Św. Edmund Campion SJ i towarzysze
Edmund Campion, męczennik z XVI wieku, jest przykładem prawości sumienia i wytrwałego poszukiwania prawdy o Bogu i jedynym Kościele założonym przez Jezusa Chrystusa. Sumienie nie dawało mu spokoju po podpisaniu aktu supremacji, do którego przymuszano znaczących obywateli Anglii. Edmund był wtedy studentem Oksfordu, wyróżniającym się nieprzeciętnymi zdolnościami. Studia nad pismami Ojców Kościoła pierwszych wieków chrześcijaństwa pomogły mu odkryć, że cały „depozyt wiary” apostolskiej zachowywany jest bez błędu tylko w Kościele katolickim. Będąc już diakonem anglikańskiej wspólnoty opuścił ją i udał się na kontynent.
Edmund Campion urodził się 25 stycznia 1540 roku w Londynie w rodzinie księgarza. Otrzymał bardzo solidne wykształcenie. Cechowała go głęboka pobożność i prawość charakteru. Świetnie się uczył, zdobywając najwyższe laury m.in. Na uniwersytecie w Oksfordzie. Tam właśnie podpisał akt supremacji, godząc się tym samym na hegemonie króla, także nad angielskim kościołem. Chciał zostać duchownym, dlatego przyjął święcenia diakonatu. Wkrótce udał się do Irlandii, gdzie odkrył piękno i duchową pełnię Kościoła katolickiego. Zaowocowało to odejściem ze wspólnoty anglikańskiej.
Po opuszczeniu Anglii przybył do Francji, gdzie w Douai kontynuował studia teologiczne w kolegium prowadzonym przez jezuitów. W kolegium tym przygotowywano księży do pracy w opanowanej przez protestantyzm Anglii. Ponieważ był bardzo uzdolniony pod względem literackim wykładał tam homiletykę, świetnie pisał i przemawiał. Dla potrzeb jezuickiego teatru pisał poezje i sztuki dramatyczne, wystawiane w różnych miejscach i cieszące się niezwykłym powodzeniem pośród prostego ludu.
Edmund, widząc apostolską gorliwość jezuitów, postanowił wstąpić do nowego zakonu. Wysłano go niebawem do Czech, gdzie odbył nowicjat i w krótkim czasie otrzymał święcenia kapłańskie w 1579 roku, w wieku 39 lat. Już wcześniej z wielkim powodzeniem pracował duszpastersko na terenie Czech, a jego kazania cieszyły się wielką popularnością.
W roku 1580 jezuitę wezwano do Rzymu, gdzie papież Grzegorz VIII właśnie organizował wyprawę misyjną do Anglii, by wspomagać duszpastersko pozostającym tam w jedności z Rzymem katolików. Niestety, angielscy szpiedzy dowiedzieli się o tych planach, stąd każdy z jezuitów miał dostać się na wyspę pojedynczo.
Edmund, niedługo po przybyciu do Londynu, został schwytany. Na jego szyi zawieszono tabliczkę z napisem „Edmund Campion, szpieg jezuicki”. Potraktowano go w sposób niezwykle okrutny, był wleczony ulicami stolicy, potem osadzony w więzieniu i torturowany. Nie przestraszył się cierpienia i katowania, nie wyparł się wiary. Był przesłuchiwany w obecności królowej Elżbiety I, która nie mogła mu wybaczyć jego rzekomej zdrady. To właśnie przez nią został on kiedyś wyróżniony za wybitne osiągnięcia naukowe w Oksfordzie i nazwany „diamentem Anglii”. Tymczasem on zapewniał królową o swej lojalności wobec niej reprezentującej autorytet świecki. Nie chciał uznać jednak jej postawy, co do niesłusznie uzurpowanego przez nią autorytetu religijnego. Dlatego został oskarżony o zdradę stanu i skazany na karę śmierci przez ścięcie za to, że wystąpił rzekomo przeciwko Królestwu. Niesprawiedliwy wyrok został wykonany na szafocie 1 grudnia 1581 roku. Na miejsce kaźni szedł z wielkim spokojem z modlitwą Te Deum na ustach.
Jego śmierć wstrząsnęła całą Europą, podziwiano niezwykłą odwagę Edmunda, a także męstwo wielu innych męczenników jezuickich, którzy w tym samym czasie oddawali życie za jedność wiary i Kościoła. Od Jezusa otrzymywali oni siłę i odwagę, by pozostać do końca wiernymi Bogu i własnemu sumieniu.
Papież Paweł VI w 1970 roku kanonizował Edmunda Campiona oraz 10 innych jezuitów, którzy oddali życie za jedność Kościoła w XVI i XVII wieku. Wszyscy oni mogą być dla współczesnych mieszkańców Europy przypomnieniem, że prawdą nie można manipulować w imię politycznej poprawności i chęci zdobycia słupków poparcia w badaniach statystycznych prowadzonych pośród zmanipulowanych przez liberalne mass-media społeczeństw. Na początku XX wieku rację męczennikom angielskim przyznał wybitny teolog kalwiński, Karl Barth. stwierdzając, że „wielość kościołów” jest grzechem, z którego trzeba się nawracać, bo Pan Jezus chciał tylko jednego Kościoła.
Skomentuj artykuł