Ks. Stefan Wincenty Frelichowski – Harcerz
Urodził się 22 stycznia 1913 roku w Chełmży. W domu, przepełnionym miłością, otrzymał religijne wychowanie. Czymś zwyczajnym była w rodzinie wspólna modlitwa wieczorna, różaniec czy litania. Od wczesnego dzieciństwa Wincenty nosił w sobie pragnienie, by zawsze być blisko Boga. Po przystąpieniu do Pierwszej Komunii świętej został ministrantem. Miał wtedy dziewięć lat. Odtąd codziennie wstawał wcześnie rano, by służyć do Mszy świętej, co sprawiało mu duchową radość i głęboki pokój serca. Po przyjęciu Pana do swego serca, rozmawiał z Nim jak przyjaciel z przyjacielem. Pragnął tak żyć, żeby się Panu Bogu podobać.
Wicek, bo tak się do niego zwracano, był chłopcem bardzo pogodnym i zawsze uśmiechniętym, towarzyskim i cenionym przez kolegów, zwłaszcza tych z drużyny harcerskiej im. Zawiszy Czarnego. Został przez nich wybrany, by uczestniczyć w ogólnopolskim zjeździe harcerzy w Spale. Bardzo lubił wędrować, żeglować i śpiewać. Znał smak interesujących wypraw związanych ze zdobywaniem kolejnych stopni sprawnościowych. Jego pragnienie świętości nie realizowało się bez duchowej walki. W prowadzonym przez siebie pamiętniku napisał: „Odkrywam w całej pełni nicość i ułomność moją. Boże, wyzwól mnie z tego stanu. Przemień moją myśl i sumienie, bym był prawdziwym harcerzem. Daj mi poznanie tego, co w życiu ma trwałą wartość”.
Pewnego dnia Wincenty odkrył w czasie modlitwy, że Jezus powołuje go na drogę kapłaństwa, dlatego po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do seminarium w Pelplinie. Przez pewien czas działał tam w drużynie harcerzy-kleryków, aż do czasu jej zawieszenia, co z bólem, ale i z pokorą, przyjął. Po wyświęceniu na kapłana gorliwie oddał się pracy duszpasterskiej w parafii pod wezwaniem Wniebowzięcia N. Marii Panny w Toruniu. Praktykował tam także sprawdzone przez siebie metody wychowawcze stosowane w skautingu. Doceniał zwłaszcza to, że w harcerstwie realizuje się wychowanie młodzieży przez młodzież. W latach 1933-1936 został mianowany komendantem okręgu, zaś od lipca 1938 był kapelanem Chorągwi Pomorskiej. Lubił powtarzać: zawsze będę harcerzem.
We wrześniu 1939 ks. Frelichowski razem z innymi toruńskimi księżmi został uwieziony i od 1940 r. przebywał kolejno w obozach koncentracyjnych w Stutthofie, Sachsenhausen i Dachau. W obozach tych spieszył z pomocą najbardziej potrzebującym, spowiadał i pocieszał. Potajemnie odprawiał Mszę świętą, robiąc w tym celu wino z rodzynek, zaś na hostię przeznaczał zaoszczędzone znikome porcje obozowego chleba. Ksiądz Wincenty widział sens obecności kapłana pośród ludzi tak boleśnie doświadczanych przez nazistów. Więziony w Dachau dobrowolnie zgłosił się, żeby służyć w baraku dla chorych na tyfus. Zachęcił do tej posługi jeszcze 32 innych kapłanów. Zaraził się i zmarł na tę chorobę w lutym 1945 roku, dwa miesiące przed wyzwoleniem. Podczas nabożeństwa czerwcowego w Toruniu w 1999 roku, Jan Paweł II nazwał go „heroicznym świadkiem miłości pasterskiej”. Do ostatnich swoich dni pozostał kapłanem-harcerzem. Nawet w tak nieludzkim miejscu czuwał przy Bogu i drugim człowieku, służył. Jego kult rozpoczął się spontanicznie w samym obozie, wszyscy byli przekonani, że oto odszedł od nich do Boga człowiek święty. Błogosławiony Wincenty został wybrany na patrona wszystkich polskich harcerzy.
Skomentuj artykuł