Rzuciła mnie po trzech latach. Ta modlitwa mi pomogła

(fot. shutterstock.com)
Martin Laird OSA

Chodziliśmy ze sobą od trzech lat. Poznała całą moją rodzinę. Powiedziałem nawet rodzicom, że być może jest tą jedyną. Pewnego dnia ni z tego, ni z owego moja dziewczyna stwierdziła, że chyba "wyrośliśmy z tego związku" i że powinniśmy przestać się spotykać i zostać "tylko przyjaciółmi".

Świat mi się zawalił. Kiedy dziewczyna mówi ci, że chce się tylko przyjaźnić, to znaczy, że może parę razy pójdziecie razem na lunch, a potem nie będzie chciała mieć z tobą nic do czynienia. Będziecie dla siebie jak obcy. Musiałem być chyba w szoku, ale od chwili kiedy to powiedziała, wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Przez kilka następnych dni wielokrotnie powtarzałem sobie w myślach naszą ostatnią rozmowę, próbując sobie przypomnieć, czy jest jakaś szansa, że ją źle zrozumiałem, że tak naprawdę ona ze mną nie zrywa.

Może było coś w jej głosie, co by sugerowało, że nie mówiła poważnie, że tak naprawdę chodziło jej o to, że musimy uporać się z pewnymi problemami, a potem wszystko będzie w porządku. Parę dni później przysłała mi SMS-a: "Chodźmy jutro razem na lunch!". Wiedziałem, co będzie w tej wiadomości, zanim ją przeczytałem. Mój współlokator mówił mi, żebym nie szedł.

Ale ja jak jakiś głupiec zgodziłem się pójść z nią na lunch następnego dnia. Z pozoru cała była w skowronkach, ale tak naprawdę miałem wrażenie, że jestem w towarzystwie całkowicie obcej mi osoby. Nie czułem kompletnie niczego. Byłem jak odrętwiały. Odtwarzałem tylko w głowie nasze ostatnie rozmowy, by zobaczyć, czy nie ma w nich jakiegoś punktu zaczepienia, czegoś, co sugerowałoby, że to jeszcze nie koniec. Trochę później tego samego dnia inny kolega powiedział mi, że w poprzedni weekend widział ją w klubie w Filadelfii z facetem, który chodził z nią razem na jakieś zajęcia.

DEON.PL POLECA

Mnie powiedziała wtedy, że jedzie do domu do New Jersey na wieczór panieński swojej siostry. Kiedy usłyszałem, że w rzeczywistości była w klubie z tym facetem, postanowiłem wypić trzy butelki wódki i musieli mnie odwieźć do szpitala. Ja za wiele nie piję. I nawet nie lubię wódki. Nie mogłem poradzić sobie z myślą, że zobaczę ją z tym facetem, ale o niczym innym nie potrafiłem myśleć. Znałem jej rozkład zajęć, wiedziałem, kiedy i gdzie jadała, i nadkładałem dziesięć minut drogi, by się z nią nie spotkać. Miała zajęcia w Bartley Hall tuż przede mną.

Zawsze wychodziła głównym wejściem, więc ja z premedytacją wchodziłem tylnym. Przez cały semestr wkładałem niewiarygodnie dużo energii w to, żeby na pewno nigdy jej nie spotkać.

Co Ewagriusz ma do powiedzenia mnie i współczesnym? Uważam, że wiele można się dowiedzieć z jego spostrzeżeń na temat tego, w jaki sposób radzić sobie z całym tym chaosem i zamętem oraz strachem i bólem. Mnie z całą pewnością bardzo pomogły. Moją praktyką kontemplacyjną jest Modlitwa Jezusowa.

Ze wszystkich form tej modlitwy najbardziej pociąga mnie po prostu imię Jezus. Nawet przez ten krótki czas, kiedy modlimy się na zajęciach, widzę, że coś w tym jest. Nasze studenckie życie jest tak nieuporządkowane i przeładowane. Możliwość milczenia, nawet przez krótki czas, stanowi orzeźwiającą chwilę wytchnienia. Nie mogę tego robić codziennie, ale przez większość dni tak robiłem.

Zazwyczaj ciągle się rozpraszam, kiedyś jednak poczułem ogromny spokój i ciepło wypływające z mojego wnętrza. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem. Trwało to przez większą część tamtego dnia, potem minęło. Miało jednak trwały skutek. Zaczęło mnie bardziej pociągać to miejsce w moim wnętrzu, o istnieniu którego wcześniej nie wiedziałem, i łatwiej, dużo łatwiej, było mi tam wrócić. Rozproszenia w moim umyśle nie były tak silne.

Ale teraz, po tym, jak potoczyły się sprawy z moją dziewczyną (a raczej byłą dziewczyną), nie jestem w stanie się modlić. Teraz boję się ciszy. Za dużo we mnie gniewu, poczucia krzywdy i prawdopodobnie wielu innych rzeczy, o których nie wiem.

Ewagriusz mówi: "Kiedy umysł zaczyna modlić się bez roztargnienia, wówczas wywiązuje się, dniem i nocą, bezwzględna walka o popędliwą część duszy". Dokładnie tak się stało. Teraz modlitwa oznacza walkę. Nie powiem, żebym kiedykolwiek był wolny od rozproszeń, ale wtedy miałem to wrażenie rozchodzącego się ciepła i spokoju oraz rosnące poczucie, że Modlitwa Jezusowa jest kotwicą albo swego rodzaju początkiem.

Teraz jest panika, ból i gniew. Oprócz tego czasu, który przeznaczamy na zajęciach na kontemplację, nie ma szans na modlitwę. Ewagriusz mówi: "Celem zaś tego demona jest, abyśmy zaprzestali modlitwy".

Z pewnością ma w tym względzie rację. Uważam, że Ewagriusz ma również rację, kiedy stwierdza, że "pamięć złego zaślepia umysł modlącego się i zaciemnia jego modlitwę". Wypicie pół galona wódki nie miało absolutnie sensu. Kolega powiedział mi, że mam prawo być rozgniewany, ponieważ ona mnie zdradziła.

Ale ja zawsze daję się ponosić emocjom. Moim problemem nie jest świadomość swoich uczuć. Im bardziej będę się wściekał, tym bardziej będę zły. Z początku rozmowa na ten temat bardzo mi pomagała, ale potem im więcej o tym gadałem, tym bardziej dawałem się ponieść złości. Ewagriusz mówi, że "przyjdą ci na myśl takie sprawy, że ulec zagniewaniu wyda ci się rzeczą całkiem słuszną". "Jeżeli powstrzymasz się od gniewu, sam znajdziesz zmiłowanie". Jest różnica pomiędzy samym odczuwaniem gniewu a działaniem na jego podstawie (nieraz w tak głupi sposób, że lądujesz w szpitalu). Myślę czasem, że działanie w gniewie tylko go wzmacnia.

Ewagriusz mówi: "Gniew i nienawiść zwiększają popędliwość". Bardzo pomocna może być w tym przypadku Modlitwa Jezusowa. Czując gniew, po prostu odmawiaj Modlitwę Jezusową. Ewagriusz mówi: "Czasami stanąwszy do modlitwy, od razu będziesz modlił się dobrze. Innym razem pomimo wielkich starań nie osiągniesz celu - po to, abyś jeszcze bardziej szukał; a kiedy dosięgniesz celu, posiądziesz nienaruszoną doskonałość".

Moim zdaniem Ewagriusz mówi, że tak samo ważne jest, aby modlić się w czasie trudności, jak wtedy, kiedy wszystko jest w porządku. Dzięki Modlitwie Jezusowej jesteś w stanie to zrobić.

* * *

Tekst pochodzi z książki Martina Lairda OSA "Głębia serca"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rzuciła mnie po trzech latach. Ta modlitwa mi pomogła
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.