Kto biczuje ciało...
Autorzy Ewangelii unikają podawania drastycznych szczegółów ubiczowania Chrystusa, czy innych zadawanych Mu tortur. Zadowalają się lakonicznym stwierdzeniem:„Został ubiczowany”. To wszystko. O czym jednak piszą nieco więcej? Że Jezus został zdradzony, opuszczony przez najbliższych, samotny, wyszydzony, upokorzony i odrzucony. (Mt 27, 26-31; J 19, 1,5)
Dlaczego Ewangeliści tak rozłożyli akcenty? Po pierwsze, nie są zainteresowani wywoływaniem czysto psychologicznych, spontanicznych reakcji czytelnika, jak chociażby w filmach grozy czy w thrillerach. Szukają raczej teologicznego znaczenia tego, co się dzieje. Po drugie, bardziej podkreślają relacyjny i niewidoczny wymiar cierpienia, niż jego zewnętrzne fizyczne oznaki. Podczas Ostatniej Wieczerzy, Jezus nie mówi: „Niedługo będę biczowany, torturowany, opluty”, lecz "Wszyscy zwątpicie we Mnie” (Mk 14,27) lub „Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego” (J 16, 22).
Moim zdaniem, Mel Gibson w swojej „Pasji” popełnił błąd, ukazując w niezwykle wymyślny sposób zsieczenie Jezusa biczami, czy inne męczarnie. Dalekie jest to od ducha Ewangelii, aczkolwiek działa silnie na emocje i wyobraźnię. Czy i jak przedstawiać sobie scenę ubiczowania Chrystusa? Czy powinniśmy karmić oczy tym okrucieństwem? Ubiczowanie było wstępem do ukrzyżowania, aby osłabić nieszczęśnika. Jednak w głębszym, teologicznym sensie jest pogardą okazaną ciału ludzkiemu, czyli całemu człowiekowi.
Wysłuchaj rozważania
[-09_kto_biczuje_cialo_nie_kocha_siebie.mp3-]
Niechęć do ciała i nieszanowanie jego ograniczeń, niekoniecznie oznacza bezpośrednie zadawanie sobie bólu, jak rozumiano to w późnym średniowieczu. We współczesnej kulturze dokonuje się to w inny sposób. Duch nadal musi zwyciężyć nad ciałem, umęczyć je, niejako zawiesić w istnieniu, zminimalizować jego zgubny wpływ. Ale dzieje się to, na przykład, przez przesadne odchudzanie, aby poprawić swoją sylwetkę i cerę; bolesne operacje plastyczne, mające upiększyć nieakceptowany wygląd, przedłużanie i skracanie kończyn. W naszych czasach zażywamy tony tabletek, by oszukać zmęczenie, stres i sztucznie przywrócić sobie wigor. Często unikamy aktywnego wypoczynku, a nawet pościmy w celu poprawienia swego mniemania o sobie. W grę wchodzi również przesadna dbałość o zdrowie; seks wypreparowany z miłości i różne formy chwilowej ucieczki z więzienia ciała przez używki i uzależnienia.
Korzeń wszystkich tych działań nie tkwi jednak w ciele, lecz w ludzkim duchu. To nie ciało jest dla nas problemem, lecz jakieś wewnętrzne przekonanie, że nie jesteśmy, kochani, akceptowani, że cechuje nas wybrakowanie, niekompletność i brzydota, że Bogu coś w nas nie wyszło.
Św. Ignacy Loyola pisze, że zanim człowiek nie odda się całkowicie Bogu, lubi cierpieć i wytrzymywać dolegliwości ciała. Kiedy jednak odda się już Bogu, traktuje swoje ciało lepiej, już nie jako rzecz, która do niego należy, ale jako własność Boga”.
Ciekawe, że na Sądzie Ostatecznym Jezus będzie nas rozliczał głównie z uczynków względem ciała, a nie ducha. Będzie się pytał, czy zaspokoiliśmy czyjś głód lub pragnienie, czy okryliśmy nagiego, czy towarzyszyliśmy komuś podczas choroby lub pobytu w więzieniu. U św. Łukasza bliźnim jest człowiek pobity przez zbójców z licznymi ranami, które opatruje miłosierny Samarytanin.
W przeciwieństwie do ubiczowania, wykpienie Jezusa jest w Ewangeliach opisane bardziej szczegółowo. Rzymscy żołnierze, którzy z pewnością mieli za sobą wiele egzekucji, tym razem spotykają człowieka, który nikogo nie zabił, lecz – jak mówiono- uważał się za króla. Według Ewangelii św. Mateusza, okrutne wyszydzenie Jezusa jest pomysłem żołnierzy, rodzajem zabawy, którą sobie urządzili ze skazańcem, wiedząc, o co został oskarżony. Nie musieli tego czynić, ale uczynili. Piłat kazał Jezusa jedynie ubiczować i odprowadzić na miejsce stracenia. U Mateusza żołnierze parodiują ziemskiego króla. Zdzierają z Jezusa Jego ubranie, zakładają Mu szkarłatną, czyli czerwoną pelerynę, którą nosił zwykły rzymski legionista, a po wyszydzeniu ściągają płaszcz i ponownie ubierają Chrystusa w Jego własne szaty. Korona cierniowa nie oznacza tutaj jedynie dodatkowej tortury. Ciernie to imitacja promieni boskiej władzy Cezara, które rozchodzą się od niego we wszystkich kierunkach. Berło jest z trzciny, a nie ze złota. Pokłony to kontrast do oddania hołdu Jezusowi przez trzech mędrców. Chrystus bity po głowie i opluty, jest przeciwieństwem ziemskiego króla, który raczej zadaje przemoc innym, niż ją przyjmuje.
Oczywiście, żołnierze przede wszystkim ranią swoim zachowaniem Jezusa. Ale być może równocześnie wyładowują na Nim całą agresję, rozczarowanie i niezadowolenie, które żywią wobec własnego władcy, Cezara. Zdarza się, że czasem jesteśmy adresatami czyjejś nieuprawnionej agresji. Czujemy, że to nie w naszą stronę powinna ona być skierowana. Z drugiej strony, przemoc fizyczna, werbalna lub gniew wobec kogoś słabszego, może być projekcją naszych niewyrażonych reakcji, które ukrywamy przed „silniejszymi” od nas, ponieważ nie potrafimy ich z siebie wydusić. Z kolei nieraz ktoś może wykorzystywać naszą słabość, aby zrekompensować sobie doznane rany czy upokorzenia ze strony „silniejszych”, których się boi.
Podczas gdy Mateusz wyraźnie pisze o wyszydzeniu Jezusa, św. Jan nie nazywa postępowania żołnierzy w ten sposób.W jego wersji legioniści narzucają na Jezusa purpurową szatę, którą tylko cesarz mógł nosić i pędzą Go z powrotem na dziedziniec. Pytanie, skąd żołnierze nagle mogli wziąć tam szatę cesarską. To oczywiście celowy dodatek św. Jana. Jezus pojawia się przed Żydami w koronie cierniowej i szacie imperatora. Piłat chce raczej wyśmiać i rozsierdzić samych Żydów, którzy, jego zdaniem, zasługują na takiego a nie innego króla. Wyśmiać, bo to król bezbronny, rodzaj religijnego szaleńca. Oburzyć, bo ich król ubrany jest w strój rzymskiego Cezara, co poniekąd sugeruje, kto tu tak naprawdę rządzi. Być może dzięki tym okrutnym praktykom, Jezus jeszcze bardziej zdał sobie sprawę, jak bardzo człowiek potrzebuje pomocy i odnowy.
Kogo ja widzę w Jezusie stojącym w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym? Czy rzeczywiście chcę być poddanym do takiego króla?
Skomentuj artykuł