Grzegorz Kramer SJ: grzech jest drogą do Boga

(fot. aj)

Nie ma takiej sytuacji w życiu, która by nas całkowicie pogrążyła. Nie ma takiego grzechu, który nie mógłby zostać wybaczony, skreślony - mówi Grzegorz Kramer SJ. Posłuchaj jednej z 10 rad Jezusa dla mężczyzn.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Grzegorz Kramer SJ: grzech jest drogą do Boga
Komentarze (11)
Jack French
12 lutego 2016, 17:57
Grzech nie jest drogą do Boga. Grzech jest brakiem Boga, jest jego zaprzeczeniem. Drogą do Boga jest zerwanie z grzechem. Czyż nie?
Andrzej Ak
11 lutego 2016, 17:04
Można też inaczej. Na naszej drodze do Boga zło zawsze sprawi, iż my dopóścimy się jakiegoś grzechu. Droga do Boga jest jakby nieidealną sinusoidą, na której są nasze wzloty w wierze, ale są też i upadki. Ważne jest to, aby nauczyć się radzić sobie z tymi upadkami i jak najszybciej z nich powstawać oraz się od nich odwracać. Druga płaszczyzna jest taka, iż ci którym wydaje się, iż stali się święci lub sięgnęli świętości Boga są poddawani doświadczeniom własnych upadków. Im ktoś wyżej się wspina tym upadki są boleśniejsze i bywają potężniejsze. Tak samo jest w naszej duchowości. A co do epizodu z prostytutką. Jezus przejrzał fałszywe serca tamtych mężczyzn, którzy  przyprowadzili ją na ukamienowanie. Oni postrzegali tamtą kobietę, iż jej uroda była powodem ich grzechu, bo większość z nich z nią cudzołożyło. To co Jezus uczynił na piasku ukazało im prawdę o nich samych. Tyle była warta sprawiedliwość tamtych ludzi. A jak jest obecnie? Ilu niewinnych odsiaduje w więzieniach za kogoś innego wyroki?
Rafał Dąbrowa
11 lutego 2016, 13:30
Chyba do piekła...
P
Pawel
11 lutego 2016, 12:04
Gelu, dobry pomysł, szkoda że tak rzadko ale i tak obejrzę
11 lutego 2016, 12:03
Właściwie to na wszystkie zdarzenia nie będące po naszej myśli można spojrzec jak na drogę prowadzącą nas ostatecznie do Boga, i to jest bardzo pocieszające. Tylko trzeba mieć oczy i uszy otwarte i nie bać się pokonywać przeszkód, tak jak płotkarz który skacze przez płotki tak i człowiek może wznieść się ponad to co jest złe i właśnie dzięki temu co jest czasem złe nabierze siły, wzmocni się i obróci się to ostatecznie w jego życiu w dobro. Jak zwichnę palec i będzie mnie bolał to potem jak palec wyzdrowieje i będę czuć się dobrze nie będę tęsknić za stanem kiedy palec bolał, był spuchnięty i trzeba było go wziąć w łupki natomiast ta sytuacja w przypadku podobnego zdarzenia przypomni mi jak wtedy się czlowiek czuje z takim palcem i jak postępować, zeby nie dopuścić to podobnej sytuacji skutkującej taką kontuzją.
11 lutego 2016, 09:23
Paradoks polega na tym, że dopiero 'przyłapanie' na grzechu daje szansę na nawrócenie. Na grzechu można się przyłapać samemu - ale zazwyczaj znacznie lepiej widzą go Ci którzy patrzą na mnie z zewnątrz. Stwierdzenie, że jakieś postępowanie jest niezgodne z Prawem nie jest sądzeniem. To jest tylko wypowiedzenie osądu jakie wydaje nasze sumienie - jeśli tego nie zrobimy "wina spadnie na nas". Sądzeniem jest próba samodzielnego wymierzenia czy ustalenia komuś kary za coś co nasze sumienie nazwało grzechem. Zarówno kobieta jak i sędziowie się nawracają... ona bo jej grzech wskazali jej ludzie i przyprowadzili do Jezusa, oni bo ich grzech wskazał im Jezus.
11 lutego 2016, 10:44
Skoro więc już sam tytuł tego filmu brzmi "Grzech jest drogą do Boga", to Twoja wypowiedź brzmi trochę w stylu dzisiejszej retoryki politycznej: "Zasadniczo zgadzam się z przedmówcą, ALE...". Czyli? ​Ps. Nawrócenie≠Zawracanie. Nie ma w greckim oryginale w tym miejscu słowa oznaczającego "zawróć", tylko "zmień/przemień swoje myślenie".
11 lutego 2016, 12:31
Całkiem trafnie odczytałeś wpis... To nie jest dziejsza retoryka :-) to tradycyjny styl retoryki sarmackiej. Nie wypadało powiedzieć, że mówiący przed Tobą brak szlachcic głupio mówi :-) Grzech nie jest drogą do Boga. Grzech jest okazją byś zmienił swoje myślenie i nawrócił się - nie musisz zawracać, rusz ku Bogu z miejsca gdzie jesteś. Człowiek, który nie doświadcza swojej grzeszności nie potrzebuje Zbawienia. Jest smowystarczalny.
11 lutego 2016, 13:03
Dla mnie to styl retoryki trochę dziwny. Nie prościej powiedzieć, że się nie zgadza z przedmówcą, niż tworzyć jakieś dziwne zasłony przez które się trzeba przebijać? Najciekawsze jest to, że w Twojej wypowiedzi i powyższym filmiku nie widzę żadnej sprzeczności, także tym bardziej wydaje się to takim niezgadzaniem się na siłę. Widzę, że na jakieś tajmemniczej podstawie założyłeś, ze jeszcze tego nie "ruszyłem ku Bogu". Załóżmy więc mimo wszystko, że już to zrobiłem. Staram się żyć zgodnie z PŚ, naukami Kościoła i w bliskości z Bogiem. Oczywiście upadam jak każdy i grzeszę. Co więc z tym nawróceniem wtedy?
12 lutego 2016, 09:58
OK To wersja dla Ciebie. Grzech nie jest drogą do Boga. Drogą do Boga jest przyznanie się i żal za popełniony grzechu oraz chęć uniknięcia nastęnego grzechu. Człowiek może mieć źle ukszatałtowane sumienie, a do tego popadając w grzech osłabia swoją wrażliwość - stąd często impuls do nawrócenia musi przyjśc do grugiego człowieka. Tytuł artykułu jest prowokacją, którą autor stara się wytłumaczyć w tekście. Mimo kiepskiej motywacji spotkanie z Jezusem odmieniło wszystkich: i przyprowadzoną siłą kobietę i jej oskarżycieli...
15 lutego 2016, 10:27
Tytuł artykułu jest prowokacją, którą autor stara się wytłumaczyć w tekście. Wybacz ale po tym co piszesz ogólnie, a zwłaszcza po powyższym cytacie cieżko nie mieć wrażenia, że komentujesz i nie zgadzasz się na siłę z niewiadomo czym. Jaki artykuł i jaki tekst? Ale zostawmy to już...Raczej chodziło mi o ruszenie rozmowy dalej, a nie powtarzanie w koło tego, co już zostało powiedziane. Co z moim ostatnim pytaniem? Co z wezwaniem Jezusa do nawrócenia w przypadku mnie i Ciebie?