XV Zmartwychwstanie
W Zmartwychwstaniu doszukuję się niesłychanych chęci. Uważam, że trzeba bardzo chcieć, aby wstać z martwych. To tak, jak leniowi nic się nie chce. Każdy ruch jest wysiłkiem. Gdy ktoś mu każe, to nie ma siły nic zrobić. Gdy go poprosi, oczywiście, chętnie się zgodzi, ale zaraz wszystko w nim się odkręca. Ciało wydaje się zbyt zmęczone, a i pogoda nie ta. Może tak doświadczają pokusy zmartwychwstania umarli? Pokusa to dobre określenie. Wszystko jest ciężarem i zniechęceniem, ale równocześnie doświadczają miłego łechtania. Uśmiechnąć się, czy pozostać z beznamiętnym wyrazem czaszki… Ja osobiście czuję swędzenie zmartwychwstania. Zawsze wtedy, gdy już mi się tak bardzo nie chce. Proszę uważać, to tylko pozornie błahe rozważania.
***
Jezu, uwielbiam Cię, że zawsze Ci się chcę. Że nie poddałeś się, gdy wciąż na nowo upadałem. Gdy obiecywałem i zawalałem. Gdy powinienem wytrzymać, a załamałem się. Gdy trzeba było nadstawić głowę, a usunąłem nawet paznokieć. Jezu, bądź we mnie mocą chcenia, światłem wyzwania i przyjacielem w tarapatach. Bądź ze mną.
Skomentuj artykuł