Wystarczą te trzy kroki, aby pomóc uchodźcom
"Wszyscy jesteśmy migrantami. Tylko Bóg jest Tym, który gości człowieka. My wszyscy jesteśmy tu przejazdem" - mówi kard. Tagle, przewodniczący Caritas Internationalis.
Caritas jest dziś synonimem gościnności wobec imigrantów i uchodźców. Jak zachować się w tej sytuacji jako Kościół i jako społeczeństwo?
Jest to niewątpliwie skomplikowana kwestia, którą chciałbym podjąć w trzech punktach. Przyznam, że nie przeanalizowałem dotąd tego zagadnienia tak, jak powinienem, niemniej w pierwszej kolejności rodzą się we mnie pytania, na które chciałbym udzielić pogłębionej odpowiedzi.
Na przykład, wychodząc od Laudato si’ oraz duchowości troski, o której wcześniej mówiliśmy: Czy migranci i mieszkańcy są właścicielami swoich krajów? Oni są tylko stróżami, nie panami. Wszyscy jesteśmy migrantami. Tylko Bóg jest Tym, który gości człowieka. My wszyscy jesteśmy tu przejazdem. W Grecji zapytałem pewną kobietę, która zajmowała się koordynacją przyjmowania migrantów, dlaczego pracuje tam jako wolontariuszka. Odpowiedziała mi: "Moi przodkowie byli uchodźcami w Grecji. Mam we krwi DNA moich przodków uchodźców. Moje serce bije razem z ich sercami". Pamięć uczyniła tę kobietę misjonarką, nie przekształciła jej w osobę, która z zimnym sercem mówi: "Ja urodziłam się w Grecji, mam prawo do całej Grecji". Pamięć o przodkach otwarła jej serce, tak iż teraz widzi ona w każdym uchodźcy swego brata, siostrę, babcię i dziadka.
Kolejna kwestia: należy podkreślić, że istnieje migracja legalna, ale także przymusowa. Uchodźcy są przymusowymi migrantami. Każdy rząd niewątpliwie ma prawo strzec swojego ludu i swojego terytorium. Rodzi się jednak inne pytanie, które na razie pozostaje dla mnie bez odpowiedzi: Dlaczego istnieje przymusowa emigracja, upokarzająca dla tego, kto jej doświadcza? Czy gdyby każdy mógł wieść stabilne i pozytywne życie w swoim kraju, ta przymusowa migracja istniałaby nadal? Migracja wymuszona rodzi siłą rzeczy akty nielegalne, na przykład przerzucanie osób i wręcz przemyt istnień ludzkich. Migranci często muszą płacić komuś wysokie sumy za przeniesienie się z jednego miejsca w inne. Te nielegalne przerzuty mają bardzo wysokie koszty, często wręcz wiążą się ze śmiercią wielu ludzi. Wielu opuściło swoje ziemie, swoje domy, sprzedało swoją własność, aby opłacić podróż na Zachód. Czy tych pieniędzy nie mogliby wykorzystać w procesie legalnej migracji, zamiast dawać je do kieszeni przemytnikom?
A trzeci punkt?
Emigracja, której jesteśmy świadkami, potrzebuje jakiejś konkretnej decyzji wspólnoty międzynarodowej. Przemoc, ubóstwo, nędza są zjawiskami, które zmuszają ludzi do opuszczania własnych krajów. Pamiętajmy, że bardzo niewiele osób rzeczywiście chce porzucić swoją ziemię rodzinną. Większość woli pozostać i żyć tam, gdzie się urodzili. W Grecji rozmawiałem z niektórymi uchodźcami z dziećmi, a odpowiedź rodziców była zawsze ta sama: uciekliśmy ze względu na nie, na nasze dzieci, na ich przyszłość, ponieważ chcemy, aby wzrastały w świecie bez nienawiści i przemocy. Przywódcy rządów powinni zatem w większym stopniu gwarantować pokój i beztroskę w ich krajach, jeśli nie chcą mierzyć się z problemami i uciążliwościami migracji. Dajmy każdemu ludowi godne życie.
Skomentuj artykuł