Starym Testamecie. I wiesz co Maryśka, jak to zrobisz, to ja to przeczytam poza czasem i zajmnie mi to najwyżej 20-80 lat, żeby wszystko z tego planu wypełnić. Więc nie gadaj i nie marudź, że za dużo, tylko do roboty, bo marnujesz tylko czas Kościoła i przysparzasz braciom mnóstwo cierpienia i w świecie mnóstwo grzechu. Chyba, że taka jest Wola Boża, w co wątpię, bo Bóg zła nienawidzi. Więc do roboty bez ociągania się marudzenia.
D
Debil
22 stycznia 2012, 10:59
Uczucia religijne, czy wierzenia pogańskie nie mające nic wspólnego z Katolicyzmem? No, Maryśka i żeby było minimum 100 rozdziałów tych listów, a każdy na 5-6 kolumn formatu Biblii Jerozolimskiej. Masz Syna na ręku więc go ładnie poproś w imieniu Kościoła, czyli własnego Ciała, którym On i ty też jesteście. Chyba, że uznasz, że Kościół nie powinien być za święty, czyli zgodnie z obecnym nauczaniem.
O
o
22 stycznia 2012, 09:24
do Debil Zdaje się że już kiedyś pisałeś/aś tu pod nickiem /ktoś tam/ podobne bajdurzenie.... prowokujesz- obrażając uczucia religijne wierzących
D
Debil
22 stycznia 2012, 08:58
A najlapiej jakby z odkrytych tekstów można było w prosty sposób ułożyć ćwiczenia duchowe prowadzące do takiego stanu, który pozwala na unicestwienie piekła i posiadanie licznej rodziny. Jak żyła Maryśka na ziemi to jakoś o tym nie pomyślała razem z innymi matołkami.
D
Debil
22 stycznia 2012, 08:44
Można powiedzieć Vicce, żeby powiedziała Matce Boskiej, żeby podykotwała św. Łukaszowi dłuższą wersję, tak jak św. Janowi, Markowi i Mateuszowi oraz, żeby każdy z Apostołów napisła tak ze 30 listów, w końcu jest Królową Nieba i ziemi. Potem niech to gdzieś zakopią i powiedzą gdzie, a my to odkopiemy, najlepiej, żeby było w paru miejscach. Skoro Niebo jest poza czasem to można tak zrobić zamiast gadać głupoty o Jeuzusku przez 30 lat. A tak będzie natchnione i dogmatycznie i będzie wiadomo jak żyć, aby być tak świętym jak Ona albo jeszcze świętszym. Przcież tego chce Bóg (o ile dobrze odczytuję Jego wolę), prawda, a skoro tak to niech sama robi tak jak On chce, razem z Apostołami. A tak to wynika z tego, że jest trochę bezczelna.
D
Debil
22 stycznia 2012, 08:11
Bradzo dobrze, bo to mogą być jedne z ostatnich na długie lata. Jak popatrzeć na filmy z Medjugorie np. z maja 2010 to widać wyraźnie, że Watykan robi wszystko, żeby nie było Kościoła. Jak widać Duch Święty tak im każe, bo Mu się to do czegoś przyda. A co do terści domniemanych objawień Matki Boskiej to np. w stosunku do objawień z 02.08. 2011 roku można powiedzieć, że nie jest to jedyna sposobnośc walki ze złem. Inną jest unicestwienie całego piekła w pojedynkę, na wzór Chrystusa, który to zrobił, a my mamy przecież robić rzeczy większe bo on idzie do Ojca. Więc nie jest tylko tak, że kupą mości panowie i panie, ale w pojedynkę a po unicestwieniu piekła wyobrażam sobie np. ogromną rodzinę. Więc jak Matka Boska coś radzi to lepiej, żeby zapoznała się najpierw ze Słowem Swojego Boskiego Syna, a nie wymyślała własną Ewangelię. Miała na to czas jak była na ziemi, więc nic nie stało na przeszkodzie, żeby Ewangelia św. Łukasza była i dziesięć razy dłuższa, w końcu Iliada i Odyseja byłyby i tak dłuższe. A z wcielaniem Słowa Syna w życie nie byłoby żadnego problemu, a moża właśnie jest bo jest go za mało? No i trzeba by uporządkować nauczanie. Bo niby jesteśmy powołani do świętości, ale jak już chcemy być np. świętsi od Matki Boskiej to już nie za bardzo się taka świętość Bogu podoba, przynajmniej w świetle obecnej nauki. No więc jak to jest, mam być święty tylko nie za bardzo? Aha, tylko tak trochę.