Papież nowej ewangelizacji

(fot. EPA/VATICAN POOL)

Ojciec Święty bardzo głęboko zachowywał w swoim sercu słowa św. Pawła Apostoła: Biada mi gdybym nie głosił Ewangelii, biada mi gdybym nie dzielił się z innymi tym wielkim skarbem wiary, tą wielką przygodą spotkania z Jezusem Chrystusem.

Gorliwość w głoszeniu Słowa

Ojciec Święty Jan Paweł II często mówił o nowej ewangelizacji. O tym, że trzeba z większą gorliwością nowymi metodami głosić dzisiaj Jezusa Chrystusa. I widział w tym zadanie dla całego Kościoła. Powtarzał i przypominał za nauczaniem II Soboru Watykańskiego, że Kościół z natury jest misyjny. Wiara wtedy się pogłębia gdy jest głoszona. W swojej encyklice o Maryi Redemptoris Mater napisał, że Maryja jest Patronką naszego pielgrzymowania w wierze. Tam też przedstawił drogę wiary Maryi, Jej duchową walkę o wiarę i całkowite oddanie się Panu Bogu. Nazwał Ją Gwiazdą nowej ewangelizacji. To Ona jest przewodniczką na naszych drogach wiary. Ojciec Święty bardzo głęboko zachowywał w swoim sercu słowa św. Pawła Apostoła: Biada mi gdybym nie głosił Ewangelii, biada mi gdybym nie dzielił się z innymi tym wielkim skarbem wiary, tą wielką przygodą spotkania z Jezusem Chrystusem.

Wybitny teolog XX w. Henri de Lubac powiedział, że gdybyśmy przestali głosić Jezusa Chrystusa, gdybyśmy przestali dzielić się Ewangelią, Jezusem spotkanym i doświadczonym w naszym życiu, znaczyłoby to, że nie ma miłości w naszych sercach. Ewangelizacja jest więc sprawą miłości. Ewangelizować oznacza być posłanym: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” jest ciągle aktualnym posłaniem. Polecenie to powinno być usłyszane każdego dnia na nowo.

DEON.PL POLECA

Przemówiła krew

Ewangelizatorzy, głosiciele Jezusa Chrystusa, są zwiastunami Dobrej Nowiny. A najbardziej wiarygodnymi świadkowie są męczennicy. Takim świadkiem był Jan Paweł II. W dramacie Stanisław czytamy zdanie: „Nie przemówiły słowa to przemówi krew”, napisał o biskupie męczenniku ze Szczepanowa Karol Wojtyła. Słowa te można odnieść także do zamachu na Jana Pawła II 13 maja 1981 roku. Miał on miejsce w bardzo dramatycznych okolicznościach współczesnej historii Italii. Zamachowiec strzelał w środę, a w niedzielę odbywało się referendum, w którym Włosi opowiedzieli się niestety za haniebnym prawem do zabijania dzieci nienarodzonych, opowiadając się w większości za aborcją. Okoliczność ta była bardzo wymowna. Ojciec Święty w tych dramatycznych dniach swego pontyfikatu zrozumiał, że świat można przemienić jedynie przez świadectwo żywej wiary i cierpienie. W tym wydarzeniu miała też źródło jego głęboka duchowa więź z ludźmi chorymi i cierpiącymi.

Troska o chorych

Pierwsze wyjście na zewnątrz murów watykańskich, pierwsze przełamanie dotychczasowych zwyczajów miało miejsce zaraz po wyborze na papieża, kiedy to Jan Paweł II odwiedził kardynała Deskura w klinice Gemelli i spotkał się z chorymi. Powiedział wtedy, jak bardzo chorzy i cierpiący są mu potrzebni w misji głoszenia Jezusa Chrystusa. Chorzy byli jego duchowym zapleczem, z którego nieustannie czerpał siłę i często ludziom chorym za ich cierpienia dziękował. On wiele razy doświadczał, że to w Krzyżu jest zbawienie świata i człowieka. Bo Jezusowy krzyż zawsze owocuje zmartwychwstaniem. W cierpieniu przeżywanym z Chrystusem jest światło i moc. Gdy ktoś tak doświadcza spotkania z Bogiem ukrzyżowanym, Jezusem Chrystusem, gdy podejmuje z Nim głęboki dialog, jest zdolny, by głosić Go całemu światu. Chrześcijanin oczyszczony cierpieniem ma też odwagę, by wejść w dialog ze światem. A wtedy nawet ludzie, którzy są daleko od Boga i wątpią mogą dostrzec Zwiastuna Dobrej Nowiny, mogą odkryć jak piękne są jego stopy.

Pielgrzym wsparty o krzyż

Warto przywoływać obraz papieża, który był niestrudzonym pielgrzymem wspartym o krzyż. W krzyżu Chrystusa widział nadzieję dla świata. Z jego perspektywy oceniał ważne światowe wydarzenia. Ideologie zmieniały się, systemy polityczne jak np. komunizm, upadały, tylko krzyż pozostawał w centrum świata, na swoim miejscu. Kiedy papież w 1985 roku zainicjował Światowe Dni Młodzieży, wtedy przekazał drewniany krzyż młodym. On nie bał się mówić im o krzyżu, bo wiedział, że tylko w krzyżu jest zwycięstwo i zbawienie. To z krzyża płynie światło i siła dla człowieka.

Podczas pielgrzymki do Polski w 1987 roku, Jan Paweł II w katedrze na Wawelu, patrząc na krzyż, przed którym modliła się królowa Jadwiga, powiedział: „Bądź pozdrowiony krzyżu Chrystusa, kiedy na górze w Galilei Pan mówi do apostołów „Dana mi jest wszelka władza na niebie i ziemi” wówczas nasza myśl i serce zwraca się do krzyża. To w krzyżu jest Ci dana o Chryste wszelka władza, taka jakiej nikt inny nie ma w dziejach świata. To w krzyżu jest moc odkupienia człowieka w imię której apostołowie słyszą <<Idźcie i nauczajcie wszystkie narody>>. To w krzyżu Chrystusa, Bóg Trój jedyny, Ojciec, Syn i Duch Święty stał się życiem duszy nieśmiertelnej. A początek tego życia stanowi chrzest. To w krzyżu po ludzku znaku hańby, stałeś się o Chryste pasterzem naszych dusz i Panem dziejów. Bądź pozdrowiony krzyżu Chrystusa”.

Potem nastąpił niezwykły dialog papieża ze św. Jadwigą. W katedrze na Wawelu znajduje się miejsce wielkiego zwycięstwa Chrystusa w sercu ludzkim. Czy ty także Jadwigo, nie powinnaś oddać miłości za tę miłość? Jak może w tobie trwać miłość Boga, gdybyś zamknęła swoje serce do samej tylko ludzkiej miłości? Tej miłości pięknej żywionej od dziecka, do której po ludzku miałabyś prawo, która mogła stać się twoją drogą i powołaniem. A jednak, co ci mówi ten Chrystus z wysokości wawelskiego krzyża, przedziwna jest Jego władza nad sercem człowieka. Skąd się bierze ta władza? Jaką ma moc On wyniszczony, skazany na swoją krzyżową agonię, na tylu miejscach świata. Poprzez tę agonię, poprzez wyniszczenie, poprzez obraz skrajnej słabości, hańby i nędzy, przemawia moc: jest to moc miłości „aż do końca”.

Moc w słabości

Podobny dialog z innym świętym, z Bratem Albertem Chmielowskim, podjął Ojciec Święty kiedy opisywał jego obraz Ecce Homo. Obraz, który namalował Adam po swoim nawróceniu i który miał Ojciec Święty do końca swoich godzin w mieszkaniu, gdzie umierał. To z tego zapatrzenia w Chrystusa wawelskiego, Chrystusa ukrzyżowanego zrodził się wielki ewangelizacyjny zapał Jana Pawła II. On dobrze zrozumiał słowa Jezusa: Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę żeby już zapłonął . Ten wątek ewangelizacyjny jasno wybrzmiewał podczas Światowych Dni Młodzieży, kiedy Ojciec Święty zachęcał młodych, by zachwyceni pięknem Chrystusa, posiadali w sobie ogień Bożej miłości.

Piękno ewangelizatora

Pamiętam epizod, kiedy Ojciec Święty w 1999 roku przyjeżdżał papamobile do Krakowa; wtedy pewna dziewczyna pod Krakowską Kurią powiedziała o nim: jaki on piękny! Jan Paweł II zachował duchowe piękno i młodość ducha dzięki modlitwie i głębokiemu zjednoczeniu z Bogiem. Emanował pięknem zwiastuna Dobrej Nowiny. On był pośród nas jak ogień, który płonął na modlitwie, gdy spotykał się z Panem Bogiem. Tylko ludzie przemienieni Bożą miłością zdolni są, by dzielić się z innymi owocem spotkania z Panem. Kiedy papież mówił o Panu Bogu, to zawsze wypływało to z jego serca. On był wiarygodnym świadkiem wtedy, gdy powierzał się Bogu i kiedy mówił do młodych, że warto wszystko Panu Bogu oddać w odpowiedzi na Jego miłość. On nam przypominał, że nasza radość ze spotkania z Jezusem byłaby niepełna, nieautentyczna, gdyby w nas nie rodziło się pragnienie głoszenia innym Jezusa.

Wielkanocna wiara

Dynamizm świadectwa rodzi się wtedy, gdy wspominamy śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. I ten czas który teraz przeżywamy, czas Wielkanocy jest wielkim darem łaski. Wyczuwała to św. Siostra Faustyna, która pragnęła, by niedziela po zmartwychwstaniu była niedzielą Miłosierdzia. W ten sposób owoce krzyża i odkupienia spływają na cały Kościół a przez niego na cały świat. I my bądźmy tymi wybranymi, na których Jezus patrzy z miłością. To On nad każdym z nas wypowiada imię i każdego chce posłać do naszych domów, rodzin i środowisk.

W swoich refleksjach związanych z nową ewangelizacją Jan Paweł II mówił o tym jak szerokie są areopagi, gdzie Chrystus powinien być głoszony. To dlatego swoja pasterską troską otaczał ludzi nauki i sztuki, wspominał o szkołach i uczelniach; przypominał, że Chrystus ma prawo być głoszonym w środkach społecznego przekazu, w radio, telewizji i czasopismach.

Nowa wiosna Kościoła

Każdy z nas może pomyśleć, w jaki sposób w swoim życiu pragnie głosić Pana Jezusa. Powinien to czynić bez wielkich słów i gestów na pokaz. Bóg przez wiele lat przygotowuje do tego wielkiego zadania. Jest to widoczne w poezji Karola Wojtyły. Mówi w niej o cichej pracy, często dla nikogo nie widocznej. Pisze o naszych pustyniach, naszych próbach, które czasem trzeba przejść ze łzami ale to one właśnie przygotowują zielone pastwiska, nową wiosnę Kościoła. Ojciec Święty był o tym przekonany i widział tę nową wiosnę Kościoła jako skutek II Soboru Watykańskiego, owoc wielkiej refleksji ewangelizacyjnej podjętej przez Kościół. Nie ma w nim nowych orzeczeń dogmatycznych, za to biskupi chcieli na nowo wzniecić iskrę miłości tak, by Chrystus głoszony był całemu światu. Po bł. Janie XXIII, który zwołał sobór i po Pawle VI, który go zakończył i chciał wprowadzać w życie, przyszedł Jan Paweł II, który ewangelizacyjny entuzjazm wzbudzał także tam, gdzie życie z wiary umierało, zwłaszcza na Zachodzie Europy.

Pamiętam świadectwo teologa ojca Karla Rahnera niemieckiego jezuity, który powiedział, że był pod wrażeniem pielgrzymki Jana Pawła II do Anglii. Pojechał przecież do Anglików charakteryzujących się rezerwą i dystansem. Ku jego zaskoczeniu, właśnie tam pojawiła się spontaniczna radość i powiało Bożym Duchem. Ojciec Święty nie bał się pielgrzymek do najtrudniejszych miejsc. Wspominał kiedyś, że najbardziej lubi pielgrzymki do krajów skandynawskich, gdzie liczba katolików jest niewielka i gdzie spotykał się głównie z protestantami. Do nich także chciał dotrzeć. Niełatwe też były jego podróże do Indii. Jego płomienne pragnienie głoszenia Pana Jezusa sprawiało, że jechał w najodleglejsze miejsca na świecie, by pomagać ludziom w poznawaniu i naśladowaniu Jezusa. W ten sposób służył braciom przez szerzenie wiary i głoszenie Ewangelii.

Zakorzenić się w Bogu

Żeby być świadkiem Jezusa trzeba się w Nim głęboko zakorzenić. Trzeba się z nim zaprzyjaźnić, by codziennie powracać do rozmowy z Nim. Przykładem może być niezwykły dialog opisany w Ćwiczeniach duchowych św. Ignacego Loyoli. Jest to dialog pod krzyżem Jezusa z trzema pytaniami: Co uczyniłem dla Chrystusa? Co dziś czynię, co w przyszłości pragnę dla Niego uczynić? (por. Ćwiczenia duchowne, 53). Te trzy pytania bardzo nas uwalniają od nas samych, kiedy myślimy nad tym co już dla Pana uczyniłem, co dzięki Niemu w sercu się zmieniło, co dzisiaj czynię. Jest to przywoływanie obecności Jezusa, który działa dziś, który jest obecny ze swoim Kościołem tak jak był 2000 lat temu. Jest ciągle tym Panem pielgrzymującym i przyłączającym się do uczniów idących do Emaus. Tymi uczniami w drodze my także jesteśmy. Nasze drogi powinny prowadzić do Jezusa, do rozpalania tego entuzjazmu ewangelizacyjnego w każdym z nas. To też jest odkrycie II Soboru Watykańskiego, aby odpowiedzialnymi za misję Kościoła uczynić wszystkich chrześcijan. Tu otwiera się wielkie pole do działalności misyjnej także dla ludzi świeckich.

Nowość Ewangelii

Warto w tym kontekście przypomnieć encyklikę Ojca Świętego na temat misji, Redemptoris missio. W tej encyklice przypomina, że mamy dzielić się z innymi nowością życia, jaką daje Pan Jezus. Kiedy jesteśmy przez Niego przemienieni, kiedy stajemy się nowymi ludźmi, On nas uwalnia od grzechu i obdarza nas swoją łaską. Codziennie doświadczamy Jego Obecności, także paradoksalnie w czasie Jego nieobecności. O takim doświadczeniu wspomina św. Faustyna. Przez nasze próby, nasze cierpienie uzyskujemy łaskę dla osób nawet nie znanych. To, co jest przecierpiane z Bogiem, co kosztuje i łączy się z ofiarą Jezusa Chrystusa służy ewangelizacji. W ten sposób Jezus Chrystus może być znany aż po krańce świata a Jego Ewangelia może docierać do wszystkich ludzi. Bóg przygotowuje nową wiosnę Kościoła a tym, co najbardziej może ją przygotować jest nasza świętość i nasze trwanie przy Bogu. Tylko ludzie nawróceni i święci mogą do Boga innych pociągnąć. W homilii wygłoszonej w 1999 roku w Starym Sączu mówił, że „święci żyją świętymi i święci wołają o świętych”.

Przekroczyć próg nadziei, dialog z innymi

Ojciec Święty pisał o nowej potrzebie ewangelizacji w książce Przekroczyć próg nadziei. Potrzeba ciągłej refleksji nad prawdą objawioną, trzeba ją przemodlić, uczynić własną i dlatego że Jan Paweł II pozwolił, by Chrystus przemienił jego serce. Na tym polega tajemnica jego świętości i wielkiego oddziaływania. On był człowiekiem przemienionym przez Eucharystię w każdej tkance swojego ciała i duszy.

Ojciec Święty mówił o potrzebie ewangelizacji i zapale podobnym temu, jaki miał św. Franciszek Ksawery. W książce Przekroczyć próg nadziei pisze, że nowa ewangelizacja jest potrzebna bo w świecie istnieje potężna anty-ewangelizacja. Był świadomy duchowej walki, jaka toczy się o człowieka. Mówił też o anty-ewangelizacji: Kościół podejmuje na nowo zmaganie się z duchem tego świata, co nie jest niczym innym jak zmaganiem się o duszę tego świata. Jeśli bowiem z jednej strony jest w nim obecna Ewangelia i ewangelizacja, to z drugiej strony jest w nim obecna anty-ewangelizacja, która ma też swoje środki, swoje programy i z całą determinacją przeciwstawia się Dobrej Nowinie. Zmaganie się o duszę świata jest największe tam, gdzie duch świata jest najmocniejszy.

Nowe areopagi

Jan Paweł II w encyklice Redemptoris missio pisał o nowożytnych areopagach, którymi są świat nauki kultury, środków przekazu, elit intelektualnych, pisarzy i artystów. Widać jak wielką troską otaczał te środowiska. Od tych właśnie ludzi tak wiele zależy, bo jeśli ich serca będą nawrócone to dobro stanie się bardziej powszechne. Drzwi Krakowskiej Kurii a potem Watykanu były otwarte dla tych środowisk. Kościół spotyka się z człowiekiem wciąż na nowo i ma charakter pokoleniowy. Jeśli przychodzą pokolenia, które odsunęły się od Chrystusa i Kościoła, które zaakceptowały laicki model myślenia i życia, albo którym taki model został narzucony, Kościół wciąż patrzy ku przyszłości i wciąż wychodzi na spotkanie nowych pokoleń. Ojciec Święty zachęcał młodych, by z nowym entuzjazmem głosili Jezusa Chrystusa. Wkrótce okazało się, że nowe pokolenia z radością przyjmują Ewangelię, którą ich ojcowie zdawało się już dawno odrzucili. Przed pielgrzymką do Francji w 1987 roku były przewidywania, że w Paryżu zbierze się 70 000 osób, a było około jednego miliona. Entuzjazm ludzkich mas, które gromadził Jan Paweł II wciąż owocuje w ludzkich sercach i nadal trwa. Jest on wielkim potencjałem i źródłem nadziei dla Kościoła dzisiaj. Jest obfitym owocem jego świętości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Papież nowej ewangelizacji
Komentarze (5)
K
kinga
16 maja 2011, 14:07
Nie Ojciec Święty!!!! tylko PAPIEŻ!!!!!!!!!!!!!! ,,Nikogo na ziemi nie nazywajcie waszym OJCEM , jeden jest bowiem OJCIEC wasz, Ten w niebie'' Mat 23:9
M
Marta
4 maja 2011, 21:20
Ojciec Św. głosił! Nie tylko słowem ale całym życiem! A jakże gorąco pragnął, żeby wielu poszło jego śladami, czyli śladami Jezusa! To odwieczne pragnienie Miłości! "Pójdź za mną"
Z
zniębniięty
4 maja 2011, 14:33
ciepło, ciepło i jeszcze raz ciepło. serce, serce i jeszcze raz serce. być może nie encykliki i adhortacje, ale ciepło, bliskość, normalność, zwyczajność. to takie oczywiste a okazuje się takie trudne. być człowiekiem. bez etykiet, bez przymiotników. ot co...
Bogusław Płoszajczak
4 maja 2011, 11:12
Ze znanych mi ludzi tylko Jan Paweł II potrafil tak nauczać. Jest też tym, który najbardziej ze znanych mi ludzi kochał zarówno Boga jak i człowieka. Przez to jego nauczanie było aż tak zrozumiałe!
&
"FIAT'
3 maja 2011, 22:38
Ojciec Święty zachęcał młodych, by zachwyceni pięknem Chrystusa, posiadali w sobie ogień Bożej miłości.