Małe Siostry Jezusa. Jak żyć duchowością Karola de Foucauld?

(Fot. male-siostry-jezusa.org)

Choć bardzo chciał, nie założył żadnej wspólnoty zakonnej. Karol de Foucauld żył sam. Pisał reguły dla małych sióstr, małych braci, dla świeckich. Był jednak na tyle radykalny, że nikt nie był w stanie żyć razem z nim. Nikt do niego nie dołączył, by tworzyć wspólnotę. Były próby, ale się nie udało.

Jeszcze za życia był znany we Francji, chociaż z Afryki przyjeżdżał tam rzadko. Tu słyszano o jego spektakularnym nawróceniu. Bogaty arystokrata, który miał przed sobą karierę w Towarzystwie Geograficznym (odkrył Maroko), nagle zostawia wszystko i zaczyna bardzo surowe i ogołocone życie.

Po jego śmierci w 1916 roku w Algierii René Bazin publikuje jego autobiografię, która robi wówczas ogromną furorę we francuskim Kościele.

DEON.PL POLECA

- Okazuje się, że jest jakaś cześć ludzi zaangażowanych w Kościele we Francji, którzy noszą w sobie różne pragnienia bardziej radykalnego życia ewangelicznego. I nagle Karol i sposób w jaki żył, okazuje się dla nich światłem. Dochodzą do wniosku, że tego by chcieli i oni - mówi siostra Krystyna Klara ze zgromadzenia małych sióstr Jezusa z krakowskiej Nowej Huty.

Recepcja duchowości Karola de Foucauld. Magdalena Hutin

Jedną z takich osób jest Magdalena Hutin. Była jednak mocno schorowana, cierpiała na artrozę, która była przeszkodą w przyjęciu jej do zgromadzenia zakonnego. I chociaż choroba ją dyskwalifikowała, nosiła w sobie głębokie pragnienie takiego życia, jak Karol de Foucauld.

- W tamtych latach - 1938 -1939, czyli przed Soborem Watykańskim II, nie było możliwe w strukturach Kościoła, by kobieta mogła pojechać gdziekolwiek i być kimkolwiek. Tym bardziej udać się do ludu islamu. Nie istniały wówczas jeszcze instytuty życia świeckiego - dodaje siostra Krystyna Klara.

W pewnym momencie choroba Hutin tak się zaostrzyła, że lekarz powiedział jej, że może uratować ją jedynie wyjazd do kraju, gdzie nie spada ani kropa deszczu. Z tą informacją Magdalena udała się do swojego kierownika duchowego, dla którego słowa lekarza były znakiem i - choć wcześniej nie chciał się zgodzić - dał jej zielone światło, by mogła wyjechać.

Małe Siostry Jezusa

Kiedy Hutin wyjeżdża do Algierii ma 40 lat i w przeciwieństwie do Karola nie zamierza założyć zgromadzenia zakonnego. Dodatkowo, ma schorowaną starszą mamę, którą się opiekowała, i z którą ostatecznie wyjechała. - Nie myślała, że resztę życia spędzi jak Karol, poświęcając życie pośród nomadów, pośród muzułmanów - dodaje siostra Krystyna Klara.

Magdalena do Algierii wyjeżdżała za zgodą biskupa miejsca i biskupa w Algierii, który musiał się zgodzić na jej pobyt tam, a nie bardzo chciał przyjąć świeckie kobiety żyjące w ten sposób. - Owszem, jako zakonnica mogła jechać, ale co innego jako osoba świecka - tłumaczy.

Hutin na prośbę biskupa w Algierii niemalże od razu podjęła drogę formacji zakonnej w zgromadzeniu Sióstr Misjonarek Afryki - tzw. Białych Sióstr. Przygotowała się przez nowicjat i złożyła śluby 8 września 1939 roku. I ta data jest liczona jako powstanie Zgromadzenia Małych Sióstr Jezusa.

Biskup uszanował jej intuicję, dzięki czemu zaczęły tworzyć się wtedy podwaliny pod zgromadzenie. - Podczas roku nowicjatu zaprosił ją do wyrażenia w postaci konstytucji zakonnej swoich intuicji, jakie nosiła w sercu i pragnienia tego, jak ma wyglądać dalej jej życie. Był to warunek, by potem mogła odejść od sióstr i rozpocząć tę drogę, której pragnęła, i do której czuła, że wzywa ją Jezus - tłumaczy siostra Teresa ze zgromadzenia małych sióstr Jezusa z Krakowa.

- Tak więc jakby życie zakonne przyszło do Magdaleny Hutin z innej strony - dopowiada siostra Krystyna Klara.

- To, co ją odróżniało od René Voillaume’a (założyciela Małych Braci Jezusa - red.) to, że czytając brata Karola, była bardziej wyczulona na sens, na ducha jego spuścizny, nie na literę reguł, które pisał. I widocznie Duch Święty tak ją poprowadził, że René Voillaume przejął raczej całą regułę tak, jak ona była napisana przez Karola - mówi siostra z Krakowa.

Zgromadzenie Małych Braci Jezusa powstało w 1938 roku, czyli rok przed zgromadzeniem Magdaleny Hutin. W tym czasie mali bracia żyli już strukturami, które opisał brat Karol i stosowali się ściśle do jego reguł. Byli mnichami za klauzurą, a ich życie miało być życiem ściśle kontemplacyjnym, odizolowanym.

- Natomiast mała siostra Magdalena miała wyczucie pójścia do ludzi. Świadczenia o Bożej Miłości przez bliskość, życzliwość, małość i obecność - mówi siostra Teresa.

Przenikające się intuicje

Po kilku latach doszło do spotkania Renee Voillaume i małej siostry Magdaleny w czasie ich pielgrzymowania na grób brata Karola. Od tego czasu zaczęła się współpraca wspólnot i wzajemne przenikanie intuicji - rozpoznawania tego, jak żyć w perspektywie duchowości Karola.

Do pewnego momentu mała siostra Magdalena pragnęła żyć wyłącznie wśród ludów islamu, na pustyni wśród nomadów. I z czasem zaczęło przybywać coraz więcej sióstr, które też pragnęły żyć tym charyzmatem. Kiedy wstępowały do jej nowopowstałej wspólnoty, wnosiły również do zgromadzenia swoje widzenie jego rozwoju duchowego.

- Owszem, chciały tam żyć, ale rozmawiały też z małą siostrą Magdaleną i pytały ją o możliwość otwarcia ich zgromadzenia na resztę świata - opowiada siostra Teresa.

Był rok 1947. W pewnym momencie podczas pielgrzymki do Lourdes siostra Magdalena postanowiła, że trzeba wyjść dalej, nie zapominając tym samym o tej części ludzi, dla których zgromadzenie powstało, a powstało między muzułmanami i ze względu na tamtejsze ludy. - I Magdalena Hutin miała tę "szerokość", by posłuchać tego, co mówiły. Można by powiedzieć, że była to synodalność, czyli to, co tak naprawdę Duch Święty mówił w tych kobietach, które Pan Bóg przysyłał do tej nowotworzącej się wspólnoty - dodaje siostra Krystyna Klara.

Żelazna kurtyna

I chociaż otwarcie na świat ją kosztowało - dodaje siostra - bo chciała, żebyśmy były tylko dla ludów islamu, zrozumiała też, że głos jej współsióstr ją przekracza i jest naprawdę od Ducha, i że tego otwarcia po prostu trzeba.

W latach 50. XX wieku miejscem, które najbardziej ją dotykało, były kraje za tzw. żelazną kurtyną. - Jak dotrzeć do ludzi z komunistycznej Europy, by przynieść im miłość tam, gdzie pracują, tam gdzie się mówi, że nie ma Boga, gdzie są prześladowani - dopowiada siostra Teresa.

To pragnienie stało się na tyle silne, że w pewnym momencie mała siostra Magdalena chciała przyjechać do kraju bloku wschodniego, choć wiedziała, że może być uwięziona. Jej misja ostatecznie nie doszła do skutku. Pragnęła jednak, by wysłać tutaj siostry. I pierwszym krajem zza żelaznej kurtyny była m.in. Polska.

Powstanie zgromadzenia w Polsce

Mała siostra Magdalena wysłała do Polski trzy siostry. Jedna z nich zamieszkała w Warszawie, inna w Krakowie, trzecia w Lublinie. I w ten sposób zakonnice tworzyły wspólnotę.

Siostra, która była w Lublinie mieszkała tam pod pretekstem studiowania historii sztuki, w Warszawie pod pretekstem, że opieki nad osobą, która wymaga pomocy. - I tutaj w Krakowie, jedna siostra została przyjęta przez pewną rodzinę na zasadzie wymiany. Ich córka pojechała na zaproszenie innej rodziny do Francji, a ta przyjechała tutaj. Tą rodziną byli Maria i Stefan Swieżawscy, którzy tworzyli pion krakowskiego środowiska - mówi siostra Teresa.

Kobiety były niestety od początku inwigilowane i w konsekwencji zostały wydalone z kraju z zakazem wjazdu na trzydzieści lat.

W Polsce wówczas istniał zakaz tworzenia nowych zgromadzeń, tym bardziej kościelnych. - Dobrze, że wszystkie nie zostały zlikwidowane, jak na Słowacji. Charyzmatem naszego zgromadzenia jest pójść do środowisk oddalonych od Kościoła. W tym wypadku, chodziło o to, żeby pójść do robotników, co było oczywistym obciążeniem. Żyjemy również jako zgromadzenie międzynarodowe, więc w tamtym dla komuny czasie internacjonalizm był najgorszą sprawą - tłumaczy siostra Teresa. - Siostry zasiały jednak w tym krótkim czasie swoją obecnością - dodaje.

I pojawiły się nowe kandydatki, które były formowane w tzw. specjalnych warunkach.

- Uważamy, że od 1957 roku w Polsce są Małe Siostry Jezusa, z tym, że później nasze już polskie wspólnoty - po wyjeździe trzech wspomnianych sióstr - zaczęły się sukcesywnie pojawiać od lat 60. - dodaje zakonnica.

Duchowość Nazaretu i praktyka życia

Duchowością Małych Sióstr Jezusa jest żyć tak, jak Jezus żył w Nazarecie. Człowieczeństwo, które jest całe otwarte i przeniknięte obecnością Boga, zanurzone w Jego Miłości i przeżywane w totalnej prostocie.

- Nasza duchowość to jest w sumie bardzo proste i bardzo małe życie. Naprawdę. Proste, małe życie. Naszym sensem i głównym celem jest żyć Nazaretem. I to była właśnie myśl przewodnia Karola - żyć, jak Jezus w Nazarecie - tłumaczy siostra Krystyna Klara.

- Karol tak bardzo kochał Jezusa, że cały czas chciał się upodobnić do Niego, chciał Go naśladować właśnie przez tę tajemnicę, zejścia Boga w takie ukrycie, uniżenie. W warunki, życia prostego, gdzie wszechmoc i władza Jezusa się kompletnie nie objawiała. Nazaret jest kompletnym zakryciem mocy Jezusa. Tam oprócz zwykłej prozy życia, nic się nie dzieje - dodaje.

- Później Jego publiczne życie pozwala nam wywnioskować, jak bardzo Jezus żył w jedności z Ojcem, jak bardzo musiał widzieć tę obecność Ojca we wszystkim, skoro potem wypływają mu z ust różne przypowieści i fragm. Pisma. Wszystko Mu przypomina Ojca i Królestwo - dodaje siostra Krystyna Klara.

- Tu naprawdę nie robi się nic nadzwyczajnego, wręcz odwrotnie jest kierunek, by nie robić nic nadzwyczajnego. „Nie bądźcie nadzwyczajne. Nie szukajcie nadzwyczajności” - mówiła mała siostra Magdalena. I to jest ogromna tajemnica, bo człowiek naturalnie ucieka od takiego życia - mówi siostra Krystyna Klara i dodaje: - Świat jest przeniknięty obecnością Boga i życie codzienne każdego człowieka jest zanurzone w tej obecności Boga. Nie trzeba wychodzić, tylko trzeba tu się otworzyć na obecność Boga. Wstaje się, modlę się, idę do pracy.

- Ta intuicja Karola miała myślę przypomnieć Kościołowi, że chrześcijanie - nie muszą odgrodzić od świata, zamykać za klauzurą, żeby móc żyć w komunii, w kontemplacji Boga - dodaje.

Małe, proste życie

- Mała siostra Magdalena mówiła, żeby mieć oczy otwarte i widzieć drugiego człowieka koło mnie. Realizm, rzeczywistość. Bieda - mówi siostra Eva.

I dodaje: - Żyjąc w taki sposób z ludźmi, nawzajem się ubogacamy i uczymy od siebie. Razem otrzymujemy. Nie przychodzisz nauczać drugich. Odwrotnie. Ty uczysz się od innych. Taka wzajemna miłość - dodaje.

- Mieszkamy i pracujemy jak inni ludzie. We trzy siostry mieszkamy na osiedlu mieszkalnym w Nowej Hucie w Krakowie. Tak, jak Jezus żył w Nazarecie i był cieślą, tak na co dzień pracujemy, żeby pracą własnych rąk móc się utrzymywać. Pracę podejmujemy fizyczną, jak najprostszą - opowiadają siostry.

Wspólnota wokół Jezusa Eucharystycznego

Jeden element duchowości Małych Sióstr Jezusa to jest Nazaret. Drugim Eucharystia. Siostry w swoim mieszkaniu mają kaplicę z Najświętszym Sakramentem.

- Istotą naszego życia jest tworzenie wspólnoty wokół Jezusa Eucharystycznego - życie modlitwą i kontemplacja, ale kontemplacja rozumiana trochę szerzej, nie tylko jako modlitwa, ale to też, to dostrzeganie Boga w każdej sytuacji, z kimś spotkanym w świecie - dodaje siostra Teresa.

- Chodzi o to, by świat pracy i ludzi pośród nas, w których jesteśmy w ciągu dnia móc przenieść do Jezusa, a równocześnie nakarmiwszy się Jego obecnością, tę miłość zanieść do tych ludzi z powrotem. By ten ruch był w te obydwie strony - mówi siostra Krystyna Klara i dodaje: - Nie chodzi o mnie, żebym ja się tylko uświęciła, ale żeby innych ludzi uświęcić, pomóc im być światłem. Ale to światło możemy brać tylko od słońca jakim jest Jezus Eucharystyczny.

Deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Małe Siostry Jezusa. Jak żyć duchowością Karola de Foucauld?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.