Na dobranoc i dzień dobry - Mt 5, 43-48

(fot. Erik Anestad / flickr.com / CC BY 2.0)
Mariusz Han SJ

To sztuka kochać swojego wroga…

Miłość nieprzyjaciół

Jezus powiedział do swoich uczniów: Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.

Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.

DEON.PL POLECA


Opowiadanie pt. "Sprawdzian miłości"

Dwudziesty wiek. 23 listopada 1927 roku. Stolica Meksyku. W więzieniu przebywała grupa katolików z niestrudzonym duszpasterzem ojcem Pro na czele. Wszyscy zostali uwięzieni za działalność na polu wiary. Bez wyroku sądowego postanowiono kilku zamordować. Rano otwarły się drzwi celi, padło nazwisko: "Michał Pro".

Zakonnik przyzwyczajony do częstych przesłuchań natychmiast wyszedł. Oprawcy kazali mu wrócić i ubrać się. Zrozumiał... Wybiła ostatnia godzina życia... Pożegnał się ze swoim bratem Robertem. Egzekucji miano dokonać w więziennym ogrodzie.

Pod murem ogrodzenia stały manekiny o ludzkich kształtach, przeznaczone do nauki celowania dla rekrutów. Naprzeciw muru pluton egzekucyjny. Rozległa się komenda: "Baczność, przygotuj broń!"

Ojciec Pro szedł na miejsce stracenia krokiem równym i spokojnym, zatopiony w modlitwie. W drodze jeden z eskortujących go żołnierzy poprosił o przebaczenie.- Nie tylko ci przebaczam, - odparł męczennik za wiarę - ale będę się za ciebie modlił. Dziękuję ci za wielką łaskę, jaką mi dziś wyświadczasz.

Gdy przyszedł pod mur, zapytał go oficer, czy ma jakieś życzenie. - Tak - powiedział - pragnę przez chwilę się pomodlić. Ukląkł bez okazywania najmniejszego lęku, przeżegnał się i pogrążył w modlitwie. Potem wyprostował się, ucałował krzyż, który trzymał, przeżegnał nim zebranych widzów egzekucji: - Niech Bóg ma nad wami Miłosierdzie.

Rozłożył szeroko ramiona, by umrzeć jak ukrzyżowany Chrystus. - Przebaczam z całego serca mym nieprzyjaciołom. Wzniósł oczy ku niebu i po cichu, lecz wyraźnie powiedział: - Niech żyje Chrystus Król.

Dał znak żołnierzom, że jest gotów. Trafiony PIĘCIOMA kulami, osunął się na ziemię. Leżącemu przyłożył sierżant pistolet do głowy i strzelił w samo oko.

Refleksja

Miłość nieprzyjaciół to wyzwanie dla nie jednego z nas. Bo wielu z nas ma osoby, które unika, bo są do nich zrażone. To wciąż przekraczanie swojej niechęci, urazów, czy wręcz nienawiści do tych, którzy są nam wrogami. O takich osobach dziś mówi Jezus. Tym osobom zatem potrzebujemy poświęcić nasz cenny czas, nawet jak się nam to za bardzo nie podoba…

Jezus uczy przebaczać tym, którzy nam zawinili. To wciąż dawanie ponownej szansy tym, którzy tej szansy potrzebują. Nie jest to łatwe zwłaszcza tam, gdzie przebaczamy już kolejny raz; kiedy nasze zaufanie jest mocno nadszarpnięte; kiedy czujemy się jak naiwniacy, którzy kolejny raz dadzą się nabrać na kolejny "trick". Tym bardziej trzeba zaufać, aż do momentu prawdziwego nawrócenia. Dlatego trzeba dać szanse, bo "a nóż - widelec" tym razem się uda…

3 pytania na dobranoc i dzień dobry

1. Czy miłość nieprzyjaciół jest możliwa?
2. Czy łatwo przekraczać swojej niechęci, urazów, czy wręcz nienawiści do tych, którzy są nam wrogami?
3. Czy warto dać kolejną szanse nieprzyjacielowi?

I tak na koniec...

"Jeden stracony przyjaciel to co najmniej stu wrogów więcej" (Władysław Grzeszczyk)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na dobranoc i dzień dobry - Mt 5, 43-48
Komentarze (4)
B
bm
27 lutego 2015, 22:07
3 odpowiedzi na dzień dobry i dobranoc. 1. Nie wiem. Zapytajcie moich nieprzyjaciół, czy mnie miłują. 2. Łatwo. Nie można reagować emocjonalnie. Trzeba eliminować rozumnie kalkulując. 3. Oczywiście, że należy dać szansę. Trzeba być szlachetnym. Niech się sam zastrzeli.
P
Pro
23 lutego 2013, 10:55
@M - viva Christo Rey z przebaczeniem to jak wspomniałem - to jest coś bardzo dojrzałego, bo zawsze dotyka czegoś gdzieś delikatnego w drugiej osobie. Czy myślisz, że Bóg w raju nie mógłby powiedzieć Adamowi i Ewie - 'kochani, nic się nie stało, to tylko słodziutkie jabuszko' - i potem wszystko OK? Nie, bo zerwanie zaufania to sprawa bolesna, ale i wychodzenie z takiego "wiru" to sprawa wychowawcza, bo Adam i Ewa musieli poważnie "zrozumieć" swój błąd, jego korzenie, by w takiej bliskości z Bogiem, jaką mieli w Raju, na nowo Go nie zranili...W pewnym sensie nie tylko prarodzice potrzebowali tego procesu, ale i Bóg się "ukrył" przed otwartymi atakami ludzi w takim stanie, którzy wciąż, i wciąż mogli Go zranić... Na pewno przebaczenie to nie "klepanie sobie po plecach", nie jest to też wejście w "poufałość" - której barzo nie lubiła św.Faustyna - zresztą apostołka Miłosierdzia. Trzeba uważać co się ma na myśli prosząc o przebaczenie jak i przyjmując. W wielu wypadkach jest to proces, który świadczy o ważności i poważnym traktowaniu siebie.
M
M.
23 lutego 2013, 00:47
Tak myślałam, że ten 1927 Meksyk to związane z powstaniem, związane z Cristeros, bo charakterystyczne słowa ich: Niech żyje Chrystus Król. Ale mam pytanie... czy przebaczenie i pojednanie to jest to samo? Mam dokładnie na myśli coś takiego jak bratanie się z wrogiem. Przebaczam mu, nie czuję urazy... ale też mu nie dam tego co najcenniejsze we mnie, nie dam mu siebie w postaci zaufania mu, swoich przeżyć najskrytszych i tajemnic skoro wiem, że to pewnie nie ostatni raz kiedy mnie ta osoba zrani, wykorzystuje informacje o mnie przeciw mnie właśnie z takiego dzielenia się sobą i nie wykazuje ta osoba ani chęci poprawy, ani nie rozumie co czyni nie tak mimo prób wytłumaczenia, nie prosi też więc o przebaczenie? I nawet nie chodzi o to, żebym domagała się tego przebaczenia. Jest pewnie nuta smutku, bo nie ma całkowitej jedności - pojednania, złączenia... ale nie ma też złości, nienawiści, pretensji, po prostu zgoda, pogodzenie się już z tym, jak jest.
P
Pro
22 lutego 2013, 22:29
tym razem komentarz OK. Choć jedno też jest ważne: nie lubię fałszywego przebaczania, w sensie: zrani,  przyjdzie, powie "drodzy" "kochani", czy coś takiego, a ma się wrażenie, że w momencie mówienia i tak dojdzie do następnego zranienia, bo ktoś po prostu już taki jest, nie myśli, albo ma taki cel by przez przebaczanie coś załatwić, wybielić się, czy też jeszcze coś innego... Trzeba przebaczać, ale przebaczenie do dorosła "decyzja" i trzeba po prostu chcieć coś robić by zawierać ufne relacje z drugim