Ojciec Wenanty jest niesamowitym, błyskawicznym orędownikiem w sprawie pracy

Fot. Unsplash
Alicja

"Trafiłam w internecie na modlitwę do ojca Wenantego, w której oddałam Bogu swój problem. Po kilku godzinach zadzwonił telefon z propozycją pracy w firmie, w której byłam na rozmowie rekrutacyjnej". Przeczytaj świadectwo Alicji, która dzięki wstawiennictwu Wenantego Katarzyńca znalazła wymarzoną pracę.

Ojciec Wenanty jest niesamowitym, błyskawicznym orędownikiem w sprawie pracy

Po studiach pierwszego stopnia postanowiłam poszukać pracy. Wiedziałam, że nie będzie ona zgodna z moim wykształceniem. Szukałam jak we mgle czegoś, w czym mogłabym się odnaleźć. Składałam CV. Byłam na jednej rozmowie rekrutacyjnej, ale wkrótce minął wyznaczony czas, po którym firma miała dać odpowiedź. Nikt więcej nie odpowiadał na moje CV. Rozpoczął się drugi miesiąc poszukiwań i byłam już zrezygnowana, nie wiedziałam, co mam robić. Trafiłam w internecie na modlitwę do ojca Wenantego, w której oddałam Bogu ten problem. Po kilku godzinach zadzwonił telefon z propozycją pracy w firmie, w której byłam na rozmowie rekrutacyjnej.

Pracuję na tym stanowisku już ponad rok i śmiało mogę powiedzieć, że jest to wymarzona praca dla mnie. Mam w zespole bardzo miłych ludzi, którzy cierpliwie wszystkiego mnie uczyli, a kierownik jest wyrozumiały i mnie docenia.

Poza samą pracą ojciec Wenanty wyprosił mi z pewnością wiele łask potrzebnych do wypełniana moich obowiązków z nią związanych - wszystko było dla mnie nowe, a szybko się wdrożyłam. Podsumowując: ojciec Wenanty jest niesamowitym, błyskawicznym orędownikiem w sprawie pracy!

Kim jest Wenanty Katarzyniec?

Wenanty Katarzyniec, a właściwie Józef, urodził na terenie dzisiejszej Ukrainy, w maleńkiej wsi Obydów, 7 października 1889 roku. Zmarł w opinii świętości 31 marca 1921 roku w Kalwarii Pacławskiej, mając niespełna 32 lata. Wychowywał się w biednej, chłopskiej rodzinie. Na szczęście, był zdolny i to dawało mu szanse na lepszą przyszłość. Po skończeniu edukacji na szczeblu podstawowym, wyruszył do Lwowa, gdzie uczył się w męskim seminarium nauczycielskim. Mieszkał w akademiku, a utrzymanie zapewniało mu skromne stypendium państwowe i korepetycje. Wenanty często musiał chodzić pieszo prawie 40 kilometrów ze Lwowa do Obydowa, bo nie miał czym zapłacić za furmankę, która jechała w jego rodzinne strony. Mimo doświadczanego ubóstwa, nie był przywiązany do pieniędzy. Kiedy zdecydował się wstąpić do zakonu franciszkanów, musiał pokonać opór rodziców, zwłaszcza ojca, który chciał, by kontynuował karierę nauczyciela. Przekonał ich, mówiąc: "Pieniędzy mi nie potrzeba, a na stanowisku w świecie bym się zepsuł".

Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ojciec Wenanty jest niesamowitym, błyskawicznym orędownikiem w sprawie pracy
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.