Pragnienia i podejmowanie decyzji. Loyola podpowiada fazy dobrego rozeznawania

Zdjęcie ilustracyjne (Fot. depositphotos.com/pl)

W każdej sytuacji, czy to zwyczajnego dnia, czy w chwili podejmowania ważnej decyzji, w głowie i sercu słyszysz wiele głosów proponujących ci różne działania lub reakcje. Ignacjańska metoda rozeznawania uczy, jak dostroić swoje duchowe zmysły, aby skuteczniej rozpoznawać i podążać za głosem Dobrego Pasterza, odróżniając Jego głos od wszystkich innych.

Konieczność bycia obojętnym w stosunku do wszystkich opcji, jakie mam do dyspozycji

Błogosławionym darem Boga jest otrzymanie obojętności serca, która pozwala mi naprawdę pragnąć którejkolwiek opcji, jaka przede mną stoi.

Jeżeli nie miałbym tej łaski obojętności serca, modliłbym się o obojętność woli - uznając swoje upodobanie w stosunku do jednej czy drugiej opcji, ale dobrowolnie stając na fundamencie głębszych pragnień, a co za tym idzie - wybierając to, co przyniesie większą chwałę Bożą - magis [łac. „więcej”, „bardziej”], jak nazywał to św. Ignacy.

Po zachęcie św. Ignacego do bycia obojętnym możemy błędnie sądzić, że proponował on rezygnowanie z osobistych pragnień oraz upodobań jako przeszkód na drodze do dobrego rozeznawania. Nic bardziej mylnego. W rzeczywistości Ignacy wypełnił „Ćwiczenia duchowe” wezwaniami rozpoczynania każdej modlitwy od słów: „Prosić Boga, Pana naszego, o to, czego chcę i pragnę”.

Uwzględnił również „addycje [pomocne] do lepszego odprawienia Ćwiczeń i do lepszego znalezienia tego, czego się pragnie”, i przedstawił rady dla przypadku, „gdy ten, co odprawia Ćwiczenia, jeszcze nie znalazł tego, czego pragnie”. Dlaczego święty, którego w innych jego tekstach tak bardzo interesuje sprawa pokuty i wyrzeczeń, miałby zajmować się pragnieniami?

Bóg zamieszkuje w naszych pragnieniach

Wielu pisarzy z dziedziny duchowości z czasów Ignacego mówiło o pragnieniach jako przeszkodach na drodze do woli Bożej. Człowiek miał tłumić swoje pragnienia - wykluczać je wszędzie, gdzie tylko to możliwe. Jednak Ignacy wyznawał radykalny pogląd, że Bóg zamieszkuje w naszych pragnieniach.

Nie tylko nie są one złe, ale również są jednym z podstawowych narzędzi, za pomocą których Bóg komunikuje się z nami. Bóg rozpala serce świętymi pragnieniami oraz pociąga do życia pełnego większej Bożej chwały i służby.

W przeciwieństwie do wielu współczesnych sobie Ignacy nie starał się tłumić pragnień, ale chciał docierać do najgłębszych pragnień serca, ufając, że zostały tam umieszczone przez Boga.

Dusza jest miejscem, gdzie Boże pragnienia i moje pragnienia krzyżują się

Na początku tego procesu, usposabiając się do przyjęcia daru obojętności, staram się więc odstawić swoje preferencje i skłonności na bok na rzecz pragnienia jedynie woli Bożej. Teraz, w tej fazie procesu - będąc ugruntowanym w obojętności - mogę ponownie sięgnąć do pragnienia swojego serca. Czyniąc to, jako rozeznający w obojętności, mogę rozważać swoje pragnienia, nie będąc ich sługą.

Bez obojętności pragnienia mojego serca będą oddziaływać na moje rozeznawanie, być może nawet w sposób przeze mnie niezauważony.

Jeśli jednak będę obojętny - gotowy, by służyć Bogu w jakiejkolwiek roli, której mógłby pragnąć, będę w stanie odczytać te pragnienia w taki sposób, jak meteorolog analizuje dane ze swoich przyrządów.

Oczywiście, pragnienia odgrywają również rolę w naszych grzesznych wyborach. Jednak Ignacy określa je jako nieuporządkowane pragnienia. Problem nie leży w tym, że mamy pragnienia, ale w tym, że są nieuporządkowane - to znaczy pozbawione równowagi bądź zbyt mocno wpływające na nasze decyzje. Oto powód, dla którego powinniśmy rozpoczynać cały ten proces od wniknięcia w nasze najgłębsze, najbardziej uniwersalne pragnienie: aby Boga chwalić, czcić i Jemu służyć.

Być może pomocne będą pewne przykłady. Nastolatek bardzo pragnie współżyć ze swoją dziewczyną. Czy to jest złe pragnienie? Nie, jest jedynie nieuporządkowane. Dlaczego pragnie uprawiać seks? Dlatego że pragnie jedności z drugą osobą - jest podniecony chęcią doznania transcendentnej jedności.

Kobieta pragnie „zbesztać” swojego męża. W jaki sposób korzenie tego pragnienia mogą być święte? Być może przez wszystkie te lata była zbyt bierna. Być może dopiero teraz kocha i ceni siebie na tyle, by bronić tego, w co wierzy, że jest ważne.

Być może pragnie otaczać czcią Boże stworzenie (samą siebie), zaznaczając swój autorytet. Te głębsze pragnienia nie są złe; są de facto święte. Pochodzą od Boga. Gdy będzie w stanie koncentrować się na tych wielkich pragnieniach ukrytych pod pragnieniem zbesztania męża, wtedy nie zgrzeszy.

Popadamy w grzech, gdy nie zdajemy sobie sprawy z prawdziwych, pochodzących od Boga pragnień istniejących pod pozornymi pragnieniami. Grzeszymy nie dlatego, że dotykamy naszych pragnień, ale dlatego, że do nich nie docieramy! To jedno z najbardziej radykalnych i głębokich spostrzeżeń Ignacego. W jaki zatem sposób mogę do nich dotrzeć? Marzę. Snuję fantazje o wielkiej i pięknej przyszłości.

Pozwalam Bogu we mnie śnić, siedząc w milczącym podziwie i zachwycie nad tymi świętymi marzeniami ukazującymi się przed oczami i uszami mojej duszy.

Marzę. Zaczynam od opcji A i pozwalam, aby Bóg ukazał mi wspaniałe i święte możliwości, które mogłyby być konsekwencją wyboru tej opcji. Analizuję szalone myśli i rozważam niedorzeczne propozycje. Snuję galaktyczne wizje nowych światów pełnych możliwości otwierających się przede mną dzięki „tak” wypowiedzianemu Bogu na Jego zaproszenie do przyjęcia opcji A. Następnie zaczynam od nowa, marząc o opcji B, następnie C itd.

Jak to konkretnie działa? Przykład

Załóżmy, że jestem prawnikiem, który otrzymał propozycję przeniesienia się do odległego miasta i dołączenia do bardziej prestiżowej firmy adwokackiej. Moją natychmiastową reakcją mógłby być strach przed wszystkimi niewiadomymi: Czy moja rodzina będzie szczęśliwa w tym nowym miejscu? Czy polubię swoich nowych przełożonych? Czy znajdę miejsce do zamieszkania w rozsądnej cenie? Czy definitywnie zatrzasnę sobie drzwi w obecnej firmie? Wszystkie te uzasadnione troski będą wymagały rozważenia w późniejszym czasie. Obecnie jednak zaczynam od marzeń i pragnień.

Rozpoczynam od zasadniczego pytania.

Jaki jest cel mojego życia? Chwalić, czcić i służyć Bogu. W jaki szczególny sposób jestem do tego powołany? Po pierwsze, jako mąż i ojciec. Po drugie, jako prawnik.

Jako mąż i ojciec, o czym marzę dla swojej rodziny? Po pierwsze, abyśmy byli zdrowi i bezpieczni. Po drugie, aby naszą rodzinę łączyła więź miłości i wzajemnej troski. Po trzecie, aby nasze dzieci nie tylko były dobrze wykształcone, ale również dobrze kształtowane w Kościele i szkole.

W jaki sposób mogę osiągnąć te cele, wybierając opcję A, pozostając w obecnej pracy? Następnie snuję marzenia o tym, co mogłoby się wydarzyć w życiu naszej rodziny, gdybyśmy pozostali w dotychczasowym miejscu zamieszkania. W jaki sposób mogłyby zostać zrealizowane te cele przy wyborze opcji B - przeprowadzki do nowego miasta i nowej pracy? Teraz snuję wspaniałe marzenia o tym wszystkim, co mogłoby się wydarzyć w naszej rodzinie, gdybyśmy się przenieśli.

Następnie przechodzę do mojego drugiego powołania: zawodu prawnika. Jakie są moje największe marzenia związane z moją profesją? Jakie wielkie pragnienia zdecydowały o tym, że w ogóle zostałem prawnikiem? Zakładając, że dotarłem do sedna tych marzeń i pragnień - do ich najświętszej części, pytam teraz siebie, w jaki sposób mogę sprawić, aby te marzenia i pragnienia spełniły się, gdybym pozostał w dotychczasowym miejscu. Jak mogłyby się spełnić w sytuacji, gdybym zdecydował się przenieść?

Zwróć uwagę na różnicę pomiędzy tym, jak większość ludzi zwykle rozeznaje, a tym radykalnym sposobem, który proponuje Ignacy.

Większość zaczyna w niewłaściwy sposób: pozwala, by autobusem kierowały narzędzia fałszywego ducha: lęk i niepokój (Co się wydarzy?), ambicja (Oto moja szansa, aby się wybić!), duma (To bardziej prestiżowa firma adwokacka), zazdrość (W końcu uwolnię się od swoich wspólników!). Jeszcze będzie wystarczająco dużo czasu, aby zająć  się tymi negatywnymi realiami (a skoro są realiami, nie chcemy ich zignorować). Teraz jednak pozwalam, aby autobusem kierowały moje najwspanialsze pragnienia. Wyobrażam sobie najcudowniejsze możliwości - najlepsze scenariusze - dla każdej z opcji. Na razie śnię o wspaniałych możliwościach.

***

Fragment pochodzi z książki „Rozeznawanie duchowe. Sztuka świadomego życia”, wydanej nakładem wyd. WAM.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Pragnienia i podejmowanie decyzji. Loyola podpowiada fazy dobrego rozeznawania
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.