Lament Maryi nad martwym ciałem Jezusa

Fot. David Davis / depositphotos.com

Pieśń tę, choć jest niezwykle piękna, rzadko słyszymy w naszych kościołach. Raczej nie nadaje się do śpiewania chórowego, ale w pojedynkę. Jest ona jednak jedną z najbardziej przejmujących tekstów wielkopostnych. Lament Maryi nad umęczonym, zdjętym z krzyża ciałem Jezusa, stanowi doskonałe tło do osobistych rozważań lub adoracji: oto przed nami staje znany obraz, artystycznie zaklęty w rzeźbie Piety. Umęczone ciało Jezusa w ramionach umęczonej Matki. Zasadniczo to samo, co tak wielu artystów przestawia w typowych wizerunkach Maryi z Dzieciątkiem – to samo, ale 30 lat później...

Przed tygodniem, jako wstęp do rozważań opartych na tekstach pieśni wielkopostnych, przyglądaliśmy się „Pobudce” do nabożeństwa Gorzkich Żalów. Tamten, XVIII-wieczny tekst, może być potraktowany jako wstęp do jakichkolwiek rozważań męki i śmierci Jezusa. Tym razem zwróćmy uwagę na inną starą pieśń, która zrodziła się z rozmyślaniem nad bólem Maryi. Jej treść poszerza rozumienie tajemnicy męki Zbawiciela, ukazując, że wydarzenia tamtych dni boleśnie dotykały nie tylko samego Jezusa, ale były trudnym do przeżycia dramatem kochających go ludzi: Matki, apostołów i uczniów, którzy choć uciekli spod krzyża, to jednak na swój sposób przeżywali śmierć ich Nauczyciela.

Dramat śmierci to dramat tych, którzy zostają żywi

Ten, kto odchodzi – jak wierzymy – zaraz po śmierci wpada w ramiona miłosiernego Ojca, który wychodzi mu naprzeciw i przytula go, mówiąc: „Nareszcie!”. Tych, którzy zostają, często nie ma kto przytulić, wobec dramatu śmierci wszyscy czujemy się zagubieni. Doświadczenie to boleśnie dotknęło także Matkę Jezusa. Wprawdzie miała czas, aby się na to doświadczenie przygotować – bo i Symeon zapowiadał taki koniec, i sama słyszała zapowiedzi Jezusa – jednak na dobrą sprawę na taką chwilę nie można się dobrze przygotować. Autor pieśni „Już cię żegnam Synu mój” ukazuje Maryję w dramatycznym momencie, kiedy zostaje sama z umęczonym ciałem Jezusa, z którym musi się pożegnać, a potem je pogrzebać. Pieśń zbudowana jest na zasadzie odtwarzania tego, o czym wówczas myślała Maryja, ale można ją także potraktować jako smutną skargę, wyśpiewaną na wzór Magnificat, jakie Maryja przed laty wyśpiewała w domu swej krewnej Elżbiety.

DEON.PL POLECA

Maryja śpiewa o wielkiej tajemnicy śmierci, ale jednocześnie śpiewa o sobie. „Już cię żegnam najmilszy Synu, Chrystusie, / serca mego pociecho, śliczny Jezusie” – pierwszy werset, pełen miłości każe nam spojrzeć na umęczone ciało. Jednak już w następnym wersie Maryja śpiewa już o sobie: „Cóż ja pocznę utrapiona, / Matka Twoja opuszczona / straciwszy Ciebie?”. Rzut oka na dwie postacie: jedną żywą, a drugą martwą, z miejsca ukazuje brutalną prawdę, że śmierć stanowi większy problem dla tego, kto żyje, niż dla tego, kto umarł. Z wersetu tego bije wielkie poczucie samotności, dlatego zrozpaczona Matka prosi: „Weź mnie raczej na śmierć z sobą, / Wolę umrzeć razem z Tobą, / żyć społem w niebie”.

Żal po stracie to jest czas wspominania

Kolejne zwrotki tej pieśni stanowią cały ciąg bolesnych wspomnień: rozpoczynając od Ostatniej Wieczerzy, podczas której Jezus umył nogi apostołom, w tym Judaszowi, którego chciał odwieść od zdrady. Dalej mamy wspomnienie procesu Piłata, odesłanie Jezusa do Heroda, a potem znów powrót do Piłata, skąd zabrano Jezusa na biczowanie. Następnie w kilku wersach mamy streszczenie drogi krzyżowej, w opisie której nie pominięto paru tradycyjnie pozytywnych postaci: „Cyrenejczyk krzyż podpiera, / Weronika twarz ociera. / Strasznieś zmęczony!”. Oczywiście to „zmęczenie” oraz wiele innych, archaicznych słów tej pieśni, należy odczytać zgodnie z duchem epoki – nie jako umniejszanie wielkości cierpienia, lecz wręcz przeciwnie, jako śmiertelne zmęczenie Boga.

Całość tego opowiadania Maryi o śmierci Jezusa tak jest skomponowane, że z jednej strony jest to jej wspominanie: „Serce me mdleje / Patrząc na Twą mękę srogą / I Krew przenajświętszą drogą, która się leje”, ale jest to wspominanie tak żywe, jakby Maryja sceny te przeżywała na nowo. Jednak dla nas, słuchających tej pieśni, jest to zaproszenie do tak wielkiej empatii, abyśmy i my odczuli ciężar tych chwil i w ten sposób zjednoczyli się z umęczonym Jezusem – w jakim celu? Jak zawsze po to, abyśmy odwrócili się od złego postępowania i stali się lepszymi ludźmi.

Wspomnienia Maryi kończą się opisem ukrzyżowania, śmierci i zdjęcia martwego ciała z krzyża. „Już Cię do grobu składamy, / Na kolana upadamy / po śmierci srogiej”.Tym samym wygląda to tak, jakby Maryja po całym tym wspominaniu tego, co się wydarzyło, a co rozciąga się na kilka kolejnych zwrotek, wracała do rzeczywistości, w której trzyma w objęciach martwe ciało.

Ostatnia zwrotka jest nawiązaniem do pierwszej i stanowi niejako poetycką klamrę całego opowiadania: znów widzimy samotność Matki i jej rozpacz. „Cóż ja pocznę na świecie, kiedym pozbyła / Ciebie, Synu najmilszy, marniem straciła? / Niechże umrę z tej przyczyny! / Matce wzięły ludzkie winy Syna miłego”.

Maryja jest symbolem samotności człowieka po stracie Boga

Jak każda wielkopostna pieśń, także lament Maryi ma swoją wartość pedagogiczną: ma ukazać brak perspektywy na życie bez Boga. Kilkakrotnie powtarzane pytanie: „Cóż ja pocznę?” wskazuje raczej na opłakany stan człowieka niż na dramat Boga. W ten sposób Maryja staje się symbolem i figurą każdego człowieka, który doświadcza samotności, tym bardziej samotności zawinionej, ponieważ śmierć Jezusa to efekt złości człowieka. O złości tej wiele możemy znaleźć w poszczególnych zwrotkach pieśni, przy czym znów – biorąc pod uwagę ducha epoki – jako „uosobienie zła” przedstawieni są „niezbożni Żydzi” lub mówiąc nieco łagodniej „lud wielce zakamieniały”. Z tego właśnie powodu, czyli niepoprawnego politycznie języka, dziś, gdy wykonuje się tę pieśń, często opuszcza się te środkowe zwrotki. Warto jednak zapoznać się nawet z nimi, aby zgodnie z tym, o co prosimy we wstępie do Gorzkich Żalów Jezus „uderzył bez odwłoki / w twarde serc naszych opoki”, bo „lud skamieniały” to nikt inny, jak człowiek każdej epoki, który ma serce z kamienia.

Aby dobrze wczuć się w rytm tej pieśni, i jeszcze lepiej zrozumieć jej słowa, dobrze jest zanucić je lub odczytać zgodnie z prostą, ale bardzo sugestywną linią melodyczna. Dlatego posłuchajmy pięknej interpretacji Antoniny Krzysztoń, która – jak pisałem przed tygodniem – jest mistrzynią kreowania modlitewnej atmosfery.

Dyrektor Wydawnictwa WAM i DEON.pl. W latach 2014-2020 przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego. Autor kilku przekładów i książek, m.in. "Po kostki w wodzie. Siedem katechez o wierze uczniów Jezusa" (dostępnej także jako audiobook).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Lament Maryi nad martwym ciałem Jezusa
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.