Na dobranoc i dzień dobry - Łk 12, 49-53
Ok, nie oznacza zgody…
Z Jezusem lub przeciw Niemu
Jezus powiedział do swoich uczniów: Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.
Opowiadanie pt. "O wodzie klasztornej"
Do św. Wincentego Ferreriusza (1350-1419) przyszła kiedyś kobieta z prośbą o radę: - Mój mąż zrobił się ostatnio taki zrzęda i gwałtownik, iż trudno z nim wytrzymać - skarżyła się małżonka. Niech ojciec da mi jakiś środek, który by wprowadził znowu pokój w nasz dom - prosiła na kolanach. - Idź do naszego klasztoru - powiedział święty - i powiedz furtianowi, aby ci dał trochę wody z klasztornej studni. Jeżeli mąż wróci do domu po pracy, to weź łyk tej wody i trzymaj długo w ustach. Zobaczysz, że staną się cuda - zapewniał zakonnik.
Kobieta z radością uczyniła to, co jej święty polecił. Mąż wróciwszy pod wieczór do domu, jak zwykle zaczął wkrótce dawać wyraz swemu niezadowoleniu. Żona wzięła wtedy natychmiast łyk owej tajemniczej wody i trzymała długo w ustach, jak przykazał jej mistrz Wincenty.
I oto rzeczywiście pan domu uspokoił się po jakimś czasie i burza powoli minęła: Powtarzała ten zabieg jeszcze parę razy i zawsze z udanym skutkiem. Po paru tygodniach mąż odmienił się nie do poznania: stał się znowu miłym, cierpliwym, łagodnym i dobrym towarzyszem życia.
Kobieta nie omieszkała więc donieść o tej przemianie Wincentemu. Wzięła jakiś tobołek i przyszła, aby mu podziękować za cudowną wodę: - Droga córko - odpowiedział z wyrozumieniem święty - woda z klasztornej studni jest zwyczajną wodą i to nie ona sprawiła ten cud. Cud zdziałało twoje milczenie.
Refleksja
Nasz język, wypowiadane słowa i zdania mają ogromna moc budowania, ale też i niszczenia. Nie jedna "bitwa" zaczyna się od słów. Czasami są to krótkie "wymiany argumentów, które giną potem w lawinie przeprosin, a czasami jedno źle zinterpretowane słowo potrafi doprowadzić do tragedii w domu, ulicy, a nawet do wojny między sąsiadami czy krajami. Słowo ma zatem bardzo wielką moc twórczą, ale i destrukcyjną…
Jezus uczy nas, że Jego nauka nie wszystkich ujmie. Będą tacy, którzy będą wywoływać napięcia i to wśród najbliższych, gdyż jedni będą je akceptować i nimi żyć, a drudzy walczyć z nim, aby nie mogło urosnąć wśród innych ludzi. Nauka Jego nie jest dla nas łatwa. Nie mówi On bowiem językiem prawniczym, gdzie dwa plus dwa równa się zawsze cztery, ale jest to język serca, a tam wynik matematycznych zysków i strat jest niedo obliczenia. Liczy się bowiem człowiek i wszystko co z nim związane, a tam nie ma prostych rozwiązań…
3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Dlaczego słowo ma tak wielką moc?
2. Dlaczego lepiej czasami coś przemilczeć, niż powiedzieć za wiele?
3. Dlaczego "język serca" nie może być sprowadzone do prawa?
I tak na koniec...
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia (Jonathan Carroll)
Skomentuj artykuł