Na dobranoc i dzień dobry - Mk 4, 35-41

(fot. Nimble Pixel / Foter.com / CC BY-NC-ND)
Mariusz Han SJ

Burza i po burzy…

Burza na jeziorze

Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do nich: Przeprawmy się na drugą stronę. Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu.

Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy? On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: Milcz, ucisz się! Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.

Wtedy rzekł do nich: Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary? Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?

Opowiadanie pt. "O przewodach elektrycznych"

Oba przewody elektryczne pracowały od lat razem; zgodnie, sprawiedliwie, wytrwale, ze świadomością ważności ich pracy. Gołe życie trawiła ich tęsknota za zbliżeniem do siebie: często marzyły o tym, aby się chociaż tylko dotknąć, czasami - gdy tęsknota była zbyt duża - zwracały się do jaskółek i wróbli z prośbą, aby służyły załącznika i skacząc z drutu na drut przekazywały wzajemne wyznania i całusy.

Któregoś wieczoru zjawił się też stary kruk z okolicy. I jemu pożaliły się żyjące w separacji (oddzielone od siebie pięćdziesięciocentymetrową odległością) druty, opowiadały o swojej tęsknocie i pragnieniu. Mądry kruk tłumaczył, że to szczególna łaska, jeżeli się tak tęskni za sobą; że są one przecież cały czas razem i mogą sobie o wszystkim opowiadać; że ich przeznaczeniem nie jest połączenie, gdyż są zbyt podobne; że przy zwarciu stracą wszelkie napięcie i życzenia. Ale druty nie chciały mu wierzyć; były przekonane tylko o swojej racji.

Pewnego razu przeszedł przez te tereny sztorm: porwał mokrą gałąź; trochę się nią bawił, w końcu rzucił - akurat na nasze stęsknione do siebie druty. Powstało spięcie; syk, błyskawica - a potem długa cisza. Druty wisiały bezwładnie obok siebie, bez energii, bez napięcia, bez tęsknoty i nic nie mając sobie do powiedzenia.

Refleksja

Jak łatwo jest wywołać burzę w naszym życiu. Jakże jednak trudno przebrnąć przez nią tak, aby nikomu nic złego się nie stało. W czasie przeżywanego lęku boimy się uczynić kolejny krok, gdyż boimy się, że będzie jeszcze gorzej. Brakuje nam bowiem wiary nie tylko w innych ludzi, siebie samych, ale przede wszystkim Boga. Chcemy bowiem zawsze załatwiać po swojemu, wierzą w ogrom swoich możliwości, albo czekając na przysłowiuowy cud…

Jezus wiedział, że niejedna burza w ludzkim sercu potrzebuje pomocy z zewnątrz. Dlatego był zawsze tam, gdzie potrzebowali Jego pomocy. Zachował spokój zwłaszcza tam i wtedy, gdzie po ludzku wydało się, że coś jest niemożliwe do zrealizowania. Jezus ucisza to, co wywołuje w człowieku lęk i bojaźń. Człowiek staje się dzięki Niemu jakby nowy, który pokłada zaufanie w Bogu, a nie w sobie samym…

3 pytania na dobranoc i dzień dobry

1. Dlaczego nie potrafimy sami uciszyć burzy w naszym sercu?
2. Dlaczego brakuje nam wciąż wiary?
3. Jak pozbyć się lęku i bojaźni?

I tak na koniec...

Zamknąć się w sobie można wszędzie, nawet wśród burz i zamętu (Mikołaj Gogol, Aforyzmy Gogol)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na dobranoc i dzień dobry - Mk 4, 35-41
Komentarze (2)
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
30 stycznia 2015, 22:50
1. Jesteśmy słabsi od naszych emocji. Gdy emocje są niszczące gwałtownie próbujemy przerzucić je na otoczenie, dolewając oliwy. 2. Wiara i zaufanie wypływają z miłości. 3. Będąc z Tym, który ich nie zna. bo już je pokonał.
AC
Anna Cepeniuk
1 lutego 2014, 10:13
Komentarz niestety wg mnie dość mizerny..... Pytania również... z wyjątkiem 1-szego. Ad.2. Brakiem wiary to można wszystko skwitować i nieźle dołożyć nawet sobie w trudnym doświadczeniu..... Ad.3. Pozbywanie się czegokolwiek z tego co akurat mamy, to nic innego jak niezgoda na siebie samych.... Poznanie siebie ze wszystkim co w nas jest.... to najlepsza szkoła.... pokory...