Miłosierdzie największym przymiotem Boga
Ważnym etapem na drodze przemiany swojego życia na wzór życia Jezusa, to podjęcie czynów miłosierdzia. Świat oczekuje od chrześcijan ukazania przede wszystkim tego aspektu miłosierdzia.
Jednak widzimy, że jest on dopiero kolejnym etapem procesu okazywania miłosierdzia ludziom. Bez wewnętrznej przemiany same czyny będą pozbawione mocy, a zatem przestaną tak naprawdę być aktami miłosierdzia, a staną się jedynie aktami litości, dobroczynności itp.
Prawdziwe miłosierdzie jest dziełem całego człowieka, wypływającym z jego wymiaru duchowego i wyrażającym się na zewnątrz poprzez jego cielesność. Błędem byłoby jednak utożsamianie miłosierdzia tylko z jego wewnętrznym aspektem.
Pisał o tym już św. Jakub Apostoł:
- Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: „Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!” – a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – na co się to przyda? (Jk 2, 15−16).
Dlatego św. Siostra Faustyna modli się o umiejętność podejmowania czynów miłosierdzia:
- Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu, na siebie przyjmować cięższe, mozolniejsze prace.
Powyższy fragment modlitwy św. Siostry Faustyny to prośba o miłosierne ręce na wzór rąk Jezusa, na wzór rąk samego Boga. Już w malarstwie katakumbowym i na starochrześcijańskich sarkofagach spotykamy często motyw wyłaniającej się z chmur dłoni, która symbolizuje dłoń Boga Ojca. Drugi opis stworzenia człowieka, znajdujący się w Księdze Rodzaju, pośrednio ukazuje nam te dobre, kochające ręce Stwórcy, który ulepił człowieka z prochu ziemi. Symboliczne ukazanie dłoni Stwórcy miało na celu ukazanie pewnej bliskości i delikatności Boga wobec człowieka.
Miłosierne ręce Jezusa
Jednak, kiedy pierwotna natura człowieka została zniszczona przez grzech, trzeba było znowu Bożych rąk, aby naprawić zniekształcone arcydzieło Boga. Jeśli w akcie stwórczym potrzebne były Jego dobre i kochające ręce, to w akcie zbawienia, czyli dziele naprawienia natury ludzkiej, konieczne już były miłosierne ręce. Miłosierdzie bowiem występuje zawsze tam, gdzie trzeba naprawić to, co zostało zniszczone przez zło, czyli dobro, miłość i inne wartości.
W akcie zbawienia, Bóg ponownie wyciągnął swoją dłoń do człowieka, dłoń miłosierdzia w osobie Jezusa Chrystusa. W Jezusie ręka Boga nie jest już symbolem, lecz rzeczywistością. O tym mówi proroctwo Izajasza, zapowiadające czasy mesjańskie, kiedy ręka Pana okaże swoje zbawienie ludziom. My już uczestniczymy w czasach mesjańskich, w których możemy doświadczyć dotyku odnawiającej nas, miłosiernej ręki Jezusa.
Ewangelia poświęca szczególną uwagę rękom Chrystusa, które Ten kładzie na chorych uzdrawiając ich; nimi udziela błogosławieństwa, ratuje tonącego Piotra, rozmnaża chleb, łamie go i rozdaje jako swoje Najświętsze Ciało wydane za wielu. W końcu te miłosierne ręce pozwala sobie przebić, aby już jako zmartwychwstały mógł nimi dotykać, błogosławić i dzielić dary nie tylko z tymi, którzy mogli Go spotkać w Palestynie, ale także z tymi, którzy wszędzie i po wieczność zechcą się z Nim spotkać. Te miłosierne ręce są tak bardzo podkreślone w obrazie Jezusa miłosiernego, który przekazała nam św. Siostra Faustyna.
Uczestnictwo w dziele zbawienia
Powinniśmy prosić o miłosierne ręce na wzór rąk Jezusa, czyli o to, aby Bóg poprzez nas mógł kontynuować dzieło naprawy pierwotnego świata zniszczonego przez zło. Bowiem nasze miłosierne ręce uczestniczą w niezwykłym procesie zbawczym. Czyż nie jest to czymś niezwykłym, przekraczającym naszą wyobraźnię! Najmniejszy czyn miłosierdzia jest elementem wielkiego planu naprawy tego świata przez miłosiernego Boga. Teraz możemy zobaczyć wyraźnie, że jesteśmy synami i córkami samego Boga, uczestnicząc w Jego planie zbawienia człowieka i świata.
Niech zadrżą nam z radości nasze dłonie, ilekroć będziemy wyciągać je w celu czynienia miłosierdzia. Ta radość niech będzie tym większa, im większy będzie nasz trud, na co wyraźnie wskazuje w swej modlitwie św. Siostra Faustyna prosząc: aby umiała przyjmować na siebie cięższe, mozolniejsze prace.
Jednak nasza radość z pełnienia czynów miłosierdzia nie powinna wynikać tylko z faktu uczestniczenia w dziele zbawienia świata. Bowiem, jak mówi Jezus: dając – otrzymujemy.
Gest wyciągnięcia ręki do drugiego człowieka jest gestem wyciągnięcia jej ku Chrystusowi, po to by otrzymać od Niego dar miłosierdzia Bożego. Składając dar ludzki otrzymujemy dar Boży. Wartość otrzymanego daru jest niewspółmiernie wyższa od daru złożonego. Często spotykamy się ze stwierdzeniem, że Bóg nie wysłuchał czyjejś modlitwy, nie obdarowując go tym, o co prosił. Nie otrzymał, bo prawdopodobnie nie wyciągnął ręki do Chrystusa po te dary. Nie wyciągnął jej w geście miłosierdzia. Od początku podkreślano w Kościele, że owocność modlitwy jest ściśle związana z umiejętnością dzielenia się miłosierdziem. Bowiem zaciśnięta dłoń, to pusta dłoń, pusta modlitwa, puste życie.
Odkryjmy na nowo prawdę, że w akcie miłosierdzia nasze dłonie stają się dłońmi samego Chrystusa i dlatego należy je ucałować w geście szacunku. Tak jak kiedyś całowaliśmy miłosierne ręce naszych matek i ojców. Tak jak kiedyś całowano ręce kapłana, przez które Bóg udziela miłosierdzia w sakramentach. Bowiem dłoń miłosierna to dłoń samego Boga.
Słowa Pana Jezusa z „Dzienniczka” Św. Siostry Faustyny
Modlitwa św. Siostry Faustyny
Medytacja pochodzi z książki ks. Leszka Matei, Przemienić się w miłosierdzie
Skomentuj artykuł