Dzięki tej nowennie spotkał mnie cud

(fot. shutterstock.com)
Aleksandra

Moja historia związana z Nowenną zaczęła się, gdy byłam w ciąży. Wierzyłam w Boga, chodziłam do Kościoła, ale jakoś specjalnie nadgorliwa w modlitwach nie byłam.

W 26 tygodniu zaczęły się moje problemy z utrzymaniem ciąży, ciągłe skurcze, które z trudem udawało się opanować, ale powracały. Do tego szyjka macicy była coraz krótsza.

Moja mama powiedziała mi, żebym się modliła właśnie tą Nowenną. Akurat leżałam w szpitalu, gdy zaczęłam się modlić. Na drugi dzień złapały mnie silne skurcze. Gdy przyszedł mój lekarz prowadzący, zapytałam się do jakiego tygodnia musi jeszcze dziecko posiedzieć w brzuchu, żeby miało realne szanse na przeżycie. Powiedział: do skończonego 30-go tygodnia. Koniec 30 tygodnia wypadał w Wigilię i wtedy też kończyła się część błagalna.

DEON.PL POLECA

Kiedy dotrwałam do tego 30 tygodnia, lekarze mówili że po 34 tygodniu dziecko już ma rozwinięte wszystkie organy i jak doczekam końca 34 tygodnia, to możemy odetchnąć.

Nowenna błagalna kończyła się właśnie w ostatni dzień 33 tygodnia. Oczywiście byłam pewna, że po odmówieniu Nowenny od razu pojadę na porodówkę! Jednak tak się nie stało. Urodziłam w 39 tygodniu, poród miałam błyskawiczny, nikt nie wierzył, że rodzę pierwsze dziecko. A kilka dni przed porodem w modlitwie pomyślałam sobie: "modlę się o zdrowie Marysi... A co z porodem? Przecież ja tak się boję porodu!"

Przez całą ciażę bałam się o życie dziecka i nawet nie pomyślałam o bólu porodowym. Maryja i w tym mnie wysłuchała. Oczywiście podczas odmawiania Nowenny można było odczuć działania "złego" w nocy: nagle zalewała mnie krew w ustach, wypluwałam do umywalki pół szklanki krwi. Okropnie bolały mnie nerki, w szpitalu nagle dostałam wysokiej gorączki, której nigdy tak nie przeżyłam. Raz było mi tak zimno, że nie mogłam powstrzymać drżenia całego ciała, a nagle całkiem gorąco.

Nie byłam w stanie podejść do toalety, miałam podstawiany basen (mam 24 lata wtedy 23)... Mąż miał stłuczkę...

Mimo tego wszystkiego wytrwałam w modlitwie, moje dziecko urodziło się zdrowe. 3170 g szczęścia, a w dniu przyjęcia do szpitala w 26 tygodniu 890 gram. Wiem, że Marysia jest zdrowa dzięki łasce od Matki Bożej. W międzyczasie podczas przeglądania stron w internecie natrafiłam na godzinę łask: 8 grudnia od 12 do 13. Też bez powodu nie natrafiłam na tę stronę, myślę że to właśnie ktoś z Góry mi ją podsunął.

Nie bójcie się modlitwy, musicie mocno prosić Najświętszą Panienkę, ona jest z każdym z nas do końca życia. Teraz będę dziękować też za życie mojego dziecka.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dzięki tej nowennie spotkał mnie cud
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.