Niechciany bohater

(fot. marcelomelo/flickr.com)
Jarosław Mikuczewski SJ z Malty

W samym środku gorącej debaty nad problemem emigrantów, gdy często słyszy się że uchodźcy z Afryki to tylko kula u nogi dla Europy, wydarza się coś, co wstrzymuje na chwilę oddech rozbawionej maltańskiej społeczności.

Dzień był dość wietrzny, spokojne o tej porze roku morze przybrało niebezpieczny kształt. Mieszkańcy wyspy doskonale wiedzą, że fala i podwodne prądy to siła, z którą nie warto igrać. Niestety wiedzy takiej nie mają spragnieni słońca i ciepłej wody, letni turyści.

Młody francuski student postanowił zakończyć swój dzień "igraszką z falami". Miejsce, które wybrał, znajdowało się niedaleko hotelowej restauracji, w której swoją zmianę właśnie kończył 32 letni Ashih Tekleab, przybyły przed dwoma laty emigrant z Erytrei. Ashih niedawno się pobrał, wraz z żoną pracują na kilka zmian, wszystko po to, by zarobić trochę pieniędzy i ostatecznie wyjechać do Ameryki, by tam zacząć lepsze życie. Dla obojga z nich opuszczenie Erytrei było koniecznością, dyktatorskie rządy nie dawały im wielkich nadziei na przyszłość. By dotrzeć do Europy, pokonali piaski Sahary i wody Morza Śródziemnego. Ashih jest pogodnym człowiekiem, otwartym na innych, zawsze gotowy pomóc drugiemu…

DEON.PL POLECA

Francuski student desperacko walczył o przeżycie, wymachując bezradnie rękami, fala za falą oddalał się od lądu. W pobliżu nie było nikogo, wietrzna pogoda odstraszyła klientów restauracji, na zapleczu został jedynie Ashih, przygotowujący się do zamknięcia lokalu. Czasami tak bywa, że z nieznanych nam powodów los każe nam spojrzeć raz jeszcze w jakąś stronę, takie przypadkowe zerknięcie. Ashih wiedział, że prąd i fale są za silne dla niego, poprosił o pomoc pracującego w hotelu młodego człowieka.

Przewiązany liną wskoczył do wody, po kilku minutach doholował do falochronów wycieńczonego turystę. Gdy zabezpieczył go swoja liną, silna fala porwała go z powrotem do morza. Ashih został odnaleziony po pół godzinie, jego ciało dryfowało na powierzchni morza. Wody, które przed dwoma laty dały mu nadzieję na lepsze życie, dzisiaj ostatecznie mu je zabrały.

Bohaterska śmierć tego człowieka zelektryzowała wyspę. Podziw mieszał się z konsternacją. Mamy oto bohatera, którym jest człowiek… niechciany, wykluczony. Czy nie mógł to być ktoś z nas, z naszej grupy, potrzebowalibyśmy takiego bohatera, naszego człowieka. Ale uchodźca z Afryki bohaterem? Jest jakaś ironia w całej tej historii.

Myślę, że słyszałem już podobną historię, opowiedzianą przez Chrystusa. Tam również chodziło o człowieka w potrzebie, obitego i poranionego przez rozbójników, którym zajęli się nie jego rodacy - lewita i kapłan, którzy przeszli wzruszając ramionami, lecz cudzoziemiec - Samarytanin. Izraelici również żywili całą masę uprzedzeń i wrogości wobec obcego, innego, i niechcianego bohatera.

Imieniem Ashisha nazwana zostanie jedna z plaż, jego żona odbierze najwyższe państwowe odznaczenie, przez parę tygodni ludzie będą o tym rozmawiać… i co dalej. "Kto jest moim bliźnim?" - pytanie, które postawił Jezusowi człowiek obeznany w Prawie wciąż nurtuje wielu. Jeśli szczerze szukamy odpowiedzi to bohaterska śmierć Ashiha może być ważną lekcją dla nas wszystkich.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niechciany bohater
Komentarze (1)
G
gość
5 sierpnia 2011, 21:20
Niesamowite