„Dialogi w połowie drogi” – odcinek 56. Wychodząc od „pogłosowego incydentu” z udziałem byłego już min. Marcina Kierwińskiego autorzy podcastu rozmawiają o naszym podejściu do alkoholu. Mówią, że publiczne reakcje na to, co zdarzyło się na Centralnych Obchodach Dnia Strażaka wiele mówią o nas samych i o naszej mentalności.
Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ podkreślają między innymi, że: samej wpadki [alkoholowej] jednak – nie rozstrzygając, czy do niej doszło czy nie – nie uznano za coś jednoznacznie nagannego, niedopuszczalnego i nieprzyzwoitego; alkohol jest dla ludzi, ale trzeba podchodzić doń dojrzale i stosownie; równie niebezpieczne jest demonizowanie alkoholu i uważanie go za coś istotowo złego; czymś naturalnym jest umiejętność dojrzałej reakcji na nadużywanie alkoholu. Brak reakcji na uzależnienie ludzi wokół nas, to objaw lęku, braku miłości i szacunku.
ES: Witamy serdecznie, Ewa Skrabacz...
WZ: I Wojciech Ziółek.
ES: I kolejny temat, którym inspiruje nas rzeczywistość. Pierwsze dni maja to dni świąteczne, mówiliśmy o tym parę tygodni temu. W tym pakiecie jest m.in. 4 maja, o którym też wspominaliśmy, czyli wspomnienie św. Floriana, patrona strażaków.
WZ: Patrona strażaków.
Incydenty alkoholowe w przestrzeni publicznej
ES: Były uroczystości m.in. państwowe i w ich trakcie, nazwę to tak ogólnie incydent z udziałem ministra Kierwińskiego i to podejrzenie o bycie pod wpływem alkoholu. I oczywiście, nie tym się będziemy zajmować, nie będziemy rozstrzygać, czy on był, czy nie był, to jest poza zasięgiem naszego dzisiejszego zainteresowania. Ale mnie ta sytuacja zatrzymała w kontekście naszej reakcji na tego typu sprawy. Otóż okazało się, że no w oczywisty sposób wszyscy o tym mówili, ale głównie w konwencji żartów. Były dowcipy, były memy. A ja sobie tak pomyślałam. Gdyby to był fakt. Jeszcze raz powiem, nie rozstrzygamy. No ale mamy do czynienia z sytuacją potencjalnie bardzo trudną.
WZ: Oczywiście, że tak. A te żarty, te memy to takie podejście, bo to nie chodzi o ministra, to nie chodzi o jakiś konkretny przypadek. Chodzi o naszą mentalność, która tego typu nazwijmy to wpadki uważa za coś normalnego. I przecież tam w internecie wiele razy pojawiało się. No ja też sobie lubię ‘zwilżyć usta’. Ja też tam ‘za kołnierz nie wylewam’. Prawda? I tak dalej, i tak dalej.
ES: Nie pierwszy zresztą raz, no przypomnijmy, że prezydent Kwaśniewski, który takich realnych incydentów alkoholowych ma na swoim koncie trochę. Jego problemy z alkoholem nie są żadną tajemnicą. Też skończyło się właściwie na całej serii memów. I to był taki jeden z głównych wątków eksploatowanych.
WZ: No tak, a przy okazji trzeba też to powiedzieć, że mamy przypadki posłów wszystkich możliwych formacji. I ile razy docierały informacje, że w stołówce sejmowej, czy tam w hotelu sejmowym...
ES: W hotelu, tak jest. No i nie dotyczy to tylko rzecz jasna polityków, ale i różnego rodzaju celebrytów, osób publicznych.
WZ: Księży.
ES: Tak. I tych ogólnopolsko znanych, i tych w naszych lokalnych społecznościach. Raz jeszcze powtórzę, zatrzymała mnie nasza reakcja, bo tak sobie pomyślałam, że ona jest bardzo ważna. Ona nie jest bez znaczenia. My nie jesteśmy tylko tłem, dodatkiem. My tworzymy bardzo ważny kontekst dla tej osoby, dla problemu.
WZ: No tak, w ogóle tu trzeba dodać, że tak, rozmawia abstynentka.
ES: Dzień dobry.
WZ: I rozmawia człowiek, któremu nigdy w życiu nie zdarzyło się nadużyć alkoholu. Prawda? Choć do dwudziestego piątego roku życia też byłem absolutnym abstynentem. I bynajmniej mówię o tym nie dlatego, żeby usprawiedliwić taką czy inną naszą reakcję, tylko żeby powiedzieć, że to jest akurat zdrowe. To jest akurat zdrowe. Nie to, że no kto się kiedyś nie ‘narąbał’, to niech pierwszy rzuci kamień. Pamiętasz jak w Xaverianum organizowaliśmy imprezy, w Xaverianum, czyli w duszpasterstwie akademickim, gdzie są ludzie młodzi, ale dorośli już. I był alkohol, a w sensie konkretnym wino, prawda? I zawsze było mówione, że to chodzi o to, żeby podkreślić uroczystość, żeby podkreślić szczególność chwili.
ES: Że to jest dodatek. I cytując klasyka, czyli ciebie, nie może być alkohol głównym bohaterem spotkania.
WZ: Tak jest.
ES: I myślę, że takie postępowanie, i mówię to, jako się rzekło, jako abstynentka, to jest zdrowe podejście, które też nie jakoś demonizuje.
Za skrajności w skrajność
WZ: Tak, wejdę w słowo, że rzeczywiście bardzo nieufnie podchodzę do wszystkich tych, którzy demonizują alkohol, bo jest w tym coś nienaturalnego. U nas w duszpasterstwie nigdy nie było toastów mlekiem, które słyszałem tam w innych duszpasterstwach. Ja sobie tego...
ES: Swoją drogą, to trochę jak z piwem bezalkoholowym. Mnie strasznie irytują takie wynalazki, bo albo piję piwo, a piwo jest napojem alkoholowym, albo nie piję piwa. To takie...
WZ: No, czy jak schabowy z soi.
ES: Tak, właśnie.
WZ: W takim podejściu jest zawsze coś bardzo nienaturalnego. Kiedy słyszę o tym, że alkohol to straszne zło, że alkoholu najlepiej zakazać, a jeśli nie zakazać, to absolutnie nie pić. Dobrze, jeżeli ktoś nie chce... Jak wiesz, nikt nigdy cię nie namawiał, prawda?
ES: Ale po drugiej stronie, tą drugą skrajnością jest to, że nie ma żadnej imprezy bez alkoholu, że nie ma spotkania bez alkoholu i żeby się dobrze bawić, ten alkohol jest właściwie do szczęścia niezbędny. Więc pokazujemy dwie skrajności. Bardzo duże wrażenie na mnie ostatnio zrobiło, kiedy duszpasterz trzeźwości z diecezji opolskiej, ksiądz Marsolek, powiedział, że my Polacy mamy mentalność alkoholową.
WZ: No myślę, że tak jest, bo wracając do tego przykładu z 4 maja, to przecież za takim stanem, za takim incydentem stoi dramat człowieka, prawda? I to by się trzeba było spytać rodzin tych ludzi, którzy nadużywają alkoholu, jaki to jest dla nich dramat? Oczywiście to nie są tylko rodziny. Powiedziałem przed chwilą, że to jest również u księży. Tak. U księży, u zakonników, u sióstr zakonnych o wiele rzadziej niż u mężczyzn, ale też bywa. I bardzo często patrzymy na to, że ktoś pogrąża się w nałogu i nie reagujemy...
ES: Z różnych powodów. Możemy się bać. Czasem jest to taka otoczka, nie no przecież powiem mu to, będzie mu przykro, upraszczam, ale...
WZ: Ale poza jego plecami mówię o tym z wszystkimi innymi, prawda?
ES: A może nawet go przekreślam. Mówię, zostawcie, już nic z niego nie będzie. I w tym de facto wybrzmiewa clue takiej postawy, porzucenie. Bo nie mówienie o problemie, nie skonfrontowanie człowieka z nim, to jest właśnie porzucenie.
WZ: To jest porzucenie i to jest brak miłości, to jest brak szacunku. Mówiłem, że nie można biernie asystować przy śmierci. Że nie można biernie asystować patrząc jak ktoś się pogrąża, jak ktoś de facto umiera. Nie chodzi o to, żeby coś zakazać, ale żeby umieć zwrócić uwagę, a już na pewno nie tworzyć takimi żartami, takimi memami, takiej właśnie alkoholowej atmosfery. Bo właśnie w ten sposób też alkohol staje się głównym bohaterem, prawda?
ES: Przychodzi mi na myśl, że chociażby repertuar niejednego kabaretu, gdzie w programie jest naprawdę sporo żartów o alkoholu. Ja jakiś czas temu byłam na jednym takim występie. I pamiętam wątek odgrywanej jakiejś kobiety, która była pijana i tam podchodziła do różnych mężczyzn. Owszem, śmiałam się na początku ze wszystkimi. Ale w pewnym momencie ten uśmiech zastygł mi na twarzy. I było mi coraz bardziej źle. I z przerażeniem patrzyłam na tę scenę, widząc realne takie sytuacje. Mając świadomość, że to jest kawałek rzeczywistości. I wierz mi, że... tak strasznie był mi żal tej kobiety. Nie mogłam znieść przedłużającej się sceny. To było bardzo dotkliwe doświadczenie.
WZ: Jeśli ktoś widział kiedyś pijaną kobietę, jeśli ktoś widział pijanego człowieka, ale kobietę w sposób szczególny, to wie o czym mówisz. I chciałem ci powiedzieć, że to jest właściwa reakcja. Bo jak nie smutniejemy widząc coś takiego, to znaczy, że przyjmujemy to. Tu w Rosji, widzę to również wśród moich parafian, młode dziewczyny, takie, które dopiero wchodzą w życie, a są już uzależnione, bardzo często przez rodziców, którzy dawali im alkohol od dzieciństwa. No, że lepiej żebyś tu w domu się napiła, spróbowała, to potem... I potem jest taki nawyk, że jeżeli pojawia się jakaś trudność, jeżeli pojawia się jakieś napięcie, to mechanizmem obniżającym napięcie jest właśnie alkohol. A to już jest autostrada do uzależnienia.
ES: No, jeśli o nas powiemy, że mamy mentalność alkoholową, to nie wiem, jak to wyrazić w kontekście Rosji, gdzie przecież i średnia życia mężczyzn, i rozbite rodziny, i całe zdewastowane społeczeństwo przez alkohol jest.
WZ: A z drugiej strony trzeba bardzo uważać, żeby nie wprowadzać siłowych rozwiązań, bo alkohol jest dla ludzi, dla dorosłych ludzi, ale dla ludzi. Alkohol, jak mówi Pismo, ‘rozwesela serce’. I kiedy Pan Bóg obiecuje nam, że nas kiedyś przyjmie, to mówi, że urządzi ucztę z najpożywniejszego mięsa i z najwyborniejszych win.
ES: A krzew winny, jak często pojawia się jako ilustracja Królestwa Bożego?
WZ: Pana Jezusa, w którym my jako latorośle tkwimy, prawda? Tak. Więc żeby z jednej strony nie pozwalać, mieć takie wyczucie, to jest myślę bardzo ważne, żeby wyjść z imprezy, gdzie alkohol jest głównym bohaterem.
ES: Ale też myślę nie bać się, w zależności od okoliczności, ale jeżeli to są bliscy nam ludzie, no i przeginają na przykład, choćby jako organizatorzy, to nie bójmy się też tego jakoś powiedzieć. Oczywiście nie jak herold stając i wobec wszystkich ogłaszając, ale wprost i tak na serio, bez przymrużonego oczka, bez aluzyjnych historii, tylko tak pokazując, w czym tkwi problem, który właśnie widzimy.
WZ: Tak, to prawda, że to jest kwestia odpowiedzialności, ale myślę, że przede wszystkim wolności, wolności. Wszystko jest dla ludzi. Alkohol jest dla ludzi. Dla ludzi dorosłych, ale dla ludzi. Potrafi podkreślić szczególność chwili. Rozwesela serce, jak mówi Pismo. Pan Jezus naprawdę przemienił wodę w wino, a nie w kefir. Naprawdę. Dlatego powinniśmy o tym pamiętać, że rezygnacja, przekreślanie czegoś, demonizowanie, jak to powiedziałaś, nie jest dobrym rozwiązaniem.
ES: A zdrowa, dojrzała rezygnacja, to jest zupełnie inna opowieść.
WZ: Ale właśnie to bardzo dobrze powiedziałaś, że zdrowa, dojrzała rezygnacja. To tak jak kardynał Kozłowiecki, nasz współbrat, mówił, że nigdy żebrak nie może być ubogi, bo zawsze w nim będzie to nieugaszone pragnienie posiadania. Że tylko ktoś, kto ma zaspokojone potrzeby, to stać go na dojrzałe zrezygnowanie z czegoś, prawda? I tak samo tutaj, żeby zrezygnować, to nie znaczy, że trzeba najpierw dużo wypić i potem zrezygnować, nie. Tylko, że trzeba być wolnym, trzeba być dojrzałym. A to, że pewne rzeczy nas gorszą, że pewne rzeczy nas zniesmaczają, to myślę, że to jest bardzo dobre. Nie można się godzić na imprezę, na której ludzie bełkoczą. Nie można.
ES: No tak, bo wtedy nic nie ma właściwego smaku. Nic nie smakuje naprawdę, nic nie jest prawdziwe. Wszystko jest jakąś taką karykaturą, memem, jednym wielkim, mało śmiesznym zresztą żartem.
WZ: Tak jest.
ES: Nie jest to przestrzeń na spotkanie, na takie dojrzałe, prowadzone w wolności... „Dialogi w połowie drogi”.
Skomentuj artykuł