Drogocenni i powierzeni Matce Bożej

(fot. bass_nroll/flickr.com)

Cenne dobra rozpoznajemy i chronimy przed różnymi zagrożeniami, na przykład przed kradzieżą, zniszczeniem czy przed profanacją. Domy chronimy piorunochronem, mieszkania zabezpieczamy solidnymi zamkami, samochody i sejfy – systemami alarmowymi itd.

Naszym największym dobrem i najcenniejszą wartością jest Bóg; a zaraz po Nim – człowiek, każdy człowiek. Wszyscy stworzeni jesteśmy na Boży obraz i podobieństwo, dlatego też nikt nikomu nie ustępuje w godności dziecka Bożego. Okazuje się jednak, że choć sporo wiemy o wyjątkowej godności każdego człowieka, to jednak potrafimy poniżać zarówno siebie samych jak i naszych bliźnich. Patrząc na to, jak ludzie siebie wzajemnie traktują, możemy odnieść wrażenie, że chyba rzeczy są cenniejsze od ludzi, gdyż traktowane bywają ostrożniej i delikatniej...

Część 1.

[-konferencja_7_cz1.mp3-]

Część 2.

[-konferencja_7_cz2.mp3-]

***

Krzysztof Osuch SJ podejmuje kilka tematów podwyższonego ryzyka i przedstawia je, być może, wbrew dyktatowi "poprawności". Chętnie rozważą je ci, którzy nie chcą być manipulowani ani przez małodusznych ludzi, ani przez złośliwe demony. Do trudnych tematów należą prorockie upomnienia, gniew i karanie Boga, który zawsze i przez wszystko naprowadza na swe nieskończone Miłosierdzie. Lekcja cierpienia skojarzona jest z …tańcem.

Rozważania adresowane są do różnych osób - zarówno do (już) wierzących, jak i do (jeszcze) czekających "na kamieni nagłe przebudzenie" i "na głębie co u stóp naszych legną".

Zobacz książki autorstwa o. Krzysztofa Osucha SJ:

Książka składa się z kilkudziesięciu rozważań. Autor porusza problem kondycji człowieka, jego pragnień, słabości i grzechów. Jednocześnie wskazuje dar największy, o który nie trzeba zabiegać - bezwarunkową miłość Boga. Jej odkrycie nadaje sens wszystkiemu co, nas spotyka. Bóg kocha grzesznika, a to przecież Dobra Nowina dla każdego.

"I ciebie chce On wybawić z nieszczęść, przed tobą jest dal". Te natchnione słowa, jakie do cierpiącego Hioba skierował przyjaciel, wciąż niosą nadzieję na Bożą pomoc i szczęśliwy finał życia. W podobnym duchu utrzymane są niniejsze rozważania. Pomogą one dostrzec miłość Boga, której doświadczanie jest przedsmakiem Nieba.

Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19,25-27).

Cenne dobra rozpoznajemy i chronimy przed różnymi zagrożeniami, na przykład przed kradzieżą, zniszczeniem czy przed profanacją. Domy chronimy piorunochronem, mieszkania zabezpieczamy solidnymi zamkami, samochody i sejfy – systemami alarmowymi itd.

Naszym największym dobrem i najcenniejszą wartością jest Bóg; a zaraz po Nim – człowiek, każdy człowiek. Wszyscy stworzeni jesteśmy na Boży obraz i podobieństwo, dlatego też nikt nikomu nie ustępuje w godności dziecka Bożego. Okazuje się jednak, że choć sporo wiemy o wyjątkowej godności każdego człowieka, to jednak potrafimy poniżać zarówno siebie samych jak i naszych bliźnich. Patrząc na to, jak ludzie siebie wzajemnie traktują, możemy odnieść wrażenie, że chyba rzeczy są cenniejsze od ludzi, gdyż traktowane bywają ostrożniej i delikatniej...

Niestety, ludzkość wciąż nie jest jeszcze wielką miłującą się rodziną. Nawet we wspólnotach znacznie mniejszych widać ostre linie podziałów, sprzeczne dążenia, przeciwstawne interesy i walki. I co w końcu najgorsze (i przyczynowo pierwsze); otóż do listy naszych zagrożeń trzeba dopisać złe duchy, które nienawidzą i mają upodobanie w szkodzeniu człowiekowi.

Wobec wszystkich zagrożeń nasuwa się zasadnicze pytanie: jak wziąć człowieka w obronę? Czy jest ktoś, kto skutecznie obroni przed zaborczym egoizmem w nas samych i przed nienawiścią demonów? Owszem, jest ktoś taki.

Zawsze blisko nas jest wielki i potężny obrońca – Bóg Ojciec. W obronę bierze nas także Jezus Chrystus. Całe Jego życie, nauczanie i zbawcza śmierć oraz zwycięskie zmartwychwstanie – to jedna wielka obrona człowieka przed bezsensem i rozpaczą oraz mocami ciemności. W obronę bierze nas wreszcie Duch Święty. To On uzdalnia nas, w głębi serc, do postaw i uczuć ufnego dziecka. On nas też pociesza; jest też naszym „adwokatem”, obrońcą w najtrudniejszych próbach.

W obronę bierze nas ktoś jeszcze: Matka. Matka wspaniała, można, potężna, łaskawa i piękna. Jej wielkie (i największe) imię brzmi: Święta Boża Rodzicielka, czyli Matka Boga – Matka Wcielonego Syna Bożego. Jej drugie wielkie imię brzmi: Matka Kościoła, Matka nas wszystkich. My, w Polsce, od kilku wieków obraliśmy Ją za Królową naszego Narodu.

Skąd to zaufanie i nasza śmiałość wobec Matki Jezusa? Ogólnie mówiąc, nasze dziecięce zaufanie i śmiałość wobec Matki Jezusa wypływa z kontemplacji Tajemnicy Wcielenia Syna Bożego i z Jej świętego Macierzyństwa. Momentem inaugurującym duchowe macierzyństwo Maryi wobec całego Kościoła i poszczególnych wierzących jest Kalwaria. Tu z przebitego boku Jezusa wypływają zdroje zbawienia. Tu nasz Pan i Zbawiciel – z wysokości Krzyża – „wyznacza” Swej Matce nowe zadanie. Odtąd ma być Matką wszystkich ludzi; Matką Kościoła, Matką moją, Matką nas wszystkich. To z woli Bożej, z woli swego Syna, Maryja „opiekuje się braćmi swego Syna – pielgrzymującymi jeszcze” (KK 62), a Jej Niepokalane Serce wypełnia macierzyńska miłość.

 

Zobaczmy nieco dokładniej, jak wyraża się macierzyńska miłość Maryi.

W czasie swego ziemskiego życia Maryja rozwijała swą macierzyńską działalność na naszą korzyść w posługiwaniu swemu Synowi i przez posługiwanie swego Syna. Maryja z woli Bożej „oddała się niepodzielnie Osobie i dziełu Syna. Konsekwencją tego niepodzielnego oddania się Maryi Synowi i Jego dziełu jest to, że „Maryja w dalszym ciągu prowadzi swą działalność macierzyństwa duchowego”. Nadal opiekuje się braćmi Syna! A „celem Jej macierzyńskiej działalności jest zjednoczenie nas z Chrystusem, aby każdy z nas mógł powiedzieć: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2, 20) [1].

Z odnowioną radością przyjmijmy do wiadomości, że mamy Matkę! I cieszmy się, że jest Ona potężna w miłowaniu i Piękna! Jej wielkie piękno płynie z napełnienia Bogiem i z miłowania.

Mariolog powie, że tak jak „Maryja zaangażowała wszystkie swe siły fizyczne i duchowe zasoby swego bytu w swe powołanie Matki Jezusa, tak też angażuje się również całym swym bytem w przedłużenie tego powołania, którym jest macierzyństwo duchowe względem nas” (A. Bossard). Totalne zaangażowanie Maryi w duchowe macierzyństwo nie jest jednak suchym faktem, lecz darem serdecznym, który pobudza nas do obdarzenia Jej synowskim uczuciem i czczenia Jej jako najmilszej Matki (por. KK 53).

Ojcowie Soboru Watykańskiego II nalegają jednak, by Maryjna pobożność była dojrzała: „prawdziwa pobożność nie polega ani na czczym i przemijającym uczuciu, ani na jakiejś próżnej łatwowierności, lecz pochodzi z wiary prawdziwej, która prowadzi nas do uznawania przodującego stanowiska Bogarodzicielki i pobudza do synowskiej miłości ku naszej Matce oraz do naśladowania Jej cnót” (KK 67). Synowska, dziecięca więź między nami a Matką nie wyczerpuje się, to oczywiste, w jakiejś ckliwości lub czułostkowości. Matka pomaga nam stać się dorosłymi w Chrystusie. Todlatego tak bardzo potrzebujemy Jej macierzyńskiego działania[2].

Każde święto Matki Bożej jest dobrą sposobnością, byśmy się coraz pełniej otwierali na dobroczynną obecność i działanie naszej Matki. Przyjmijmy Jej macierzyńską troskę i królewską obronę. Pozwólmy Jej, by prowadziła nas do pełnego zjednoczenia z Jezusem. Ona czyni to na swój sposób – delikatny, subtelny, po prostu macierzyński. Ale także prorocki!

Dziesiątki, a nawet setki objawień Maryjnych na przestrzeni dziejów Kościoła dają nam do myślenia i domagają się otwarcia na Jej orędzia, kierowane do coraz to nowych pokoleń. Warto być uważnym i otwartym na Jej przesłania. I to nie tylko na te najbardziej znane – np. z Fatimy, ale także na te współczesne naszym dniom.

Media, goniące za sensacjami „ważnymi” tylko jeden dzień czy nawet tylko parę godzin, jakoś nie zwracają naszej uwagi na Głos Matki Kościoła i Matki ludzkiej rodziny. To my – wyposażeni w zmysł wiary i zdolność rozeznawania w Duchu Świętym – winniśmy pamiętać, że nasza Matka jest wierna i niestrudzenie angażuje się w historię. W tę historię, która dzieje się na naszych oczach i z woli Boga – w swym najgłębszym nurcie – ma być (i jest) Historią Zbawienia. Dana nam Matka troszczy się o to, by tak właśnie było! Troszczy się o to w sposób wyjątkowy. Jak nikt z ludzi. Ona wciąż poucza, napomina i mobilizuje do jasnego opowiedzenia się za Bogiem. Ona, także dziś, bierze w obronę powierzony Jej Kościół. Kieruje do Niego prorockie „mowy”, w których przestrzega przed aktualnymi zagrożeniami dla wiary i pokoju.

Podam teraz przykład Jej Mowy po matczynemu prostej, a zarazem jasnej. Jej słowa niemal natychmiast pomagają precyzyjnie odróżnić działanie „różnych duchów” (czy to dlatego napotykają na opór tam, gdzie powinny być chętnie przyjęte?). Oto kilka cytatów z Orędzi kierowanych za pośrednictwem księdza Stefano Gobbiego do „umiłowanych synów Kapłanów”. „Jako Mama jestem zawsze blisko was. Jestem blisko Kościoła i ludzkości, aby wprowadzić was na drogę wypełniania woli Ojca, naśladowania Syna i jedności z Duchem Miłości – dla coraz większego uwielbienia Trójcy Przenajświętszej.

Zły, szatan, wąż starodawny, ogromny Smok zawsze działał i pracował wszelkimi sposobami, aby odebrać wam, Kościołowi i ludzkości drogocenne dobro pokoju.

Moja macierzyńska funkcja polega więc na doprowadzeniu was wszystkich do wielkiej wspólnoty życia z Bogiem, abyście mogli dojść do słodkiego doświadczenia miłości i pokoju. Nigdy tak jak dziś pokój nie był zagrożony. Walka Mojego przeciwnika z Bogiem staje się coraz silniejsza, bardziej podstępna, stała i powszechniejsza. Weszliście więc w czasy wielkiej próby.

Nadeszły dla was wszystkich czasy wielkiej próby, Moi biedni synowie, tak zagrożeni przez szatana i tak atakowani przez złe duchy. Grożące wam niebezpieczeństwo to utrata łaski i jedności życia z Bogiem. Otrzymał ją dla was Mój Syn Jezus przez Odkupienie, kiedy wyswobodził was z niewoli Złego i uwolnił was od grzechu. Obecnie nie uważa się już grzechu za zło. Przeciwnie, często się go wychwala jako wartość i dobro. Pod zgubnym wpływem środków społecznego przekazu stopniowo dochodzi się do utraty świadomości grzechu jako zła. Przez to popełnia się go coraz częściej, usprawiedliwia i już nie wyznaje.

Jeśli żyjecie w grzechu, wpadacie na nowo w niewolę szatana – poddani jego diabelskiej mocy. Wtedy dar Odkupienia dokonanego dla was przez Jezusa staje się bezużyteczny. Znika też pokój z waszych serc, z waszych dusz i z waszego życia. Moje dzieci, tak zagrożone i tak chore, przyjmijcie Moje macierzyńskie zaproszenie do powrotu do Pana – drogą nawrócenia i pokuty.

Uznajcie grzech za największe zło, za źródło wszystkich osobistych i społecznych nieszczęść. Nigdy nie żyjcie w grzechu. Jeśli zdarzy się wam go popełnić – z powodu waszej ludzkiej słabości lub z powodu podstępnych pokus Złego – natychmiast biegnijcie do spowiedzi. Częstej spowiedzi używajcie jako lekarstwa przeciw szerzeniu się grzechu i zła. Będziecie wtedy żyć w wielkiej wspólnocie miłości i życia z Przenajświętszą Trójcą, ustanawiającą w was Swoją siedzibę. Będzie w was Ona coraz bardziej otaczana chwałą”[3].

To zaledwie parę fragmentów. Kto zechce, może zanurzać się w Jej słowach i zaczerpnąć wiele dobra. Można wejść do jej szkoły. Internet to ułatwia[4].

Bliskość roku 2017 przypomina nam o wielkim wydarzeniu trwającego stulecia: o objawieniach Matki Bożej w Fatimie w roku 1917. Objawieniom, jak wiadomo towarzyszyły pewne orędzia, wezwania, przestrogi, przepowiednie. 

Krajowy Sekretariat Wielkiej Nowenny Fatimskiej (odtąd: WNF) Księży Pallotynów w Zakopanem w takich słowach uświadamia nam aktualność objawienia z Fatimy: „W Fatimie Matka Najświętsza zaprosiła nas do współpracy wdziele zbawienia ludzi. Dziś, gdy stoimy na progu setnej rocznicy Jej objawień, chcemy wziąć sobie do serca to naglące wezwanie do zaangażowania się w ratowanie świata. Nowenna zatem to nasza modlitwa, ofiara, katecheza, apostolstwo, głoszone kazanie, zaproszenie do wspólnego różańca czy nabożeństwa pierwszosobotniego; wszystko po to, by Maryja była bardziej znana i miłowana przez ludzi na całym świecie, by nadszedł czas tryumfu Jej Niepokalanego Serca.

Wielka Nowenna Fatimska nie jest formą nabożeństwa, w ramach którego należy odmówić jedynie konkretne modlitwy. Wielka Nowenna to pragnienie zjednoczenia wszystkich sił i wszystkich serc kochających Maryję, by pomagać współczesnemu światu poznać orędzie fatimskie i odpowiedzieć na prośby Matki Bożej. Nowenna rozpoczęła się 13 maja 2009r., jednak włączyć się do niej można w każdym czasie i może to uczynić każdy, kto chce modlić się i pracować dla Maryi.

Być może budzą się w kimś pewne wątpliwości, co do tego, czy aż tak bardzo potrzebna jest wielka mobilizacja wierzących – dla ratowania świata i zbawienia ludzi; i to w dodatku w powiązaniu z Fatimą. Ktoś mógłby powiedzieć, ze wystarcza odniesienie do Ewangelii i misji Kościoła.

– Niech dwie wypowiedzi, Jana Pawła II i Benedykta XVI rozwieją nasze wątpliwości.

„Stoimy obliczu największej w dziejach konfrontacji, przez jaką przeszła ludzkość Znaki czasu przemawiają za tym, że znajdujemy się w orbicie wielkiego zmagania pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy potwierdzeniem a zaprzeczeniem Boga, Jego obecności w świecie oraz zbawienia, które w Nim ma swój początek i kres (…) Znaki te wskazują na Niewiastę, wespół z którą winniśmy zejść nad tę krawędź czasu, jaka wytycza kończące się stulecie i tysiąclecie. Właśnie z Nią powinniśmy stawić czoła tym zmaganiom, których nasz czas jest pełen” (Jan Paweł II, Santa Maria Maggiore, 8 XII 1981).

Z kolei Benedykt XVI tak mówił homilii, w Fatimie 13 maja 2010: „Łudziłby się ten, kto sądziłby, że prorocka misja Fatimy została zakończona. Tutaj odżywa ów zamysł Boga, który stawia ludzkości od samych jej początków pytanie: «Gdzie jest brat twój, Abel? [...] Krew brata twego głośno woła ku Mnie z ziemi!» (Rdz 4, 9). Człowiek może rozpętać cykl śmierci i terroru, ale nie może go zatrzymać... W Piśmie Świętym często widać, że Bóg poszukuje sprawiedliwych, aby ocalić miasto ludzkie i to samo czyni tutaj w Fatimie, kiedy pyta: „Czy chcecie ofiarować się Bogu, by znosić wszelkie cierpienia, które On zechce na was zesłać w akcie zadośćuczynienia za grzechy, przez które jest obrażany i jako błaganie o nawrócenie grzeszników?» (Pamiętniki Siostry Łucji, I, 162)”.

To, co zostało powiedziane dysponuje nas wewnętrznie, do włączenia się w WNF.

„Odmawiamy różaniec, najlepiej codziennie. Jeśli ktoś nigdy go nie odmawia, nie ma z Nowenną nic wspólnego.

Odprawiamy nabożeństwo pierwszych sobót, w którym uczestniczymy przez kolejnych pięć pierwszych sobót miesiąca. Kto w trakcie trwania Nowenny ani razu nie odprawi tego nabożeństwa, nie jest jej uczestnikiem.

Świadomie poświęcamy się Niepokalanemu Sercu Maryi. Bez oddania się Matce Najświętszej trudno mówić o życiu orędziem fatimskim, a tym samym o uczestnictwie w Wielkiej Nowennie Fatimskiej.

Uczestniczymy w Nowennie przez odmawianie modlitw WNF, np. raz w tygodniu.

Uczestniczymy w nabożeństwach fatimskich odprawianych trzynastego dnia miesiąca. Udział w nich nie jest jednak warunkiem koniecznym.

Poznajemy coraz lepiej Maryję przez lekturę książek i uczymy się coraz bardziej miłować Ją na co dzień. Nikt z nas nie będzie apostołem orędzia fatimskiego, jeśli sam najpierw go nie pozna i nie zacznie nim żyć”.

Przyjmij, o Matko Boga i Matko moja,

tę Wielką Fatimską Nowennę, jaką odprawiam

ku Twojej czci i chwale Trójcy Świętej, niegasnącej światłości.

Tego Boskiego blasku potrzebują moje stopy,

gdy idę przez świat, pełen niepokoju i często zagubiony.

Dziewico z Fatimy, towarzysz mi w drodze!

Prowadź do Twego Syna! Zaprowadź do portu zbawienia.

Módl się za mną, grzesznym, teraz i w godzinę mojej śmierci! Amen[6].

Do stóp Twoich, o Maryjo, przyszliśmy dziś Twoi synowie i córki dobrowolnie związani świętymi ślubami zakonnymi, aby poświęcić się Twemu Niepokalanemu Sercu.

Łącząc modlitwy z ofiarami wspomagać będziemy biednych grzeszników, których los takim smutkiem przepełnia Twoje Niepokalane, Macierzyńskie Serce. Pragniemy wynagradzać Ci wszystkie zniewagi i rany doznane z winy naszej i naszych braci.

Aby pocieszyć Twoje Niepokalane Serce, spełniać będziemy Jego życzenia, poświęcając pierwsze soboty miesiąca czci Twego Niepokalanego Serca przez nabożeństwo według Twoich wskazówek. Kochać będziemy tak drogi Ci różaniec święty (Jasna Góra, 19 sierpnia 1946, fragment).


[1] Por. Mały Słownik Maryjny. Macierzyństwo duchowe (Alphonse Bossard)

[2] Tamże.

[3] Ks. Stefano Gobi «DO KAPŁANÓW, UMIŁOWANYCH SYNÓW MATKI BOŻEJ» 1973- 1998. Wyd. „Vox Domini”, Katowice. Adres: Wydawnictwo „Vox Domini” 43-190 Mikołów, skr. pocz. 72.

[5] Poniższe punkty (w zmienionym układzie i po pewnym skróceniu) zaczerpnąłem z maila, który miał swe źródło (najprawdopodobniej) w pallotyńskim Sekretariacie WNF – w Zakopanem.

[6] „Słowa, które leżą u podstaw tej modlitwy, wypowiedział Ojciec Święty Jan Paweł II podczas czuwania modlitewnego w Fatimie, 12 maja 1991 r.. Niech i nam pomogą one trwać blisko Matki Najświętszej i nieustannie przywołują Jej obecność, byśmy szli drogą zbawienia. Wołajmy słowami tej modlitwy zawierzenia, prosząc by Maryja prowadziła dzieło Wielkiej Nowenny Fatimskiej, by Orędzie Fatimskie poznał świat, a tym samym Maryja była „bardziej znana i miłowana”.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Drogocenni i powierzeni Matce Bożej
Komentarze (3)
ZP
z podziękowaniami :)
21 kwietnia 2011, 12:37
- «Podobnie rzecz się ma ze słowami, które czytasz i nad którymi się zastanawiasz», rzekł eremita. «Nie możesz ich zatrzymać, przechodzą one przez ciebie, a trud uważasz za daremny. A1e - choć ty tego nie spostrzegasz - one rozjaśniają twoje myśli i oczyszczają serce». (Za: Gotthart Preser) Czytam i czytam, i czytam ten Deon.pl... I mam już dobre owoce w moim koszyku!
A
Autor
21 kwietnia 2011, 12:25
Kapitalnie o KOSZYKU! W tekście pisanym pominąłem opowiastke o "KOSZYKU". Wklejam ją tu: Na skraju pustyni żył pewien pustelnik. Pewnego dnia nawiedził go młody mężczyzna, który skarżył się na swoje cierpienie. «Czytam tak wiele świętych tekstów, zagłębiam się w piękno słów, chciałbym je wszystkie zatrzymać i zachować je w sobie jako odblask wiecznej Prawdy. Ale nie udaje mi się to, wszystko zapominam. Czy ten mozolny trud czytania, nie jest całkowicie daremny?». Pustelnik przysłuchiwał mu się uważnie. A kiedy młody człowiek skończył mówić, kazał mu podnieść zabrudzony i zeschły koszyk, który leżał obok szałasu. «Przynieś mi wody pobliskiego źródła», powiedział. – «Czyżby nie zrozumiał mojego py¬tania», pomyślał sobie młodzieniec. Niechętnie wziął zabrudzony koszyk i poszedł do źródła. Gdy powrócił, woda już dawno po drodze wysączyła się. «Idź jeszcze raz», powiedział pustelnik. I tak młodzieniec musiał iść po wodę raz trzeci i czwarty. Był posłuszny, gdyż myślał sobie, że starzec wystawia na próbę jego posłuszeństwo, zanim mu odpowie. Zatem wciąż na nowo napełniał koszyk wodą, a woda za każdym razem wyciekała z koszyka. Po dziesiątym razie eremita pozwolił mu zaprzestać nosić wodę. - «Przyjrzyj się koszykowi», powiedział starzec. - «Jest on zupełnie czysty», powiedział młody człowiek. - «Podobnie rzecz się ma ze słowami, które czytasz i nad którymi się zastanawiasz», rzekł eremita. «Nie możesz ich zatrzymać, przechodzą one przez ciebie, a trud uważasz za daremny. A1e - choć ty tego nie spostrzegasz - one rozjaśniają twoje myśli i oczyszczają serce». (Za: Gotthart Preser)
&
"FIAT"
21 kwietnia 2011, 10:35
Kapitalnie o KOSZYKU!