Krzysztof to prawdziwy wzór wierzącego. Każdy może stać się św. Krzysztofem

Fot. depositphotos.com
Deon.pl / mk

Nawrócony grzesznik przenoszący Jezusa przez rzekę i barbarzyński olbrzym z psią głową. To ta sama postać – święty Krzysztof. Zginął za Chrystusa na początku IV wieku – tak mówi przekaz historyczny. Służył diabłu, ale szukał prawdziwego króla i zanim poniósł śmierć w imię Jezusa, dokonał wielu cudów i nawróceń – tak św. Krzysztofa przedstawiała średniowieczna legenda. Co sprawiało, że dawniej przy wejściach do domów umieszczano wizerunek św. Krzysztofa?

Ten święty rozpala wyobraźnię. W jego postaci splatają się wątki odważnego wyznania wiary i męczeństwa poniesionego dla Chrystusa, z opowieściami o mitycznym półczłowieku, olbrzymie na usługach szatana, który już po nawróceniu – jako wyznawca Chrystusa - miał setkami nawracać rzymskich żołnierzy i to także tych, którzy wysyłani byli, aby go zgładzić.

Kim był święty Krzysztof i czy w rzeczywistości istniał? Czy jego imię nie jest też dowodem poświadczającym bardziej legendarny niż historyczny rodowód tej postaci?

„Imię Krzysztof, w języku greckim – Christoforos, powstało ze złączenia słów Christos – Chrystus i foros – ‘nosiciel’ – co w tłumaczeniu znaczy ‘niosący Chrystusa’, ‘przynoszący Chrystusa’, lub też ‘noszący Chrystusa w swoim sercu’. We wczesnym chrześcijaństwie, zwłaszcza na terytorium Grecji, imię to było zaszczytnym tytułem określającym człowieka nawróconego, gorliwego ucznia Chrystusa” – pisze ks. Cyprian Kostrzewa SSP w książce-modlitewniku o św. Krzysztofie.

Zgodnie z tradycyjnym przekazem imię Krzysztof miał przyjąć tuż przed egzekucją wraz z sakramentem chrztu. Wedle innych przekazów tym imieniem mógł również zostać nazwany także po śmierci, co miało podkreślić zaszczytny tytuł męczennika, który nawrócił się tuż przed egzekucją.

Ks. Cyprian Kostrzewa wyjaśnia to w ten sposób: „Jednak nie imię jest tu tak naprawdę ważne, ale niezwykle odważna postawa człowieka, który kryje się za tym imieniem. Krzysztof to prawdziwy wzór wierzącego, który nie bał się oddać życia za Chrystusa. Legendy dotyczące prawdziwego imienia męczennika z IV w. uczą nas jeszcze czegoś innego, a równie ważnego. Każdy człowiek, bez względu na to, jak byłby zły, zawsze może stać się św. Krzysztofem, czyli kimś kto nosi w sobie Chrystusa, jeśli tylko dzięki łasce Bożej i budującemu świadectwu innych ludzi spotka Boga i przyjmie Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciele”.

Co o świętym Krzysztofie mówi historia, a bardziej tradycja? Jego postać związana jest z biskupem Piotrem z Aleksandrii. Według tej tradycji przyszły Krzysztof pochodził z północnej Afryki, z plemienia Marmarydów żyjącego na terenie dzisiejszej Libii, a wówczas na peryferiach Imperium Rzymskiego. Na początku IV w. miał zostać schwytany, przewieziony do Antiochii (ówczesna prowincja Syria) i wcielony do legionów. Tu nawrócił się, a chrztu udzielił mu biskup Piotr z Aleksandrii. Jako wyznawca Chrystusa Krzysztof poniósł męczeńską śmierć (podawana jest jej data dzienna: 9 lipca 308 r.), a jego ciało biskup Piotr miał wykupić z rąk rzymskich oprawców, aby zostało pochowane tam, skąd męczennik pochodził. Niedługo później także i biskup został zgładzony.

A co o św. Krzysztofie mówi legenda i jak pojawił się w niej człowiek z psią głową? Tak to zostało wyjaśnione w książce „Święty Krzysztof”: „Według legend greckich był on barbarzyńcą, który dobrowolnie zaciągnął się do wojska rzymskiego i tam zapoznał się z wiarą chrześcijańską. Miał nawet pochodzić z legendarnego plemienia ludzi z psia głową (Kynokefalów). Tradycja grecka, interpretując ten fragment dosłownie, zaczęła przedstawiać go w ikonografii jako człowieka z psią głową. Tradycja łacińska nie poszła co prawda w dosłowność, ale wytworzyła termin Cananeus – ‘jakby pies’. O co w tym wszystkim chodzi? Odpowiedź jest zaskakująco prosta. Mieszkańcy obszaru kultury grecko-rzymskiej przy opisie ludów barbarzyńskich zamieszkujących egzotyczne i nieznane ziemie dla określenia ich inności używali przeróżnych, najczęściej pogardliwych określeń. Ludzie o psich głowach mogło należeć do najmniej obraźliwych. Zatem przez opis kraju pochodzenia świętego jako krainy ludzi o psich głowach czy niekiedy krainy ludożerców chciano powiedzieć, że pochodził on z peryferii ówczesnego cywilizowanego świata, którego centrum zajmował Rzym. Kto mógł przypuszczać, że te metaforę późniejsze pokolenia będą błędnie interpretować i tłumaczyć w sposób całkowicie dosłowny?”.

A skąd opowieść o przenoszeniu Chrystusa przez rzekę? To zasługa średniowiecznej „Złotej legendy” - „Legenda aurea” Jakuba de Voragine. W niej olbrzym z Kanaanu (pamiętamy: Cananeus – "jakby pies") służył przez pewien czas swego życia szatanowi, który mu wyznał, że najbardziej boi się imienia Chrystusa i znaku krzyża. To miał być punkt zwrotny w opowieści o Krzysztofie, który swoje imię zyskał, gdy pokutując za zło i grzechy, których się dopuścił, przenosił ludzi przez rzekę. Pewnego dnia przy brodzie pojawiło się dziecko, które na barkach niosącego je olbrzyma stało się niezwykle ciężkie. Tym chłopcem okazał się Chrystus, który swojemu tragarzowi – jak to przekazuje ks. Cyprian Kostrzewa – powiedział: „Dźwigałeś więcej niż świat cały, bo Tego, który stworzył niebo i ziemie. Okazałeś miłosierdzie i znajdziesz miłosierdzie. Przebaczone ci są twe grzechy. Bądź mym apostołem (…)”. A później w legendzie miało się stać tak samo, jak w tradycji związanej z biskupem Piotrem – ceną za wiarę i wierność Jezusowi stała się męczeńska śmierć Krzysztofa.

Tak wielowymiarowa postać przez wieki pojawiała się w życiu i wierzeniach chrześcijan. Patronuje – wymienia ks. Cyprian Kostrzewa – mostom i pielgrzymom, flisakom, marynarzom i żeglarzom, podróżnym, turystom i tragarzom. Farbiarzom i introligatorom. Święty Krzysztof był i jest wzywany w śmiertelnym niebezpieczeństwie, gdy zagrożone jest nasze życie. Dziś najbardziej jest znany jako patron kierowców.

„Dawniej do św. Krzysztofa zwracano się nie tylko w czasie wielkich podróży, ale także każdego dnia. Stąd w domach przy wyjściu był obowiązkowo umieszczany wizerunek tego świetego, aby domownicy za każdym razem wychodząc z domu mogli westchnąć do Krzysztofa, aby miał ich w opiece przez cały dzień. Niektórzy wierzyli, ze powierzenie się Krzysztofowi w opiekę z rana zapewniało, że nie umrą bez sakramentów” – pisze ks. Cyprian Kostrzewa w książce-modlitewniku „Święty Krzysztof”.

 

Modlitwa kierowcy

Boże, daj pewna rękę i bystre oko, abym na drogach nikomu nie wyrządził krzywdy. Nie pozwól, Dawco życia, abym stał się przyczyna śmierci albo kalectwa, a także zachowaj mnie od nieszczęścia i wypadku.
Amen.
Święty Krzysztofie, módl się za nami!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krzysztof to prawdziwy wzór wierzącego. Każdy może stać się św. Krzysztofem
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.