Żołnierze przybijają Jezusa do krzyża

(fot. shutterstock.com / AJ)

Trudno powiedzieć, na ile Jezus był świadomy tego, co się w tej chwili dzieje. Organizm ludzki reaguje różnie w takiej sytuacji. Próbuje się ratować i dostosowywać, a przecież poziom zadawanego Mu bólu był niewyobrażalny.

Przykurczone od cierpienia ciało rozciągnięto na krzyżu. Zapewne powyrywano Mu kończyny z licznych stawów. Na poziomie nadgarstków naznaczono miejsce wbicia gwoździ. Nie były to gwoździe "łagodne", jakie dziś znamy. Były grube, tępe, wykute przez kowala. Kilkoma mocnymi ciosami przebito ręce i nogi Jezusa. Pod nogi dano Mu wsparcie, żeby nie osuwał się, a agonia trwała dłużej. Z drugiej strony zagięto końce gwoździ.

Mocnym szarpnięciem podniesiono krzyż i osadzono w wykopanym dole. Uderzenie stawianego krzyża naderwało i tak już szerokie krwawiące rany. Jezus na krzyżu wisiał nagi. Przedstawiamy Jezusa okrytego płótnem z szacunku. Naprawdę wisiał On całkiem nagi. To było ogromne cierpienie, do tego stopnia, że wisząc w rozżarzonym jerozolimskim słońcu, czuł chłód i dreszcze. Do takie stanu Go doprowadzono.

DEON.PL POLECA

Myślę, że Jezus nie spodziewał się, jaką dokładnie śmiercią umrze. Zaufanie polega właśnie na naszym nieprzygotowaniu do tego, co ma nastąpić. W tym jest sens Jego posłuszeństwa i przyjęcia takiej śmierci. Zapewne nie tworzył również w głowie scenariuszy. Pisma i proroctwa mówiły wiele, Jezus był świadomy swojej misji, ale pozostawił całą sytuację w rękach Ojca. Z każdą następną stacją rysował się pewien obraz tej śmierci, ale to, co zobaczyli ludzie na Golgocie, przeraziło nawet samych zbrodniarzy. Widząc ten straszliwy widok, opamiętali się.

Czy potrafię opisać ten ból? On był nieludzki - dlatego na krzyżu nie wisi już tylko człowiek, ale przede wszystkim Bóg. Jedyna osoba zdolna unieść ciężar tego cierpienia. Właśnie krzyż jest największym dowodem na Bóstwo Jezusa, na Jego majestat, królowanie i potęgę. "Królestwo nie z tego świata", takie, którego nie da się zrozumieć - to właśnie krzyż. Na Golgocie ukoronowano panowanie Jezusa i wywyższono nad wszelkie stworzenie. Pokonał granice cierpienia, kolejna będzie granica życia i śmierci. Tam władza dana wcześniej kapłanom powróciła do jedynego namaszczonego człowieka.

Dzisiaj jesteśmy odporni na widok cierpienia. Nasza obojętność jest postawą hodowaną przez lata. Jako dzieci nauczeni zostaliśmy, że przemoc nie jest niczym złym. Wychowani na filmach i grach, które oswajają z zabijaniem. Przemoc zaczyna być zła, tylko jeżeli dotyczy nas. Ciągle skupieni na sobie. Tymczasem nagie ciało skatowanego Jezusa zostało otwarte na cały świat. Jego ręce i nogi sięgające od jednego końca krzyża do drugiego zostały oddane w ręce świata i rozpostarte.

To był widok tak okropny, że nawet nienawidzący Go ludzie przerazili się i zamilkli. Czy mnie ten widok także przeraża? A może jestem przyzwyczajony do obecności Jezusa na krzyżu? Zapomniałem zdjąć Jezusa z krzyża, dla mnie On tam wciąż wisi. Nie dostrzegłem, że krzyż jest początkiem zmartwychwstania. Chciałem towarzyszyć Jezusowi, ale doszedłem do momentu, w którym nie dostrzegłem jednej ważnej rzeczy. W Jego śmierci jest życie wieczne.

Tak samo jak niektórzy ludzie są dla nas umarli. Nie dostrzegamy w nich życia, nie są warci naszej pomocy, nie przeraża nas widok ich ran. Co się z nami stało? Nie pozwól wisieć Jezusowi na krzyżu. Okaż Mu miłosierdzie.

* * *

Ta wyjątkowa droga krzyżowa każe nam skupić się na Jezusie, poznać w nim to co ludzkie i bliskie naszemu sercu. Wszyscy jesteśmy oporni, a nasze serca zbyt ciasne dla drugiego człowieka Na kolejne rozważania zapraszamy w każdy czwartek i sobotę Wielkiego Postu.

Szymon Żyśko - redaktor DEON.pl, grafik, prowadzi autorskiego bloga "Pudełko NIC"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Żołnierze przybijają Jezusa do krzyża
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.