„Dialogi w połowie drogi” – odcinek 52. W uroczystość św. Wojciecha – głównego patrona Polski, Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ rozmawiają o naszych patronach, czyli o świętych, z którymi łączy nas jakaś szczególna relacja: czy to przez decyzje lub wydarzenia niezależne od nas, czy to przez nasz osobisty i świadomy wybór.
Autorzy podcastu pytają między innymi: jaka jest nasza relacja z naszymi patronami chrzcielnymi? Czy moje imię jakoś mnie naznacza?; dlaczego inni święci stają się nam niekiedy o wiele bliżsi niż nasi patronowie ze chrztu? A którzy święci są szczególnie bliscy mojemu sercu i dlaczego?; czy mój związek ze świętym patronem – naznaczonym mi lub wybranym przeze mnie – może mieć charakter codziennej, powszedniej, bardzo osobistej i równie oczywistej relacji?
ES: Chrystus zmartwychwstał!
WZ: Prawdziwie zmartwychwstał! Witamy serdecznie.
ES: Ewa Skrabacz...
WZ: I Wojciech Ziółek.
ES: Obchodzący dziś imieniny. Wszak mamy dziś 23 dzień kwietnia, czyli święto świętego Wojciecha, uroczystość...
WZ: Uroczystość.
ES: Ale jak patrzę na Wojciecha, to od razu mam ochotę świętować, stąd ta szarża świąteczna z mojej strony
WZ: Ładnie wybrnęłaś.
Patroni Polski, a jeden pochodzący z Czech
ES: Wszystkiego najlepszego z okazji imienin i patronalnego święta Twego.
WZ: Tak jest. Bardzo dziękuję, i patronalnego święta naszej Ojczyzny.
ES: O właśnie, o tym nie zapominajmy.
WZ: Boć to przecież święty Wojciech, główny patron Polski.
ES: Na marginesie odnotujmy, że wśród patronów Polski jest nadreprezentacja jezuitów.
WZ: A czemu nadreprezentacja?
ES: Nie, tak jakoś mi się powiedziało.
WZ: Jest silna reprezentacja. Ja bym powiedział, że są niedoszacowani, dlatego że jest co prawda dwóch, obaj są głównymi patronami Polski, ale drugiej kategorii, a w pierwszej kategorii Matce Bożej, tu niczego nie ujmujemy i oczywiście cieszymy się, że Matka Boża Częstochowska, no święty Wojciech i święty Stanisław. A jezuici, gdzie proszę Pani, ja się pytam?
ES: No tak, w drugim rzędzie.
WZ: No właśnie. Tak, w drugim rzędzie. I o ile Stasiu Kostka to jeszcze to zniesie, bo to jest nasz nowicjusz pokorny, posłuszny, no o tyle Andrzej Bobola...
ES: Andrzej Bobola.
WZ: To naprawdę, nie chciałbym. Nie życzę źle tym ludziom, którzy z nim zadrą i jakoś tak po prostu nie chciałbym być w ich skórze.
ES: Ale o Andrzeju Boboli może innym razem, a będzie jeszcze pewnie okazja. A zapytam Cię o Twojego patrona, o patrona Polski, o Wojciecha. Masz z nim bliską relację?
WZ: Bardzo lubię moje imię. Bardzo lubię moje imię. Z Wojciechem, no tak, to kiedy zacząłem go tak poznawać bliżej to polubiłem go przez to, że nic mu się w życiu nie udało, poza męczeństwem. I zawsze to powtarzam, że staram się mojego patrona naśladować. Natomiast ze wstydem i proszę tak powiem, troszkę tak cicho, żeby nie nagłaśniać tego, że jeszcze nie byłem nigdy w Gnieźnie.
ES: Zrobiło się lekko żenująco...
WZ: Nie byłem nigdy. Znaczy się, byłem jak kiedyś papież przyjechał, to ze studentami tam pojechaliśmy, ale to było spotkanie poza Gnieznem, gdzieś tam na jakichś Błoniach, a w katedrze i przy grobie świętego Wojciecha jeszcze nie byłem.
ES: No to ja może z innego nieco paragrafu, bo to nie mój osobisty patron, no ale właśnie patron Polski i tak dalej. Ja też się chyba do tego zawstydzającego faktu muszę przyznać, chociaż z moją pamięcią...
WZ: I na tym kończymy dzisiejszy program, audycję. Bardzo Państwu dziękujemy.
ES: Nie, chociaż z moją pamięcią, to ja bym sobie nie dawała uciąć nawet paznokcia, że na pewno nie byłam. Ale wydaje mi się, że nie. No ale to mamy wyzwania jeszcze, które nas czekają.
WZ: Mamy remis, ja bym powiedział.
ES: Ja w związku z tym, że mam na imię Ewa, no to oczywiście matka wszystkich żyjących... Zresztą, zdaje się, że z Bożym Ciałem związana jest jakaś Ewa. Kiedyś słyszałam taką opowieść, historię, no ale właśnie, już wspomniałam, o mojej pamięci, różnie bywa. Natomiast rzeczywiście jest tak, że oprócz tych świętych patronów, których dostajemy wraz z imieniem chrzcielnym, no wybieramy sobie też na bierzmowanie, kogo wybrałeś.
WZ: Świętego Pawła.
ES: Ja Marię, więc przebijam, jeśli tak można powiedzieć. Natomiast tak to jest, że w trakcie naszego życia, coraz bardziej świadomego, stają się nam bliscy różni święci. Ja tak pamiętam na przykład z czasów szkoły podstawowej, i zostało mi to na jakiś czas, takim bliskim stał mi się święty Maksymilian Kolbe. Interesowałam się tym okresem wojny, obozami i tak dalej, czytałam co nieco o tym. I jego historia, męczeństwa, człowieczeństwa okazanego w tych nieludzkich warunkach, zawsze robiła na mnie wrażenie. Na marginesie dodam, że z mojego rodzinnego miasta Tarnowa wyruszył pierwszy transport do Oświęcimia, to byli więźniowie polityczni z tarnowskiego więzienia. No ale właśnie, jakoś Maksymilian Kolbe był mi bliskim. A ty miałeś takie bliższe spotkania z patronami, świętymi?
Różna tradycje świętowania swoich patronów
WZ: To zanim o tym powiem, to chciałem najpierw powiedzieć, że ja, żadna to moja zasługa, tylko po prostu u nas w domu tak się świętowało, że się świętowało zawsze imieniny, nie urodziny.
ES: No w Małopolsce, z której pochodzę, również tak właśnie jest.
WZ: Urodziny takie, które jakoś tam świętowałem, to 60-te, 50-te, 40-te.
ES: Idąc od końca.
WZ: Idąc od końca. I 18-te. 18-te w jaki sposób były, nie takie jak teraz tam młodzież świętowała, tylko ponieważ byłem wtedy zakochany od mojej...
ES: Sympatii.
WZ: Ukochanej, tak, i sympatii. Dostałem kubek z napisem 23.04 Wojtek. I to był po prostu bardzo...
ES: A co się stało z tym kubkiem?
WZ: Kubek jest w domu u rodziców, stoi w kredensie.
ES: Do tej pory, naprawdę?
WZ: Tak, do tej pory, tak, tak. Napis był zrobiony, ach, nie pamiętam, no takie jakby naklejki, które jakoś tak na wodę, czy coś się przyklejało.
ES: I tyle lat wytrzymało, naprawdę nie starło się?
WZ: No bo kubek nie był używany.
ES: A przepraszam.
WZ: Stał i stoi.
ES: W gablocie honorowej, tak?
WZ: Tak jest, tak.
ES: Okej, a co do patronów, świętych bliskich?
WZ: To sprawiało, że moim świętem takim w ciągu roku to był właśnie 23 kwietnia.
ES: I Wojciech.
Nasi patroni z ‘wyboru’
WZ: Tak, świętowanie Wojciecha. Zresztą do tej pory jak przekraczam granicę wracając z Rosji do Polski, to zawsze rosyjski telefon informuje mnie: „a czy wiecie, że Polacy świętują imieniny, a nie urodziny?” No ja sobie tam mruczę pod nosem, że zależy, którzy, ale wiemy.
ES: No tak, dopowiedzmy, że na Śląsku, na którym obecnie przebywam, tutaj w Opolu, no ale właśnie i na Górnym [Śląsku], to rzeczywiście urodziny są takim ważniejszym rodzinnym świętem...
WZ: Ale o patronach. To pełna zgoda, że potem są takie osoby, które jakoś tak szczególnie [są nam bliskie]. Kiedy zacząłem jako nastolatek czytać Pismo Święte, Ewangelię bardziej, to na przykład Piotr z tą jego porywczością i z kruchością i z grzesznością...
ES: Potknięciami, tak.
WZ: Tak, Piotr był takim. No, a potem to już jezuici. Na początku oczywiście Ignacy, chociaż wobec Ignacego to czułem nawet pewien taki strach, taki szacunek, pełen lęku, o tak. Ale potem pojawił się Ksawery i to był gość, który mnie tak zafascynował tymi swoimi ogromnymi pragnieniami i tym takim nieoszczędzaniem siebie. A potem jak przyszło Xaverianum, to więź z Ksawerym naprawdę była [znacząca]. Do tej pory 3 grudnia, to jest taki szczególny dzień w roku.
ES: No i tu już przecinają się nasze ścieżki, bo właśnie na tym etapie, kiedy i mnie dane było poznać duchowość ignacjańską i jezuitów, no to rzeczywiście Ignacy, Ksawery z oczywistych względów. No Ignacego mam teraz na obrazie namalowanym przez o. Przemka Wysogląda, któremu niezmiernie jestem wdzięczna za ten prześliczny obraz z Panem Jezusem. Ignacy tak przytulający się do Chrystusa.
WZ: Ukrzyżowanego.
ES: Tak, choć takiego już w chwale. Tak, na dziś bezwzględnie to są takie pierwsze adresy, bym powiedziała, Ignacy i Ksawery, pod które biegną moje myśli, jakieś prośby, przytulenia. Tak.
WZ: W naszej kaplicy w Tomsku mamy relikwie Ksawerego i wieczorem jak tam się modlę, to potem zawsze tak na koniec albo dotykam, albo całuję te relikwie, bo to ciągle uważam, że dzięki niemu też tutaj jestem. Zresztą Ksawery jest obecny... Powiem tylko, że z nim są związane również moje różne hasła, piny, itd., ale nic więcej niestety nie mogę powiedzieć.
ES: Kombinujcie, kombinujcie, hakerzy wszelacy. Jednym słowem, za jednym z Twoich współbraci, który napisał książkę, ‘Święci na każdy dzień’, moglibyśmy powiedzieć, że rzeczywiście te relacje są takie bardzo bliskie, bardzo naturalne i bardzo codzienne. I chyba o to chodzi z tym ‘świętych obcowaniem’.
WZ: No tak, to jak tak o tej codzienności, to jedna z moich znajomych ma taki no kontakt, nie wiem, jak to nazwać, taką bardzo bliską relację ze świętym Antonim. To jest coś tak naturalnego u niej, nie tylko wtedy, kiedy coś tam gubi, ale po prostu, że jak trzeba to się pomodlimy do świętego Antoniego, że jak jest kaplica świętego Antoniego, to ona od razu po prostu w taką nabożność wpada, ja bym to tak określił. I jakby nie mówić, to jest taki właśnie przykład takiej codziennej, bardzo żywej relacji. To jest taka jakby codzienna rozmowa z tym świętym patronem.
ES: Czyli w takiej relacji jest miejsce i na bliskość, czułość, modlitwę, czyli takie permanentne ‘Dialogi w połowie drogi’.
Skomentuj artykuł