Kto biczuje ciało...

(fot. theroamincatholic/flickr.com)

Autorzy Ewangelii unikają podawania drastycznych szczegółów ubiczowania Chrystusa, czy innych zadawanych Mu tortur. Zadowalają się lakonicznym stwierdzeniem:„Został ubiczowany”. To wszystko. O czym jednak piszą nieco więcej? Że Jezus został zdradzony, opuszczony przez najbliższych, samotny, wyszydzony, upokorzony i odrzucony. (Mt 27, 26-31; J 19, 1,5)

Dlaczego Ewangeliści tak rozłożyli akcenty? Po pierwsze, nie są zainteresowani wywoływaniem czysto psychologicznych, spontanicznych reakcji czytelnika, jak chociażby w filmach grozy czy w thrillerach. Szukają raczej teologicznego znaczenia tego, co się dzieje. Po drugie, bardziej podkreślają relacyjny i niewidoczny wymiar cierpienia, niż jego zewnętrzne fizyczne oznaki. Podczas Ostatniej Wieczerzy, Jezus nie mówi: „Niedługo będę biczowany, torturowany, opluty”, lecz "Wszyscy zwątpicie we Mnie” (Mk 14,27) lub „Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego” (J 16, 22).

Moim zdaniem, Mel Gibson w swojej „Pasji” popełnił błąd, ukazując w niezwykle wymyślny sposób zsieczenie Jezusa biczami, czy inne męczarnie. Dalekie jest to od ducha Ewangelii, aczkolwiek działa silnie na emocje i wyobraźnię. Czy i jak przedstawiać sobie scenę ubiczowania Chrystusa? Czy powinniśmy karmić oczy tym okrucieństwem? Ubiczowanie było wstępem do ukrzyżowania, aby osłabić nieszczęśnika. Jednak w głębszym, teologicznym sensie jest pogardą okazaną ciału ludzkiemu, czyli całemu człowiekowi.

DEON.PL POLECA

Wysłuchaj rozważania

[-09_kto_biczuje_cialo_nie_kocha_siebie.mp3-]

Niechęć do ciała i nieszanowanie jego ograniczeń, niekoniecznie oznacza bezpośrednie zadawanie sobie bólu, jak rozumiano to w późnym średniowieczu. We współczesnej kulturze dokonuje się to w inny sposób. Duch nadal musi zwyciężyć nad ciałem, umęczyć je, niejako zawiesić w istnieniu, zminimalizować jego zgubny wpływ. Ale dzieje się to, na przykład, przez przesadne odchudzanie, aby poprawić swoją sylwetkę i cerę; bolesne operacje plastyczne, mające upiększyć nieakceptowany wygląd, przedłużanie i skracanie kończyn. W naszych czasach zażywamy tony tabletek, by oszukać zmęczenie, stres i sztucznie przywrócić sobie wigor. Często unikamy aktywnego wypoczynku, a nawet pościmy w celu poprawienia swego mniemania o sobie. W grę wchodzi również przesadna dbałość o zdrowie; seks wypreparowany z miłości i różne formy chwilowej ucieczki z więzienia ciała przez używki i uzależnienia.

Korzeń wszystkich tych działań nie tkwi jednak w ciele, lecz w ludzkim duchu. To nie ciało jest dla nas problemem, lecz jakieś wewnętrzne przekonanie, że nie jesteśmy, kochani, akceptowani, że cechuje nas wybrakowanie, niekompletność i brzydota, że Bogu coś w nas nie wyszło.

Św. Ignacy Loyola pisze, że zanim człowiek nie odda się całkowicie Bogu, lubi cierpieć i wytrzymywać dolegliwości ciała. Kiedy jednak odda się już Bogu, traktuje swoje ciało lepiej, już nie jako rzecz, która do niego należy, ale jako własność Boga”.

Ciekawe, że na Sądzie Ostatecznym Jezus będzie nas rozliczał głównie z uczynków względem ciała, a nie ducha. Będzie się pytał, czy zaspokoiliśmy czyjś głód lub pragnienie, czy okryliśmy nagiego, czy towarzyszyliśmy komuś podczas choroby lub pobytu w więzieniu. U św. Łukasza bliźnim jest człowiek pobity przez zbójców z licznymi ranami, które opatruje miłosierny Samarytanin.

W przeciwieństwie do ubiczowania, wykpienie Jezusa jest w Ewangeliach opisane bardziej szczegółowo. Rzymscy żołnierze, którzy z pewnością mieli za sobą wiele egzekucji, tym razem spotykają człowieka, który nikogo nie zabił, lecz – jak mówiono- uważał się za króla. Według Ewangelii św. Mateusza, okrutne wyszydzenie Jezusa jest pomysłem żołnierzy, rodzajem zabawy, którą sobie urządzili ze skazańcem, wiedząc, o co został oskarżony. Nie musieli tego czynić, ale uczynili. Piłat kazał Jezusa jedynie ubiczować i odprowadzić na miejsce stracenia. U Mateusza żołnierze parodiują ziemskiego króla. Zdzierają z Jezusa Jego ubranie, zakładają Mu szkarłatną, czyli czerwoną pelerynę, którą nosił zwykły rzymski legionista, a po wyszydzeniu ściągają płaszcz i ponownie ubierają Chrystusa w Jego własne szaty. Korona cierniowa nie oznacza tutaj jedynie dodatkowej tortury. Ciernie to imitacja promieni boskiej władzy Cezara, które rozchodzą się od niego we wszystkich kierunkach. Berło jest z trzciny, a nie ze złota. Pokłony to kontrast do oddania hołdu Jezusowi przez trzech mędrców. Chrystus bity po głowie i opluty, jest przeciwieństwem ziemskiego króla, który raczej zadaje przemoc innym, niż ją przyjmuje.

Oczywiście, żołnierze przede wszystkim ranią swoim zachowaniem Jezusa. Ale być może równocześnie wyładowują na Nim całą agresję, rozczarowanie i niezadowolenie, które żywią wobec własnego władcy, Cezara. Zdarza się, że czasem jesteśmy adresatami czyjejś nieuprawnionej agresji. Czujemy, że to nie w naszą stronę powinna ona być skierowana. Z drugiej strony, przemoc fizyczna, werbalna lub gniew wobec kogoś słabszego, może być projekcją naszych niewyrażonych reakcji, które ukrywamy przed „silniejszymi” od nas, ponieważ nie potrafimy ich z siebie wydusić. Z kolei nieraz ktoś może wykorzystywać naszą słabość, aby zrekompensować sobie doznane rany czy upokorzenia ze strony „silniejszych”, których się boi.

Podczas gdy Mateusz wyraźnie pisze o wyszydzeniu Jezusa, św. Jan nie nazywa postępowania żołnierzy w ten sposób.W jego wersji legioniści narzucają na Jezusa purpurową szatę, którą tylko cesarz mógł nosić i pędzą Go z powrotem na dziedziniec. Pytanie, skąd żołnierze nagle mogli wziąć tam szatę cesarską. To oczywiście celowy dodatek św. Jana. Jezus pojawia się przed Żydami w koronie cierniowej i szacie imperatora. Piłat chce raczej wyśmiać i rozsierdzić samych Żydów, którzy, jego zdaniem, zasługują na takiego a nie innego króla. Wyśmiać, bo to król bezbronny, rodzaj religijnego szaleńca. Oburzyć, bo ich król ubrany jest w strój rzymskiego Cezara, co poniekąd sugeruje, kto tu tak naprawdę rządzi. Być może dzięki tym okrutnym praktykom, Jezus jeszcze bardziej zdał sobie sprawę, jak bardzo człowiek potrzebuje pomocy i odnowy.

Kogo ja widzę w Jezusie stojącym w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym? Czy rzeczywiście chcę być poddanym do takiego króla?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kto biczuje ciało...
Komentarze (22)
F
Fil-M
15 kwietnia 2011, 23:36
(...) film “Śmierć rotmistrza Pileckiego” miał światową premierę na Festiwalu Polskich Filmów w Los Angeles, gdzie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem widzów polskich i amerykańskich, którzy porównywali film do “Pasji” Mela Gibsona. <a href="http://www.terezin.europa-auschwitz.pl/layout/set/print/content/view/full/18662">http://www.terezin.europa-auschwitz.pl/layout/set/print/content/view/full/18662</a>
:
:(
7 kwietnia 2011, 13:42
Skad wiesz czy to atak demona na Gibsona, a moze własnie "znak Boga"? Ewo, co Ty piszesz?!
Rafał
7 kwietnia 2011, 12:05
~Ewa To nie Bóg chce naszego upadku, tylko szatan. Bóg pragnie uświęcenia każdego człowieka - po to objawił swoje Słowo i zesłał Syna na odkupienie naszych grzechów. Za każdym razem gdy upadamy Chrystus stoi przed nami z wyciągniętą ręką, aby nas podźwignąć. Zaznaczyłem, że Pasja nie jest filmem dla dzieci, może nawet nie dla młodzieży - tylko dla dorosłych ludzi znających Ewangelię.
E
Ewa
7 kwietnia 2011, 08:35
Azariaszu piszesz: . I dlatego uważam, że to dzieło poczyniło wiele dobrego dla pełnego zrozumienia ogromu cierpienia Chrystusa. Jak wielka jest Jego miłość, jak wielka cena odkupienia naszych grzechów. Moim zdaniem ten film to dzieło natchnione. Zresztą atak demona na Gibsona po realizacji tego filmu tylko to potwierdza. Niestety Mel nie dał rady – módlmy się za niego, żeby podźwignął się z upadku. " Czy rzeczywiście kochajacy rodzic ukazuje dziecku krwawe perwersyjne sceny ze swojego cierpienia - dla dobra tegoz dziecka? Za co to dziecko karze, jezeli to dziecko wcale jego cierpienia nie chciało i to był własny wybór rodzica? Czy tak wyglada miłosć do dziecka? Czy Bóg chciałby tego filmu? Skad wiesz czy to atak demona na Gibsona, a moze własnie "znak Boga"?
6 kwietnia 2011, 23:53
Jaki ociec pragnie, by dzień w dzień przypominano mu o męce zadanej jego synowi? O pokrętna teologio chrześcijańska. Popełniasz imho podstawowy błąd: przenosisz model ziemskiego ojcostwa na relacje między Ojcem a Synem. Obawiam się, że to jednak nieco inne kategorie.
A
Anna
6 kwietnia 2011, 19:49
Brawo jezuici z Deonu. brat robot nadal sieje nienawiść
6 kwietnia 2011, 16:14
Dla wszystkich fanów "Pasji" Gibsona: <a href="http://tygodnik2003-2007.onet.pl/0,1153260,druk.html">tygodnik2003-2007.onet.pl/0,1153260,druk.html</a>
Rafał
6 kwietnia 2011, 09:59
Jest oczywiste, że nie jest to film dla dzieci – dla dzieci są inne formy zaznajomienia ich z Męką Pańską. Trudno mi wyobrazić sobie, żeby ktoś oglądał „Pasję” tylko dla widoku krwawych scen – bez odniesienia do Ewangelii. I dlatego uważam, że to dzieło poczyniło wiele dobrego dla pełnego zrozumienia ogromu cierpienia Chrystusa. Jak wielka jest Jego miłość, jak wielka cena odkupienia naszych grzechów. Moim zdaniem ten film to dzieło natchnione. Zresztą atak demona na Gibsona po realizacji tego filmu tylko to potwierdza. Niestety Mel nie dał rady – módlmy się za niego, żeby podźwignął się z upadku.
Bolesław Zawal
6 kwietnia 2011, 08:41
Ewa może masz i rację co do sposobu ukazania scen drastycznych co nie zmienia wogule faktu, że tak olbrzymie  cierpienie Chrystus przechodził. Zadaję sobie również pytanie czy reżyser nie zrobił tego w sposób celowy aby bardziej wstrząsnąć odbiorcą właśnie dlatego żeby każdy oglądający miał pełną świadomość ogromu cierpień Jezusa. Bardziej przeraża mnie świadomość tego cierpienia jakie nie zostało ukazane a jakie napewno przeszedł Jezus przed śmiercią a jakiego nikt nie jest w stanie nawet sobie wyobrazić. Wiem że kochający ojciec czy też matka swojemu dziecku chcąc ukazać swojemu dziecku że coś jest gorące pozwoli dotknąć coś dobrze ciepłego bo same słowa niestety ale są dla malucha czystą abstrakcją wiem że takie postępowanie może wyglądać sadystycznie ale cuż ja mogę nato poradzić poprostu tak to działa. Wyobraziłem sobie dobrą wolę reżysera i w ten sposób jest mi lżej znieść właśnie ten sadyzm ukazany przez niego w filmie.
E
Ewa
5 kwietnia 2011, 20:16
tolku piszesz: "Myślę, że każda sytuacja jest dobra aby wyjaśnić młodemu człowiekowi w odpowiedni sposób i cierpienie i radość wszelkie próby izolowanie od tego jest wychowywaniem na potwora który nie rozumie co oznaczają uczucia strach, radości, cierpienia, smutku jedynie odpowiednio wyjaśniona doza każdego z uczuć czyni pełnowartościowynm człowiekiem, który rozumie otaczający świat". Wyjaśniać tak. Przedstawiac - jak najbardziej - ale w NORMALNY sposób.A na filmie zostało pokazane w perwersyjny, wynaturzony sposób ze zbliżeniami -  lubując sie tym obrazem. Reżyser powinien sie leczyc i dopiero potem robic filmy.
Bolesław Zawal
5 kwietnia 2011, 19:31
Kżdy z nas odbiera inaczej sceny czytane i sceny oglądane uważam za bardzo dobre powstanie filmu "Pasja" Gipsona. Niektórzy ludzie ze słabszą wyobraźnią mogli zobaczyć na własne oczy jak wyglądało cierpienie Chrystusa, mogli zobaczyć jego ogrom i do czego jest cdolny człowiek. Ewo proszę nie przyrównuj wychowania na sadystę do wychowania w świadomości normalnego życia. Uważam, że jakiekolwiek izolowanie ilu podkreślanie czegokolwiek nie wpływa dobrze na wychowanie młodego pokolenia. Myślę, że  każda sytuacja jest dobra aby wyjaśnić młodemu człowiekowi w odpowiedni sposób i cierpienie i radość wszelkie próby izolowanie od tego jest wychowywaniem na potwora który nie rozumie co oznaczają uczucia strach, radości, cierpienia, smutku jedynie odpowiednio wyjaśniona doza każdego z uczuć czyni pełnowartościowynm człowiekiem, który rozumie otaczający świat.
Bolesław Zawal
5 kwietnia 2011, 18:58
"Moim zdaniem, Mel Gibson w swojej „Pasji” popełnił błąd, ukazując w niezwykle wymyślny sposób zsieczenie Jezusa biczami, czy inne męczarnie" - czy o. Dariuszowi można ufać i liczyć się z jego zdaniem skoro tyle razy już dał powód aby nie wierzyć w jego poglądy i wywody a cóż dopiero w rozważania? Gdyby takie zdanie napisał np. JP2 to na pewno można by uwierzyć. Albo inni "tacy bardziej mniej amerykańscy" jezuici. Anno już wiemy jaki Ojciec Dariusz jest może teraz dla odmiany napisz jaki w przyszłości ma być? Może to uprości dla niego sprawę i będzie wiedział jak ma postępować.
K
kasia
5 kwietnia 2011, 11:32
 Mnie zaciekawił i zastanowił te fragmenty: Św. Ignacy Loyola pisze, że kiedy człowiek odda się już Bogu, traktuje swoje ciało lepiej, już nie jako rzecz, która do niego należy, ale jako własność Boga”. Ciekawe, że na Sądzie Ostatecznym Jezus będzie nas rozliczał głównie z uczynków względem ciała, a nie ducha. W nich widze główna wartosć tego rozważania a nie robienie recejzji filmu Gibsona. chicałabym też zwrócić uwagę że spelniając uczynki wobec ciała, karmiąc opatrując rany itp. tak naprawdę podnosimy tez na duchu. Człowiek odzyskuej poczucie bezpieczeństwa, zaufania do innych wiarę w to że jednak naswiecie jest dobro. Jezyk milosierdzia to jezyk konkretów. Jezus nie biczował się sam, nie poszukiwał cierpienia ono go "zmiażdzyło". Przyszło z zewnątrz. Ale On umial je przyjąć.  
E
Ewa
5 kwietnia 2011, 11:18
 do sfistack W Hitlerjugend nakazywano ogladanie młodzieży i dzieciom takie krwawe sceny.Własnie tak przedstawiane w taki sposób jak w Pasji. Mieli sobie wyobrazic mękę i cierpienie kogos kogo kochają i kto ich kocha.Potem wychowywali i opiekowali sie zwierzątkiem. Gdy juz je pokochali mieli mu wydłubac oczy i go zabic w podobnie krwawy sposób. Do czego Hitlerjugend doprowadziło juz wiemy. Dlatego chyba lepiej gdy dzieci maja te misie i lalki Barbie...
S
sfistack
5 kwietnia 2011, 10:28
Film "Pasja" to jak już wiemy nie sam wymysł Gibsona (swoją drogą życzę mu powrotu do normalności) Film ten powstał na kanwie książki, pod tym tytułem a napisanej przez Katarzynę  Emmerich. Co innego, jak reżyser przedstawi zawarte w niej fakty. No, zgodzić się trzeba że ... z dużą dbałością o szczegóły. Ale film sam jest dobry, żeby nie powiedzieć więcej. Dlatego uważam, iż dzieci na pewno nie powinny oglądać tego filmu (kto był w kinie pewnie pamięta tę ciszę przy wyjściu) natomiast nie czynił bym go filmem niszowym. Ale problem jest głębszy; czy dzieciom mówić o tych rzeczach? Puszczać lub czytać bajki z akcentem zła (dobro w końcu to zło zwycięża ale dziecko wie o czym mówimy) czy też zabierać dzieci na uroczystości pogrzebowe? Czy mamy je zostawić w swoim świecie śmiesznych misiów, lalek, samochodzików a żołnierzyki pochować? Czy też powinniśmy niejako przyzwyczajać je do życia, które nie przypomina różowego świata Barbie? I idąc dalej możemy zadać sobie pytanie czy my, dorośli progu 21-go wieku wiemy czym było kiedyś biczowanie? Jak drastyczne mogło być i co nam ta wiedza da? Dla mnie już samo myślenie o zadawaniu cierpienia jest bólem - jest nie do zniesienia. Nie wiem jak bym się zachował w SB-ckim więzieniu, na przesłuchaniu a co dopiero jak widzę rzemienie zakończone wymyślnymi kostkami, haczykami .... I ta świadomość dźwigania, na pociętych plecach kawałka belki... No, ludzie - proszę ja Was... Ale dobrze, że o tym wiem, dobrze, że mogę sobie wyobrazić ogrom bólu, który został zadany. Jesteśmy społeczeństwem, którym  czasami należy wstrząsnąć - stacje Drogi Krzyżowej czy Gorzkie Żale(jak ktoś w ogóle chodzi..) to trochę za mało. Pozdrawiam i życzę pełnego przeżycia Świąt Wielkiej Nocy.
Dariusz Piórkowski SJ
5 kwietnia 2011, 08:11
Do Pani Ewy, jestem podobnego zdania. Oczywiście, to że Jezus cierpiał fizycznie nie ulega wątpliwości, ale to nie siła Jego cierpienia fizycznego nas zbawiła. A jeśli chodzi o Gibsona, to on, niestety, lubi takie filmy ociekające krwią. "Apocalipto" jest tego wymownym przykładem.
E
Ewa
5 kwietnia 2011, 07:51
Co do "Pasji". Uważam, ze ten film nie powinien nigdy powstac. Nie chodzi o to CO pokazuje - bo pokazuje wiernie. Ale o to JAK pokazuje. Wg mnie wymyslne zbliżenia ran, krwi, lubowanie się w tych zbliżeniach pod róznymi kątami kamery, ukazywanie biczowania powoli zbliżajac kamerę do ran i płynacej krwi  - świadczy tylko i wyłacznie o sadystycznych cechach rezysera. To po prostu jest chore i tego nie powinny ogladac dzieci pod zadnym pozorem. Efekt oglądania scen krwawych W TAKI SPOSÓB pokazanych moze mieć zupełnie odwrotny skutek na młodzież i dzieci. 
.
.
4 kwietnia 2011, 20:14
Uważaj, bo zostaniesz zaatakowana za pytania reinkarnacyjne! ;)
Olinka
4 kwietnia 2011, 19:54
Ilekroć patrzę na kapłana odprawiającego Mszę Swiętą, w tych jego śmiesznych szatkach, pozbawionego totalnie godności, przed zgrają ludzi,którzy nie wiadomo co myślą-widzę Jezusa w płaszczu szkarłatnym i w koronie cierniowej.Tak mam. Śmiesznych szatkach? Pozbawionego godności? Przed zgrają ludzi? Kim jesteś? Kim byłaś pod krzyżem? Co wtedy krzyczałaś?
M
Maria
4 kwietnia 2011, 19:45
Ilekroć patrzę na kapłana odprawiającego Mszę Swiętą, w tych jego śmiesznych szatkach, pozbawionego totalnie godności, przed zgrają ludzi,którzy nie wiadomo co myślą-widzę Jezusa w płaszczu szkarłatnym i w koronie cierniowej.Tak mam.
Olinka
4 kwietnia 2011, 19:33
Moim zdanie Gibson miał rację pokazując drobiazgowo biczowanie. W ten sposób sprowadził nas na ziemię z naszych małorealalistycznych wyobrażeń o męce i umieraniu Jezusa. Film pozwalał niemal fizycznie poczuć, że to cierpiał Człowiek i że to cierpienie sprawiało Mu ból trudny do zniesienia. Ból, który Go po części zabijał. Mam wrażenie, że nam wydaje się często, że to wszystko było dla Jezusa łatwiejsze niż byłoby dla każdego z ludzi. A przecież to było trudniejsze.
A
Anna
4 kwietnia 2011, 17:41
"Moim zdaniem, Mel Gibson w swojej „Pasji” popełnił błąd, ukazując w niezwykle wymyślny sposób zsieczenie Jezusa biczami, czy inne męczarnie" - czy o. Dariuszowi można ufać i liczyć się z jego zdaniem skoro tyle razy już dał powód aby nie wierzyć w jego poglądy i wywody a cóż dopiero w rozważania? Gdyby takie zdanie napisał np. JP2 to na pewno można by uwierzyć. Albo inni "tacy bardziej mniej amerykańscy" jezuici.