Małgorzata Borkowska OSB: Cierpliwość jest nam potrzebna wobec milczenia Boga
Ktoś prosi, żeby go nauczyć modlitwy. Ale modlitwa to nie chwyt komputerowy. Nie można się jej nauczyć w pół minuty, zapamiętać i już mamy. Wielu chciałoby, żeby ich tak powalono, jak św. Pawła pod Damaszkiem, i załatwione: odtąd już na całe życie są w trwałej relacji z Panem. Byłoby o tyle łatwiej… Ej, czy św. Paweł miał łatwo? – pisze s. Małgorzata Borkowska OSB w książce „Uwagi o modlitwie”, której fragment publikujemy.
Nie mówiąc już o wszystkich trudach i niebezpieczeństwach, św. Paweł był przecież przez całe życie dotknięty przez jakąś tajemniczą trudność czy słabość, o której sam mówi, że Bóg nie chce jej od niego cofnąć, a to dlatego, że moc w słabości się doskonali (2 Kor 12,9). A więc także jego moc potrzebowała wzrostu, wydoskonalenia, dokonywanego nie własnym wysiłkiem, który okazał się zupełnie niewystarczający, ale przez cierpliwość, zaufanie łasce Bożej i pokorne przyjęcie swojej słabości. Potrzebowała słabości, cierpliwie składanej w ofierze.
To paradoks, prawda, a wydaje się nawet, że nonsens: jak to moc ma się doskonalić w słabości? Przecież wszelka ludzka krzepa czy sprawność doskonali się przez ćwiczenie, na boisku, i wzrasta równomiernie, a jakikolwiek okres słabości może tylko ten wzrost zahamować. Owszem, ale z duchową mocą jest odwrotnie: ona rośnie naprawdę dopiero tam, gdzie człowiek nic już sam nie może, i cierpi nad tym, i ten ból ofiaruje Bogu. Tam ma realne szanse rozwoju.
Modlitwy uczymy się przez całe życie
Nie żądajmy niczego więcej. Modlitwy uczymy się przez całe życie, rozszerzając i pogłębiając naszą relację z Panem. Jeśli nie rozsiądziemy się na samym początku tej drogi, rozkoszując się swoim nawróceniem i wmawiając sobie, że to już wszystko, co Bóg ma dla nas i że to ma trwać zawsze – to według normalnych praw rozwoju nasze życie modlitwy musi po jakimś czasie wejść w stadium tzw. oschłości. Pamiętam, jak na samym początku swojego wezwania odkryłam teksty takie jak mszalne Gloria, Magnificat i Te Deum. Każde ich słowo płonęło radością i entuzjazmem – ale potem jakoś ten płomień zrozumienia zgasł.
Te słowa nadal znaczą to samo, są wspaniałe i olbrzymie, są jak skarb, i ja o tym wiem, ale już właśnie tylko wiem, jak się wie o czymś dalekim: kiedy je wymawiam, płyną koło mnie jakby w gęstej mgle, jakby w obcym języku mówione. Cóż z tego? Obiektywnie znaczą nadal to samo, a że nie mogę ich zawłaszczyć dla swojej duchowej rozkoszy, to na pewno tym lepiej. Autentyczniejsza jest przez to chwała Boża.
Cierpliwość wobec milczenia Boga
Cierpliwość jest nam potrzebna wobec milczenia Boga. Musimy zakochać się w tym milczeniu, zrozumieć, że to nie jest zło konieczne, które by trzeba przyjąć z zaciśniętymi zębami, i jakoś przetrwać, ale najlepsze dla nas miejsce, jak dla zwierząt ich własna nisza ekologiczna, czyli środowisko, w którym one mają najlepszą szansę rozwoju: obfitość pokarmu, możność schronienia. W miarę jak się z nim oswajamy, przychodzi zrozumienie i dobrze nam z tym milczeniem, i rośnie w nas piętrami ufność i pokój. A to znaczy: relacja, modlitwa.
Cierpliwość jest nam potrzebna wobec praw rozwoju życia duchowego, który tak samo jak rozwój organizmu potrzebuje czasu. Nasza droga wewnętrzna nie jest jak powieść, w której narracja przeskakuje nieraz długie okresy „kiedy nic się nie dzieje” i opowiada tylko o kluczowych, zwrotnych momentach. Musimy się nauczyć, że te długie okresy rzekomo puste są właśnie bardzo ważne: to są okresy naszego dojrzewania, kiedy ziarno rozwija się pod ziemią niewidoczne. Pan Jezus uczy nas rozpoznawać wartość drzewa po owocach – a na owoce trzeba czekać, nie wyskakują prosto z kwiatu. Nieraz uczymy się metodą prób i błędów, a to także z natury rzeczy wymaga czasu. Czyli cierpliwości.
I słusznie mawiał abba Nil, że modlitwa jest dzieckiem łagodności i opanowania; a Naśladowanie przypomina, że musimy nauczyć się cierpliwości wobec naszych zmiennych duchowych przeżyć, tego przeplatania się okresów radości z okresami przygnębienia, łatwości z trudnością; Lewis to nazywa prawem falowania. Tutaj nie ma dróg na skróty, a nawet gdyby były, człowiek nie znajdzie ich nigdy sam, własną przemyślnością. Trzeba, właśnie, łagodnego opanowania, które pozwala odnaleźć się w takiej rzeczywistości, jaka jest, i rozpoznać w niej plan Boży. A więc dar Boży.
Cierpliwość w relacjach z ludźmi
Cierpliwość jest wreszcie potrzebna z racji ludzkich wrodzonych ograniczeń, win naszych i cudzych, biegu historii, a wszystko po to, żeby się uczyć szukania Pana i mieć tym więcej powodów do stałej z Nim relacji. Inaczej Jeszurun utyje i zacznie wierzgać (por. Pp 32,15). Będzie mu się wydawało, że „zasłużył” na coś lepszego, niż ma…
Cierpliwość to drugie imię pokory. Kto się ma za coś wielkiego, nigdy cierpliwy nie będzie, bo zawsze będzie myślał, że jego wielkość nie jest dość rozpoznawana, i to w nim wywoła gniew. Pokorny natomiast nie straci pogodnej cierpliwości. A wiadomo, że w każdej dziedzinie życia, zewnętrznego czy wewnętrznego, powodzenie łatwo prowadzi do pychy; to dlatego św. Benedykt nie chce, żeby klasztorni mistrzowie rzemiosła chwalili się swoimi osiągnięciami, i dlatego cała tradycja pustyni uczy, że im kto wyżej zawędrował w życiu wewnętrznym, tym łatwiej mu zepsuć to wszystko – właśnie przez pychę.
Toteż nasza pogodna cierpliwość powinna dziękować Bogu, że trzyma nas długo, i zapewne zatrzyma jeszcze dłużej, w miejscu, skąd tak dobrze widać nasze winy. To tam, i tylko tam, możemy się naprawdę modlić.
Fragment pochodzi z książki „Uwagi o modlitwie”
***
Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora "honoris causa". Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.
Skomentuj artykuł