Nieocenioną pomoc w duchowym wzroście Jezusa pełnili Jego ziemscy rodzice. Te modlitwy poznał jako pierwsze

Kadr z serialu "The Chosen" (Fot. Youtube/TheChosen)

W Nazarecie Jezus wzrastał jako człowiek. Rozwijał się w sposób integralny: emocjonalny, intelektualny, duchowy, przechodząc wszystkie etapy ludzkiego rozwoju: dzieciństwo, dojrzewanie, młodość. Ten czas rozwoju był równocześnie wzrastaniem „w łasce u Boga”. Jezusa łączyła z Ojcem najintymniejsza więź. Jednak jako człowiek uczył się modlitw, którymi posługiwali się Żydzi. Nieocenioną pomoc w duchowym wzroście pełnili Jego ziemscy rodzice: Maryja i Józef. To oni zapewne uczyli Go pierwszych modlitw.

Pierwszą modlitwą, której uczyły się dzieci w Izraelu, było „Szema Israel”: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Pan jedynie. Będziesz więc miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. Pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił, przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu. Przywiążesz je do twojej ręki jako znak. One ci będą ozdobą między oczami. Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na twoich bramach” (Pwt 6,4–9). „W domach istniało przekonanie, że odmawianie „Szema” w porach, gdy dzień się zaczynał i kończył, znaczyło tyle, co studiowanie Tory we dnie i w nocy albo składanie ofiar w świątyni. „Szema” jest po dziś dzień najważniejszą modlitwą wierzącego Żyda, stanowi samo serce jego pobożności” (K. Wons).

Ortodoksyjni Hebrajczycy zawiązują filakterie, małe pudełeczka ze skóry zawierające tekst „Szema Israel”, na czole i na lewym przedramieniu. W ten symboliczny sposób zaznaczają, że zarówno pragnienia, jak i działanie ludzkie jest poddane woli Boga, wyrażonej w Jego słowie. Ponadto umieszczają pojemnik wykonany z drewna, metalu, kości lub szkła zawierający „Szema” na prawej futrynie bramy wejściowej swych domów (mezuza).

DEON.PL WSPIERA

Podkreślają w ten sposób, że cała przestrzeń (to, co znajduje się wewnątrz domu i poza nim) jest objęta słowem Bożym. Nie tylko człowiek (serce, dusza, ciało i wszystkie ludzkie siły), ale także przestrzeń i czas są wypełnione słuchaniem woli Boga i miłosną odpowiedzią.

Inną modlitwą, którą modlił się Jezus w Nazarecie, były błogosławieństwa. Poprzez nie uwielbiano i wychwalano Boga w każdym miejscu i czasie. „Nie tylko poranek, ale cały dzień, każde najpowszedniejsze wydarzenie rodzinne było odnoszone w domu do Boga, przeniknięte modlitwą błogosławieństwa” (K. Wons).

Talmud przestrzega: „Ten, kto używa jakiegokolwiek dobra tego świata bez odmówienia błogosławieństwa, profanuje rzecz świętą”. Jezus, jak każdy głęboko religijny Żyd, odmawiał Psalmy i wyżej wymienione modlitwy. Modlił się zapewne, jak czynią to do dziś Żydzi, na głos. Ponadto w Nazarecie i w całej późniejszej działalności zwracał się do Ojca w spontanicznej modlitwie, zachowując z Nim nieustanną więź. Miał bowiem, jak pisze Francisco Fernández-Carvajal, „duszę, która cieszyła się wizją uszczęśliwiającą, owym bezpośrednim widzeniem Trójcy Przenajświętszej, jakiego reszta ludzi może dostąpić jedynie w stopniu niepełnym, w Niebie”.

W Nazarecie Jezus celebrował wraz z Maryją i Józefem dni świąteczne. Był nim przede wszystkim szabat. Spędzano go na modlitwie i wypoczynku. W tym dniu nawiedzano synagogi, gdzie słuchano Pism i ich objaśnienia. Liturgia w synagodze miała określony schemat. Najpierw odczytywano „Szema Israel”, następnie wypowiadano osiemnaście błogosławieństw, czytano fragment Tory i fragment pism prorockich, po czym następowało pouczenie, rodzaj homilii. Jezus uczestniczył w liturgii wraz z Józefem. „Być może pewnego dnia, gdy byli razem w synagodze, Jezus widział, jak siedzący obok niego ojciec podniósł rękę i poprosił o przeczytanie fragmentu Pisma przeznaczonego na dany dzień, a potem komentował przeczytane słowa. Z dumą patrzył na swojego ojca. Kiedy Jezus będzie miał 30 lat i wróci do swojego rodzinnego miasta Nazaret, by rozpocząć swoją misję, uczyni to samo (por. Łk 4,16n)” (K. Wons).

Oprócz szabatu Jezus przeżywał najważniejsze święta żydowskie: Paschę, Pięćdziesiątnicę i Święto Namiotów. Łukasz podkreśla, że był to stały świąteczny zwyczaj. Od dwunastego roku, jak już mówiliśmy, udawał się wraz z rodziną do Jerozolimy, aby świętować Paschę. Życie Jezusa w Nazarecie to nieustanne trwanie i więź z Ojcem. „On jeden zna Boga nie tylko przez pośrednictwo świadczących o Nim ludzi, lecz poznaje Go w sobie samym. Jako Syn jest z Ojcem na ty. Żyje w Jego obecności. Widzi Go. Jan mówi, że jest On jedynym, który «jest w łonie Ojca», i dlatego może o Nim pouczać (zob. J 1,18). (…) Jest u Ojca, w Jego świetle widzi rzeczy i ludzi” (Benedykt XVI).

Bliskość i wieź łączącą Jezusa z Ojcem można sobie lepiej wyobrazić, bądź zrozumieć, wczytując się w Jego słowa, wypowiadane przy różnych okazjach w czasie publicznej działalności. Bóg Ojciec był nie tylko na początku i na końcu ziemskiej drogi Jezusa, ale wypełniał ją całkowicie, chwila po chwili. Dlatego Jezus z całą stanowczością mógł stwierdzić: „Ja żyję przez Ojca” (J 6,57). Przez całe swoje ziemskie życie był złączony z Ojcem głęboką więzią miłości: „Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca” (J 14,31). Nawet w wieku dojrzałym wzruszał się i radował na wspomnienie Ojca (por. Łk 10,21), był pełen podziwu dla Niego, chlubił się Nim. „Ojciec mój (…) jest większy od wszystkich” (J 10,29) – te słowa dojrzałego mężczyzny brzmią niemal jak duma syna, który chwali się swoim ojcem.

Życie Jezusa z Ojcem wyrażało się w posłuszeństwie Jego woli. Gdy Jezus mówi o woli Ojca, w Jego słowach wyczuwa się wewnętrzny żar, pasję, gorliwość i synowską gotowość, dyspozycyjność.

Święty Franciszek z Asyżu mawiał poetycko, że „wolę swoją złożył w woli Ojca”. Stąd celem Jego modlitw i całego życia było wypełnienie pragnień Ojca: „Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba” (J 8,29). Myślenie Jezusa było tożsame z myśleniem Boga Ojca: „To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział” (J 12,50); podobnie działanie: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie może niczego czynić sam z siebie, jeśli nie widzi Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co sam czyni” (J 5,19–20).

Więź Jezusa z Ojcem i troska, aby zawsze być w tym, co należy do Niego (Łk 2,49), wyrażała się również w posłuszeństwie ziemskim rodzicom: „był im poddany” (Łk 2,51). „Ewangelista pisze tu nie tyle o zwykłym posłuszeństwie, jakie powinno cechować dobre dziecko w jego stosunku do rodziców, ile o całkowitym podporządkowaniu się ich władzy i rodzicielskiej trosce. Postawa Jezusa jest całkowitym i dosłownym wprowadzeniem w życie nakazu z Wj 20,12: «Czcij ojca twego i matkę»” (F. Mickiewicz).

Wola Ojca, którą realizował poprzez posłuszeństwo ziemskim opiekunom, miała istotny wpływ „na Jego stosunek do ludzi, pełen miłości, dobroci i szlachetności, a to z kolei budziło w nich życzliwe nastawienie do Jezusa” (F. Mickiewicz).

* * *

Fragment pochodzi z książki „Bóg ukryty”, wydanej nakładem wyd. WAM.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nieocenioną pomoc w duchowym wzroście Jezusa pełnili Jego ziemscy rodzice. Te modlitwy poznał jako pierwsze
Komentarze (3)
JO
Jan Osa
9 sierpnia 2024, 13:20
Czy do tego typu rozmyślania nie można było użyci pięknego obrazu przedstawiającego Najświętszą Maryję Pannę, najpiękniejszą z wszystkich kobiet? Nigdy nie starzejącą się, prześliczną? A tu mamy podstarzałą osobę o wątpliwej urodzie. To subiektywna wizja autorów filmu "The Chosen", wg której Maryja się starzeje i brzydnie. W żadnym z zatwierdzonych objawień maryjnych nie przychodzi Ona tak, ale jako piękna pani, młoda śliczna dziewczyna. Wizjonerzy widzą ją zawsze najpiękniejszą. A my, w konwencji nowoczesnej teologii czy "uwspółcześniania" staramy się "na siłę" zrobić z Niej jedną z nas.
SX
Stanisław X
9 sierpnia 2024, 16:02
Maryja była i jest jedną z nas jako istota ludzka, która tak jak my musiała zostać przez Boga zbawiona (choć w nieco inny sposób niż my). Czepia się Pan bez sensu. W wizjach Maryja może się ukazywać jako onieśmielająco piękna, tak samo zresztą Jezus, ale nic nie wskazuje na to, że Jezus ja Ziemii miał wyjątkową urodę. W Ogrójcu Jezusa musiał strażników swiatynnym wskazać Judasz, co sugeruje, że nie wyróżniał się wyglądem na tle apostołów, którzy z nim byli. Prawdziwe piękno Jezusa i Maryji jest wewnętrzne, a to zewnętrzne ma być jedynie jego odbiciem. Jeśli chcemy się bawić w ocenianie urody Maryji w różnych jej wizerunkach (a nie polecam), to obawiam się, że Matka Boska Częstochowska również nie wygląda na ideał kobiecego piękna. Czemu to Panu nie przeszkadza?
NK
~Nie Katolik
10 sierpnia 2024, 08:37
To, co najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.