"Myślałem, że się do tego nie kwalifikuję". Młodzi księża szczerze o swojej drodze do kapłaństwa
"Praktycznie większość życia uciekałem przed powołaniem. Miałem przekonanie, że ten, kto idzie do seminarium, musi być święty, a ja się do tego nie kwalifikuję". "Czasem myślimy, że coś musimy zostawić dla Pana Boga, że musimy z czegoś zrezygnować, że będzie nas mniej". Ks. Tomasz Petrus i ks. Grzegorz Pytlarz byli gośćmi na antenie "Radia eM Kielce". W czasie audycji "Tak wierzę" opowiedzieli o swoim powołaniu.
"Praktycznie większość życia uciekałem przed powołaniem"
Wyświęceni 27 maja kapłani zaczęli swoją wypowiedź od tego, jak wyglądał moment ich powołania.
- Człowiek czuje, że jest powołany. Myśl, że moim powołaniem może być kapłaństwo, nie dawała mi spokoju. Walczyłem z nią, aż w końcu Pan Bóg mnie "pokonał" - powiedział ks. Grzegorz Petrus.
O drodze do odkrycia swojego powołania opowiedział również ks. Tomasz Pytlarz. Jak przyznaje, w jego przypadku był to długi proces.
- Praktycznie większość życia uciekałem przed powołaniem. Z różnych powodów. Miałem przekonanie, że ten, kto idzie do seminarium, musi być święty, musi godzinami klęczeć na modlitwie, być od dziecka mega pobożny. Ja z kolei czułem, że w żadnym stopniu nie kwalifikuję się do tego i dlatego uciekałem. Ale gdzieś z tyłu głowy miałem to, że chyba Pan Bóg powołuje do tego, bym służył Mu poprzez kapłaństwo. Ostateczną decyzję podjąłem na rekolekcjach dla maturzystów. Wtedy zawarłem z Panem Jezusem "umowę", że pójdę do seminarium ale jeszcze nie po maturze. Chciałem się w ten sposób upewnić, że Pan Bóg naprawdę mnie powołuje, chciałem wiedzieć, z czego rezygnuję. Rozpocząłem więc studia i wyjechałem za granicę. To były moje ucieczki - wyznaje kapłan i dodaje, że można "uciec" przed głosem powołania, ale ta myśl będzie zawsze wracać.
"Święcenia kapłańskie to chwila, która zmienia w życiu człowieka absolutnie wszystko"
Młodzi księża opowiedzieli również, jak wyglądał u nich dzień święceń. Przyznali, że był to czas szczególny ale stresujący. Ks. Grzegorz Petrus wyznał, że szczególną chwilą był dla niego moment, w którym leżał krzyżem na posadzce kościoła, kiedy śpiewa się Litanię do Wszystkich Świętych.
- Moment, w którym człowiek kładzie się na posadzce, przeżywa się bardzo głęboko. To chwila, w której cały Kościół modli się za niego za wstawiennictwem wszystkich świętych. Podobno jest to moment, w którym można każdą łaskę wyprosić u Pana Boga. Pojawiły się wtedy łzy szczęścia - wyznaje duchowny.
Ksiądz Tomasz Pytlarz wyznał z kolei, że święcenia kapłańskie to chwila która zmienia w życiu człowieka bardzo wiele.
- Jako człowiek czuję się tak samo, ale mam świadomość, że zmieniło się absolutnie wszystko, że teraz mogę sprawować mszę świętą, mogę pojednywać ludzi z Bogiem mocą Chrystusowego kapłaństwa. To jest wielka odpowiedzialność ale i wielkie szczęście - powiedział ks. Tomasz Pytlarz i dodał:
"Jestem przekonany, że idę do ludzi z Panem Jezusem, że dawać im Pana Jezusa i prowadzić ich do Niego. Myślę, że to zadanie może być dużym wyzwaniem, bo nie wiemy dokąd i do jakich ludzi pójdziemy. Ale wierzę, że trzeba głosić Pana Jezusa z radością i że wtedy Pan Bóg w nas działał".
"Chciałem mieć rodzinę i czułem, że teraz muszę z niej zrezygnować"
Duchowni opowiedzieli również o ważnych momentach w czasie ich formacji do kapłaństwa.
Ksiądz Grzegorz Petrus wyznał, że momentem zwrotnym w jego drodze do zostania księdzem była rozmowa z ojcem duchownym.
- Ważną osobą w seminarium był ojciec duchowny, ks. Marceli. Pamiętam jak na pierwszym roku miałem kryzys. Chciałem mieć rodzinę i czułem, że teraz muszę z niej zrezygnować. Myślałem wtedy, że mój brat, który ma żonę i dzieci, w niebie będzie blisko nich, a ja będę pozbawiony bliskości. Podczas rozmowy ojciec Marceli nakierował mnie jednak na to, że w naszym ziemskim życiu chodzi o miłość, że ona jest najważniejsza, że z ziemi tylko nią będziemy mogli zabrać i tylko ona liczy się w niebie. To otworzyło mi oczy - wyznał młody ksiądz i dodał:
"Czasem myślimy, że coś musimy zostawić dla Pana Boga, że musimy z czegoś zrezygnować, że będzie nas mniej. Ale to nie prawda. Nic nie zostawiamy a zyskujemy. Pan Bóg jest tą Osobą, która daje i napełnia nasze serce".
Ksiądz Tomasz z kolei odniósł się do rekolekcji ignacjańskich, które na trzecim roku seminarium pozwoliły mu lepiej poznać siebie.
- Wielki wpływ na moją formację miały tygodniowe rekolekcje ignacjańskie z ojcem jezuitą. W całkowitym milczeniu. To było bardzo mocne doświadczenie moich słabości, których sobie w czasie formacji nie uświadamiałem, ale które, dzięki tym rekolekcjom, mogłem dostrzec i usłyszeć głos Boga, odkryć, kim jestem, za czym podążam, jakie są moje pragnienia. Dzięki tym rekolekcjom mogłem pójść za dobrymi rzeczami, które Pan Bóg w moim sercu wzbudza i oczyścić się z tych negatywnych. Wszystkim polecam rekolekcje ignacjańskie. Szczególnie jeśli ktoś rozeznaje swoje powołanie.
Całość rozmowy możesz usłyszeć pod linkiem.
Skomentuj artykuł