Troski i kłopoty, dzielone z drugim człowiekiem, maleją o połowę. Zostań wolontariuszem seniora

Troski i kłopoty, dzielone z drugim człowiekiem, maleją o połowę. Zostań wolontariuszem seniora
Zdjęcie ilustracyjne (Fot. pl.depositphotos.com)

W Polsce mieszka około 1,64 mln osób powyżej 80 roku życia. Szacuje się, że połowa z nich żyje samotnie. Ci, którzy nie mają z kim podzielić się swoimi życiem, o których nikt się nie troszczy, są wspierani przez Stowarzyszenie mali bracia Ubogich. Dzięki sercu i życzliwości jego wolontariuszy, starsze osoby dostają leczącą obecność, oparcie i poczucie bezpieczeństwa, a ich  troski i kłopoty, dzielone z drugim człowiekiem, maleją przynajmniej o połowę.

Celem Stowarzyszenia mali bracia Ubogich jest podkreślenie godności osób starszych, pokazanie z jakimi trudnościami borykają się na co dzień seniorzy i jak wielką bolączką jest samotność. Aby pomoc ją przezwyciężyć stowarzyszenie organizuje wolontariat towarzyszący, czyli spotkanie wolontariusza z seniorem, które może się odbywać w różnej formie. 

Ponad miesiąc temu, stowarzyszenie uruchomiło swój oddział w Tarnowie. Obecnie kilkanaście starszych osób czeka na wolontariuszy.

Wolontariusze swoim sercem i swoją obecnością leczą samotność tych, o których istnieniu często zapomniano. Łączy ich to, że każdy z nich buduje niezwykłą - opartą na przyjaźni i zaufaniu - relację z samotnym seniorem.

Seniorów  wspierają osoby w różnym wieku, z różnych środowisk. Są wśród nich nawet ich równolatkowie, którzy często sami czują się samotni i postanowili swoją samotność rozproszyć przez spotkanie z drugim człowiekiem, który doświadcza tego samego. Najstarsza wolontariuszka w Krakowie ma 82 lata.

- Chciała zagospodarować z pożytkiem swój czas na emeryturze i towarzyszyć komuś, kto czuje się jeszcze bardziej samotny niż ona i gorzej funkcjonuje, bo nie może już wychodzić z domu - dodaje Paulina Augustyniak, koordyntorka stowarzyszenia w Krakowie i Tarnowie.

Agata od ponad pół roku regularnie odwiedza 89-letniego pana Daniela. - Przyjaźnimy się od października. Podczas naszych spotkań wychodzimy czasem na krótkie spacery, ale najczęściej prowadzimy rozmowy przy kawie. Pan Daniel, mimo kłopotów z nogą i słabego już wzroku, samodzielnie wystawia na środek pokoju swój, jak go nazywa, „ludwikowski stolik” i z galanterią zaprasza mnie do zajęcia miejsca przy nim. Mój podopieczny ma dużą wiedzę i wiele zainteresowań, odbył też w życiu sporo ciekawych podróży - mówi wolontariuszka.

Rozmawiają o różanych sprawach: wyprawach pana Daniela, o literaturze, filozofii, naszych codziennych sprawach, „zimnym wietrze czy słońcu za oknem”.

- Lubimy słuchać razem muzyki, a kiedy z głośnika płynie ulubiona piosenka seniora „Czy pani tańczy rumbę?” Adama Astona, pan Daniel milknie i zasłuchany pogrąża się w swoich myślach. O czym wtedy myśli? Muszę go o to zapytać... - dodaje Agata.

Wolontariusze w ramach regularnych odwiedzin w życie podopiecznych stowarzyszenia wnoszą radość i przywracają im chęć do życia. 

Wielu seniorów pozostaje uwięzionych w mieszkaniach ze względu na stan zdrowia czy przez pandemię. Są to osoby, które od lat nie wychodzą na zewnątrz.

- Jedna kobieta złamała rękę i to był ten moment, kiedy uświadomiła sobie swoją samotność i przestała przed nią uciekać. Przez dwa tygodnie nikt do niej nie zadzwonił, nie było ani jednego telefonu. Stwierdziła, że teraz złamała tylko rękę, ale mogłaby przecież po prostu umrzeć - opowiada Paulina.

Wspólne historie wolontariuszy są bardzo budujące. Jedna seniorka wysłała do stowarzyszenia odręcznie napisany list. 

„Chcę podziękować za serdeczną, bardzo opiekuńczą panią Monikę, która odwiedza mnie i przyniosła ze sobą ciepło i serdeczność. Czekam zawsze na jej odwiedziny, choć mam tam gdzieś w świecie rodzinę, to ona pani Monika, jest mi najbliższa” - pisze pani Halina w liście do krakowskiego oddziału stowarzyszenia.

- Czasami udaje się osoby starsze i te młodsze bardzo fajnie powiązać np. pod kątem ścieżki zawodowej np. emerytowana nauczycielka chemii i osoba o ścisłym umyśle się świetnie dogadują - opowiada Paulina i dodaje, że kojarzenie seniora z wolontariuszem, to trochę jak bawienie się w swatkę.

- Ostatnio mieliśmy takiego pana, który mocno niedosłyszał i był bardzo zamknięty, ale lubił gry w karty i remika i znalazł wolontariuszkę, która właśnie bardzo lubi remika i świetnie się dogadują - opowiada koorydnatorka stowarzyszenia z Krakowa.

Również seniorom zadawane jest pytanie, kogo widzieli by, jako swojego wolontariusza. Padają różne odpowiedzi. Niektórzy chcieliby młode osoby, by móc zarazić się ich energią, inni wolą osoby w średnim wieku, bo mają poczucie, że ci dotykają już bardziej tych problemów, które gdzieś tam dotyczą osób starszych.

W takiej relacji jest kluczowe budowanie zaufania. Wymaga ono czasu i nie da się tego przeskoczyć. - Wśród seniorów są osoby bardzo społeczne, które cieszą się, że mogą relację z wolontariuszem budować. Są też osoby zdystansowane - ja bym powiedziała - że to takie perełki. Bardzo ładnie patrzeć na to, jak się otwierają i wracają do życia często z głębokiego zamknięcia - mówi Paulina i dodaje, że mężczyznom jest ciężej przyznać się do samotności.

Obecność drugiego człowieka jest lecząca. A czasami tak niewiele trzeba. - Z naszej perspektywy wydaje się, że to niewiele, że ktoś zadzwoni, czy przyjdzie raz w tygodniu, ale to jest bardzo ważne - zaznacza koordynatorka stowarzyszenia. 

Osoby, które chcą zostać wolontariuszami muszą być pełnoletni i nie mogą być karane. Pierwszym krokiem jest wypełnienie formularza zgłoszeniowego na stornie stowarzyszenia. Po jego wypełnieniu kandydat zostaje zaproszony na spotkanie informacyjne, gdzie omówione są zasady wolontariatu i tego, co stanowi jego istotę, a czym nie jest.

- Nie jest sprzątaniem, robieniem zakupów czy pomocą przy czynnościach pielęgnacyjnych. Wolontariusz nie jest od tego. Nie jest kto ktoś, kto przyjdzie i wszystko załatwi. Seniorzy są informowani, czego wolontariusz nie robi, jakie są granice - tłumaczy Paulina.

Jeżeli dana osoba jest nadal zainteresowana, jest umawiana się na spotkanie z koordynatorem. I tu następuje podpisanie porozumienia o wolontariacie. Pierwsze porozumienie jest na rok. A później pięcioletnie.

Na początku wolontariatu odbywa się szkolenie wprowadzające z psychologiem. Omawiane są wtedy sytuacje potencjalnie trudne, które mogą na wolontariacie się trafić. Później prowadzone są inne warsztaty tematyczne np. dotyczące asertywności, stawiania granic w relacji.

Następnie przychodzi czas, kiedy wolontariusz może już iść w teren i poznać swojego seniora. I tutaj koordynator proponuje mu kilka osób, takich z którymi by się widział potencjalnie i kogo chciałby poznać. Pierwsze spotkanie z seniorem odbywa się w towarzystwie koordynatora zazwyczaj w domu seniora.

Może zdarzyć się też tak, że relacja między wolontariuszem a seniorem nie wyjdzie. Dlatego wolontariusz spotyka się na początku kilka razy z osobą starszą, by ugruntować się w tym przekonaniu, że coś się uda albo nie. - Może zdarzyć się tak, że pierwsze czy drugie spotkanie niekoniecznie będzie dobrze rokujące, a jednak potem ta nić porozumienia się nawiązuje - mówi Paulina i dodaje, że w takiej sytuacji poszukiwany jest inny senior.

Wolontariusze mają również możliwość bycia w superrewizji, czyli konsultacji w kwestii ewentualnych pojawiających się problemów czy kontunuowania wolontariatu. Oprócz tego wolontariusze mają również spotkania integracyjne.

Istnieje również możliwość wolontariatu telefonicznego. Pomysł powstał podczas pandemii, kiedy wiele osób starszych bało się codziennego kontaktu i funkcjonuje do dziś. Pandemia pogłębiła poczucie izolacji i osamotnienia wśród. Wielu z nich trudno jest się dziś ponownie „odbarykadować”. 

O tym, jak ważna może być dla starszego człowieka rozmowa mówi 83-letnia pani Irena. - Nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie ten telefon. Czasami już samo usłyszenie przyjaznego głosu podnosiło mnie na duchu - opowiada.

Pandemia potwierdziła również, jak bardzo potrzebne jest każdemu wsparcie, szczególnie seniorom. Stowarzyszenie mali bracia Ubogich przeprowadziło badanie sytuacji społecznej seniorów w tym czasie. Wynika z niego, że jednej na dziesięć osób po 65 roku życia już wtedy nikt nie odwiedzał, a jedna na dwadzieścia osób powyżej 80 roku życia nie ma z kim porozmawiać - nawet przez chwilę.

Dziś dodatkowo ze względu na toczącą się wojnę na Ukrainie odżyły  jeszcze lęki i trudne przeżycia wojenne. Bezcenne chwile spotkań są teraz ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.

- To, co jest w tym wszystkim ważne, to że starsze osoby samotne mają na kogo czekać. W ich życiu pojawiła się nadzieja, że warto nie przekreślać życia i myśleć, że to już smutny koniec. Chodzi o to, by nastawić się, że coś niespodziewanie może się w życiu wydarzyć - podsumowuje Paulina.

By dotrzeć do potrzebujących seniorów Stowarzyszenie mali bracia ubogich współpracuje z różnymi podmiotami m.in. z UM, z MOPS-em, fundacjami, z parafiami, z radami dzielnic, a także przez media, głównie radio.

Ponad miesiąc temu stowarzyszenie uruchomiło swój oddział w Tarnowie. Brakuje tu jednak wolontariuszy, którzy chcieliby poświęcić swój czas i wspierać seniorów. Obecnie kilkanaście starszych osób czeka na takie osoby.

Polskie Stowarzyszenie mali bracia Ubogich powstało 1 grudnia 2002 roku. Działa w: Warszawie, Poznaniu, Lublinie, Wrocławiu, Krakowie, Łodzi, Pruszkowie, Świdniku, Gnieźnie i Tarnowie.

Oddział w Krakowie powstał w czasie pandemii i działa prawie dwa lata, pomagając ponad setce seniorów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Karol de Foucauld

Nauczyć się kochać Boga takimi darami, jakie się posiada, a nie jakie chciałoby się mieć,
być rozdzielonym pomiędzy modlitwą a zaangażowaniem,
marzyć o wspaniałych projektach i żyć wtopionym w banalną rzeczywistość,
z...

Skomentuj artykuł

Troski i kłopoty, dzielone z drugim człowiekiem, maleją o połowę. Zostań wolontariuszem seniora
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.