Przez prawie dwadzieścia siedem lat byliśmy zżyci z Janem Pawłem II. Był nam bardzo bliski. Nieraz nawet bliższy niż niejeden członek rodziny. O ile bowiem bywamy mało mobilni w odwiedzaniu własnej rodziny, to jednak na hasło „pielgrzymka papieska” pokonywaliśmy setki kilometrów i oczekiwaliśmy godzinami na spotkanie. Był to niewątpliwie wyraz naszego przywiązania do tego Człowieka. Nic więc dziwnego, że interesowaliśmy się jego stanem zdrowia. Chcieliśmy wiedzieć, na co chorował, jak się czuł, jakie stawiano mu zdrowotne diagnozy.

Wielkie światowe media, które jak Midas, starożytny władca Frygii, chcą wszystko zamieniać w złoto, wcale nam w tym jednak nie pomagały. Bo choć godzi się podawać informacje o chorobie osoby, którą się wszyscy interesują, to nie godzi się zbijać na tym kapitału medialnego. Kimkolwiek byłby chory.

Każda ludzka choroba wymaga nie tylko rzeczowego traktowania, ale także wyczucia, wrażliwości, delikatności i dyskrecji. Właśnie dyskrecji. Kiedy choroba dotyka człowieka, znanego czy nieznanego, prosta ludzka uczciwość nie pozwala nam wykorzystywać jej dla własnych interesów. Miast szukać kolejnych sensacyjnych informacji o chorym, trzeba mu raczej okazać dyskretne współczucie i modlić się za niego. Gdy odwiedzamy w szpitalu kogoś nam bliskiego, wypada zapytać, jakie się czuje i jak przebiega terapia, ale nie wypada już snuć własnych komentarzy i przypuszczeń, szczególnie wówczas, kiedy mamy skłonność do pesymizmu czy plotkarstwa. W komentowaniu choroby Jana Pawła II brakowało czasami wyczucia i dyskrecji.

A sam Chory, swoją pogodą ducha i humorem, z jakim znosił cierpienie, był dla nas wielkim przykładem, jak my sami winniśmy dźwigać codzienne dolegliwości.

Z książki: Józef Augustyn, Cząstka Prawdy, Wydawnictwo M, Kraków 2006.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Chory Papież
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.