Gdybyś tylko znał potęgę tej modlitwy

(fot. szhutterstock.com / aj)
Adrian Wawrzyczek

Kiedy depresja zaatakowała mnie po raz kolejny i tak mocno jak nigdy wcześniej, skala psychicznego zniszczenia wydawała się nieodwracalna. Niewiele pamiętam z tamtej podróży, za to nigdy nie zapomnę modlitwy, która zmieniła wszystko i uratowała mi życie.

Kiedy ranne wstają zorze, Polak narzeka, na co tylko może... Czy znasz ludzi, którzy od świtu do nocy zajmują się głównie właśnie tym? A może sam jesteś taką osobą? Co gorsza, nieprzypadkowo zestawiłem tu narzekanie z religijną piosenką, bo i wśród ludzi wierzących nie brakuje zawodowych narzekaczy. Znam wiele takich osób, u których wiara w Jezusa Chrystusa nie osłabia naszej narodowej skłonności do narzekania. Potrafią nawet w trakcie rekolekcji skupiać się głównie na nieistotnych detalach życia codziennego i gdy tylko rozmijają się one z ich oczekiwaniami (na przykład okno w pokoju znajduje się z niewłaściwej strony lub kontakt umieszczony jest zbyt wysoko), uruchamiają lawinę narzekania. A to utrudnia przyswajanie i przeżywanie duchowych treści.

Narzekanie, które niszczy serca

DEON.PL POLECA

Jestem przekonany, że i ty bez trudu znajdziesz w swoim otoczeniu takie osoby, których paliwem jest właśnie narzekanie na... wszystko. Tymczasem papież Franciszek uczula nas, że (...) narzekanie jest czymś złym, nie tylko wobec innych, ale także kiedy narzekamy na samych siebie, kiedy wszystko wydaje nam się gorzkie. [Narzekania] Są złe - bo odbierają nam nadzieję. Nie podejmujmy tej gry, by żyć narzekaniem!

Każdy z nas może być uczniem, który - skupiony na narzekaniu i frustracjach - nie będzie dostrzegał Jezusa. Warto o tym pamiętać, szczególnie w najtrudniejszych momentach naszego życia. Bądźmy pewni, że Pan nas nigdy nie opuszcza: jest zawsze z nami, także w trudnej chwili. I nie szukajmy schronienia w narzekaniach: szkodzą nam. Szkodzą naszemu sercu - to rada papieża Franciszka, którą należy potraktować jako poważne ostrzeżenie i inspirację do zmiany nastawienia.

Siła wdzięczności zadziała na twoją korzyść

Alternatywą dla narzekania jest dziękczynienie. Pismo Święte jasno określa, że wdzięczność wpisana jest w Boży plan na nasze życie: W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was (1 Tes 5,18). W tym fragmencie na szczególną uwagę zasługują słowa "W KAŻDYM POŁOŻENIU". Kiedy mamy dziękować? ZAWSZE. Nawet jeśli życie wali się nam na głowę albo doświadczamy niewyobrażalnie bolesnej krzywdy? NAWET WTEDY! Za alkoholizm w rodzinie, zdrady małżeńskie, nieuleczalne choroby dzieci? TEŻ!

Jeśli twoje serce buntuje się teraz przeciwko takiej Bożej logice, pozwól chociaż, że wyjaśnię, czym jest dziękczynienie. Bo właśnie w prawidłowym zrozumieniu postawy dziękczynienia znajduje się klucz do dziękowania w każdym położeniu - nawet tym najbardziej okropnym, bolesnym czy bezsensownym. W tym celu posłużę się słowami o. Grzegorza Kramera SJ, który w tekście Być wdzięcznym za grzech na łamach serwisu Jezuici.pl o prawidłowej postawie dziękczynnej pisze w ten sposób:

Dziękczynienie to nie paplanie słowa: dziękuję, ale umiejętność dostrzegania Boga we wszystkim. Bóg nie jest moim grzechem, podobnie jak nie jest moim sukcesem. Ale Bóg jest ze mną w moim sukcesie, ale i wtedy, kiedy grzeszę. Takie podejście umożliwia dziękowanie Bogu i uwielbianie Go mimo naszych zaciśniętych z bólu czy złości zębów. W KAŻDYM POŁOŻENIU! Uczy dostrzegania Bożej obecności w nawet najtrudniejszych sytuacjach, a przez to zaufania, że pomimo całego zła w świecie Bóg jest dobry!

Niezliczone świadectwa ludzi z różnych części Ziemi potwierdzają, że Jego dobroć szczególnie objawia się wtedy, gdy dziękujemy za sprawy trudne i bolesne. A precyzyjniej mówiąc, gdy dziękujemy za Bożą obecność w tych "gorszych momentach" naszego życia. Często wręcz dochodzi do tak radykalnych "zwrotów akcji", jak na przykład dobrowolne zgłoszenie się wieloletniego alkoholika na odwyk czy opamiętanie i zmiana decyzji małżonka, który jeszcze chwilę wcześniej zamierzał denitywnie zakończyć trudny związek małżeński i rozbić rodzinę.

Uwielbienie, które... uratowało mi życie

Być może jednak wystarczy ci mój przykład, gdyż sam doświadczyłem (jak również wielu moich znajomych, którzy zdecydowali się na serio uczynić Jezusa Chrystusa ich jedynym Panem i Zbawicielem) takiego radykalnego i wspaniałego zwrotu akcji. Kiedy depresja zaatakowała mnie po raz kolejny i tak mocno jak nigdy wcześniej, skala psychicznego zniszczenia wydawała się nieodwracalna. Skierowanie na leczenie szpitalne było dla mnie jak wyrok, któremu nie chciałem się podporządkować. Umówiłem się z lekarką, że w pierwszej kolejności pojadę na rekolekcje do lekarza Jezusa, a jeśli to nie pomoże, skorzystam z oferty pomocy szpitalnej... Nie byłem w stanie dojechać sam na rekolekcje formacyjne Domowego Kościoła w jednej z bieszczadzkich miejscowości. Szoferem mojej rodziny z przymusu został więc przyjaciel z naszego kręgu formacyjnego. Z każdym przejechanym kilometrem miał coraz bardziej zatroskaną minę. Nic dziwnego, problemem było dla mnie nawet wypowiedzenie kilku prostych zdań, a przez większą część kilkugodzinnej trasy odpływałem w przerażającą i nieznośną pustkę...

Niewiele pamiętam z tamtej podróży, za to nigdy nie zapomnę modlitwy, która zmieniła wszystko i uratowała mi życie. W czasie jednej z Mszy św., modląc się przed komunią, wypowiedziałem w myślach resztką sił mniej więcej takie słowa: "Duchu Święty, Ty wiesz, że moja psychika nie daje rady. Nie mam w tej chwili żadnych myśli i emocji, ale wiem, że Ty jesteś we mnie, i dziękuję Ci za tę obecność. Ty jesteś w stanie przebić się przez to wszystko, co czyni mnie chorym, i wyprosić dla mnie uzdrowienie. Jezu, przyjdź do mojego serca, bo Cię kocham i dlatego Cię potrzebuję". To, co stało się później, można porównać do włączenia światła w ciemnym pokoju. Miałem silne poczucie powracania do normalności w zawrotnym tempie. Wróciły koncentracja, pełna sprawność umysłowa, wyraźne emocje i wielka radość. Poprawa była tak radykalna, że dzień po zakończeniu rekolekcji, zamiast udać się do szpitala, poszedłem do pracy na kilkunastogodzinny dyżur redakcyjny, gdzie umysłowa, kreatywna praca przychodziła mi wyjątkowo lekko i sprawiała dużą przyjemność. Dlatego Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii (1Kor 9,16) i mocy uwielbienia, która tak bardzo objawia się zwłaszcza w najtrudniejszym położeniu. Uzdrowienie poprzez uwielbienie było dla mnie również namacalnym doświadczeniem sensu słów Sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego, który nauczał: Najlepiej człowiek prosi, gdy dziękuje.

***

Więcej praktycznych ćwiczeń i porad znajdziesz w naszym "Ogarniaczu". Znajdziesz tam m.in.

  • Spójną strategię radzenia sobie z wyzwaniami codzienności
  • 12 inspirujących i motywujących tekstów. Zacznij każdy miesiąc z nową energią!
  • Uniwersalny planer czasu z rozkładem miesięcznym i tygodniowym. Sam decydujesz, w którym miesiącu zaczniesz, nie ogranicza Cię rok kalendarzowy.
  • Proste narzędzia na każdy dzień. Stosowane regularnie, przynoszą zdumiewające efekty.

Notujcie postępy, motywujcie się wzajemnie i dajcie znać, jak wam idzie! :)

***

Adrian Wawrzyczek - mąż, tata, dziennikarz, bloger (jakogarnac.pl), specjalista social media, autor "Ogarniacza"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdybyś tylko znał potęgę tej modlitwy
Komentarze (8)
T
tomasz
2 stycznia 2018, 23:03
Poza tym, może to jest straszne, że to piszę, ale Brat Adrian cierpiał tak bardzo, że nie był w stanie wypowiedziec słów na końcu modlitwy: Twoja wola niech się stanie Panie Boże. ... co w sumie znaczyc może tyle, że nie jest doskonały i nie ma się czym On martwic, :) Widocznie Bóg nie potrzebuje jego doskonałości, JEST SZCZĘŚCIARZEM. Dostał akceptację za to jakim jest. C'est tout.
T
tomasz
2 stycznia 2018, 22:49
"Dziękczynienie to nie paplanie słowa: dziękuję, ale umiejętność dostrzegania Boga we wszystkim. Bóg nie jest moim grzechem, podobnie jak nie jest moim sukcesem. Ale Bóg jest ze mną w moim sukcesie, ale i wtedy, kiedy grzeszę. Takie podejście umożliwia dziękowanie Bogu i uwielbianie Go mimo naszych zaciśniętych z bólu czy złości zębów. W KAŻDYM POŁOŻENIU! Uczy dostrzegania Bożej obecności w nawet najtrudniejszych sytuacjach, a przez to zaufania, że pomimo całego zła w świecie Bóg jest dobry!" Ta teoria ma 2 fragmenty: 1 - Bóg jest ze mną kiedy czynię dobro i kiedy grzeszę - zgadza się; 2- Bóg jest pomimo zła, które mnie dotyka - zgadza się; Ale czy: dziekowac mam Bogu za to, że mam nerwicę, która niszczy moja wolnosc??? Albo za to, że rodzice-katolicy mnie gorszą? Ja gratuluje Bratu Adrianowi za to, że dostał cud uzdrowienia!
27 marca 2018, 20:12
Z tego co zrozumiałem nie dziękuje się za cierpienie czy za to, że rodzice-katolicy mnie gorszą tylko za to, że Bóg jest przy nas w tych momentach i możemy wyprosić u niego łaski
AP
Artur Pruś
2 stycznia 2018, 16:14
Mocne świadectwo, tylko wkradło się małe nieporozumienie - "Kiedy mamy dziękować? ZAWSZE. Za alkoholizm w rodzinie, zdrady małżeńskie, nieuleczalne choroby dzieci? TEŻ!". Otóż nie mamy dziękować za alkoholizm, zdrady, grzechy, itp. Raczej za obecność Boga - również w naszych grzechach i mimo ich. Pozdrawiam
Szymon Żyśko
2 stycznia 2018, 22:08
Myślę, Arczi, że w całości tekstu to doskonale wybrzmiewa. Autor mierzy się z tym, o czym mówisz, choćby przytaczając o. Kramera. Nie łapmy się za słówka :)
T
tomasz
2 stycznia 2018, 15:42
Jak to się ma w kontekscie duchowości jezuickiej? Że Jezus nie był a priori wdzięczny za mękę krzyżową? Jest tutaj jakiś odważny i mądry ojciec SJ?
T
tomasz
2 stycznia 2018, 15:39
Nie przeczytałem całego tego textu, ale uderzyła mnie jedna myśl: Jezus bał się męki krzyżowej i nie dziękował za nią niejako "a priori". Na Krzyżu powiedział, że "Dlaczegó mój Boże zostałem opuszczony w tym momencie?" Prosze o odpowiedź.
D
diablo.krzysztof
27 marca 2018, 20:53
Ja rozumię to tak Jezus przyjął na siebie wszystkie nasze grzechy, kulminacją jego cierpienia było  odczucie jak to jest żyć bez Boga (pamiętajmy do tej pory zawsze żył w ścisłej łączności z Ojcem-nigdy nie doświadczył życia bez niego czyli życia jakie mają grzesznicy, którzy nigdy nie spotkali Boga) po tym  Jak czytamy w Ewangelii według św. Łukasza, Jezus, w szczytowym momencie śmierci, zwracając się do Ojca powiedział: „W Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23,46). - akt nawrócenia człowieka-jedność człowieka z Ojcem co ciekawe przed ukrzyżowaniem Bóg dla nas był Bogiem po ukrzyżowaniu Bog jest Ojcem tak jak dla Jezusa (żródło: http://www.focolare.org/polska/2017/09/13/jezus-opuszczony-okno-boga-okno-ludzkosci/, http://www.nastrazy.pl/herald/czytaj.php?rok=2004&numer=1&plik=opuszczony)