VII Drugi upadek
Czy można wchodzić po lodzie i zjeżdżać po nim na dół? Taki obraz zrodził się w pewnym męskim umyśle, w kontekście drugiego upadku. Wchodzić po lodzie, to ciągle upadać. Lód nie daje oparcia. Kiedyś wchodziłem po lodzie na dość duża górę. Wyczerpany wieloma upadkami, padłem na szczycie. I nikt nie był mnie w stanie zmusić, bym zrobił to po raz drugi. To jest bez sensu. Czy tak nie mógł myśleć Jezus w ramach swojej konfrontacji z grzesznikami? Tyle w tych ludzi zainwestował, a w nich zło wciąż zwycięża. Zło, które nie jest więzienną opowieścią z innego świata, ale czymś bliskim i porażającym. Grzesznicy z Ewangelii nie przypominają miłych futrzaków: to złodzieje, rozpustnicy, mordercy. Jak Barabasz. Jak oprawcy z więzienia. Biczując Jezusa, ostrymi haczykami wyrywali z Jego ciała kawałki mięsa. Mięso – brzmi nieludzko, jak zachowanie tych ludzi. „Ile razy mam przebaczyć?” – pyta zagubiony Piotr, późniejszy święty Piotr. Wtedy jeszcze nie jest święty. Po drodze zdradzi przyjaciela. Pytał niepewny o to, czy ma innym przebaczać w nieskończoność. Usłyszał odpowiedź, że jemu Jezus przebaczy nieskończoną ilość razy. Mieć w sobie siłę przebaczenia, to oznacza posiadać niesamowitą władzę. Przebaczenie zamienia zło w dobro. Mężczyźni mają w genach pragnienie walki ze złem. Zło można zwyciężyć złem, siłę siłą. Może jednak zło zwyciężyć dobrem. W tym przypadku trzeba być nieskończenie bardziej mężnym. Przyjmować ciosy, nie poddawać się, nie być naiwnym, ale konsekwentnie zmierzać do celu. Celem jest wydobycie dobra z największego nawet złoczyńcy. Ale to przypomina wchodzenie po lodzie na górę. Kiedyś taką zdobyłem. Więc wierzę, że można i warto.
Skomentuj artykuł