Magia oczami naukowców i tych, którzy ją praktykują. Wielu badaczy nie chce zmierzyć się z tematem

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Lloyd Newman / Unsplash
Radosław Broniek OP

"Zatem czary ostatecznie działają czy nie? - należy zapytać. I tutaj właśnie ujawnia się owo nabieranie wody w usta: wielu badaczy nie chce się na poważnie zmierzyć z problemem, nawet wtedy, kiedy napotykają oni pewne fakty". Przeczytaj fragment książki "Magia. Pomiędzy zabobonem a zagrożeniem duchowym". Radosław Broniek OP przedstawia w niej, czym jest magia i jak działa, co pozwala spokojnie, i w duchu wiary, zmierzyć się z tą kwestią. Autor w sposób przystępny i zwięzły mówi o fenomenie magii, od strony samych magów, naukowców, którzy ją badają, ale przede wszystkim prezentuje katolicką interpretację praktyk magicznych.

Siły magiczne są, zdaniem niektórych, nierealne i nieskuteczne, więc nie ma co się nimi zajmować. Czy rzeczywiście? Z pewnością nie mamy odpowiednich narzędzi naukowych, aby je badać, podobnie jak nie potrafimy zbadać Boga czy świata duchów. Czy to jednak znaczy, że te byty nie istnieją? Czy raczej że należą do innego porządku poznania? Niektórzy przyjmują realność owych mocy (np. praktykujący czarownicy), a inni (sceptyczni naukowcy) - nie, nawet wtedy, kiedy są konfrontowani z pewnymi faktami.

Istnieje wiele świadectw antropologów badających praktyki magiczne społeczeństw pierwotnych, na przykład w Afryce, które mówią o skuteczności czarów dokonywanych za sprawą owych sił. Claude Lévi-Strauss stwierdził, że historia religii i antropologia znają przypadki skuteczności rytuału magicznego, na przykład śmierć spowodowaną zaklęciem lub czarami. "Nie ma powodów, by wątpić w skuteczność pewnych praktyk magicznych (…) jednak skuteczność magii wymaga wiary w magię" - napisał. Zatem czary ostatecznie działają czy nie? - należy zapytać. I tutaj właśnie ujawnia się owo nabieranie wody w usta: wielu badaczy nie chce się na poważnie zmierzyć z problemem, nawet wtedy, kiedy napotykają oni pewne fakty.

W wypadku spuszczania deszczu w czasie suszy czy sprowadzenia stad zwierzyny w czasie klęski głodu powodzenie czarów może leżeć w fakcie, że czarownik czy szaman jest bystrym obserwatorem przyrody i z niewidocznych dla innych oznak potrafi przepowiadać zmianę pogody. Skąd jednak bierze się siła sprawiająca, że zdrowy człowiek, zaczarowany, traci siły z godziny na godzinę, a w końcu i życie, czy też w jaki sposób śmiertelnie chory może zostać uzdrowiony przez szamana, który nawet go nie dotyka. Współczesna nauka, wykluczając istnienie mocy mana, znalazła się w obliczu faktów, które musiała w jakiś sposób zinterpretować (A. Szyjewski, Etnologia religii, s. 100).

DEON.PL POLECA

Moce magiczne w jodze

Można powiedzieć, że wyjaśnienie zagadkowego fenomenu magicznej siły nie należy do kompetencji takich nauk jak antropologia czy religioznawstwo; z pewnością jednak mało kto z antropologów czy religioznawców odważyłby się przyznać do takiej interpretacji, w której skuteczność rytów wiązałaby się z - nazwijmy rzecz po imieniu - założeniem realnego istnienia świata bogów i duchów, które mogą wpływać na nasz świat. Częściej można spotkać inne, redukcyjne podejście do analizy zjawiska owych mocy, to znaczy takie, które nie dopuszcza "przyczyny pozaświatowej" (np. działających duchów). Dlaczego jednak mielibyśmy to wykluczać? Możemy przyjąć istnienie świata duchowego jako założenie, które jest związane z wiarą. Tak jest w przypadku teologii. Natomiast co do innych nauk wydaje się, że pewnym minimum, którego nie należałoby wykluczać, byłoby przynajmniej dopuszczenie takiej możliwości. Moce, o których piszemy, ujmuje się różnie, w zależności od tradycji religijno-magicznej. Poszerzmy jednak obszar naszych rozważań i przywołajmy fenomen cudownych mocy, czyli tak zwanych siddhi, które znane są w tradycji jogi i buddyzmu oraz mają swój odpowiednik w tradycji szamańskiej. Są one określone jako "nadludzkie, okultystyczne moce". Naświetli nam to lepiej nie tylko specyfikę mocy magicznych, ale też powiązanie pomiędzy praktykami magicznymi a niektórymi nurtami religijnymi Dalekiego Wschodu.

Posiadanie cudownych mocy rodzi niebezpieczeństwa

Mircea Eliade powołuje się na klasyczny indyjski tekst Jogasutry, w którym wymieniono osiem "wielkich mocy" jogicznych, czyli: zmniejszanie się, lekkość, ciężar, nieograniczoność (moc dotykania na odległość dowolnego przedmiotu), nieprzeparta wola, supremacja nad ciałem, dominacja nad żywiołami, spełnienie pragnień. W tekstach jogicznych spotykamy się z ogólną tendencją, która polega na wyjaśnianiu wszystkich zjawisk paranormalnych oraz okultystycznych działaniem "mocy" (które nabywa praktykujący jogin), ale - jak zaznacza Eliade - z wyłączeniem jakiejkolwiek interwencji nadnaturalnej. Jaka jest więc natura cudownych mocy oraz jak można je kontrolować? Czy sam rytuał niejako je "ujarzmia"? Zdaniem rumuńskiego religioznawcy siddhi "autentycznie poddają się samemu procesowi ascezy i stosowanych technik mistycznych". Eliade podkreśla, że w buddyzmie i w praktyce jogi owe moce są obecne i nie sposób uniknąć ich posiadania. Posiadanie cudownych mocy rodzi jednak niebezpieczeństwa. Jogin może ulec pokusie magii, co więcej, tylko nieliczni są w stanie oprzeć się tejże pokusie. Oznacza to, że będzie on chciał używać magicznych mocy, zamiast pracować nad swoim wyzwoleniem. Warto dodać, że w Indiach jogin zawsze był uważany za tzw. mahasiddhę - "tego, kto posiada siły okultystyczne", czyli - mówiąc wprost - maga, czarownika. Widać więc ścisłe powiązanie obecności paranormalnych mocy z praktykami religijno-magicznymi, w tym przypadku - z technikami jogi. Przykład tradycji indyjskiej dowodzi, że również w jej obrębie istnieją magiczne (cudowne) moce nazywane siddhi. Są one jednak traktowane jak pokusa (przeszkoda) w drodze ku religijnemu wyzwoleniu, które jest celem jogi. Powyższe uwagi wprowadzają nas już w kolejną część rozważań, czyli w perspektywę pojmowania magii oczami praktyków.

Magia oczyma tych, którzy ją praktykują

We współczesnym świecie istnieje wiele form i odmian magii, także takich, które są praktykowane już nie tylko indywidualnie (jak dawniej), ale też w obrębie nowych ruchów magicznych. Co mówią o czarach ci, którzy je praktykują? Na początek przywołajmy niejakiego Aleistera Crowleya, niezwykle ważną postać w dziejach magii i okultyzmu. O jego osobowości świadczy znamienny przydomek "Bestia". Założył on zakon magiczny Argentum Astrum oraz działał w innym - Ordo Templi Orientis, którego był przywódcą. Pewnie trudno byłoby wymienić wszystkie metody religijno-magiczne, jakie praktykował. Na Dalekim Wschodzie odnalazł jogę z jej treningiem koncentracji i postawami ciała. Stosował asany jogiczne jako elementy rytuału magii ceremonialnej lub seksualnej. W 1904 roku podczas podróży do Egiptu Crowley stwierdził, że miał objawienie bytu duchowego o nazwie Aiwass, w którym rozpoznał swojego anioła stróża - duchowego przewodnika. W następstwie stworzył dla innych praktykę kontaktu ze swym duchowym przewodnikiem, czyli, jak mówił, ze swoim "wyższym ja". Uznał to potem za nadrzędny cel każdej praktyki magicznej. Wszystkie ryty miały być temu podporządkowane. Do Crowleya odwołuje się wielu współczesnych twórców tradycji magicznych i okultystycznych, a nawet satanistycznych (np. Anton Szandor LaVey, autor Biblii szatana). Potraktujmy więc uwagi tego ezoteryka na temat magii - którą bez wątpienia praktykował - jako reprezentatywne spojrzenie dla tych, którzy są czynnymi magami i okultystami. Zacznijmy od jednej kwestii, o której mówił Crowley, a która - być może bardziej niż inne - pozwoli nam pojąć specyfikę praktyki magicznej oraz jej całkowitą odmienność w stosunku do wiary i relacji z Bogiem. Chodzi o słynne prawo Thelemy. Crowley uznawał, że magia to nauka i sztuka powodowania zmiany w zgodzie z wolą. Aby jednak wola człowieka mogła powodować zmiany poza rzeczywistością fizyczną, sama musi być przemieniona (stąd autor ten pisze o takiej Woli dużą literą). W jego rozumieniu pełnienie swojej woli staje się najwyższym i jedynym prawem człowieka. Wola w rozumieniu crowleyowskim nie ma żadnych ograniczeń. On sam w swoim dziele Magick in Theory and Practice z 1929 roku zawarł wspomniane prawo Thelemy: "Czyń swoją wolę - niech to będzie całym Prawem". Takie słowa są znamienne dla tego, kto świadomie angażuje się w praktykę magii. Jest to ktoś, kto - zgodnie z powyższym prawem - stawia siebie (realizowanie swojej woli) w centrum. Kto nie chce mieć żadnych ograniczeń w tym względzie, odrzuca również istnienie i dobroć Boga. W magii wyraża się to w pragnieniu samostanowienia i samowystarczalności.

Jak Crowley definiuje magię? W cytowanej książce pisze:

"Magija jest Nauką i Sztuką powodowania mającej nastąpić Zmiany zgodnej z Wolą człowieka (…) Człowiek może być zdolny do bycia wszystkim, co postrzega, także korzystać z postrzeganych rzeczy, ponieważ wszystko, co postrzegane, jest w pewnym sensie częścią jego istnienia. Może w ten sposób, zgodnie ze swoją Wolą, ujarzmić cały Wszechświat, którego jest świadomy".

Są to znamienne słowa wyrażające podejście maga chcącego ostatecznie zawładnąć wszystkim. Nieco dalej, w rozdziale zatytułowanym O konsekracjach, naturze i tworzeniu magicznej więzi, wspomniany autor odsłania specyfikę magicznego rytu oraz miejsce Boga i duchów w tymże obrzędzie.

"Czym jest magiczna operacja? Można ją zdefiniować jako dowolne zdarzenie w naturze, które przebiega zgodnie z Wolą (…) Co robią magowie? Używają siebie do inwokacji Boga, a Bóg wymusza pojawienie się ducha, którego funkcją jest spełnianie Woli Maga w danej chwili".

Zauważmy, że - niezależnie od tego, jak Crowley pojmował Boga i duchy - wszystko ma służyć spełnianiu woli praktykującego czary. Czy wierzył on w diabła i wykorzystywał go do swoich celów? Tego dokładnie nie wiemy. Przyjmuje się raczej psychologiczną interpretację praktyk magicznych w wydaniu tego okultysty. Co to znaczy? Crowley znaturalizował magię, czyli sprowadził ją do naturalnych i przyrodzonych zdolności człowieka, które na co dzień są rzekomo uśpione. Konsekwencją tego było przyjęcie poglądu, że manifestacje demonów i bytów duchowych to tylko przejawy nieświadomych elementów psychiki. W takim podejściu cała praktyka jest tylko swoistym, naturalnym wytworem umysłu człowieka, nie wiąże się z wejściem w przymierze z diabłem i praktykowaniem magii za jego przyczyną. Dodajmy jednak, z perspektywy ściśle chrześcijańskiej, że powyższa interpretacja nie jest jedyną możliwą. Rodzą się bowiem pytania choćby o to, kim jest duchowy przewodnik, o którym mówi Crowley. Czy jest to rzeczywiście "wyższe ja", czy też może zakamuflowana postać demona, z którym ów okultysta nawiązał kontakt i do czego także zachęcał innych.

Fragment książki Radosława Brońka OP: "Magia. Pomiędzy zabobonem a zagrożeniem duchowym".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Magia oczami naukowców i tych, którzy ją praktykują. Wielu badaczy nie chce zmierzyć się z tematem
Komentarze (5)
AP
~Adam P.
16 lipca 2024, 00:12
NIE ISTNIEJE COŚ TAKIEGO JAK MAGIA!!! ZAJMOWANIE SIĘ "CZYMŚ" TAKIM OBRAŻA LUDZKĄ INTELIGENCJĘ. TAK SAMO JAK NIEMOŻLIWE SĄ CUDA NIEZGODNE Z PRAWAMI FIZYKI, CZY OGÓLNIEJ NAUKI.
AS
~A. Szczawiński
15 lipca 2024, 21:29
Jeśli mnie skleroza nie myli Franciszek w Kanadzie bratał się z szamanami, kładł ręce na klatce piersiowej, jak tego sobie życzyli. Ale nie wiem, nie wiem... nie znam się, zarobiony jestem.
NK
~Nie Katolik
15 lipca 2024, 13:39
I bardzo dobrze że naukowcy nie chcą się tym zajmować. Ze złem się nie igra. Dziwi mnie, że osoby wierzące usiłują wpychać naukowców na minę. A poza tym, nie da się w tej dziedzinie przeprowadzić badań które miałyby wartość naukową. Teorie naukowe muszą być weryfikowalne (falsyfikowalne), to znaczy: daje się przeprowadzić doświadczenia są ściśle sprecyzowane, krok po kroku, tak, że dowolna osoba, po dowolnym czasie i w dowolnym miejscu kuli ziemskiej może powtórzyć te kroki (czasem to wymaga nakładu sporych środków) i za każdym razem powinna otrzymywać te same wyniki, niezależnie od wiary czy swojego nastawienia. I interpretacja tego wyniku nie może mieć innego wytłumaczenia niż ten za tezą (dla wyniku który miałby być potwierdzeniem tezy).
WG
~Witold Gedymin
15 lipca 2024, 10:51
"Wielu badaczy nie chce zmierzyć się z tematem " - podobnie jak polscy biskupi nie chcą zmierzyć się ze złem, które jest i rozwija się w polskim Kościele i niszczy go bardziej niż wszelkie ataki ateistów, lewaków, LGBT+, Polaków drugiego sortu. Jestem ciekaw czy któryś z biskupów będzie na tyle przyzwoity i odważny, aby publicznie odnieść się do tego co miało miejsce podczas 33 pielgrzymki radia Maryja 14.07.2024, czy sprawiedliwych w polskim episkopacie jest mniej niż w Sodomie?
HZ
~Hanys z Namysłowa
15 lipca 2024, 20:56
Szanowny Panie,oglądałem pielgrzymkę na TV Trwam,mieszkam 40 lat w Niemczech, jako Slazakowi Polska obecna kojarzy mi się z Radiem Maryja i TV Trwam, teraz oglądam TV Republika, ostatnie lata miło się oglądało TVP Info , teraz to już przeszłość, stało sie m to samo co u nas z ARD i ZDF, wybitny krytyk literacki Marcel Reich Ranicki,nawet nie przyjął nagrody przyznanej mu na spędzie celebrytów z ARD,ZDF i RTL,powiedział, ja nie należę do tego towarzystwa. Mimo gorącego aplauzu i trwającej 8 minut stending ovation, trzeba umieć się cenić.Dziela ojca Tadeusza to jedyne polskie co powstało od upadku komunizmu, cenie go bardzo i szanuję,szkoda że inni Polacy nie poszli w jego ślady,u mnie w miescie są 4 szpitale, 3 katolickie,jeden ewangelicki,w środku jak w pałacach a pacjent traktowany jest jak cesarz, o polskich szpitalach nie warto mówić,szkoda słów, Polak potrafi wszystko krytykować,a jak coś zrobi to bubel na resorach,Pan jest jednym z nich.