Jak spotkać tego, kto kocha?

(fot. shutterstock.com)
Magdalena Korzekwa i Ks. Marek Dziewiecki /br

Magdalena Korzekwa: Wiele osób ma trudności z tym, by znaleźć osobę, z którą mogłyby zbudować mocną więź miłości, zawrzeć małżeństwo i założyć rodzinę. Takie osoby pytają o to, co wtedy robić? Czy zapisać się do wielu grup formacyjnych? Czy angażować się we wszystkie możliwe formy duszpasterstwa akademickiego?

Ks. Marek Dziewiecki: Zanim powiem, co konkretnie, co "technicznie" warto czynić, by poznać kogoś wartościowego, chciałem zwrócić uwagę na to, że w pierwszej kolejności każdy z nas powinien dorastać do miłości. Spotkanie wspaniałego kandydata na małżonka nic mi nie da, jeśli ja nie będę umiał kochać.

Większość ludzi zgodzi się chyba z tym, że miłość to postawa, a nie popęd, seks, hormony, uczucie, zakochanie, tolerancja, akceptacja czy naiwność. Miłość to postawa troski o drugą osobę i o jej rozwój aż do świętości.

DEON.PL POLECA

Jednak to, że w miarę precyzyjnie opiszemy miłość, nie znaczy, że będziemy już w stanie kochać drugą osobę, gdyż to nie miłość kocha, lecz człowiek - z jego silnymi i niedojrzałymi aspektami. Jeżeli dwoje ludzi bierze ślub, to nie jest tak, że on mówi: Biorę Ciebie za żonę, a moja miłość ślubuje Ci, że będzie Cię kochać. Nie! To JA Ci ślubuję, że będę Cię kochał. Jeżeli rozczaruję Ciebie moją postawą, to nie moja miłość Cię rozczaruje, lecz to JA rozczaruję Ciebie. A jeżeli będę kochał Ciebie coraz bardziej i coraz mądrzej, to nie jakaś tajemnicza miłość Cię zachwyci, tylko JA Cię zachwycę.

Żeby móc pokochać kogoś, nie wystarczy więc wiedzieć, na czym polega miłość i co stanowi jej istotę. Trzeba stać się dojrzałym, mądrym, wiernym, odpowiedzialnym człowiekiem, zdolnym do panowania nad sobą, wytrwałości i dyscypliny. Trzeba wymagać od siebie takiej mądrości, takiej siły woli, takiej stanowczości, a jednocześnie takiej czułości, żeby mieć szansę na to, by kochać naprawdę: zawsze i za każdą cenę, w dobrej i złej doli.

To, że trzeba odróżniać miłość od osoby, wynika nie tylko z teoretycznej, akademickiej poprawności, lecz z praktyki codziennego życia. Popatrzmy na konkretny przykład. Oto mamy rodzinę, w której mama i tata okazują miłość swoim dzieciom za pomocą podobnych słów i gestów. Tyle tylko, że tata przeżywa poważny kryzys alkoholowy. Często przychodzi do domu pijany i zachowuje się wtedy w sposób agresywny i wulgarny. W tej sytuacji, gdy mówi: Kocham Cię, córeczko, i przytula ją, to na tę córkę jego słowa wcale nie działają pozytywnie. Co z tego, że w tym momencie ojciec deklaruje szczerze miłość i okazuje córce czułość, skoro za chwilę może się upić i zada wielkie cierpienie własnemu dziecku. Tata alkoholik jest nieobliczalny. To nie jest mocarz dobra, któremu córka może zaufać, do którego może pójść z każdym swoim problemem. Nie może, bo wie, że tata nie radzi sobie z własnym życiem i z własnymi słabościami. Tymczasem ten, kto kocha, jest stanowczy w dobru, wolny od zła, przewidywalny i obliczalny w swoich zachowaniach. Jest sejfem, przy którym inni czują się całkiem bezpiecznie.

Wiele dziewcząt, które wiążą się z kimś, kto nie potrafi kochać, popełnia właśnie ten błąd, że nie odróżnia osoby od miłości. Gdy w swej kobiecej intuicji czują, że chłopak szczerze deklaruje miłość, to myślą, że to wystarczy. W rzeczywistości to nie wystarczy. Jeśli jestem niedojrzały, to mogę ci całkiem szczerze deklarować miłość, ale nie jestem w stanie mojej deklaracji zrealizować. Każda dziewczyna powinna pamiętać o tym, że jeżeli jakiś chłopak deklaruje jej, że ją bardzo kocha i jest to naprawdę szczere, to jeszcze nie znaczy, że warto związać się małżeństwem z kimś takim. Trzeba najpierw przez wiele miesięcy uważnie przyglądać się jemu oraz jego cechom i zachowaniom.

Trzeba sprawdzać, czy jest to rzeczywiście ktoś mocny w dobru, pracowity, prawdomówny, wolny od uzależnień, panujący nad popędami i nad swoim ciałem. Trzeba sprawdzać, jakimi normami moralnymi i wartościami kieruje się na co dzień, czy i jakie stawia sobie wymagania. Trzeba sprawdzać, na ile jest związany z Bogiem, gdyż to Bóg jest najlepszym nauczycielem miłości. Jeśli okaże się, że ta osoba, z którą zaczynam budować bliższą więź, ma poważne problemy z wolnością, jest uzależniona, oszukuje mnie, krzywdzi innych ludzi, to mogę taką osobę kochać, ale - przynajmniej na razie - nie powinienem wybierać jej na małżonka, ani na rodzica moich przyszłych dzieci.

Powyższa zasada działa oczywiście w obie strony, czyli odnosi się zarówno do mężczyzn, jak i do kobiet. Jeśli jakiś student widzi, że dziewczyna, z którą tworzy parę, szczerze się nim cieszy, podobnie jak on nią, ale stopniowo okazuje się, że ma ona poważne słabości, że nie radzi sobie z samą sobą i z własnymi słabościami, że rozlatuje się emocjonalnie w obliczu drobnych nawet trudności, to na razie nie jest ona gotowa, by dojrzale kochać. W obliczu marzeń o małżeństwie i założeniu rodziny trzeba więc uważnie przyglądać się danej osobie i jej zachowaniom, a nie tylko jej najszczerszym choćby deklaracjom.

Co więc możemy zrobić, by znaleźć osobę, z którą moglibyśmy zbudować radosną więź miłości aż do śmierci? Najpierw trzeba samemu stać się takim dojrzałym człowiekiem, który jest w stanie pokochać drugą osobę i który potrafi dojrzale kochać samego siebie. Co to znaczy? Kocham samego siebie wtedy, gdy stawiam sobie tak wysokie wymagania, jakie wynikają ze słów i czynów Jezusa, z Jego miłości do nas. Kochać siebie to odnosić się do samego siebie z przyjaźnią, ale bez naiwności i bez rozpieszczania samego siebie. To przyjmować samego siebie z czułością, z cierpliwością, ale bez naiwności i bez mylenia miłości z egoizmem. To wymagać od siebie, by codziennie się rozwijać, by każdego dnia stawać się większym od samego siebie, by codziennie bardziej kochać tych, których kocham. To także mówić sobie całą prawdę na własny temat: i tę radosną, i tę czasem bolesną, niepokojącą, wzywającą do nawrócenia. Im bardziej kocham, tym większą mam szansę, że gdzieś w tłumie rozpoznam kogoś, kto też bardzo kocha, albo że zostanę rozpoznany przez taką osobę.

Z tego, co Ksiądz mówi, wynika, że największe szanse na znalezienie osoby, z którą można budować wielką miłość, mają ci, którzy dbają o swój własny rozwój duchowy, moralny, religijny, społeczny...

Właśnie tu leży istota sprawy! Dojrzałość polega na tym, by wymagać od samego siebie takiej dojrzałości, solidności, wierności i miłości, jakiej oczekuję od wymarzonego przeze mnie kandydata na małżonka. W kontekście przygotowania do małżeństwa jedyne, co chłopak i dziewczyna mogą sobie zagwarantować, to to, że każde z nich dorośnie do miłości, że stanie się takim człowiekiem, który będzie w stanie zawrzeć małżeństwo i okaże się wiernym małżonkiem oraz dobrym rodzicem swoich dzieci. Nikt z nas nie ma gwarancji, że na naszej drodze życia stanie ktoś, kto okaże się kimś podobnie dojrzałym i równie mocno kochającym. Kto jednak dorasta do wiernej i mądrej miłości, ten ogromnie powiększa prawdopodobieństwo, że spotka kogoś równie dojrzałego. A nawet jeśli nie spotka, to i tak będzie miał piękne więzi z rodzicami, z rodzeństwem, z przyjaciółmi, z samym sobą i z Bogiem, a to podstawa szczęścia na ziemi. Nie będzie to oczywiście jeszcze wtedy szczęście pełne, ale już prawdziwe.

Co warto czynić w kontekście marzeń o małżeństwie, oprócz zadbania o własny rozwój?

To zależy od płci. Zadaniem chłopaka, który uczy się kochać, jest rozglądać się na wszystkie strony, mieć oczy dookoła głowy po to, by szukać dziewczyny, która umie kochać i z którą aż się chce związać los doczesny. Gdy chłopak zobaczy pierwszą taką dziewczynę, która mu się spodoba fizycznie, która emocjonalnie zacznie go bardzo cieszyć, która będzie miała podobne jak on - albo jeszcze większe! - wartości, normy moralne i ideały, to powinien próbować budować z nią miłość na zawsze.

Jeśli ktoś będzie rozumował tak: Najpierw sprawdzę jeszcze, czy nie pojawi się druga, równie niezwykła, a może jeszcze bardziej niezwykła od tej dziewczyna - to taki mężczyzna wiele ryzykuje i prawdopodobnie nie potrafi podjąć decyzji na zawsze. Mówię uczciwie: jeśli nie zwiążesz się z tą pierwszą, która spełnia kryteria, to znaczy, że nie traktujesz poważnie własnego życia i postępujesz tak, jak byś miał istnieć na tej ziemi przez całą wieczność. Prawdopodobnie nie zwiążesz się małżeństwem z żadną dziewczyną i pozostaniesz osamotniony z własnej winy.

Jeżeli jakiś chłopak będzie rozumował w stylu: Ta dziewczyna pociąga mnie fizycznie, jest bardzo ładna, zadbana i cieszy mnie emocjonalnie, ma podobne ideały i wartości, rosnę przy niej i wiem, że można jej zawierzyć los doczesny oraz przyszłe dzieci, ale jeszcze trochę poczekam z oświadczynami, rozejrzę się po świecie, porównam ją do innych dziewczyn - to taki chłopak ma mentalność przegranego. Coś w nim nie gra. Albo boi się podejmowania decyzji na zawsze, albo jest tchórzem, albo jest egoistą, albo maminsynkiem, który niby chce, ale jednak nie chce, bo mamusia całkiem dobrze gotuje, sprząta po nim, pierze i prasuje, to co tu miałby zmieniać. Zadaniem dojrzałego młodego mężczyzny jest szukać dojrzałej i kochającej dziewczyny. I to szukać aktywnie, mądrze, w dobrym towarzystwie. Gdy spotka pierwszą dziewczynę, która spełnia wysokie kryteria i która go pociąga, gdy się o tym upewni, to powinien jej wprost o tym powiedzieć i zrobić wszystko, by ona się z nim związała.

Jakie jest z kolei zadanie dziewczyny? Jej zadaniem nie jest szukać męża, lecz pozwolić się znaleźć. To chłopak ma do Ciebie podejść, to on ma zacząć walczyć o Ciebie. A kiedy chłopak będzie chętnie walczył o Ciebie? Wtedy, gdy okażesz się tak mocna w Twojej przyjaźni ze sobą, z Bogiem, z rodzicami i przyjaciółmi, że wiesz, że potrafisz pogodnie i radośnie żyć nawet bez małżeństwa. Marzysz ogromnie o małżeństwie, ale też wiesz, że nawet wtedy, gdy nie spotkasz kogoś równie dojrzałego i kochającego, jak Ty, będziesz miała udane życie, poradzisz sobie ze wszystkim, zbudujesz mocne i wierne więzi przyjaźni, będziesz miała piękny wkład w życie bliskich, a także w życie społeczne w Twojej parafii, w Twoim środowisku zawodowym, wśród znajomych.

Im bardziej dziewczyna nie narzuca się chłopakom, im bardziej jest cierpliwa i nie zazdrości koleżankom, które już kogoś "mają", tym bardziej staje się atrakcyjna i fascynująca dla mężczyzn i tym szybciej zostanie przez któregoś z nich znaleziona i doceniona. Oczywiście dziewczyna też powinna pomagać chłopakowi, by ją mógł odnaleźć, ale powinna czynić to dyskretnie, z klasą, cierpliwie.

Co powinnyście robić, dziewczęta, na co dzień? To, co Was interesuje! Nie naśladujcie tych dziewcząt, które tak rozumują: Może pójdę się wspinać na tamtą górę, bo tam mogą być bardziej wysportowani chłopcy, albo pójdę popływać, bo tam może będą przystojniejsi, albo pójdę się modlić całą noc, bo w kaplicy będą najbardziej pobożni. Nie myśl w ten sposób! Idź tam, gdzie Tobie to pasuje, gdzie jest Tobie po drodze. Masz tego dnia ochotę, by popływać, to idź pływać.

Chcesz dzisiaj wspinać się w górach, to idź się wspinać. Wolisz w tym momencie pójść się pomodlić, to idź się modlić. Czujesz, że teraz masz potrzebę się zdrzemnąć, to idź, schowaj się przed światem i odpocznij. Rób to, co Tobie pasuje, rozwijaj się na Twój sposób i na Twojej drodze życia. To właśnie wtedy masz największe szanse na to, że znajdzie Ciebie taki mężczyzna, który umie szukać i kochać. Dojrzałość polega na tym, by najważniejsze pragnienia i priorytety realizować wiernie, a nie szybko.

Wiecej w książce:

LABORATORIUM MIŁOŚCI TOM 1 PRZED ŚLUBEM

red. Zigniew Kaliszuk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak spotkać tego, kto kocha?
Komentarze (49)
B
Beata
15 grudnia 2018, 12:41
Ja swojego męża poznałam dzięki [url]http://speed-dates.pl/[/url] i w w lipcu tego roku obchodziliśmy naszą 3 rocznicę :) 
1 listopada 2017, 22:03
ja się zarejestrowałam na portalu Kochaj pl http://kochaj.pl/, mam nadzieję odnajdę kogos odpowedniego dla siebie, by nie iść już dłuże samotnie prze życie
1 listopada 2017, 22:03
ja się zarejestrowałam na portalu Kochaj pl http://kochaj.pl/, mam nadzieję odnajdę kogos odpowedniego dla siebie, by nie iść już dłuże samotnie prze życie
P
prezi91
2 maja 2016, 17:25
Akurat ksiądz ma połowiczną rację. Faktem jest, że kochanie kogoś to pewnego rodzaju wyzwanie, do tego trzeba dużej dozy odpowiedzialności. Nie zgadzam się z tym, że dziewczyna ma czekać az chłopak ją odszuka bo może czekać do śmierci. Może zmarnować sobie życie dane jej od Boga. Dzisiaj trzeba zakasać rękawy i działać bo nic samo nie przyjdzie, przecież jest tyle portali randkowych, nawet porządne katolickie <a href="http://www.betania.pl/">http://www.betania.pl</a> oraz strony świeckie. Wystarczy działać :)
B
BocianKleks
5 maja 2015, 00:28
Wobec tylu zasad, przestróg i innych nakazów, które można wyczytać w tym artykule należy się zastanowić, jakim cudem tak wiele małżeństw przetrwało w ogóle rok, ba, w ogóle doszło do tego, że małżonkowie powiedzieli sobie "tak". Jesteśmy tylko ludźmi i wkładanie czy szufladkowanie każdego człowieka w takie sztywne ramy, co kto powinien robić, żeby znaleźć kogoś czy założyć rodzinę to jednak trochę absurd i oderwanie od rzeczywistości. Cóż się jednak dziwić, gdy pisze to osoba, która nie może mieć żadnego doświadczenia osobistego w tych kwestiach. Dla przykładu zapytam jednak: czy Wasi rodzice spełniali wszystkie wymienione w tekście reguły? Nie? Ojej, a więc tekst nie do końca jest wyrocznią prawdy objawionej. A czy te z pozoru, pod kątem kościelnym, małżeństwa są 100% gwarancją udanego związku lub małżeństwa? Na pewno nie, tylko mało kto chce się przyznać do tego, że mimo swojej wiary, czy pozornej duchowej doskonałości swojej czy partnera/ki dał się wyrolować. Niemniej życzę wszystkim samotnym, czyli też i sobie, znalezienia szczęścia - kochanej drugiej połówki.
A
Anonimowy
1 maja 2015, 22:05
Reasumując: Kobiety - słuchajcie siebie, tego, co chcecie, żyjcie dzisiaj swoim zyciem. Mężczyćni - zastanówcie się, co jest dla was najważniejsze i dążcie do tego, by spotkać kobietę, która żyje według wartości ważnych również dla was, która jest taka, jak tego chcecie.
S
Sceptyk007
21 marca 2015, 23:11
Po prostu niektórzy znajdują, a inni nie. Ale jedno jest pewne - każdy ma swoją cenę i każdego można kupić.
K
kulka
6 marca 2015, 21:19
Łaska buduje na naturze, trzeba pomagać szczęściu. Wyjść do ludzi, zaangażować się w coś społecznego. Myślę, że nie ma też co liczyć na to, że znajdziesz miłość bez wad, kompleksów. Ci co kochają Pana Boga też mają za sobą różne przeżycia, bóle, zranienia. MIłość polega na uświęcaniu się nawzajem, na zrozumieniu i potrzebie drugiej osoby, to dawanie siebie nawet za cenę swojego ja, tu znika egoizm, a pojawia się czasem łza. Twoje życie to życie dla Pana Boga i pokazanie jego miłości drugiej osobie w Twojej miłości do niej. Pozdrawiam i życzę wszystkim samotnym odwagi. Szukajcie w dobrym towarzystwie. Pomóżcie Panu Bogu sobie pomóc.
I
ijm
1 marca 2015, 20:47
Generalnie zgadzam się  z tym artykułem. Ale jedno nie do końca mi pasuje: że dziewczyna ma czekać na tego dojrzałego, a jeśli go nie znajdzie, żyć samotnie. Czy rzeczywiście tylko tak jest dobrze? Może czasem można poczekać aż ktoś dojrzeje? Czytałam, że Św. Józef uczył się od NMP po ich śłubie. No i też czy nie jest to łatwe usprawiedliwienie, że nikogo się nie wybrało? Bo ten był taki a tamten taki. Koleżanka opowiadała mi o tym, jak jej babcia wyszła za mąż. Była bardzo ładna i miała wielu kandydatów, ale żaden nie wydawał się jej odpowiedni. Tak mijał czas, aż przed jej trzydziestymi urodzinami ojciec zapowiedział, że albo wyjdzie za przyszłego dziadka mojej koleżanki albo .. (nie pamiętam co). No i tak jej babcia wreszcie wyszła za mąż. I było to szczęśliwe małżeństwo
S
Słaba
25 lutego 2015, 22:40
W obliczu marzeń o małżeństwie i założeniu rodziny trzeba więc uważnie przyglądać się danej osobie i jej zachowaniom, a nie tylko jej najszczerszym choćby deklaracjom. No i w pewnym momencie każdy, z całą pewnością, dostrzeże także słabe strony drugiego. Dostrzeże także jego autentyczne grzechy. Co wtedy?
25 lutego 2015, 22:53
Wtedy pora zacząć naprawiać siebie. I kochać, pomagać i kochać tym bardziej. :)
H
Hope
25 lutego 2015, 18:41
W końcu znalazłam odpowiedź na moje "młodość mija, a ja niczyja" Nie czekać, nie wypatrywać ze swej wieży księcia z bajki, by wychylając się nie wypaść  :D Balsam na moją duszę :)
K
ktos777
25 lutego 2015, 15:58
1) Generalnie w dzisiejszych czasach coraz mniej jest nadających się małżeństwa kobiet i tak samo jest z facetami. 2) Trzeba starać się dołączyć do grupy nadających się do małżeństwa 3) Dobrze też jest kobiecie zostać pierwszy raz matką między 20-30, a Pan Bóg jest dobry wiec wtedy też najbardziej pomaga, trzeba uważać żeby w tych latach się nie pomylić (w każdą stronę) 4) Najważniejsze co może zrobić żona/mąż to prowadzić drugą połówkę do dobrego, do świętości, pozostałe rzeczy są ważne ale niejważniejsze (oczywiście trzeba uważać na nałogi) 
DR
dobre rady
25 lutego 2015, 17:33
...napisał stary kawaler niczego sobie w życiu nie ułozył.
MR
Maciej Roszkowski
25 lutego 2015, 15:01
Tytuł trafia w sedno. Szukajmy kogoś kto kocha - Boga, rodzinę, bliźnich, a nie tylko pragnie, szuka, potrzebuje.  Z taką (takim) nie może się nie udać
25 lutego 2015, 21:06
Zgadza się! Dlatego najpierw, jak zwykle, zacznijmy od siebie. :)
O
ONews
26 lutego 2015, 03:01
Są tacy co kochają Boga nade wszystko, tak bardzo, że mogą wymordować swoją wielodzietną rodzinę (niedawny przypadek).
26 lutego 2015, 09:58
Bo nie pamiętają, że Boga trzeba widzieć w Jego Stworzeniu, a więc też w  sobie i drugim człowieku.
K
Kamil
25 lutego 2015, 14:50
Tak czytam te komentarze o szukaniu "księcia z bajki".. Niestety często tak jest, że samotne kobiety będące blisko Boga szukają wartościowego mężczyzny ale też superprzystojnego, inteligentnego, rozrywkowego, towarzyskiego i do tego ustawionego finansowo, może jeszcze z porządnej rodziny itd. I tu jest problem - szukamy za dużo tych cech po ale. A przecież wszyscy wiemy że miłość = Bóg i że na Bogu powinniśmy budować swoją miłość, swoje związki. Więc oceniajmy przyszłych kandydatów/kandydatki przede wszystkim pod wzgledem wiary, na podstawie ich pragnienia Boga a wtedy na pewno będzie łatwiej nam kogoś znaleźć. Bo jeśli On zawierzymy swoją miłość Bogu to da nam siły żebyśmy byli ze sobą szczęśliwi nawet bez tych cech po ale. Wiadomo że wzajemny pociąg fizyczny jest ważny ale czy to musi być model/modelka, czy musi być superinteligentny, supertowarzyski, bogaty itd.? NIE! :)
Ż
życzliwy
25 lutego 2015, 18:30
Przestań narzekać na kobiety, na ich oczekiwania które byc może wyolbrzymiasz w swoim strachu przed nimi i zrób coś wreszcie, żeby być dla nich bardziej pociągającym, bo w obecnym stanie jesteś tylko żałosnym kłębowiskiem kompleksów i pretensji, którego na pewno żadna z nich nie zechce.
K
Kamil
25 lutego 2015, 19:23
Ym, nie spodziewalem się że zostanę zhejtowany;) Po pierwsze to mój komentarz nie miał na celu narzekania na nasze drogie Panie ale był jako tako moim wyjasnieniem niektórych treści powyższego artykułu i odpowiedzią na niektóre wcześniejsze komentarze. Po drugie nie znasz mnie, więc jakim prawem mnie oceniasz? Ciągle staram się żeby być  lepszym mężczyzną dla kobiet a kompleksy mniejsze czy większe ma każdy. A co do Twojego tonu to po prostu pokazałeś brak kultury. Pozdrawiam:)
G
Gabs
26 lutego 2015, 01:15
Nie po to tyle czekam, zeby teraz brac kogos, kto spelnia tylko jedno z moich kryteriow;] Jesli mam wiele do zaoferowania, to oczekuje tego tez od drugiej osoby. Polecam prace nad soba;)
.
.
26 lutego 2015, 02:55
Jeśli czekasz po to, żeby drugą osobę "brać", to niczego nie zrozumiałeś i w ogóle nie nadajesz się do związku. W zyciu nawet nie spojrzałabym na takiego bufona ani nie chciałabym nic z tego co rzekomo ma do zaoferowania.
J
Justyna
1 marca 2015, 20:19
Mam już prawie 29 lat, jestem sama. Nie dlatego, że nie ma chłopaków/ mężczyzn w moim otoczeniu. Ale dlatego, że żaden z nich nie rozumie, że Bóg jest dla mnie ważny, że chcę przestrzegać Jego przykazań. Spotykałam się z kilkoma chłopakami, ale dla nich moja wiara była niewygodna, bo zmuszała (choć ja ich nie zmuszałam) do chodzenia do kościoła, bo nie było seksu przedmałżeńskiego...Tak, seks był największym "upiorem" moich związków. Chłopcy nie umieli tego zrozmieć, mimo iż niektórzy z nich mówili o sobie "katolicy". Jakby życie swoją drogą, a wiara swoją- czasami te drogi się przecinały, czasmi schodziły, a czasmi nie miały ze sobą wiele wspólnego. Nie mówię, że ludzie, którzy nie chodzą do Kościoła są złymi ludźmi- absolutnie nie! Ale ja chcę kiedyś, jak Bóg da, chrześcijańską rodzinę, z chrześcijańskimi wartościami. Nie chcę tłumaczyć czegoś, co dla chrześcijanina jest oczywiste. Ostatni chłopak powiedział mi, że z takim nastawienie jak wyżej mam marne szanse na znalezienie chłopaka. Cóż, jak nie spotkam nikogo, to będę starą panną :) Jednak nadal wierzę, że gdzieś na świecie jest człowiek, który pragnie poznać katoliczkę, z którą założy rodzinę opartą na chrześcijańskich wartościach. :)
R
romantyk
4 marca 2015, 01:56
Czytając tekst artykułu miałem te same odczucia co Kamil. Ks. Dziewiecki jest dla mnie autorytetem, ale trudna to mowa. Sam na przykład nie marzę o osobie mającej takie same "wartości, normy moralne i ideały". A na pewno nie taką "pobożną" w złym tego słowa znaczeniu (lubię się bawić). Nie musi być nawet z dobrej rodziny. Interesuję mnie nawet kobiety z dzieckiem, tak jakbym mógł im więcej dać (wiele jest wspaniałych dziewczyn, które zostały same). Często takie dziewczyny już się nauczyły, co nie jest miłością. Nie mają takich "wartości" jak ja? Spoko, myślę, że szybko by im zaimponowała czystość. Czystość jest sexi ;) Tak naprawdę wszystkie o tym marzą, ale nie każda spotkała mężczyznę który jest męski, ma czyste myśli, i je szanuje. Konkluzja, nie odnajduję siebie w sposobie szukania osoby, którą nakreśla ks. Marek. To pewnie wynika z jakiegoś mojego defektu, bo to co jest w artykule to idealne podejście osób które są idealne? :/ Może taka droga jest piękna dla pięknych i ciekawych ludzi. Ale nie dla mnie, przynajmniej nie teraz. Bo gdy jakaś bardzo wartościowa osoba się do mnie zbliża, ja wiem, że nie jestem aż tak dobry jak ona, odsuwam się. Jestem pewny, że to dobre. Albo dojrzeję do osoby "bardzo wartościowej" albo pozwolę sobie związać się z osobą, której mogę coś dać, lub nawet wiele. Na razie nie powinienem się związać z nikim według tekstu, i to z pewnością jest dobre według tego tekstu. Choć nie wiem czy dojrzeję do odpowiedniego poziomu. Poprzeczkę trzeba trzymać wysoko. ps. o. Adam Szustak gdzieś pięknie mówił o pewnym proroku, któremu Bóg polecił wziąć za żonę prostytutkę
R
romantyk
4 marca 2015, 02:15
w największych miastach można znaleźć duszpasterstwa dla osób w twoim wieku, ważne żeby te ośrodki były prężne, bo więcej osób tam można spotkać, mało takich ośrodków ale warto się rozejrzeć, ostatnia deska ratunku jak widać po statystykach skuteczna - przeznaczeni.pl , jak ks. Marek mówi, nie szukać, ja myślę że dobrze stwarzać okazje ;) fakt faktem, nie będąc blisko kościoła ciężko spotkać chrześcijanina... coś w tym jest
J
Jenny
25 lutego 2015, 11:43
Bzdura... Miłość jest najważniejsza. Facet może być alkoholikiem, łajdakiem i szukać dobrej i pobożnej żony. Ona nie powinna go chcieć za męża. Kobiety też powinny decydować, a nie czekać nie wiadomo na co. Bzdura....
S
stefan
25 lutego 2015, 10:41
Ja zrezygnowalem z szukania dziewczyny. Przestalem sie zamartwiac i jak zarazie to najlpesza decyzja w moim zyciu. Skupiam sie teraz na przyjaciolach, rodzinie, pracy, hobby i jestem szczesliwy
25 lutego 2015, 21:12
I dobrze. Miłość pojawia się właśnie wtedy, gdy przestajemy jej szukać, bo... mamy ją w sobie. :)
P
patiens
24 lutego 2015, 23:21
Cierpliwość nic nie daje. Wszystkie moje znajome które wyszły za mąż, porządnie się nabiegały za swoim przyszłym mężem, a niejedna kazała mu się oświadczyć i dowlokła go do ołtarza. Przeciętny mężczyzna, oszołomiony zbyt wielką podażą ładnych, pobożnych i cierpliwych dziewcząt, a z drugiej strony tłumiący swoja seksualność w imię religii, nie ma potrzeby związku i czeka głos Pański, na znaki i prowadzenie z niebios, traktując to jako pretekst, bo w gruncie rzeczy i tak niczego mu nie brakuje. A te przyuczone przez księży do cierpliwości pozostają same, czasami do momentu gdy okazuje się, że małżeństwo nie miałoby już sensu bo biologicznie nie przyniesie swojego owocu. Tak się kończy zbyt dosłowne posłuszeństwo ludziom Kościoła. 
.
...
24 lutego 2015, 23:44
No tak, życie to nie bajka. Kiedy to sobie coniektórzy uświadomią.
F
Facet
25 lutego 2015, 10:41
Wyczuwam zgorzknienie w tym poscie...? To samo mozna by napisac o wielu "ladnych, poboznych i cierpliwych" dziewczetach - ze nie wiedza czego chca i czekaja na nie wiadomo co (tak do 30-tki ;) ) wiec nie uogolniaj.
P
patiens
25 lutego 2015, 17:25
A gdzie ja napisałam że ktos nie wie czego chce? ty to napisałeś. Czyli jest to twój problem, tak samo jak zgorzknienie. Moich słów nie adresowałam tez do ciebie, nie obchodzisz mnie.
25 lutego 2015, 21:14
Jeśli życie nie jest bajką, to co nią jest? ;)
BK
bez komentarza
24 lutego 2015, 22:10
On mi się podoba, ja jemu się podobam. Czekam, aż do mnie przemówi. On nie ma śmiałości (nie wszyscy mężczyźni są tacy przebojowi). Czas mija, ja się nie narzucam, czekam cierpliwie, z "klasą"....i tak wyginęły mamuty.
MR
Maciej Roszkowski
25 lutego 2015, 14:56
Jeśli to wartościowy człowiek, to może delikatnie...z klasą ? Przecież Panie macie swoje sposoby...
5
5743
25 lutego 2015, 17:28
Tradycyjnie to mężczyzna wychodzi z inicjatywą (o ile jest mężczyzną a nie ciapą). Dzisiejsi mężczyźni czekają jak panienki aż ich ktoś poderwie, tylko że tacy jak MR nie są warci żadnego wysiłku.
MR
Maciej Roszkowski
27 lutego 2015, 13:54
Dziecko, ja mam 72 lata, czwórkę dorosłychj dzieci, siódemkę wspaniałych wnuków, moje wysiłki zostały wynagrodzone.
A
Aga
24 lutego 2015, 21:55
Bardzo sensowny artykuł, ale... No własnie zawsze jest jakieś "ale". Mam 28 lat, byłam już na wielu randkach, wielu potencjalnych partnerów poznałam i nadal jestem sama. Od czasów szkoły średniej interesowałam się rozwojem duchowym, Bóg był na pierwszym miejscu, artykuły takie jak ten, czy kazania księży na temat związków, mężczyzn czy kobiecości zawsze do mnie trafiały. A jednak na własnej skórze doświadczyłam, że mężczyzn o jakich tutaj mowa jest naprawdę niewielu. Dodam też, że nie jestem osobą, która odrzuciła wszystko co nie wiąże się z Bogiem czy Kościołem wręcz przeciwnie lubię zabawę, spotkania z przyjaciółmi, sport itd. Ale rada dla młodszych dziewczyn: takich facetów jest mało i są dość "rozchwytywani" więc jeśli chcesz czekać, aż Cię odnajdzie porządny, pociągający i życiowy facet to musisz się liczyć z tym, że możesz zostać wartościową, niezamężną kobietą. Nie piszę tego z goryczą, lepiej być dobrym, ale samotnym człowiekiem, niż zamężną idiotką ;) Porostu kiedyś byłam pewna, że gdy będę żyła według tych wszystkich wskazówkek to będę skazana na "i żyli długo i szczęśliwie", niestety to jest gwarancja, to jest pewne idealne założenie, które niekoniecznie pasuje do tego nieidealnego świata. Pozdrawiam :)
A
A.
25 lutego 2015, 01:19
to przestań żyć według "tych wszystkich wskazówek" tylko miej w sobie Boga i kochaj go, doświadczaj jego obecności i oddaj mu wszystko. I przede wszystkim nie zadowalaj się byle czym, chrześcijanie są ludźmi stworzonymi do wielkości i niemogą brać tego co w ręce wpadnie. Przecież nasz Bóg jest idealny, a my jesteśmy jego obrazem więc nie możemy być nijacy. Jeśli uwierzysz w to że jesteś stworzona na Jego obraz i jesteś królewskim dzieckiem to staniesz się oszałąmiającą kobioetą. tyle tylko że to nie jest proste, a my ludzie nie lubimy się wysilać:<
A
Aga
25 lutego 2015, 09:38
Chodzi mi raczej o to, że nawet "mając w sobie Boga, doświadczając Jego obecności i oddając Mu wszystko" oraz ze względu na podobieństwo do Niego będąc oszałamiającą kobietą nie ma gwarancji, że będziesz szczęśliwą żoną i matką. Właśnie dlatego, że nie bierzesz "co Ci w ręce wpadnie". Nie jest tak, że dobrych ludzi spotykają dobre rzeczy, czasem niestety nie. Hiob napewno by potwierdził ;) Bóg działa na różne sposoby i może nie dla każdej wartościowej dziewczyny przeznaczył dobrego męża, a jeśli ma być kiepski to może nie warto? 
25 lutego 2015, 21:29
No widzisz Agnieszko - zakładasz (na szczęście z lekką dozą niepewności :)), że "nie ma gwarancji", "może nie dla każdej", "może nie warto" - i dlatego, kochana, jesteś jeszcze sama. Jeśli naprawdę pragniesz kogoś poznać, przestaw się na myślenie i zacznim nim żyć - "oczywiście, że dla mnie jest gwarancja", "dla każdej, która tego naprawdę pragnie, a więc dla mnie zdecydowanie tak", "pewnie, że warto" - a wtedy cały wszechświat zacznie działać na Twoją korzyść i...  zobaczysz efekt swoich działań. :)
A
Aga
26 lutego 2015, 10:39
 :)
M
m
24 lutego 2015, 21:44
Jeżeli jakiś chłopak będzie rozumował w stylu: Ta dziewczyna pociąga mnie fizycznie, jest bardzo ładna, zadbana i cieszy mnie emocjonalnie, ma podobne ideały i wartości, rosnę przy niej i wiem, że można jej zawierzyć los doczesny oraz przyszłe dzieci, ale jeszcze trochę poczekam z oświadczynami, rozejrzę się po świecie, porównam ją do innych dziewczyn - to taki chłopak ma mentalność przegranego. Coś w nim nie gra. Albo boi się podejmowania decyzji na zawsze, albo jest tchórzem, albo jest egoistą, albo maminsynkiem, który niby chce, ale jednak nie chce, (...) Przecież to wzorzec tzw. "mężczyzny", obowiązujący we wszystkich współczesnych wspólnotach, grupach i ruchach katolikich. 
*
**
24 lutego 2015, 21:20
Takie słowa da się usłyszeć chyba od każdego Księdza....
D
Daria
24 lutego 2015, 21:02
Świetny artykuł. Wszystko prosto, po ludzku wytłumaczone. Idealnie pasuje do momentu życia, w której się znajduję.  Chwału Panu :)
D
dariia
24 lutego 2015, 19:27
Z tego artykułu wynika, że osoby, które mają słabości, np. czasami nie radzą sobie z trudnościami, "nie nadają się" się do małżenstwa, a ich uczucia de facto nie mają znaczenia... Ksiądz radzi kierować się rozsądkiem i szukać optymalnych osób..Małżenstwo  zostało przedstawione jako deal dla wybranych... Litości..
24 lutego 2015, 18:37
Dobry artykuł. Często jest tak, że my właśnie ciągle natrafiamy na potencjalnych kandydatów na całe życie, ale zapominamy, że podstawową zasadą jest gdy jedna osoba dominuje a druga niejako ulega. Jeśli kobieta oczekuje prawdziwego faceta - kreatora rzeczywistości a poznaje gościa, który nie radzi sobie sam ze sobą, mimo, że ładnie wygląda i potrafi zadbać o wizerunek, to nic z tego nie będzie. Odwrotnie jest tak samo. Wtedy właśnie jako wytłumaczenie pada hasło "nie mogę poznać tej właściwej". Do wszystkich, którzy tak gadają powiem tyle: sam stań się właściwy/właściwa, rób swoje a poznanie przyjdzie naturalnie. Pozdrawiam
C
Caesar
24 lutego 2015, 18:23
Dobrze ksiądz mówi! Na początku tego artykułu pomyślałem sobie: co jeszcze można nowego powiedzieć na temat tak wałkowany, szczególnie przez ten portal, ale istotnie - taka projekcja tego tematu jest innowacyjna nawet dla mnie.