Spe Salvi - Nadzieją Zbawieni

fot. depositphotos.com

Miniony tydzień w tzw. „katolickich internetach” upłynął na burzliwej dyskusji dotyczącej piekła, zbawienia, a patrząc szerzej – roli, jaką prywatne objawienia, najczęściej te niezatwierdzone przez Kościół, odgrywają w deformacji sumień ludzi wierzących. Inspiratorem tej dyskusji był znany kaznodzieja ks. Dominik Chmielewski SDB, który jedną ze swoich konferencji zatytułował „Większość ludzi idzie do piekła”. Czy rzeczywiście większość czytelników tego tekstu trafi do piekła? Czy nie ma dla nas już żadnej nadziei? Czy jesteśmy skazani na pozbawione szczęścia życie w ciemności, lęku i beznadziei?

XXI Niedziela zwykła / 21 sierpnia 2022 roku / I CZYTANIE: Iz 66, 18-21. II CZYTANIE: Hbr 12, 5-7. 11-13. EWANGELIA: Łk 13, 22-30.

Jezus przemierzał miasta i wsie, nauczając i odbywając swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: "Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?" On rzekł do nich: "Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas, stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam!”, lecz On wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”. Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”. Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości!” Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi".

Do tych naszych internetowych przepychanek i pląsów postanowił odnieść się sam nasz Pan, Jezus Chrystus, który w dzisiejszej Ewangelii odpowiada na pytanie zadane przez osobę z tłumu: „Czy tylko nieliczni będą zbawieni?” (Łk 13,22). Innymi słowy: „Czy większość ludzi pójdzie do piekła?”. Na tak postawione pytanie przez całe wieki odpowiadaliśmy niezmiennie: poza Kościołem nie ma zbawienia! Nie jesteś ochrzczony, nie chodzisz do kościoła, nie przystępujesz do spowiedzi i do komunii, nie masz kościelnego ślubu albo nie zdążyłeś przed wydaniem ostatniego tchnienia przyjąć ostatniego namaszczenia… Twój los jest przesądzony: czeka cię piekło.

DEON.PL POLECA

Wyznając jednak taką soteriologię (naukę o zbawieniu), niepostrzeżenie zajęliśmy miejsce Boga. Wygląda na to, że na tym – nie naszym – miejscu bardzo lubimy zasiadać i rozsądzać, kto może pójść do nieba, a kogo czeka piekło. Dla wielu odpowiedź wydaje się prosta. Katechizm Kościoła Katolickiego – idąc tropem soborów i nauczania papieży – stwierdza, że dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki i «ogień wieczny»” (por. KKK 1035). Prosta odpowiedź na dramatycznie trudne pytanie.

Spróbujmy jednak tę katechizmową wypowiedź skomentować słowami Benedykta XVI z encykliki „Spe salvi”: „Są ludzie – pisze papież – którzy całkowicie zniszczyli w sobie pragnienie prawdy i gotowość do kochania. Ludzie, w których wszystko stało się kłamstwem; ludzie, którzy żyli w nienawiści i podeptali w sobie miłość. (…) Takich ludzi już nie można uleczyć, a zniszczenie dobra jest nieodwołalne: to jest to, na co wskazuje słowo «piekło»” (Benedykt XVI, „Spe salvi”, 45).

Jednak w dalszej części encykliki, Benedykt XVI otwiera przed nami perspektywę nadziei. Tłumaczy, że piekła unikną ci, którzy pozostali przynajmniej ukierunkowani na Chrystusa, na prawdę i na miłość (por. Benedykt XVI, „Spe salvi”, 47). Jesteście ukierunkowani na Chrystusa? To znaczy: czy żyjecie Ewangelią? A jeśli nie, to czy przynajmniej troszczycie się w swoim życiu o prawdę i miłość? Czy potraficie szczerze kochać? Wydaje się, że od odpowiedzi na te pytania zależy nasza przyszłość po śmierci. Tej odpowiedzi udzielamy jednak nie jednorazowo, ale całym naszym życiem, każdą decyzją i każdym wyborem.

Musimy też pamiętać, że piekło jest prawdą wiary, która wynika z naszej wolności, a nie z Bożej woli. Jesteśmy tak wolni, że naszym życiem możemy wybrać piekło. Trzeba jednak pamiętać o tym, co jest w chrześcijaństwie fundamentalne: Bóg nas tak kocha, że zrobi wszystko, byśmy piekła nie wybrali. On nas powołał do szczęścia, a nie do potępienia. On niczego bardziej nie pragnie, jak naszego dobra i szczęścia.

Czy Bóg jest zatem w stanie ocalić każdego? Wschodnia tradycja teologiczna odpowiada na to pytanie jednoznacznie pozytywną nauką o apokatastazie, czyli nadziei na powszechne zbawienie. Zachodnia jest tutaj bardziej ostrożna, choć i tutaj można znaleźć orędowników tego, co nazywamy pustym piekłem, i ostatecznym pojednaniem wszystkich w Bożej miłości. W tym kontekście należy wspomnieć dwóch wielkich teologów: niemieckiego kardynała – Hansa Ursa von Balhasara i polskiego księdza – Wacława Hryniewicza.

„Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają” (Łk 13,23) – mówi Jezus. Jako uczniowie Chrystusa żyjemy przekonaniem, że to Bóg ma miarę właściwą, by zdecydować, kto w tych ciasnych drzwiach się mieści, a kto nie. On zna tę miarę. Nie zna jej nikt z ludzi. Dodajmy: na szczęście nikt z nas jej nie zna! Tak czy inaczej, piekło nie zostało zamknięte. Ono wciąż pozostaje możliwością. Nikomu jednak nie wolno piekła nigdy życzyć. Nikogo też nie wolno na piekło skazywać. Jako dzieci Boga i uczniowie Chrystusa żyjemy nieustanną nadzieją, że dla nikogo z nas piekło nie stanie się rzeczywistością. Jesteśmy bowiem nadzieją zbawieni (z łac. „spe salvi”).

Proboszcz parafii na South Kensington w Londynie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Spe Salvi - Nadzieją Zbawieni
Komentarze (1)
AS
~Antoni Szwed
21 sierpnia 2022, 17:53
Apokatastaza jest herezją!! W nauczaniu Kościoła katolickiego do obecnych czasów nie było dla niej miejsca. Apokatastazę głosił już Orygenes, ale m. in. z tego powodu nie został Ojcem Kościoła, lecz jedynie pisarzem kościelnym a ta jego nauka została odrzucona na Soborze w Konstantynopolu w 553 r. Apokatastaza miałaby być wg takich ludzi jak Orygenes czy Hryniewicz pośmiertną "amnestią dla wszystkich". Zatem kara piekła nie byłaby dla potępionych wieczna. Dywagacje Orygenesa i jemu podobnych nie są częścią nauki Kościoła. Obecnie, w XXI w. za wszelką cenę chce się tę naukę zmienić czyli przekreślić wielowiekową Tradycję Kościoła na rzecz pomysłów, które dla dzisiejszych ludzi są bardzo wygodne. To jest teologiczne chciejstwo uprawiane dla podobania się światu, który już nie potrzebuje Boskiego Objawienia. To przesłanie brzmi: człowieku cokolwiek w życiu zrobisz, nieważne co, wcześniej czy później i tak trafisz do nieba. Kłamstwo.