Majówka na DEON.pl - 12.05.2013
Maryja podczas wesela w Kanie Galilejskiej (zob. J 2,1-12) widziała niejako całość wydarzenia, rozumiała wzajemne powiązania pomiędzy osobami i sytuacjami. Ona bacznie obserwowała wydarzenie, jak to zwykle czynią mądre kobiety.
Stwierdzenie: "Nie mają już wina" (J 2,3) oznacza, według kard. Carlo Marii Martiniego, że nie mają wina ewangelicznej radości. "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2,5). Te słowa wskazują na całkowite zaufanie Maryi do swego Syna. Bez odniesienia do Maryi grozi nam bowiem niebezpieczeństwo, że będziemy jedynie "funkcjonować" w Kościele, bez entuzjazmu i wina ewangelicznej radości. Bez Maryi nie ma wspólnotowego życia, które ożywiane jest Duchem Świętym. Niby wszystko działa od strony prawnej i organizacyjnej, ale czegoś nam brakuje: duchowego smaku oraz radości ze spotkania z Panem. Dopiero z tego spotkania na modlitwie czy adoracji rodzą się pomiędzy nami relacje pełne prostoty. Cud w Kanie Galilejskiej był też zapowiedzią radości mesjańskiej będącej owocem zbawienia dokonanego przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.
Wesele w Kanie Galilejskiej przypomina o przymierzu Boga ze swoim ludem, z narodem wybranym, a teraz ze swym Kościołem. Maryja w tym niezwykłym wydarzeniu reprezentuje Kościół - Oblubienicę Pana. Ona wstawia się do Jezusa za każdym z nas, także dzisiaj. Jest Matką Kościoła i naszą Matką.
Pan Jezus pragnie razem z Maryją wejść do naszych domów - na wesele, które nie ma końca. Tylko przbywając z Jezusem i Maryją możemy być radośni i szczęśliwi. Maryja, tak jak na weselu w Kanie, wskaże nam, czego nam brakuje: "Nie mają już wina!". Brak im ewangelicznej radości! Tej Bożej radości brakuje w naszych sercach, w naszych domach, we wspólnocie parafii i w naszej ojczyźnie! Tak często szukamy radości poza Bogiem i dlatego pozostajemy smutni, zrezygnowani, zamknięci w sobie, a nawet pełni lęku.
Maryja widziała całość wesela w Kanie, wyczuwała jego atmosferę. Ona jest zawsze czujna i uważna w całym Kościele.
Uczmy się zatem takiej właśnie postawy od Maryi. Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam! Oto ciągle aktualna lekcja jasnogórskiego apelu.
"Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2,5), zachęca nas Maryja, Matka Pocieszenia. Ona zna dobrze Pana Jezusa. Całkowicie ufa swemu Synowi. Ufa Ojcu, który Go posłał i uczynił Zbawicielem ludzi, którym brakuje wina ewangelicznej radości. Zapytajmy samych siebie, czy my w codziennym życiu jesteśmy posłuszni Bożemu słowu? Czy chętnie czytamy Pismo Święte, by poznać, ukochać i naśladować Pana Jezusa?
Na weselu w Kanie w pewnym momencie były puste stągwie - tak jak pusty i spragniony jest człowiek, który w swoim życiu nie otworzył się jeszcze na działanie Boga. Wezwanie ze strony Pana Jezusa: "Napełnijcie stągwie wodą" (J 2,7) jest Jego napomnieniem, byśmy z większą niż dotąd odpowiedzialnością popatrzyli na nasze życie. Trzeba, byśmy sobie uświadomili, że wszystko w naszym życiu jest darem. Każde dobro w nas zaowocuje, jeśli tylko zostanie oddane Jezusowi.
Kontemplując wydarzenie wesela w Kanie Galilejskiej, jesteśmy świadkami tajemnicy przemiany wody w wino. Nasze ludzkie możliwości, nasze dobre pragnienia zostają wzmocnione przez działanie Bożej miłości. Wszystko się pomnaża. Doświadczamy obfitości Bożej łaski. Przed nami jest sześć stągwi wybornego wina, ponad 500 litrów. Cud w Kanie powtarza się w naszym życiu, ilekroć z wiarą słuchamy słów Jezusa, kiedy je rozważamy i wprowadzamy w nasze życie.
Niedługo po weselu w Kanie Galilejskiej Maryja dyskretnie i z wielkim zaufaniem towarzyszyła publicznej misji Pana. Pozwoliła Jezusowi odejść ze swego domu, wierząc, że idzie wypełniać wolę Ojca. Tak zawsze czynią mądre, niezaborcze matki. Maryja nie przestała jednak myśleć o swoim Synu. Codziennie pragnęła towarzyszyć Mu modlitwą, by królestwo Boże rychlej nadchodziło. Dlatego Pan wskazał na Nią jako przykład dla nas wszystkich: "Błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je" (Łk 11,28).
Skomentuj artykuł