Modlitwa Pańska - wyraz zażyłości z Ojcem
Gdyby Jezus nie był Synem Bożym, bluźniłby, twierdząc, że Jego zażyłość z Ojcem jest tak bliska. Nikt z ludzi nie może rościć sobie prawa do nazywania Boga Abba, do takiej zażyłości ze Stwórcą świata, która cechuje więź dziecka z rodzicami. Jezus zaś właśnie do tego wzywa swoich uczniów!
W modlitwie, której ich nauczył, a którą my nazywamy Modlitwą Pańską, zwracamy się do Boga: "Ojcze", "Ojcze nasz". Jezus upoważnił swoich uczniów, by modlili się tak, jak On, by zwracali się do Jego Ojca jak do ich własnego Ojca.
Nie była to jedynie kwestia słów, jakiejś nowej formułki modlitewnej. Modlitwa, którą Jezus przekazał uczniom, odzwierciedlała nową relację, którą ustanowił On pomiędzy nimi a Bogiem. Tym, którzy za Nim poszli, Jezus mógł dać prawo mówienia do Boga: "Ojcze", ponieważ Jego misją było uczynienie z nich synów i córek Bożych.
Bóg jako nasz Ojciec
Jezus nauczył nas, co znaczy to, że Bóg jest naszym Ojcem. Przypowieść o synu marnotrawnym jest tak naprawdę przypowieścią o miłującym ojcu (por.: Łk 15, 11-32). Czytając tę historię, często skupiamy się na postaci syna, który zażądał od ojca przypadającej mu części majątku, a następnie roztrwonił wszystko w odległej krainie. Ale istotą przypowieści jest nie tyle zastanowienie się nad sobą i powrót syna, co raczej entuzjazm, z jakim ojciec przyjął go z powrotem. Ojciec przebaczył krnąbrnemu synowi bez żadnych zastrzeżeń i wyprawił ucztę, by świętować jego powrót. Jezus uczy, że taki właśnie jest nasz Ojciec niebieski: chętnie przebacza nam i przyjmuje po powrocie. Przypowieść o synu marnotrawnym mówi o miłości Boga Ojca do nas i o Jego radości z naszego nawrócenia.
Przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa staliśmy się przybranymi dziećmi Boga. Syn Boży przyszedł na ziemię, abyśmy mieli udział w Jego relacji z Ojcem: "Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego" (J 20, 17). Jezus mógł więc wprowadzać uczniów w swoją modlitwę, ponieważ zapraszał ich, aby w Jego Ojcu odkryli swego własnego Ojca i zwracali się do Niego jako do ich Abba.
Pierwsi wyznawcy Jezusa mówili po aramejsku, czymś naturalnym było więc dla nich posługiwanie się aramejskim odpowiednikiem słowa ojciec, tym samym, którego podczas modlitwy używał Jezus. Wydaje się jednak, że praktyka ta przetrwała we wczesnym Kościele, nawet wśród chrześcijan, dla których aramejski nie był językiem ojczystym. Kiedy święty Paweł pisał po grecku do chrześcijan, posługujących się tym językiem, chcąc opisać ich modlitwę, wkładał w ich usta słowo Abba:
"Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: Abba, Ojcze! sam duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi" (Rz 8,14-16).
"Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze!" (Ga 4, 6).
Chrześcijanie mówiący po grecku mogli z pewnością posługiwać się greckim słowem oznaczającym ojca, modląc się do Boga - swego Ojca. Jednak przynajmniej niektórzy z nich zachowali w pamięci aramejskie słowo abba, używane przez Jezusa i Jego wyznawców, mówiących po aramejsku. Praktyka ta uwydatnia znaczenie modlitwy do Boga jako naszego Ojca: czynimy to naśladując Jezusa, który uczynił nas zdolnymi do tego, by wejść w bliską relację z Bogiem - Jego Ojcem.
Duch przybrania za synów
Święty Paweł wskazuje na to, że nasza zdolność zwracania się do Boga "Abba, Ojcze" pochodzi od Ducha Świętego, ponieważ to w Duchu Świętym jesteśmy przybranymi dziećmi Bożymi. Jezus mówił również o Duchu Świętym i Jego roli. W Janowym opisie Ostatniej Wieczerzy Jezus powiedział Apostołom, że wprawdzie On odchodzi, ale oni nie będą opuszczeni: "Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby był z wami na zawsze - Ducha Prawdy (...) Nie zostawię was sierotami" (J 14, 16-18). Apostołowie nie zostaną sierotami, ponieważ staną się przybranymi dziećmi Boga.
Modlitwa do Boga naszego Ojca jest odważną deklaracją, dotyczącą naszej tożsamości: stwierdzamy, że jesteśmy synami i córkami Boga. Wypowiadając słowa "Ojcze nasz" stajemy w intymnej relacji z Bogiem, ustanowionej pomiędzy Bogiem a nami przez Jezusa Chrystusa. Warunkiem zrozumienia modlitwy Jezusa jest uznanie, że Bóg jest dla Niego Abba. Modlić się tak, jak nauczył nas Jezus, to znaczy zwracać się do tego samego Boga jako do naszego Abba. Jezus upoważnił nas do tego, by modlić się tak jak On; dał nam możliwość zbliżenia się do swego Ojca jak do naszego Ojca.
Nasza modlitwa jest więc wchodzeniem w relację z Bogiem, możliwą dzięki Jezusowi. Nie da się sprowadzić modlitwy do techniki - do czegoś w rodzaju "instrukcji obsługi" bądź "recepty na sukces w modlitwie". W modlitwie zawsze pozostanie element tajemnicy, ponieważ modlitwa jest przejawem osobowej relacji z Bogiem. Tak jak ludzkiej przyjaźni nie można ograniczyć do zbioru ustanowionych reguł ani zawrzeć w podręczniku miłości pomiędzy matką a córką, tak samo nie możemy usuwać wymiaru tajemnicy z naszego życia modlitwy. Nasza relacja z rodzicami stawała się coraz dojrzalsza w miarę jak dorastaliśmy, także więź z małżonkiem bądź bliskim przyjacielem rozwija się wraz z upływem lat. Podobnie ma się rzecz z naszą relacją do Boga: zmienia się, gdyż z czasem wzrastamy w miłości do Niego i coraz głębiej Go poznajemy. Wskutek tego również nasza modlitwa będzie ulegała zmianie.
Fragment pochodzi z książki Uczmy się modlić jak Chrystus, George Martin, Wydawnictwo WAM.
Skomentuj artykuł