Sanktuarium polskich dziejów

Sanktuarium polskich dziejów
(Fot. sxc.hu)
Logo źródła: Życie Duchowe Prof. Michał Rożek

Dla pokolenia zrodzonego w niewoli dziejową rolę katedry krakowskiej najlepiej oddał Stanisław Wyspiański, który w Wyzwoleniu tak pisał o tej niezwykłej w narodowym pejzażu świątyni: "Tu wszystko jest Polską, kamień każdy i okruch każdy, a człowiek, który tu wstąpi, staje się Polski częścią… otacza was Polska wieczyście nieśmiertelna".

Wszyscy odwiedzający katedrę w XIX i na początku XX stulecia odczuwali w niej atmosferę historii, a zarazem przez dotykalny kontakt z przeszłością uczyli się jej, by potem przekazać niezapomniane wyrażenia swoim bliskim i przyjaciołom. W owym czasie do Krakowa przyjeżdżano nie tylko dla zwiedzania zabytków, lecz na szczególną lekcję historii, której udzielały krakowskie pomniki, a przede wszystkim katedra.
Jak bowiem pisał w 1845 roku wielki miłośnik Krakowa Józef Mączyński: "spomiędzy wszystkich kościołów, które Krakowowi wyjednały imię drugiego Rzymu, pierwszeństwo przyznać należy kościołowi katedralnemu, temu chrześcijańskiemu i polskiemu Panteonowi… Tu […] żyjesz wielkim życiem przeszłości, tu, jeśli tylko umiesz czytać uczuciem, gmach ten stanie ci się kamienną księgą dziejów kraju i Kościoła…".
Katedra krakowska spełniała szczególną rolę w nauczaniu kard. Karola Wojtyły, który posługę biskupią pełnił w Krakowie w latach 1958-1978. Z katedrą krakowską zapoznał młodego Karola jego wadowicki katecheta - ks. Kazimierz Figlewicz, który w latach 1930-1933 pracował jako wikariusz parafii pod wezwaniem Ofiarowania Najświętszej Marii Panny w Wadowicach. Już po latach, jako kardynał, głosząc rekolekcje (1976 r.) w Watykanie dla papieża Pawła VI i pracowników Kurii Rzymskiej, Karol Wojtyła wspominał te wyjątkowe chwile:
"Nie zapomnę nigdy pierwszego przeżycia tych słów i tej liturgii w wielkiej oprawie katedry wawelskiej. Poszedłem tam jako kilkunastoletni chłopak w godzinach popołudniowych Wielkiej Środy, kiedy po raz pierwszy śpiewano Ciemną Jutrznię. Pamiętam rzędy ławek zajęte przez alumnów z Seminarium, stalle, w których godnie zasiadywali prałaci i kanonicy kapituły, wreszcie przy wielkim ołtarzu katedry Metropolitę Krakowskiego, niezapomnianego Księcia Adama Stefana Sapiehę.
W centralnym miejscu wielki trójnóg, na którym paliły się świece, wygaszane w miarę jak zebrani kończyli śpiewać poszczególne psalmy. […] Nieraz zastanawiałem się nad tym przeżyciem, którego nigdy już później nie dała mi w takim stopniu Ciemna Jutrznia, nawet w tej samej katedrze. Tamto było jedyne w swoim rodzaju. Polegało na jakimś wielkim odkryciu".
Kiedy po maturze (1938 r.) Karol Wojtyła wraz z ojcem przeniósł się do Krakowa, kontakt z ks. Figlewiczem uległ swoistemu, bardzo osobistemu wzbogaceniu, bowiem stał się on spowiednikiem młodego Karola Wojtyły. Ks. Figlewicz był wtedy w katedrze podkustoszym, czyli wikarym. Po blisko czterdziestu latach wspominał:
"Wybuchła wojna. Dzień 1 września 1939 wiąże się w mej pamięci również z osobą Karola Wojtyły. Poranne naloty na Kraków wywołały popłoch pracowników katedry tak, że nie miał mi kto posłużyć do Mszy świętej. Nawinął się Karol, który przyszedł z Dębnik na Wawel do spowiedzi i komunii świętej, gdyż był to akurat pierwszy piątek miesiąca, przez młodego polonistę pod względem religijnym pilnie przestrzegany. Utkwiła mi w pamięci ta pierwsza wojenna Msza święta przed ołtarzem Chrystusa Ukrzyżowanego - wśród wycia syren i huku eksplozji. Czy ją dzisiejszy Ojciec Święty jeszcze pamięta?".
To właśnie ks. Figlewicz był pierwszym przewodnikiem Karola Wojtyły po dziejach i zabytkach tej pierwszej polskiej katedry, pomnika kultury narodowej i wielkiej tradycji.
 
Kiedy 1 listopada 1946 roku książę kardynał Adam Stefan Sapieha wyświęcił na kapłana Karola Wojtyłę, nazajutrz - w Dzień Zaduszny - neoprezbiter odprawił pierwszą Mszę świętą w romańskiej krypcie św. Leonarda, a ks. Figlewicz był przy nim obecny jako tzw. manuductor. Po latach - jako papież - wyjaśnił motywy miejsca Mszy prymicyjnej:
"Wybierając tę kryptę na miejsce pierwszych Mszy świętych, chciałem dać wyraz szczególnej więzi duchowej z wszystkimi, którzy w tej katedrze spoczywają. Katedra Wawelska jest niezwykłym fenomenem. Jest bowiem, tak jak żadna inna świątynia w Polsce, nasycona treścią historyczną, a zarazem teologiczną. […] Ten, kto nawiedza Katedrę Wawelską, musi stanąć twarzą w twarz wobec historii Narodu".
I wreszcie - 28 września 1958 roku - przed głównym ołtarzem katedry krakowskiej arcybiskup lwowski Eugeniusz Baziak przy współudziale biskupów Franciszka Jopa i Bolesława Kominka udzielił sakry biskupiej ks. Karolowi Wojtyle. Od tej pory więź z wawelską katedrą została zadzierzgnięta na stałe. I będzie ta jedyna w swoim rodzaju katedra pojawiać się w kazaniach, w okolicznościowych tekstach, listach pasterskich zrazu biskupa sufragana, wreszcie arcybiskupa metropolity krakowskiego.
8 marca 1964 roku podczas ingresu arcybiskupiego do katedry wawelskiej nowo mianowany przez papieża Pawła VI arcybiskup krakowski Karol Wojtyła powiedział:
"Zdajemy sobie wszyscy dobrze sprawę, że wejść do tej katedry nie można bez wzruszenia, […] przemawia zespołem pomników, przemawia zespołem sarkofagów, ołtarzy, rzeźb, ale nade wszystko przemawia do nas cała nasza przeszłość, cała nasza historia - zespołem imion i nazwisk. Wszystkie te imiona i nazwiska znaczą i wyznaczają […] olbrzymią, tysiącletnią drogę naszych dziejów. I dlatego człowiek, który wchodzi do tej katedry, nawet jako przygodny pielgrzym, musi zatrzymać się przed tą wielkością. A cóż dopiero człowiek, który wchodzi do tej katedry, ażeby do tej rzeczywistości dodać jakiś nowy element".
W liście do duchowieństwa z 20 marca 1964 roku, napisanym z racji sześćsetlecia konsekracji katedry, pisał:
"Może mało która katedra na świecie jest tak wierna dla ludzi jak nasza wawelska. Świadczą o tym jej nawy, kaplice i podziemia. Nie tylko za życia łączyła tych ludzi jednością prawdy Bożej i łaski sakramentalnej, ale także po śmierci przygarniała ich ciała pod skrzydła wielkiej nadziei zmartwychwstania. Odczuwamy to głęboko, zwiedzając kaplice i krypty katedry. Nie jest ona wielkim cmentarzyskiem przeszłości czy jakimś narodowym panteonem wielkich duchów. Na tych wszystkich pamiątkach z naszej historii, na tych wszystkich wielkich imionach i nazwiskach katedra wyciska swoje znamię. Jest to znamię wiary i nadziei - tak bardzo jej właściwe, skoro od tylu stuleci stanowi na naszej ziemi ów szczególny i niezwykły zaiste przybytek Boga z ludźmi (Ap 21, 3)".
W nauczaniu metropolity Karola Wojtyły "Katedra Wawelska ma być dla Krakowa wzorem stale pogłębionego i odnawianego kultu naszych patronów, spośród których św. Stanisław ma zasięg ogólnopolski".
 
Szczególną wagę przywiązywał Karol Wojtyła do obrzędów Triduum Sacrum, pełnionych przez niego w tym "krakowskim Wieczerniku", jak nieraz zwykł określać katedrę krakowską. Zapraszał do niej także w święto Trzech Króli. Wówczas przybywali na Wawel mieszkańcy Krakowa, aby złożyć kardynałowi życzenia świąteczne, które on zawsze odwzajemniał. W Trzech Króli 1976 roku - składając życzenia, mówił:
"Więc życzę Ci, Polsko, żebyś się cieszyła twym prestiżem, tym uznaniem wśród narodów świata, za wszystkie Twoje cierpienia, walki, za duchową dojrzałość Twoich synów i córek, za postawę chrześcijan, katolików, za wierność twojego Kościoła, za tę organiczną łączność pasterzy, kapłanów, zakonnic i wiernych. […] Przyjm, Ojczyzno moja, te życzenia, które Ci składa Biskup Krakowski, stróż Wawelu, stróż pamiątek narodowych, rzecznik wielkiej tradycji, rzecznik całej historii, następca św. Stanisława. Przyjm, Polsko, te życzenia, które Ci składam u progu Roku Pańskiego 1976, prosząc w tej Najświętszej Ofierze, […] ażeby ten Rok Pański był błogosławiony przez Dziecinę betlejemską. Podnieś rączkę, Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą".
Takie życzenia mogły być złożone tylko na Wawelu, w katedrze. Kardynał zawsze przypominał - z całą stanowczością - rolę patriotyczną, którą od stuleci spełniała katedra krakowska. W nauczaniu Karola Wojtyły urastała ona do rangi niezwykłej księgi dziejów, z której w trudnych komunistycznych czasach można było brać lekcję niezakłamanego patriotyzmu, uczyć się prawdziwej historii Polski. W roku 1976 - we wstępie do mojego Przewodnika po katedrze - pisał:
"Wyłania się w katedrze wawelskiej jako rzeczywistość żywa cała nasza wielka tysiącletnia tradycja: chrześcijańska i polska zarazem. Tradycja historyczna - to słowo zdaje się pobrzmiewać przeszłością, zdaje się mówić o tym, co umarło, lecz jakoś tkwi jeszcze w naszej pamięci. Tymczasem tradycją jest to, co było wielkie, prawdziwie dobre i dlatego zasługuje, ażeby żyło dalej. Tradycja to to, co rodzi życie nowe. Tu, w krakowskiej katedrze, w jej najczcigodniejszych murach, zawarta jest polska przeszłość ta najświetniejsza, najchlubniejsza, prawdziwie dobra - godna naśladowania, zasługująca na wieczną pamięć".
Karol Wojtyła dostrzegał w swojej katedrze biskupiej wartości uniwersalne, tak bardzo istotne dla słowiańskiego, a zarazem europejskiego dziedzictwa kulturalnego. W roku 1972 w święto patronalne św. Wacława wygłosił kazanie, w którym przypomniał, że "katedra jest nie tylko sanktuarium naszych polskich dziejów, ale jest także jakimś sanktuarium sło- wiańszczyzny, wszystkich ludów słowiańskich. Jest znakiem tej drogi, która ich prowadziła do Chrystusa". I faktycznie w latach pasterzowania kard. Karola Wojtyły na Wawel zmierzały - co prawda nieliczne - pielgrzymki pobratymców Czechów i Słowaków.
Za swoich rządów biskupich kard. Wojtyła rozszerzył znacznie zakres funkcji katedralnych. Stała się ona miejscem sympozjów naukowych i to o zasięgu lokalnym, jak i ogólnopolskim. Dodawał zatem nowe elementy - zgodnie z programem przyjętym podczas ingresu arcybiskupiego - do całej skomplikowanej rzeczywistości katedry krakowskiej.
Już jako biskup Rzymu - Papież Jan Paweł II - skierował do kapituły katedralnej krakowskiej pożegnalny list opatrzony datą 21 listopada 1978 roku: "Na ręce Dostojnej Kapituły Metropolitalnej w Krakowie pragnę złożyć szczególne wyrazy miłości, czci i wdzięczności za wszystko, czym dla mnie była w ciągu czternastu lat mojego pasterzowania na stolicy św. Stanisława. […] Szczególne zaś pragnę podziękować za wspólną ze mną w ciągu tych lat - troskę o umiłowaną Katedrę Wawelską, w które wpisane są dzieje Polski i Kościoła w naszej Ojczyźnie. Trudno chyba znaleźć drugą katedrę biskupią, która by pod tym względem była tak bardzo uprzywilejowana. W tej katedrze bije serce Polski - i moje serce także nadal tam bije".
  
Michał Rożek (ur. 1946), profesor, historyk sztuki i kultury, badacz, znawca i popularyzator dziejów Krakowa. Ostatnio opublikował: Silva Rerum. Nietypowy przewodnik po Krakowie; Święty Brat Albert; Urbs celeberrima. Przewodnik po zabytkach Krakowa.

Życie duchowe

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sanktuarium polskich dziejów
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.