Na dobranoc i dzień dobry - Mk 3, 20-21
Niepokój z miłości…
Rodzina niepokoi się o Jezusa
Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli.
Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów.»
Opowiadanie pt. "Trucizna"
Kiedyś w starożytnych Chinach po wyjściu za mąż, kobieta żyła w domu swego męża i usługiwała zarówno jemu jak i jego matce.
Kiedy pewna dziewczyna poślubiła swego męża, okazało się, że nie jest w stanie znieść codziennych wymówek i krytycznych uwag swojej teściowej. Postanowiła udać się do sklepu z ziołami. Zwróciła się z prośbą do sprzedawcy, który był przyjacielem jej ojca: - Nie mogę już znieść humorów mojej teściowej. Ona doprowadza mnie do obłędu. Czy mógłbyś mi sprzedać jakąś truciznę. Otruję moją teściową i skończą się wszystkie kłopoty.
Zielarz zastanowił się chwilę i powiedział: - Owszem mogę Ci pomóc, ale musisz pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze nie możesz otruć teściowe od razu, musisz robić to powoli i stopniowo, aby nikt sie nie domyślił, co ty zrobiłaś. Dam Ci takie zioła, które będą zabijać powolutku i nikt nie zgadnie, co się stało. Po drugie, aby uniknąć podejrzeń musisz już od teraz pohamować swoją złość i nauczyć się szanować swoją teściową, okazywać jej miłości i oddanie. Jeśli tak zrobisz, nikt nie będzie Cię o nic podejrzewał, gdy ona umrze.
Dziewczyna na wszystko się zgodziła, zabrała zioła do domu i dodawała je do pożywienia teściowej. Nauczyła się panować nad sobą, szanować i kochać teściową. Kiedy teściowa dostrzegła wielką zmianę w synowej, zmieniła sie także i z czasem bardzo ja pokochała.
Wszystkim opowiadała o swojej wspaniałej synowej. Po pół roku stosunki między nimi stały tak bliskie jak między matką i córka. Pewnego dnia dziewczyna poszła do zielarza i odezwała sie do niego: - Proszę ratuj moją teściową od tej trucizny, którą jej podawałam. Już nie chcę jej śmierci. Ona jest najwspanialszą teściową jaka mogła się mi trafić.
Zielarz uśmiechnął się i odparł: - Nie martw się, nie dałem ci trucizny. Otrzymałaś zwykłe przyprawy. Trucizna była wyłącznie w twoim umyśle i sama ją przezwyciężyłaś.
Refleksja
Nasz niepokój wynika z miłości do osoby, którą kochamy. Nie chcemy bowiem, aby osobie tej stała się jakakolwiek krzywda. I jest to dobre, ale do momentu, gdy pozostawiamy pewną wolność drugiej osobie. Jeśli zabraknie tej wolności, wtedy ten drugi staje się więźniem naszego życia. Nikt z nas nie niesie życia w więzieniu, bo przecież wolność jest najcenniejszym darem, jaki otrzymaliśmy od Ojca...
Jezus był pewnego rodzaju niewolnikiem tłumów, które stale za nim podążały. Wciąż był jakby "niewolnikiem" tych, którzy Go słuchali, ale też i żądali znaków, które czynił. Samo nauczanie im nie wystarczało, chcieli jeszcze cudów, które miały udokumentować to, co mówił. Popularność nie jest łatwa do przyjęcia, bo zabiera wolność, której jeśli jej nie ma, wtedy wielu może mówić, że osoba "odeszła od zmysłów"...
3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Z czego wynika nasz codzienny niepokój?
2. Dlaczego wolność jest tak cenna?
3. Co oznacza bycie niewolnikiem?
I tak na koniec...
W wątpieniu szukałem lekarstwa na niepokój. Skutek był taki, że lek sprzymierzył się z chorobą (Emil Cioran)
Skomentuj artykuł