Pogoń za cudownościami i prawdziwe cuda wiary

Depositphotos.com (411717264)

Jezus wraca do Galilei. Ciągnie się za Nim fama dzieł dokonanych w Jerozolimie w czasie świąt: wypędzenie przekupniów ze świątyni i kontrowersje jakie przy tej okazji powstały między Jezusem i władzami religijnymi w Izraelu. W przytoczonym przez ewangelistę powiedzeniu o tym, iż «prorok nie jest doceniony we własnej ojczyźnie» jest i szczypta prawdy, ale też wiele uszczypliwej ironii. Nawet sam Jezus dodaje, iż «jeżeli [ludzie] znaków i cudów nie zobaczą, nie uwierzą». W spotkaniu Jezusa z urzędnikiem królewskim, na pierwszy plan wysuwa się wiara tego człowieka. Wiara po raz pierwszy wyrażona, kiedy udaje się do Jezusa do Kany, a potem, kiedy na Jego słowo wraca ufnie z powrotem.

Z ewangelii wg św. Jana (4,43-54): “Po dwóch dniach wyszedł stamtąd do Galilei. Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie. Kiedy jednak przybył do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto. Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A w Kafarnaum mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający. Jezus rzekł do niego: «Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie». Powiedział do Niego urzędnik królewski: «Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko». Rzekł do niego Jezus: «Idź, syn twój żyje». Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem. A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, o której mu się polepszyło. Rzekli mu: «Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka». Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, o której Jezus rzekł do niego: «Syn twój żyje». I uwierzył on sam i cała jego rodzina. Ten już drugi znak uczynił Jezus od chwili przybycia z Judei do Galilei”.

DEON.PL POLECA

Po niespodziewanym pobycie w miasteczku samarytańskim, Jezus wraca do Galilei. Ewangelista wspomina, że został tam przyjęty z należnym szacunkiem, ponieważ szła za Nim fama dzieł dokonanych w Jerozolimie w czasie świąt. Ma tu na myśli zapewne wypędzenie przekupniów ze świątyni i kontrowersje jakie przy tej okazji powstały między Jezusem i władzami religijnymi w Izraelu. W przytoczonym powiedzeniu o tym, iż «prorok nie jest doceniony we własnej ojczyźnie» jest i szczypta prawdy, ale też wiele uszczypliwej ironii. Wyraz tej przygany widoczny jest także w wypowiedzi samego Jezusa, iż «jeżeli [ludzie] znaków i cudów nie zobaczą, nie uwierzą».
Scena, którą dzisiaj chcemy kontemplować rozgrywa się w Galilei, być może w Nazarecie, w ojczyźnie Jezusa, a także w Kanie Galilejskiej. Wspomniany jest przy tej okazji cud, jakiego Jezus dokonał na weselu, pierwszy spośród cudów dokonanych przez Jezusa, jak to opisuje autor ewangelii. W sposób szczególny w spotkaniu Jezusa z urzędnikiem królewskim, na pierwszy plan wysuwa się wiara tego człowieka. Wiara po raz pierwszy wyrażona, kiedy udaje się do Jezusa do Kany, a potem, kiedy na Jego słowo wraca ufnie z powrotem.

Wyobrażenie miejsca
Ewangelista bardzo ogólnie opisuje całe zdarzenie. Nie mamy wielu szczegółów, o które nasza wyobraźnia mogłaby się oprzeć. To daje nam sposobność do puszczenia wodzów naszej wyobraźni. Mogę poszukać tego wszystkiego, co w postawie przychodzącego urzędnika królewskiego porusza moje serce. Wyobrażę sobie, jaki on jest. Jaka jest jego relacja do syna, skoro tak bardzo mu zależy na jego życiu? Nie wiemy nic o synu poza tym, że jest na granicy życia i śmierci. Ważna jest zatem postać ojca. Oczyma mojej wyobraźni popatrzę na tego człowieka. Jaki jest? Jaki jest jego sposób postępowania, mówienia?

Prośba o owoc
Prośmy o taką determinację do dobra, jaką wykazał ojciec tego umierającego syna. On nie był popychany ciekawością, nie był zainteresowany cudami, jakimiś szczególnymi wydarzeniami. Ten ojciec był zainteresowany swoim dzieckiem, jego dobrem. Prośmy o odwagę «poruszania nieba i ziemi» dla dobrej, Bożej sprawy.

Punkt 1. – «Prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie»

Jest w tym powiedzeniu Jezusa wiele prawdy, ale też jest swego rodzaju rozczarowanie najbliższym otoczeniem. Każdy z nas potrzebuje uznania, potrzebuje czuć się potrzebny i wartościowy. To doświadczenie w pierwszym rzędzie powinno przyjść poprzez najbliższe otoczenie. Człowiek buduje dobre mniemanie o sobie poprzez doświadczenie dobrej miłości najpierw swoich rodziców, potem bliskich, rodziny, przyjaciół. Widzimy na własne oczy, jak brak tego doświadczenia odbija się potem w życiu człowieka smutkiem, niewiarą w siebie i różnego rodzaju patologiami społecznymi.
Można mówić o dwóch niebezpieczeństwach z tym związanych. Pierwsze polega na naszym zbytnim uzależnieniu od opinii innych, od ich oceny. Człowiek żyje w społeczności i potrzebuje społeczności. Tym niemniej nie może ostatecznie pozwolić, aby jego decyzje, działanie było całkowicie podporządkowane innym. Nie zawsze można się podobać innym, nie zawsze można być przez nich chwalonym. Każdy ma swoje życie, za które odpowiada, i które musi poprowadzić indywidualnie. Inni służą jako swego rodzaju pomoc w kształtowaniu naszego charakteru, naszej wiedzy. Nie mogą jednak całkowicie dominować. Można powiedzieć, iż czasami trzeba się innym narazić, trzeba poczuć się samotnym w swoim decydowaniu, gdyż inaczej nie ma prawdziwego indywidualnego życia. Drugie niebezpieczeństwo jest niejako przeciwieństwem tego. Polega na tym, iż tak mocno podkreślam indywidualność i niezależność, że staję się wyobcowany i brak mi odniesienia do jakiejś obiektywnej płaszczyzny. Sam dla siebie staję się «wyrocznią».
Jezus wie, że czasami może powstać napięcie pomiędzy jednostką a społecznością, trzeba czasami iść pod prąd. Tym niemniej jest to raczej zachęta do szukania i zdobywania własnej tożsamości, która bierze pod uwagę wszystkie uwarunkowania. Jak widzę swoje istnienie w społeczności? Czy udaje mi się odnajdywać indywidualne rysy mojego życia, nie gubiąc odniesienia do grupy, społeczności, w której przyszło mi żyć?

Punkt 2. - Wyrzut Jezusa

«Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie». Jezus wypowiada te słowa do ojca dziecka, ale wydaje się, iż są one skierowane raczej do tych wszystkich, którzy przybliżają się do Jezusa, mając złe motywacje. Może to być jakaś korzyść, może to być ciekawość, uleganie wpływom grupy, jakieś odwołanie się do tradycji. Mogą być bardzo różne motywacje naszego pójścia za Bogiem, naszego bycia w kościele. Zapewne jest to pytanie podobne do tego, które Jezus zadał uczniom na początku ewangelii: «czego szukacie?»
Nie jest obojętne, jakie motywacje nami kierują, kiedy idziemy za Bogiem. Dlatego też to stwierdzenie Jezusa, ta Jego niecierpliwość wobec złych motywacji w naśladowaniu Go winna nas mobilizować do przyglądania się temu, co jest w moim wnętrzu. Dlaczego ja idę za Bogiem? Co mnie trzyma w kościele? Dlaczego jestem chrześcijaninem, katolikiem? Na co w mojej wierze zwracam największą uwagę?

Punkt 3. – Troskliwy ojciec

Urzędnik królewski z pewnością może posłużyć jako wzór dobrego, troskliwego ojca. Nie zważając bowiem na swoją pozycję, na trudności, jakie przed nim stały, idzie do Jezusa, staje w pozycji proszącego, uzależnionego i poddaje się działaniu Boga. Nie zrażają go nawet cierpkie słowa Jezusa, choć przecież mógł je odnieść do siebie. Widać w tym wyraźnie, iż zależy mu na tym, z czym przyszedł. Widać też, że ożywia go wiara, iż Jezus może uczynić to, o co prosi. Z postawy ojca możemy wyciągnąć kilka wniosków duchowych.
Życie i śmierć są rzeczywistościami splecionymi i często występują bardzo ściśle ze sobą powiązane. Nikt nie ma pewności życia. Zagrożony jest tutaj młody człowiek. Młodość wcale nie musi być związane z życiem. Ewangelia mówi nam o tym, iż o życie trzeba się troszczyć, trzeba o nie dbać, musi nam na nim zależeć.
Inna myśl, która nam może towarzyszyć to świadomość, iż ktoś inny troszczy się o nas. Życie dziecka jest nie tylko w rękach Boga, ale także w pewnym sensie jest zależne od ojca. On dał życie na początku, ale także dba o jego rozwój, podtrzymuje ten rozwój. Mamy tu jeszcze świadomość, iż nie jesteśmy samowystarczalni w życiu. Często jesteśmy powiązani z innymi. Inni mogą ratować nasze życie. Ja mogę ratować życie innych. Potrzebna jest jednak do tego odpowiednia motywacja, odpowiedni sposób działania. Rola bowiem człowieka jest jak najbardziej wspomagająca, ale ograniczona.
Patrząc na ewangelicznego ojca mogę pytać się o to, na jakim życiu mi zależy, o jakie życie przed Bogiem się upominam. Mogę się pytać także o wiarę w to, iż Bóg uczyni wg mojej prośby. Jak wyrażam moją prośbę o życie, moje pragnienie życia? Jak troszczę się o życie innych?

Rozmowa końcowa
Stanę przed Bogiem mówiąc Mu o ważniejszych myślach, które się pojawiały w czasie mojej modlitwy. Porozmawiam z Nim w szczerości serca o mojej wierze i motywacjach pójścia za Nim.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Pogoń za cudownościami i prawdziwe cuda wiary
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.