Seks jakiego nie znacie

o. Ksawery Knotz

Seksualności nie powinniśmy się wstydzić. Udany seks w małżeństwie - to jeden z elementów drogi do świętości - mówi ojciec Ksawery Knotz.

Ojciec Ksawery Knotz - kapucyn, doktor teologii pastoralnej, duszpasterz małżeństw i rodzin. Autor książek o seksualności chrześcijańskiej (m.in. "Seks jakiego nie znacie"). Prowadzi liczne rekolekcje dla małżeństw.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Seks jakiego nie znacie
Komentarze (32)
QQ
q q
21 lipca 2016, 15:36
O. Knotz ma rację. Jednak aby się świętość orgazmu nigdy nie znudziła i była prawdziwym przezwyciężeniem egoizmu, najlepiej świętość tą uprawiać w ubogacającym obdarowaniu wszystkich pragnących zjednoczenia we wspólnotach parafialnych przynajmniej raz w tygodniu. Oczywiście pod czujnym okiem celebransów. Tak nam dopomóż św. Freudzie. Amen.
21 lipca 2016, 14:39
Patrząc na Deonowe obrazki obawiam się, że  niebawem: oto krótki filmik "Jak to się robi po katolicku", czyli seks jakiego nie znacie.  Już tylko mega moocne  doznania seksualne, bo ...zatraciliśmy czucie :( 
A
aneta2
21 lipca 2016, 14:32
Udany seks staje się już jednym z elementów drogi do świętości, litości! Jeszcze inną głupote czytałam gdzieś, że pan Bóg nakazuje (!) małżonkom być zawsze dyspozycyjnymi. Słuchając Ojca odnoszę wrazenie, że Ojciec ma do czynienia  z parami erotoamanów, nimfomanek, że właśnie tacy - w swoim chorym upiornym nienasyceniu, szukają u Ojca porad. Seks i szopy i  "zabawa" swoimi ciałami, orale, wsadzanie, wyciąganie :(  Różowe landrynki po katolicku. Przykro słuchać. GODNOŚĆ osoby ludzkiej... Poradnie Małżeńskie w realu powinny zajmowac się tematem. Dzieciaki słuchają  i masturbują się, po czym szukają na innych stronach porad  z zakresu uzależnienia od masturbacji  :(
Z
Zour3141
4 kwietnia 2015, 14:10
"Udany seks w małżeństwie - to jeden z elementów drogi do świętości" 1. Kto wrzuca te artykuły na tą stronę? 2. Dlaczego "to coś" znalazło się w dziale "Religia"?
K
Kasia
21 lipca 2014, 23:03
Zastanawia mnie jak mozna mówić o czymś czego się nie doświadczyło. Teoretyków jest dużo, w różnych aspektach, mogą coś oceniać, uogólniać ,ale każdy chciałby by traktowany podmitowo. Dla mnie osobiście wchodzenie komuś do łózka jest obrzydliwe niezależnie od poglądow.
M
Maciek
22 lipca 2014, 00:27
Patrząc na Twoją logikę - kardiolog, który nie choruje na serce nie powinien być lekarzem, tak?
M
Majkel
26 lipca 2014, 00:57
Wydaję mi sie że osoba która tego nie doświadczyła też ma dużo do powiedzenia! Możemy sie nauczyć np tego że seks to nie jest "wszystko".
TK
Teresa Kmiecik
21 lipca 2016, 12:38
Kasiu, po pierwsze: zacznij czytać "Miłość i Odpowiedzialność" Karola Wojtyły, a mocno się zdziwisz. Po drugie: jak myślisz, kto może powiedzieć więcej o miłości rodzicielskiej - ten kto ma 8 dzieci czy ten, kto od 10 lat bezskutecznie stara się o potomka? Po trzecie: jak myślisz, kiedy mężczyzna bardziej kocha i troszczy się o swoją kobietę - gdy na pierwszej randce dostał to co zapragnął, czy wtedy, gdy przejdzie etap tęsknoty i marzeń? Mężczyzna z natury jest zdobywcą.
TK
Teresa Kmiecik
21 lipca 2016, 14:42
Wysłuchałam i nie tyle mi przeszkadza, że ten zakonnik nie ma własnych doświadczeń i teoretyzuje, ale nie czuję się rozumiana w mojej kobiecej erotyce. Odniosłam wrażenie, że o. Knotz rozumie i reprezentuje męski punkt widzenia, szlachetny, ale męski. Zraniona seksualnie kobieta może mieć barierę, by otwarcie o swoich problemach rozmawiać. Sposób rozumowania trochę mi przypomina zalecenia seksuologów sprzed 100 lat (autentyk), który w wypadku oziębłości seksualnej u żony serdecznie wsółczuje mężowi, przedstawia długą listę negatywnych skutków takiej "postawy" żony (co ma zapewne wywołać u niej wyrzuty sumienia) i zaleca .... małe dawki narkotyków. Nawet do głowy wtedy seksuologom nie przychodziło, że oziębłość to może być skutek niewłaściwej postawy mężczyzny, który seks rozumie wyłącznie na poziomie biologi i mechaniki.
A
aaa
21 lipca 2014, 21:29
Znałam kiedyś Księdza, który wspaniale, jak nikt inny mówił o seksie i o miłosci małżeńskiej. Został księdzem po trzydziestce, gdy zmarła mu żona. Tak bardzo ją kochał. Podkreślał to każdym swoim słowem. Nie oceniajcie zbyt pochopnie ludzi. 
R
rozgoryczona
23 grudnia 2013, 14:16
słucham tego i płacze - nie wiem dlaczego nie sądziłam że aż tak emocjonalnie zareaguję, mam ponad 30 lat, poznałam bardzo późno mojego męża, bardzo długo nic w tej dziedzinie życia mi nie wychodziło, długo czekałam, żeby poznać tego Kogoś. Teraz ponad 2 lata po ślubie nadal nie miałam orgazmu, zmagam się też z tematem czystości stosunków małżeńskich. Moje małżeństwo jest udane, ale pomimo starań ani jedno ani drugie się nie udaje. Npr okazał się dużo trudniejszy niż przewidywaliśmy, i nie chodzi o "zwykły" czas, ale okres poporodowy w którym u nas nie da się wyznaczyć żadnych dni niepłodnych. Seks jest związany z poczuciem winy - a kiedy raz zdecydowaliśmy się na brak prezerwatyw to był związany ze strachem o kolejną ciążę. Nie wyobrażam też sobie całkowitej abstynencji, tym bardziej mój mąż, który w "seksie z własną żoną" nie widzi nic złego. Jak długo mam czekać na orgazm - skoro najpierw tak długo czekałam na męża? W końcu mi życia zabraknie. Kiedy dzieci będzie więcej lub będą starsze nie będzie przecież łatwiej. Nie widzę też sensu we wstrzemięźliwości w małżeństwie. Pomocy.
M
Magda
21 lipca 2014, 18:53
Wybacz, ale mało w tym polegania na Bogu, a dużo nerwówki. Złota rada: cierpliwość. Seks jest super, ale nie najważniejszy. Niektóre kobiety na orgazm czekają po 7-10 lat, a potem wszystko jest u nich z seksem super. Trzeba się siebie nauczyć. Kto Ci powiedział, że Ci życia nie starczy? Nie spinaj się, bo to właśnie Wam szkodzi. A jak będą nowe dzieci, to sie cieszcie, a nie traktujcie rodzicielstwa jak porażki czy kary. Bo to - powtórzę - brak polegania na Bogu, a przy okazji głupota.
M
makia
21 lipca 2014, 19:15
ja mam tak samo, orgazm osiągam tylko podczas pieszczot, a to dlatego, że stosunek u nas trwa 1-2 minuty, mój mąż nic nie chce z tym robić, npr u nas porażka nawet w zwykłym czasie, bo mam cykle długie, ale czas poowulacyjny króciutki i jak mąż pracuje po południu to nie współżyjemy nawet po 2 miesiące,co powoduje straszne napięcia i kłótnie wdomu, nie boję się kolejnego dziecka, nawet bardzo bym chciała, ale nie mogę - już teraz przy dwójce dzieci ja i mąż po 2 tygodnie obiadów nie jemy, żeby dzieci miały co jeść, a pracujemy oby dwoje...
K
katka
21 lipca 2014, 19:16
niektóre kobiety ne osiągają orgazmu pochwowego - poczytajcie Pulikowskiego - nic w tym złego, czy seks dla kobiety to tylko orgazm? Poza tym zostaj jeszcze pieszczenie łechtaczki...
S
szczesliwa
21 lipca 2014, 20:48
Nie martw sie byłam w podobnej sytuacji,moj staz to 16 lat małzenstwa,nie miałam orgazmu przez tyle lat,az do teraz.Modliłam sie o ten cholerny orgazm i odkrylam cos takiego jak łechtaczka :-) Piesciłam ja az wypiesciłam mój pierwszy w zyciu orgazm (hura)o pochwowym nie ma mowy wszystko trwa za krotko.Głowa do góry,nigdy nie myslalam ze bede komus pisac ze orgazm jest mozliwy:-)
I
izka
23 lipca 2014, 10:52
puknij się w głowę! każda z nas może mieć pochwowy, ja mam 25 lat stażu ale fakt kilka lat temu wyjechałam z mężem do Łeby, po paru dniach plażowania, odstresowałam się i... miałam 4!!  w godzinę; od tamtej pory oboje wiemy jakie to cudowne!!! po prostu nie bać się seksu, pierwszy raz można sobie pomóc używkami, ale warto dla udanego związku...
TK
Teresa Kmiecik
21 lipca 2016, 18:44
Oj Magda, syty głodnego nie zrozumie - nie mów takim pouczającym tonem i nie pakuj rozmówczyni w poczucie winy: "mało w tym polegania na Bogu". Wychowuję niepełnosprawną córkę i wiesz co? Też było we mnie "mało polegania na Bogu", bo lęk przed następnym dzieckiem, które (skoro 10 lat jeździliśmy po Polsce, aby mieć diagnozę) też może okazać się chore .... Bałam się, że "pęknę" i zrobie coś głupiego i nieodwracalnego ... Wiem jak działa rzeczywisty, obiektywny i uzasadniony lęk przed ciążą na pożycie małżeńskie. NRP u mnie też się nie sprawdziło, a córka jest tego żywym dowodem.
K
ktoś
20 lipca 2013, 11:54
Ksiądz mówi nie tylko o seksie, ale o miłości małżeńskiej we wszystkich jej aspektach
M
mm
19 lipca 2013, 09:26
Czy trzeba mieć chore płuca żeby być lekarzem? Tak samo ksiądz może mówić o seksie
1
123
18 lipca 2013, 23:19
Najpiękniejszy erotyk jaki znam to ten z Biblii: Pieśń Nad Pieśniami. Cudownie ukazuje relacje kobieta-mężczyzna.
K
KORAL
22 lipca 2014, 18:10
TEŻ TAK MYŚLĘ ,ALE ZNAM LEPSZE.
NK
nie ksiądz
18 lipca 2013, 23:16
Loża szyderców - specjalistów od seksu bez habitu oczywiście na straży :P Ciekawe, co wy wiecie o kosmosie. Przecież tam nie byliście. Albo o habicie. Przecież nie jesteście księżmi. A skoro nie jesteście księżmi, to jakie macie pojęcie o tym, co o seksie może wiedzieć ksiądz? ;) Nie mielcie ozorami po próżnicy, tylko słuchajcie mądrego gościa.
H
heh
18 lipca 2013, 23:05
Co moze wiedziec o seksie koles w habicie ktory musi myslec o seksie swoich podopiecznych? Mi by odbil :)
?
?
21 lipca 2014, 20:52
Może za dużo się masturbujesz?
A
Albion
18 lipca 2013, 21:17
Tam niestety nie ma 3 razy TA- hebr. lezot, alejest tylko dwa razy. kolejna naginka jakniekiedy u O. Szustaka.
M
mk
18 lipca 2013, 21:12
Bardzo podoba mi się sposób, w jaki ojciec Knotz opowiada o seksie - z szacunkiem, wyczuciem. Trzeba o tym mówić!
P
pp
18 lipca 2013, 18:46
Pewnie dla niektórych z was prawdziwym autorytetem w tej kwesti bylaby gwiazda porno co?
S
SZ
18 lipca 2013, 17:15
Ksiadz mowiacy o seksie jest rownie dobrym autorytetem jak anorektyk mowiacy o jedzeniu. 
E
ez
21 lipca 2014, 19:54
wszytko tez zalezy od tego tez czy ktos w mlodosci za duzo nei naogladal sie pornosow, i dokonywaal masturbacji pozniej w zyciu normalnym z zona w pelni nei doznaja tego co trzeba
K
Kubol
18 lipca 2013, 17:11
Znalazł się specjalista od seksu w habicie, he he
X
xxx
18 lipca 2013, 14:59
Bp Karol Wojtyła „Miłość i odpowiedzialność” , fragment "Nie może być prawdziwej czułości bez dojrzałej powściągliwości, która ma swe źródło w woli gotowej zawsze miłować i konsekwentnie przezwyciężającej postawę użycia narzucaną przez zmysłowość i pożądliwość ciała. Bez takiej powściągliwości naturalne energie zmysłowości oraz wciągnięte w ich orbitę energie uczuciowości staną się tylko „tworzywem" egoizmu zmysłów, ewentualnie egoizmu uczucia. Trzeba to bardzo jasno i wyraźnie stwierdzić. Życie uczy tego na każdym kroku. Ludzie wierzący wiedzą, że kryje się za tym tajemnica grzechu pierworodnego, którego następstwa ciążą w jakiś specjalny sposób nad dziedziną sexus i zagrażają osobie, największemu wśród dóbr stworzonego wszechświata. Niebezpieczeństwo to zaś niejako graniczy z miłością: opierając się na tym samym „tworzywie" może się wszak rozwinąć prawdziwa miłość — zjednoczenie osób, równie dobrze jak „miłość" pozorna, która jest tylko osłoną dla wewnętrznej postawy użycia, dla egoizmu sprzecznego z miłością. Jakże ogromną i w rezultacie pozytywną rolę spełnia tutaj wstrzemięźliwość, która uwalnia od tej postawy i od egoizmu, a przez to samo pośrednio kształtuje miłość. Miłości kobiety i mężczyzny nie można zbudować inaczej jak na drodze pewnej ofiary i zaparcia się siebie. Formułę tego zaparcia znajdujemy w Ewangelii, w słowach Chrystusa: „Kto chce iść za mną, niech zaprze się samego siebie [...]". Ewangelia uczy wstrzemięźliwości jako sposobu miłowania."
X
xxx
18 lipca 2013, 14:40
[url]http://gosc.pl/doc/921725.Papiez-uczyl-teologii-milosci-a-nie-seksu[/url]