Małpy zamiast Księgi Rodzaju

Stworzenie człowieka - fresk Michała Anioła (fot. wikipedia.pl)
R. J. Berry

Stworzenie świata nie było konieczne. Bóg nie "musiał" stwarzać świata. "Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim [...], nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko"

Powszechnie znany fragment historii darwinizmu to spór między biskupem Samuelem Wilberforcem a Thomasem Henrym Huxleyem, do którego doszło w 1860 roku w Oksfordzie na spotkaniu British Association for the Advancement of Science. Szkoda, że Wilberforce był chrześcijaninem, a Huxley nie, gdyż od tego momentu dyskusja na temat ewolucji stała się sporem między religią a nauką. Tymczasem na spotkaniu stowarzyszenia wykazano tylko nieadekwatność przestarzałego pojmowania świata, opierającego się na wątpliwej teologii.

Wilberforce zapoznał się z zagadnieniem darwinizmu poprzez Richarda Owena, dyrektora Muzeum Historii Naturalnej w Londynie. Biskup troszczył się przede wszystkim o Kościół, dlatego dusił w zarodku wszystko, co uzasadniało zmiany, a więc również ewolucję. Niepokój hierarchy miał charakter socjologiczny: liczba wiernych uczęszczających zwyczajowo na nabożeństwa uległa zdziesiątkowaniu wraz z nadejściem rewolucji przemysłowej. Powodem były masowe migracje do miasta, w którym mniej było potencjalnych wiernych. Po drugie, biskup miał obiekcje teologiczne: triumfalny rozwój rzemiosła, techniki i kolonializmu kontrastował, a nawet pozostawał w konflikcie, z biblijnym obrazem ludzkiej słabości i potrzeby odkupienia. Obawy Wilberforce'a miały też charakter eklezjologiczny: zaczęto kwestionować autorytet Biblii (a w rezultacie Kościoła), opierając się na "naukowej krytyce" uprawianej przez uczonych niemieckich: w 1860 roku opublikowano Essays and Reviews, czyli zbiór artykułów różnych autorów, którzy odrzucali dosłowne natchnienie Pisma Świętego. Atak Wilberforce'a na teorię ewolucji był zatem sprawą drugorzędną wobec najważniejszego celu, jakim była ochrona status quo społeczeństwa i Kościoła.

DEON.PL POLECA

Celem ataków Huxleya nie było natomiast chrześcijaństwo, lecz - według jego mniemania- uzurpowanie sobie władzy przez zwierzchników Kościoła, którzy piastowali państwowe urzędy i ograniczali badania naukowe. Przyrodoznawstwo zaś - według Huxleya - reprezentowało obiektywną prawdę, w przeciwieństwie do przesądów. Głównym celem autora była (i pozostała przez całe życie) sekularyzacja społeczeństwa.

Nie zachował się żaden protokół ze spotkania. Huxley był pewien, że to on "zwyciężył" i stał się "najbardziej popularnym człowiekiem w Oksfordzie przez całe dwadzieścia cztery godziny". Również Wilberforce odszedł zadowolony twierdząc, że utarł Huxleyowi nosa. Gdy chodzi o opinię słuchaczy, to wielu oceniło spotkanie jako interesujący, wyrównany pojedynek. Natomiast tragiczne były skutki prowadzące do nieuniknionego konfliktu między nauką a wiarą, który zresztą był podsycany przez samego Huxleya i przez dwa rozchwytywane manifesty (History of Conflict between Religion and Science autorstwa W. Drapera z 1875 roku oraz A History of the Warfare of Science with Theology napisana przez A.D. White'a w 1886).

Ich wpływ ciągle daje się odczuć, choć dzisiaj punkt widzenia Drapera i White'a jest całkowicie nie do przyjęcia nie ze względu na wiele przekłamań, lecz dlatego, że obaj reprezentują dawno zburzoną tradycję pozytywistycznej historiografii. Pisali oni z Nowego Świata kroniki wojny w czasie, gdy przyrodoznawstwo zdawało się triumfować w kraju i za granicą, każdy z nich miał osobisty powód, aby wyrównać stare porachunki z religią. Jako chrześcijanin, naukowiec i człowiek sądzę, że najlepszym sposobem rozwiązania konfliktu jest wykazanie punktów zgodnych oraz spornych, jak również analiza źródeł tych ostatnich i ich doniosłości. Wojna może być pasjonująca, lecz powinna stanowić preludium do pokoju.

Stworzenie świata według Biblii

Co naprawdę mówią opowiadania Księgi Rodzaju o stworzeniu, w odróżnieniu od tego, co wydaje się nam, że mówią? Przede wszystkim trzeba podkreślić, że zajmują się one na pierwszym miejscu Stworzycielem, a dopiero na drugim - Jego działaniem. To Bóg przemawia, to On chce, aby Jego dzieła były dobre, to On umieszcza swój obraz w człowieku. Przy końcu Biblii autor Apokalipsy dokonuje podsumowania:

Godzien jesteś, Panie i Boże nasz.

odebrać chwałę i cześć, i moc,

boś Ty stworzył wszystko.

a dzięki Twej woli istniało i zostało stworzone.
(Ap4,ll).

W Westminsterskim wyznaniu wiary zauważa się to samo: Bóg stworzył świat, "aby objawić chwałę swej odwiecznej mocy,mądrości i dobroci". Kalwin opisał stworzenie jako "teatr [Boskiej] chwały".

Stworzenie świata nie było konieczne. Bóg nie "musiał" stwarzać świata. "Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim [...], nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko" (Dz 17,24-25). Zarówno świat jak i istoty ludzkie pochodzą z wolnej i suwerennej woli Bożej. Z punktu widzenia stworzenia Stwórca jest w każdym wymiarze niezależny od swych stworzeń. To właśnie odróżnia biblijną wizję Stworzyciela od wszelkich koncepcji panteistycznych, według których żyjący świat jest częścią Boga lub Jego wyrazem: "albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego [jest] wszystko" (Rz 11,36).

Pierwsze trzy rozdziały Księgi Rodzaju przygotowują scenę do dalszych wydarzeń w Biblii; uczą o naturze Boga oraz wpływie zła na stworzenie. Mamy do czynienia z imponującym zarysem Bożych prawd na temat relacji człowieka do Boga, ludzi między sobą oraz odpowiedzialnego postępowania. W języku teologicznym rozdziały 1-3 Księgi Rodzaju są "teodyceą", dostrzegającą i usprawiedliwiającą Boską dobroć w złym świecie. To są podstawowe prawdy.

Problem polega na tym, jak przetłumaczyć język tych rozdziałów na mowę współczesną: mamy rzeczywiście do czynienia z Bogiem przechadzającym się po ziemi i diabłem przyjmującym formę mówiącego węża, czy też musimy zastosować do opowiadania inną wiedzę, którą posiadamy o świecie i nas samych? Chodzi o to, że musimy być ostrożni w interpretacji tych rozdziałów: naszym pierwszym obowiązkiem jest próba zrozumienia, co Bóg chce nam powiedzieć.

Dwie relacje na temat stworzenia w pierwszym i drugim rozdziale Księgi Rodzaju są komplementarne. Niezależnie od tego, jaka jest ich literacka historia, w obu pojawia się najwyższy Bóg: przez Jego działanie porządek wyłania się z chaosu, od Niego zależy istnienie ludzkości i jej miejsce w porządku stworzenia. W obu tekstach podkreśla się posłuszeństwo Bogu i wspólnotę z Nim, w obu prezentuje się poglądy będące w zgodzie z całym Starym Testamentem. W rozdziałach drugim i trzecim Księgi Rodzaju człowiek stoi w centrum opowiadania, natomiast w rozdziale pierwszym był jego szczytem. O wszystkim mówi się ze względu na niego, nawet pierwotną pustkę ukazuje się jako czekającą na niego (2,5b), opisy zaczynają się od człowieka i zmierzają w kierunku jego środowiska (ogrody, drzewa, rzeki, zwierzęta i ptaki) w porządku logicznym, a nie chronologicznym, aby ukazać świat takim, jakim powinniśmy go widzieć: jako miejsce przygotowane specjalnie dla naszej przyjemności i wychowania. Nazywanie tego drugim opisem stworzenia jest mylące, gdyż celem tekstu jest ukazanie sceny: przechodzi się bezpośrednio od ogromnego świata do "ogrodu na wschodzie", wszystko, co wydarzy się później, odgrywa się na tej małej scenie.

Wyjątkowy Stworzyciel

W przypadku biblijnego Stworzyciela trzeba też stwierdzić, że jest On całkowicie różny od bogów przedstawianych w mitologiach Bliskiego Wschodu. Po pierwsze, Biblia ukazuje Go jako Boga żyjącego i zdecydowanie osobowego. Słowa użyte w Rdz 1 wskazują na siłę umysłu, woli i sądu, co wyklucza wszelką możliwość, iż Bóg jest "czymś", a nie "Kimś". Po drugie, jest On jedynym Bogiem, Stworzycielem i Panem wszystkiego. Świat jest oddzielony od Niego, nie jest Jego emanacją lub wyrazem. Jezuicki pisarz Robert Faricy określa to jako"odbóstwienie" przyrody:

Księga Rodzaju podkreśla, że stworzenia nie są w żadnym wypadku boskie [...]. Są po prostu stworzeniami (a nie Bogiem), nieskończenie odległymi od ich niewyobrażalnie transcendentnego Stworzyciela i całkowicie poddanymi mu jako Władcy. [...] Źródłem płodności Ziemi nie jest (jako przyczyna) Słońce, Księżyc lub - jak w wielu mitach- drzewo życia, lecz jedynie stwórcze słowo Boga. Przyroda jest radykalnie różna od Boga.

Po trzecie, drogi Boże są doskonałe. Serie eksplozji i kataklizmów w Księdze Rodzaju pokazują, iż nie może być przyjaźni między niebem a grzechem, bez względu na to, czy jest to grzech niewiary i pychy skierowany przeciw Bogu (jak w Edenie i w przypadku wieży Babel), czy też złe czyny uderzające w człowieka, jak przemoc, pożądanie i zdrada. Bóg Biblii jest całkowicie inny od stworzycieli obecnych w znanych mitach. Przykładem może być egipskie opowiadanie datowane na 2350 rok przed Chr., opisujące działanie boga Atuma, który umieścił bogów na pierwotnej górze wznoszącej się nad wodami Chaosu. Atum, «który zaistniał dzięki sobie samemu», uporządkował następnie świat, a z głębokiej ciemności wyznaczył miejsce i funkcje innym bogom.

W innym micie opisuje się ludzkość jako stworzoną z łez boga Słońca Ra: wszyscy ludzie zostali stworzeni jednakowi, z możliwością cieszenia się podstawowymi aspektami życia. Jednak najbardziej znana z babilońskich mitów na temat stworzenia jest adaptacja sumeryjskiej kosmogonii nosząca tytuł Enuma Elisz. Zaczyna się ona od przedstawienia dwóch bogów: Tiamat i Apsu. Następnie urodzili się inni bogowie i Apsu starał się pozbyć ich ze względu na hałas, który wyrządzali. Jednemu z nich, Ea, udało się jednak zabić Apsu, następnie Tiamat, szukająca zemsty, została zabita przez syna Ea, czyli Marduka. Marduk użył dwie połówek Tiamat, aby stworzyć firmament nieba i ziemię. Następnie rozmieścił gwiazdy, słońce i księży, a w końcu z pomocą Ea, stworzył ludzkość z gliny zmieszanej z krwią Kingu - boga, który zbuntował się i opuścił wojsko Tiamat.

Na starożytnym Bliskim Wschodzie istniała koncepcja pierwotnej wodnistej pustki i ciemności oraz stworzenia, dzięki boskiemu aktowi ex nihilo (z niczego), ludzi uczynionych [...] dla służenia bogom. Na tym tle opis starotestamentowy wyróżnia się swą, jasnością i monoteizmem; nie ma w nim walki między bogami lub prób wyróżnienia niektórych miast i ras. Różnice między Rdz 1 i wszystkimi znanymi pozabiblijnymi kosmogenezami są większe niż podobieństwa.

Biblia i nauka to nie to samo

Wracając do biblijnych opisów stworzenia, należy zwrócić uwagę na dwa punkty. Po pierwsze, nie można ich czytać jako relacji naukowych, zawierają one bowiem prawdy teologiczne. Nie chodzi zatem o stwierdzenie ich niepoprawności co do faktów, lecz raczej zwrócenie uwagi na ich pierwotny cel. Podobnie jak mówimy o "zachodzie Słońca", zamiast powiedzieć, że nie widzimy Słońca z naszego miejsca na Ziemi, gdyż obrót planety uczynił go niewidocznym dla naszych oczu, tak musimy przyjąć, że Biblia używa języka opisowego. Po głębszym zastanowieniu się dochodzimy do wniosku, że jest to konieczne, gdyż Pismo Święte musi być zrozumiałe dla ludzi wszystkich czasów. Język naukowy jest natomiast stosunkowo młodym i geograficznie ograniczonym wynalazkiem.

Francis Schaeffer ostrzegał kiedyś:

- Musimy pamiętać o celu Biblii. Jest ona Bożym przesłaniem do upadłych ludzi. [...] Biblia nie jest podręcznikiem przyrodniczym, który miałby dostarczyć nam wyczerpującej wiedzy, a jego celem i głównym tematem byłyby fakty naukowe. Dlatego trzeba ostrożności w mówieniu, że znamy bieg historii: z jednej strony nie możemy sądzić, że nauka jest niepotrzebna lub pozbawiona sensu, z drugiej, twierdzić, że sądy wyrażane na podstawie Pisma Świętego są absolutnie błędne lub że mają one tę samą wagę co wypowiedzi Pisma Świętego.

Douglas Spanner stwierdził z kolei, że nauczanie Biblii nie mówi o tym, że Bóg sporządził niezawodny mechanizm (jakby superzegar), a następnie wycofał się na odległość, aby obserwować, czy przyrząd funkcjonuje stosownie do swych wewnętrznych praw. Bóg pozostaje immanentny w stworzeniu, osobiście stymulując, z momentu na moment, wszystkie wydarzenia. On "sprawia, że trawa rośnie" (Ps 104,14), "że kozice rodzą" (Ps 29,9), On "zsyła deszcz" (Mt 5,45) (zauważmy czas teraźniejszy). Właśnie w ten sposób Biblia opowiada o regularnościach w przyrodzie, które wyrażamy w stwierdzeniu, że podobne przyczyny wywołują podobne skutki. Regularność nie zależy od doskonałości mechanizmu, lecz od wierności Boga.

Po drugie, w obu opowiadaniach mamy opis wyraźnego postępu; jest on bardziej widoczny w Rdz 1, gdzie od sytuacji chaosu przechodzi się do powstania ludzkości (akcja Biblii rozpoczyna się w ogrodzie, a kończy w mieście).

Postęp ów zostaje zatrzymany w dwóch miejscach. Po pierwsze, ukazuje się Boże działanie, które trwa sześć dni. Tradycjonaliści pojmują "dni stworzenia" dosłownie jako okresy 24-godzinne, lecz możliwe są inne interpretacje.

Interpretacje biblijnego opisu stworzenia

(1) Dni mogą symbolizować dłuższe okresy, być może epoki geologiczne. Takie było obowiązujące rozumienie już w początkach Kościoła. Zarówno Orygenes, jak i Augustyn twierdzili, że "dni" z Księgi Rodzaju mogą być inne niż dni człowieka.

(2) Szkocki teolog Thomas Chalmers zaproponował, aby sześć dni rozumieć jako dni odbudowy, a nie stworzenia. Twierdził, że w czasie pomiędzy stworzeniem nieba i ziemi (Rdz 1,1) doszło do katastrofy, a Rdz 1,2 opisuje bezkształtną i pustą ziemię. Rzeczywiście mogło wydarzyć się wiele katastrof, o czym świadczy wyginięcie organizmów zarejestrowane w materiale kopalnym. Ponieważ dni odbudowy nie miałyby nic wspólnego z pierwotnym stworzeniem ani z materiałem kopalnym, dlatego (jak twierdzą niektórzy) nie może być konfliktu Biblii z przyrodoznawstwem. Tę "teorię dziury" zaproponował niejaki Scofield, zyskując dużą popularność wśród protestantów. Z punktu widzenia egzegetycznego jest ona jednak nieuzasadniona. Opiera się na następującym odczytaniu Rdz 1,2: "ziemia stała się bezładem i pustkowiem", co jest niedopuszczalne. Poza tym wymaga, aby słowo stworzyć z Rdz 1 (jak również Rdz 2,2; Wj 20,11) tłumaczyć jako stworzyć na nowo. Nie ma podstaw do takiej interpretacji.

(3) Philip Wiseman (1948) oświadczył, że "ponieważ szabat (czyli odpoczynek) został ustanowiony dla człowieka" (Mk 2,27, jest bowiem oczywiste, że Stworzyciel nie potrzebował odpoczynku), dlatego "można rozsądnie twierdzić, że wszystko, co uczyniono w ciągu «sześciu dni», ma również związek z człowiekiem. A jeśli tak jest, to Bóg nie mógł stworzyć ziemi i życia w ciągu sześciu dni, gdyż człowieka nie było jeszcze na ziemi,gdy stwarzane były inne rzeczy". Wiseman twierdzi dalej, że implikacją powtarzanego zdania "Bóg powiedział" jest fakt, że powiedział człowiekowi o tym, co uczynił w minionych czasach. Dlatego sześć dni z Rdz 1 to "sześć dni objawienia". Podobnie jak "teoria dziury" także i ten pogląd okazuje się problematyczny z punktu widzenia egzegetycznego, ponieważ słowa uczynił z Wj 20,11 nie można tłumaczyć jako uczynił znanym.

(4) Wreszcie Rdz 1 może być starożytnym hymnem. Taki punkt widzenia reprezentuje Augustyn. W hymnie tym mamy dwie triady dni, z podobieństwami występującymi między dniami 1 i 4, 2 i 5, 3 i 6. Odpowiednikami światła z pierwszego dnia są ciała jaśniejące z czwartego dnia; stworzeniu przestrzeni niebieskiej i oddzieleniu wód (dzień drugi) odpowiadają ptaki i ryby (dzień piąty); pojawienie się suchego lądu i roślin (dzień trzeci) pozostaje w związku ze zwierzętami i pokarmem (dzień szósty). Średniowieczna tradycja rozróżniała między dziełem oddzielania (dni 1-3) a dziełem ozdabiania (dni 4-6).

Wszystkie te interpretacje są możliwe (chociaż problematyczne, jak zauważyliśmy). Ważne jednak, że są to tylko interpretacje i każda z nich wymaga obrony. Podejście dogmatyczne jest błędem. Być może ostatnia możliwość może być najbardziej akceptowalna przez współczesnych ludzi. Zwróćmy uwagę na fakt, że Bóg "odpoczął" w siódmym dniu. Ponieważ jest On Bogiem, który "nie zdrzemnie się ani nie zaśnie" (Ps 121,4), można sądzić, że jednym z głównych celów Rdz 1 jest pouczenie o rytmie tygodnia i dyscyplinie, którą należy w nim zachować.

Druga przerwa w opisie procesu stwarzania z Rdz 1 nie jest widoczna we współczesnych przekładach. Na określenie "stwarzania" używa się zazwyczaj słowa yâsar, które znaczy "modelować z istniejącego wcześniej materiału", tak jak garncarz modeluje lub urabia glinę (jak w Jr 18,3-6). Jednak w Rdz 1 użyto innego słowa (bärä') do opisania początków materii (werset 1), życia zwierzęcego (werset 21 ) i istot ludzkich (werset 27). W Starym Testamencie Bóg jest ukazywany niezmiennie jako podmiot bärä' (np. Iz 40,26; 45,7.8). Słowo to podkreśla specjalne Boże działanie, w odróżnieniu od "modelowania", które obecne jest w słowie yâsar Dlatego wydaje się uzasadnione twierdzenie, że Bóg działa w odmienny sposób, gdy stwarza materię, zwierzęta i człowieka. Całe stworzenie jest Bożym dziełem, lecz te wydarzenia zdają się być przejawem "specjalnego stworzenia", jako czegoś odmiennego od "Boskiego stwarzania za pośrednictwem naturalnych procesów".

W ten sposób dochodzimy do kluczowego pytania: jakim procesem (procesami) posługuje się Bóg w stwarzaniu. Paradoks polega na tym, że jego mechanizmy nie są opisane w Biblii. Słyszymy tylko rytmiczne: "Bóg powiedział [...]. I stało się tak".

Fragment pochodzi z książki: Bóg i biolog. Wiara a nauki przyrodnicze.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Małpy zamiast Księgi Rodzaju
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.