Od urodzenia nosimy w sobie światło, a przecież wciąż tkwimy w ciemności

Fot. Alexei Maridashvili / unsplash.com

Tym razem – na kanwie Janowej opowieści o uzdrowieniu ślepego od urodzenia – „Dialogi w połowie drogi” o przełomowym momencie życia, czyli o przejrzeniu, o iluminacji. Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ pytają o to, czego potrzeba, by oczy się nam otwarły.

Przejrzeć może tylko ten, kto nie widzi. Ale skoro nie widzi to rodzi się pytanie dlaczego i kto jest temu winien. Weselna przyśpiewka z niezachwianą pewnością obwieszcza, że „ona temu winna… on jest temu winien…”, ale tak naprawdę szukanie i wskazywanie winnego niczego nie rozwiązuje. To tylko nasze ludzkie upraszczanie sobie świata. Ale ten uproszczony świat, to świat zredukowany do naszych o nim wyobrażeń. Świat okaleczony. Widziany w krzywym zwierciadle. Ze szkodą dla innych i dla nas samych. Nie warto iść tą drogą.

W prologu do swojej Ewangelii św. Jan pisze „była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka na ten świat przychodzącego”. Od urodzenia nosimy to światło w sobie, a przecież wciąż tkwimy w ciemności i nawet sobie tego nie uświadamiamy.

Bo brakuje nam oświecenia, brakuje nam iluminacji. Brakuje nam tego, żeby ktoś nam oczy otworzył. To zawsze musi być ktoś inny. Sami nie możemy tego zrobić. Iluminacja to łaska. A skoro łaska, to dana, nie zapracowana, nie wystękana, nie wydumana. Sam wysiłek intelektualny nie wystarczy. Nie wystarczy też asceza, kult, religia. Aby otwarły się nam oczy, abyśmy zaczęli rozumieć Boga, siebie i świat potrzeba jeszcze błota, czyli doświadczenia słabości (prochu) zmieszanego z intymną bliskością (śliną).

DEON.PL POLECA

Kto przeżył oświecenie, komu otwarto oczy, ten wie i nie potrzebuje żadnych dowodów, a i sam nie czuje konieczności udowadniania innym czegokolwiek. Niech sobie inni myślą co chcą. Po doświadczeniu swojego przejrzenia i nawrócenia Ignacy Loyola mówił, że nawet gdyby Pismo Święte o czymś nie mówiło, to on jest gotów oddać za to życie, bo on tego doświadczył. Człowiek, który przejrzał całym sobą świadczy o tym, co go spotkało i o Tym, który mu oczy otworzył. Na tym polega chrześcijaństwo.

Czy wszyscy mogą przejrzeć? Oczywiście. Byleby uznali swoją ślepotę. Janowy opis kończy się zdaniem „…ale ponieważ mówicie ‘widzimy’ grzech wasz trwa nadal” wbrew pozorom to dobra wiadomość. Jeśli jest grzech to jest szansa na nawrócenie. Jeśli jest ślepota, to jest szansa na przejrzenie. Byle tylko uznać, że nie widzę.

Jezuita, uratowany grzesznik; poprzednio duszpasterz akademicki w Opolu i Krakowie, proboszcz we Wrocławiu, prowincjał (2008-2014), a obecnie proboszcz w Tomsku (Rosja, Syberia); inicjator Deon.pl i Modlitwy w Drodze.

Twitter: wziolek_sj

 

Politolog, nauczyciel akademicki, dawca krwi, amatorka biegów długodystansowych, współpracuje z Radiem Doxa, Modlitwą w drodze i Deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Od urodzenia nosimy w sobie światło, a przecież wciąż tkwimy w ciemności
Komentarze (2)
PR
~Ppp Rrr
21 marca 2023, 15:12
Pomyliliście kolejność - rodzimy się ze światłem, a potem jest nam ono zabierane! Dziecko z natury chce poznawać świat - ale szkoła zabija w nim radość nauki i pewność siebie. Dziecko rodzi się z przekonaniem o własnej mocy i dobroci - Kościół mu wmawia, że jest "grzeszne". Zamiast pytać "jak pomóc" - po prostu trzeba przestać przeszkadzać! Zamiast pytać "jak dostać" - po prostu trzeba przestać zabierać! Pozdrawiam.
IS
~Irena S
23 marca 2023, 17:02
Rodzimy się obciążeni grzechem. Dziecko nie jest bezgrzeszne: jak każdy jest egoistą niezdolnym do poświęceń, nie ma empatii, nie wie, co to współczucie- tego wszystkiego uczy się od dorosłych. Fałszywe założenie daje złe owoce poprzez zakazywanie spowiedzi dzieciom, tolerowanie złego zachowania dzieci, oskarżania rodziców o zły wpływ.