Graniczna hipokryzja

Graniczna hipokryzja
Krakule (woj. podlaskie) - fot. PAP/Wojtek Jargiło

„Dialogi w połowie drogi” – odcinek 59. Tym razem Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ poruszają temat, który ostatnio zdominował przestrzeń medialną. Mowa o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, która to sytuacja stała się graniczna nie tylko w sensie dosłownym. Autorzy podcastu – nie wdając się w stricte polityczne dywagacje – prowadzą swego rodzaju metarefleksję na temat naszych postaw i reakcji dotyczących tej tematyki.

Mówią między innymi: komentarze polityków wszystkich opcji wybrzmiewają niemal unisono, ale przecież wcześniej – wszyscy to pamiętamy – mieliśmy dwie skrajne i absolutnie wykluczające się narracje; dlaczego my, ludzie tak postępujemy? Życie podpowiada, że największe zbrodnie i najohydniejsze kłamstwa popełniamy ze strachu; na postępowanie polityków nie mamy wpływu, ale zadbajmy o swoją kondycję moralną: twórzmy klimat, w którym drugi będzie mógł powiedzieć „pomyliłem się”, róbmy wszystko, co można, by spotkać się w połowie drogi.

WZ: Witamy serdecznie. Kolejny odcinek, więc jak zwykle Ewa Skrabacz...
ES: I Wojciech Ziółek.
WZ: A rozmawiamy dzisiaj o tym, o czym rozmawia tak wielu i o czym rozmawiać trudno, bo brakuje słów.
ES: A jednocześnie nie rozmawiać nie sposób.

Sytuacja ‘graniczna’ dosłownie i w przenośni

WZ: Tak jest. Mianowicie rozmawiamy o sytuacji granicznej w sensie dosłownym i w sensie przenośnym. Bo to co się stało, dzieje, działo na granicy polsko-białoruskiej jest czymś, co przekracza granice wyobrażania sobie, pojmowania...
ES: Choć chyba precyzyjniej byłoby powiedzieć to, co dzieje się wokół tego, co zdarza się na granicy, bo mówić będziemy o tym naszym stosunku do tego, co na granicy się dzieje. Ja przypomnę z kronikarskiej dokładności, że poświęciliśmy temu tematowi jeden odcinek, inspirowani filmem Agnieszki Holland ‘Zielona granica’. Ja wtedy wybrałam się zadaniowo do kina i obejrzałam ten obraz. No i omawialiśmy wtedy...
WZ: Odcinek nosił tytuł ‘Zielona dzieli nas granica’.
ES: I można odnotować, że dziś komentarze do tego, co dzieje się na granicy, brzmią bardzo podobnie. Bez względu na to, z której strony sporu politycznego płyną te...
WZ: Takie unisono, prawda?
ES: Wtedy zaś były to zupełnie inne narracje. No to co, możemy powiedzieć, że mamy happy end? Doszliśmy do porozumienia? Nareszcie widzimy tak samo?
WZ: Nie, nie doszliśmy do porozumienia, bo po pierwsze wszyscy pamiętają tamto, bo to nie to, że jedni mieli tak, a drudzy mówili inaczej. To był tak ostry podział i tak bardzo odrzucający wszystko, co mówiła druga strona, że tam nie było miejsca na żadne porozumienie. I kiedy teraz raptem się okazuje, że wszyscy mówimy to samo, no to...
ES: Czyli mówiąc wprost, obecnie rządzący mówią dokładnie to samo, co mówili ówcześni rządzący...
WZ: Tylko jeszcze bardziej.

Przekroczone wszelkie granice

ES: Tak też można to powiedzieć. Efekt jest zdumiewający, bo ja się łapię na tym, że tak patrzę i jakoś nie wierzę, że słyszę to, co słyszę, że widzę to, co widzę. I pojawia się takie pytanie, zresztą te słowa krążą w debacie, że to skrajna hipokryzja, że to przekroczenie wszelkich granic, że jak można bez zmrużenia oka tak po prostu o 180 stopni zmienić narrację i mówić z takim zaangażowaniem i przekonaniem, jakby ona była od zawsze wersją obowiązującą po tej stronie. To naprawdę robi wrażenie.
WZ: Tak, jeżeli wtedy mówiliśmy, że zielona dzieli nas granica, to teraz wydaje się, że wszelkie granice, i zielona i wszelkie inne zostały przekroczone.
ES: Ale powiedzmy jeszcze, że po pierwsze to, że młodzi nie jesteśmy, to już wielokrotnie zauważaliśmy. A w związku z tym nie jesteśmy też pierwszymi naiwnymi, którzy od dziś czy od wczoraj patrzą na politykę. I się dziwią ‘oj oj, jak ktoś tak może’. Bo rzeczywiście spektakle hipokryzji dostarczane nam są dość regularnie z tej i owej strony. I politycy...
WZ: Na wszelkich możliwych szczeblach polityki.
ES: Tak jest. Politycy przyzwyczaili nas do tego, a my jakoś, mam wrażenie zbyt gładko jako wyborcy (ale to temat na inną opowieść) wchodzimy w tę grę, mamy krótką pamięć, nie rozliczamy polityków, kiedy mamy po temu okazję, czyli przy wyborach. No ale właśnie nie po raz pierwszy coś takiego obserwujemy... Ale skala, rzeczywiście mam wrażenie, jest po raz pierwszy tak porażająca.
WZ: No, co ja będę mówił? Znasz mnie i wiesz, żem ‘człowiek impulsywny’. I wiesz, że zapalam się i na przykład słuchając tego też, no nie powiem, że mi włosy na głowie, dęba stawały, bo nie ma co. Ale było to... właśnie porażające, niesamowite. Natomiast potem sobie pomyślałem: dlaczego tak robimy? I to powiem ‘robimy’, bo to łatwo tak napiętnować, że to tylko politycy są tacy, a my...
ES: Albo tylko z tej jednej strony, czy...
WZ: Albo tylko z tej jednej strony, prawda? A my to inni, a szczególnie my dwoje, to już na pewno.
ES: A to w ogóle bez wątpienia.
WZ: Natomiast, dlaczego? I ja tak sobie myślę, że takie paskudne rzeczy to my robimy ze strachu. My ludzie. Bo – taką metarefleksję – powiem jako jezuita, że jest w Ćwiczeniach Duchownych Ignacego medytacja o dwóch sztandarach, która mówi, że „do wszelkich występków szatan nas doprowadza żądzą bogactwa, potem żądzą zaszczytów i próżnej chwały. A z tego rodzi się bezmierna pycha”. I to, co było przed wyborami, no nie można tego inaczej nazwać, to była po prostu taka zmasowana kampania informacyjna, a właściwie dezinformacyjna, propagandowy atak na wszystko, co by ówczesna władza nie robiła, prawda? A teraz...
ES: Uściślijmy, że mówisz o poprzednich wyborach, bo nie zapomnijmy, że jesteśmy w całym cyklu wyborczym. I mówisz de facto o wyborach parlamentarnych, czyli jeszcze wcześniej...
WZ: Mówię o wyborach parlamentarnych z 15 października [2023 r.].
ES: Tak, tak, bo ledwo dwa dni temu mieliśmy euro-wybory, no i jeszcze wcześniej wybory samorządowe.
WZ: I tam to było powodowane, dobrze, nie strachem, tylko było powodowane właśnie ‘żądzą zdobycia władzy’. No dobrze, nie mdlejemy słysząc te słowa, bo przecież polityka na tym polega, że chcemy zdobyć władzę.
ES: Partie polityczne jako cel istnienia mają właśnie zdobycie i utrzymanie władzy, nie inaczej.
WZ: Tak jest. No ale właśnie, jeżeli zachodzi taki proces, że od tego uzależniamy swoją wartość, od tego uzależniamy swoje być albo nie być, no to właśnie potem...
ES: I na ołtarzu składamy wartość drugiego człowieka, bo wiesz, trochę nam to umknęło, a niech to też wybrzmi, że ta cała sprawa jest dlatego też taka porażająca, poruszająca i przerażająca, że właśnie tak wiele zdarzyło się w tym wymiarze ludzkim. No dziś mamy śmierć Mateusza Sitka, szeregowego żołnierza, który został ranny na granicy.
WZ: Już sierżanta, bo został...
ES: No tak, pośmiertnie [awansowany]. Ale wcześniej przecież mieliśmy lżenie i odsądzanie od czci i wiary strażników granicznych.
WZ: Tak, ja tylko wspomnę panią rzecznik, Annę Michalską, prawda?
ES: Tak jest. Zdymisjonowaną finalnie z tego stanowiska, o której mówiono, że jest ‘twarzą kłamliwej propagandy’.
WZ: Ale to było jedno z takich bardziej miękkich określeń, prawda?
ES: To też prawda.
WZ: To, jak ją lżono, to...
ES: To, co mówiliśmy przy okazji komentowania filmu, że polscy żołnierze pogranicznicy byli pokazywani jak hitlerowcy. No zresztą pomnik odsłonięty w Michałowie, dokładnie tak utrwalił wizerunek straży granicznej. Więc mówimy o tym, co wywodzisz z ćwiczeń, co próbujesz wytłumaczyć, schodząc na ten poziom ludzki, najbardziej fundamentalny, że nie tylko właśnie dla siebie, ale kosztem czyimś.
WZ: Kosztem, tak.

Granice wszelkich sporów – wyznaczyć i trzymać się nich

ES: To, co zrobiono tym ludziom broniącym granicy, narażającym swoje zdrowie, życie, ich rodzinom itd., to to jest też przerażające. A dziś te same osoby, które wtedy wypowiadały koszmarne słowa, składają kondolencje. Jakoś hadko słuchać.
WZ: Tak, to ja jeszcze dodam, bo napisałem kiedyś felieton do miesięcznika ‘W drodze’, kiedy w jednym z numerów tegoż miesięcznika ukazały się artykuły i wywiad z jednym z biskupów o tym, właśnie, jacy to nieludzcy są pogranicznicy, a jak bardzo biedni i bezbronni są ci ludzie. I napisałem felieton zatytułowany, że ‘Są granice’, że są granice również pewnego sporu politycznego. I jeżeli się upomina, że nie można odczłowieczać migrantów, co jest świętą prawdą.
ES: Bo nikogo nie można odczłowieczać, dehumanizować.
WZ: To właśnie przypominałem, że również pograniczników nie można odczłowieczać, robiąc z nich zwyrodnialców, zapominając, że oni mają dzieci, żony, rodziny...
ES: I święty obowiązek obrony ojczyzny dla nas, dla mnie, dla ciebie, dla tego biskupa, dla redaktorów, dla dziennikarzy, dla każdego z nas żyjących w Polsce. I oczywiście moglibyśmy jeszcze mnóstwo wątków tutaj dodawać. Przerażać się, oburzać i co tylko, ale tak sobie myślę, że może trzeba by było zadać pytanie, co z tego może nam zostać? Znaczy, czego nas ta koszmarna lekcja może nauczyć? Czy coś z tego możemy wziąć?
WZ: I właśnie położyłbym nacisk na to słówko ‘nas’. Bo jeżeli będziemy mówić co politycy, jeżeli będziemy mówić co biskupi, to...
ES: Albo jacykolwiek tamci.
WZ: Jacykolwiek tamci. Dlatego właśnie odwołałem się do ćwiczeń, bo tam w ‘dwóch sztandarach’, w tej medytacji, odtrutką na te pokusy nie jest jakaś pustelnicza asceza, tylko praktykowanie tego, co jest przeciwieństwem tychże pokus, mianowicie ubóstwa, upokorzeń i pokory. Dobrze. Brzmi tak trochę odlotowo, że co do granicy, a tu jakieś słodkie pobożne teksty...
ES: To przełóżmy to jakoś na ten język.
WZ: Tak, bo to wszystko prowadzi do pokory i do wolności. Jeżeli nie będę wiązał swojej wartości z tym, co posiadam, jeżeli nie będę chciał za wszelką cenę utrzymać się przy władzy...
ES: Czy też przy racji, schodząc na taki poziom nasz indywidualny.
WZ: Tak jest. I jeżeli będę umiał... Przecież czego brakuje teraz w tym, że nam się włosy jeżą na głowie? Brakuje słowa, pomyliłem się, przepraszam.
ES: Przepraszam. Tak.
WZ: To był błąd.
ES: Otóż to, i bardzo dobrze, że to wybrzmiewa, nikt nie mówi, że komuś odbieramy prawo do zmiany zdania, zobaczenia czegoś na nowo w innym świetle, itd. Da Bóg, że wszystkim nam taka łaska będzie w życiu dawana i to nie raz. Ale właśnie. Niech będzie w tym jakaś uczciwość.
WZ: Więc, i pozostałym wszystkim, ale sobie życzmy tego, żebyśmy rozmawiając z innymi, z tymi, którzy myślą inaczej, nawet jeżeli zareagujemy emocjonalnie, tak jak ja reaguję, jak wiesz, ale żeby potem przyszła refleksja i żebym powiedział sobie i innym, że nie mogę tamtego odsądzać od czci i wiary. Nie mogę.
ES: I myślę też, żebyśmy, mimo burzącej się krwi i wszystkiego gorejącego w nas, żebyśmy jednak potrafili stworzyć taki klimat, żeby ten drugi mógł powiedzieć owo ‘przepraszam, pomyliłem się’.
WZ: Innymi słowy, chodzi o to, żebyśmy my zrobili wszystko, co można, żebyśmy z tymi drugimi mogli spotkać się w ‘połowie drogi’.

Jezuita, uratowany grzesznik; poprzednio duszpasterz akademicki w Opolu i Krakowie, proboszcz we Wrocławiu, prowincjał (2008-2014), a obecnie proboszcz w Tomsku (Rosja, Syberia); inicjator Deon.pl i Modlitwy w Drodze.

Twitter: wziolek_sj

 

Politolog, nauczyciel akademicki, dawca krwi, amatorka biegów długodystansowych, współpracuje z Radiem Doxa, Modlitwą w drodze i Deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Henryk Bejda

Rodziny dotknięte rozłąką narażone są na utratę więzi, właściwej postawy moralnej i wartości chrześcijańskich. Wyjazd bliskiej osoby to trudny czas i dla niej samej, i dla pozostających w kraju.
Proponujemy, by czas rozłąki wypełniła...

Skomentuj artykuł

Graniczna hipokryzja
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.